Moim domem jest droga

Garść uwag do czytań na XVIII niedzielę zwykłą roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.

Bo dobra materialne może i pozwalają na spokojne życie, ale samo życie człowieka i tak zależy od kogoś innego. Ważniejsze niż posiadać bogactwa materialne jest być bogatym przed Bogiem. Jeśli ktoś  nie nazbierał sobie  tego Bożego bogactwa, w chwili śmierci i tak wszystko straci. Nie ma się więc co zbytnio przejmować dobrami materialnymi; czy się ma, czy się nie ma, czy się dostało się to, co się należy, czy też nie.

Żeby wyrazić się jasno: to nie chodzi o to, żeby nie mieć dóbr materialnych. To apel o to, by przede wszystkim troszczyć się o dobra nieprzemijające. Nawet jeśli przez to zaniedba się troskę o dobra doczesne.

Ten wniosek płynący z Ewangelii tej niedzieli staje się jeszcze bardziej oczywisty, gdy przypomnieć sobie rozważania Koheleta i św. Pawła. Tak już jest – mówi Kohelet – że podział dóbr materialnych na ziemi nie jest sprawiedliwy. Ale nie ma się czym przejmować – dodaje św. Paweł – bo przecież mamy  swój dom w niebie. Ważniejsze niż sprawy doczesne jest troska o dobra wieczne.

5. W praktyce

Problem posiadania przez chrześcijan dóbr materialnych to pole częstych sporów. Tak jest nie tylko w naszych czasach. Już w starożytności, ale chyba przede wszystkim w średniowieczu problem ubóstwa i bogactwa rozgrzewał ludzkie umysły. Do ubóstwa wzywali nie tylko ortodoksyjni franciszkanie, ale też całkiem sporo wspólnot heretyckich. Nie rozstrzygając tych sporów trzeba jednak trzeźwo spojrzeć na wskazanie Jezusa z tej niedzieli. Jezus nie tyle zabrania posiadania bogactw, ale radzi, by się o bogactwo  nie  troszczyć.

Śmiesznie brzmią czasem tłumaczenia bogatych. Że chodzi o dobry użytek z pieniądza, że nie może być dziadostwa, że kupowanie towarów dobrej jakości jest oszczędnością, bo się tak szybko nie zepsują. Co w tym złego czy niestosownego? Nic. Tylko że takie tłumaczenia wskazują, że dobra materialne zajmują jednak dość ważne miejsce w życiu tych ludzi.

Ale śmiesznie brzmią też niektóre wezwania do  ubóstwa. Zwłaszcza gdy ubodzy mają być „oni”, a nie „ja”. Gdy komuś ciągle czyjeś bogactwo przeszkadza, kole w oczy, znaczy prawie zawsze, że w jego życiu dobra materialne też zajmują ważne miejsce. A Jezus przecież nie powiedział, że można być bogatym albo że nie można, tylko żeby się sprawami materialnymi specjalnie nie zajmować, bo są sprawy ważniejsze. A chciwym może być zarówno bogacz  jak i biedak.

W sumie to trzeba chyba zrobić rachunek sumienia nie z tego, ile się posiada, ale z tego, na ile pieniądze, bogactwo zaprzątają moją głowę. Czy zajmowanie się tym nie sprawia, że przestaję się troszczyć o dobra nieprzemijające.

Po drugie.... Rodzi się pytanie: jak być bogatym przez Bogiem? Pielęgnować w sobie miłość, radość, pokój, cierpliwość, uprzejmość, dobroć, wierność, łagodność, opanowanie? Troszczyć się o przekaz wiary. W rodzinie, w Kościele. Troszczyć się o życie sakramentalne. O dzieła miłosierdzia... Dużo tego.

Po trzecie.... Kościół powinien chyba przemyśleć sprawę inwestowania w dobra materialne. Przecież nie od ilości wybudowanych budynków zależy nasze bogactwo przed Bogiem. Może czas, żeby mocniej inwestować w ludzi? Nie, niekoniecznie biednych. Od tego ich bieda się nie zmniejszy. W kształcenie młodych, zdolnych. Albo w tych, którzy mogliby wiele i sensownie pomóc w parafii, gdyby nie musieli cały dzień pracować gdzie indziej dla utrzymania rodziny...

W każdym razie trzeba pamiętać, że bogactwo materialne może w jednej chwili przepaść. Skarby trzeba gromadzić przed Bogiem. Wtedy, gdy skończy się nasze ziemskie pielgrzymowanie, będziemy ciągle bogaci.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg