Zaczynać od siebie

Garść uwag do czytań na XX niedzielę zwykłą roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.

Ze wszystkich przebija pewien… hm… pośpiech, ponaglenie. Mowa Jezusa układa się w ciąg odpowiedzi na pytania. Bać się ludzi? Nie warto. Zajmować się bogaceniem? Strata czasu. Zapomnieć, że Pan przyjdzie i wykorzystać czas, że Go jeszcze nie ma? Wielkie ryzyko. Lepiej trochę się pomęczyć czuwaniem, ale zasłużyć na pochwałę Pana.

Co chyba dość istotne wszystkie te wezwania skierowane są do uczniów. Nie do tych, którzy uczniami nie są. To bardzo ważna wskazówka w interpretacji czytanej tej niedzieli Ewangelii. To, co Jezus mówi uczniom, powinni oni odnieść do siebie, do swojej postawy, do swoich bliskich. Nie do wykorzystania w sporach z innymi, inaczej myślącymi. Podobną myśl nasuwają zresztą i poprzednie czytania: Jeremiasz wchodzący w spór z pobratymcami, i zachęta autora Listu do Hebrajczyków, by uczniowie zgodzili się na cierpienia walcząc nie z innymi, ale z grzechem… To ważna uwaga bo… Może najpierw tekst Ewangelii.

Jezus powiedział do swoich uczniów: «Przyszedłem ogień rzucić na ziemię i jakże pragnę, ażeby już zapłonął. Chrzest mam przyjąć, i jakiej doznaję udręki, aż się to stanie. Czy myślicie, że przyszedłem dać ziemi pokój? Nie, powiadam wam, lecz rozłam. Odtąd bowiem pięcioro będzie podzielonych w jednym domu: troje stanie przeciw dwojgu, a dwoje przeciw trojgu; ojciec przeciw synowi, a syn przeciw ojcu; matka przeciw córce, a córka przeciw matce; teściowa przeciw synowej, a synowa przeciw teściowej».

4. Warto zauważyć

  • Mniej ważne: mówiąc o chrzcie, który ma przyjąć, Jezus mówi o swojej męce i śmierci. Cały czas jest świadom, jak się Jego życie skończy. Ale jak rozumieć to, że Jezus doznaje udręki, aż się tak stanie? Chodzi o niecierpliwość? Chce, by ogień jak najszybciej już zapłonął? A może to lęk przed tym co musi się stać zanim ten ogień zapłonie? A może jedno i drugie? Chciałbym, żeby już jak najszybciej było po wszystkim, żeby już płonął ogień….  W każdym razie Jezus mówi tu o swoim cierpieniu. Nie o cierpieniu, które inni muszą wziąć na siebie, by zaspokoić Jego wolę. Jezus sam wchodzi w cierpienie…
     
  • Ważniejsze: Jezus zapowiada rozłamy, skłócenie rodzin z Jego powodu. Skoro jednak zarówno w pozostałych czytaniach, w kontekście tego fragmentu  Ewangelii a nawet w nim samym jest mowa o braniu cierpienia „na siebie”, o konieczności cierpienia dla Jezusa,  nie może chodzić o jakiś płytki spór z bliskimi rozumiany jako narzekanie, że wśród bliskich znajdują się osoby, które nie przyjmują Jezusa. Ten nieuchronny spór będzie raczej wynikał z wierności Chrystusowi; z czynów, które będą sola w oku bliskich, z zachowań, których ci bliscy nie będą akceptowali, bo zasadniczo różnić się będą od ich systemu wartości.

    Chrześcijanin ma więc godzić się na podział, którego z powodu wierności Chrystusowi nie może uniknąć. Nie jest to jednak zgoda na kłótliwość czy niepotrzebne prowokowanie innych.

5. W praktyce

Prawdą jest, że chrześcijanie są w dzisiejszym świecie mocno szykanowani a nawet prześladowani. Gdy spojrzeć na nasze polskie podwórko nie jest jednak tak źle. Na nim wszystko w zasadzie ogranicza się do słów; do obrażania, kpienia czy wyśmiewania. Inne szykany, jeśli są, niespecjalnie rzucają się w oczy. Problem w tym, że chyba czasem na takie traktowanie sami sumiennie zapracowaliśmy.

Czym? Ano panoszeniem się. Wejdźmy tu, wejdźmy tam. Łokcie w ruch. A kiedy inni protestują, kiedy wydaje się im – niesłusznie –  że za dużo chcemy, brakuje nam pokory. Brakuje nam łagodności, cierpliwego tłumaczenia, przyjaznych gestów. Jest bicie w wojenne bębny, zwieranie szyków i miotanie surowych ocen oraz mocnych słów. Naszymi wrogami stają się nawet ci nasi bracia, którzy chcieliby do sporu podejść w sposób bardziej umiarkowany. Nie ma wewnętrznej dyskusji, jest tylko jedna, jedyna słuszna linia.

Czytania tej niedzieli uczą nas, że uczeń Chrystusa, owszem, jest skazany na konfrontację ze swoim otoczeniem. Ale ta konfrontacja wynikać powinna z wierności Bogu, nie z zamiłowania do narzucania innym swojej woli. Może okazać się, że i dziś starający się żyć Ewangelią uczeń Chrystusa, jak Jeremiasz, najwięcej wycierpi nie od obcych, ale od swoich współbraci, którzy ewangeliczne przesłanie zamienili w jego ideologiczna karykaturę.

 

«« | « | 1 | 2 | 3 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg