Na początku było... co?

Garść uwag do czytań na II niedzielę po Bożym Narodzeniu z cyklu „Biblijne konteksty”.

Myliłby się jednak ten, kto w tekście prologu Jana chciałby szukać potwierdzenia tezy o zbawieniu przez Jezusa wszystkich ludzi. Także tych, którzy Jezusem gardzą. W tekście widać pewien dualizm ludzkich postaw. Jan pisze, że zbawienia dostępują ci, którzy przyjmują Jezusa. To oni rodzą się powtórnie: nie cieleśnie, ale z Boga. Część jednak ludzi nie chce oferowanego im zbawienia. Bóg przychodzi do swojej własności, a swoi go nie przyjmują. Nie ma więc nadziei z listu do Efezjan. Jest twardy wymóg.... Dziś też wielu takich spotykamy. Ludzi, którzy nie tyle nie wierzą w Boga, ale nawet mają pretensje, że miałby jakoś wpływać na ich życie.

W tekście prologu znajdujemy też odpowiedź na pytanie o relację Jezusa do innych, którzy uczą o Bogu, do innych założycieli religii. Tu odpowiedź jest jednoznaczna: Jezus nie jest tylko jednym z wielu nauczycieli o Bogu. On jest najlepszym nauczycielem, bo zna Ojca jak nikt. Bo jest Jego Jednorodzonym Synem.

On jest też ważniejszy od Mojżesza - czytamy w końcówce tej Ewangelii. Tak, przez Mojżesza przyszło prawo, ale ludzie nie byli w stanie w pełni spełniać jego wymagań. Przez Jezusa przyszła łaska, która nie wymaga wypełnienia prawa, ale wiary. Przez nią słaby człowiek zyskuje „Rzecznika wobec Ojca” – Jezusa Chrystusa (to z 1 listu św. Jana).

Św. Jan w prologu do swojej Ewangelii zajmuje się też mniej dla dzisiejszego czytelnika ciekawym zagadnieniem relacji misji Jezusa do misji Jana Chrzciciela. Jan Ewangelista mówi o nim: „nie był on Światłością, ale posłanym, aby zaświadczyć o światłości”. Jezus Jana przewyższył godnością, bo „był wcześniej od Niego”. Jest prawdziwą światłością, która przez swoje przyjścia na świat oświeca każdego człowieka (to najbardziej prawdopodobna interpretacja zwrotu „oświeca każdego człowieka gdy na świat przychodzi)...

Jest jeszcze w prologu Jana fragment, którego nie próbuję już wyjaśniać, ale zostawiam do kontemplacji.  „W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła”. Życie, które jest światłością, a której nie była w stanie ogarnąć ciemność.. To chyba lepiej ogarniać nie rozumem, a intuicją...

5. W praktyce

  • Jestem uczestnikiem Bożego planu zbawienia. Dla niektórych nie zabrzmi to zbyt dobrze... To może inaczej.

    Żyliśmy w kraju mlekiem i miodem płynącym. Mieliśmy dobre i szczęśliwe życie. Ale zjawił się wróg i wszystko zepsuł. Jest nam źle. Ale zjawił się ktoś, kto chce nam przywrócić wolność. Udało mu się do Ciebie wysłać swoich emisariuszy. Będziesz czekał czy się do niego przyłączysz?

    Z Bożym planem zbawienia jest trochę podobnie. Było dobrze, potem się przez Wroga zepsuło. Ale Bóg nas wybrał. Dotarł do nas z Dobą Nowiną. Chyba nie ma co biadolić, że innym się nie chce albo że do nich wysłannicy nie dotarli. Trzeba się przyłączyć.

    Jesteś wkalkulowany w Boży plan zbawienia. Nie patrz na innych, nie marudź, że oni nie chcą. Służ Bogu najlepiej jak potrafisz. Bo to Ciebie Chrystus potrzebuje... Tym, którzy dziś nie chcą dołączyć do grona apostołów. być może wyznaczy mniej zaszczytna rolę: zbawionych w ostatnim momencie.
     
  • Stwórca stał się stworzeniem. Odwieczny Syn Boży stał się człowiekiem. Dla nas, ludzi, to niesamowita inspiracja. Nie ma nędzy, w którą wejście z miłością uwłaczałoby naszej godności. Najbiedniejszy, najmniej rozumny, najmniej znaczący  jest w Chrystusie moim bratem. Nie powinienem wyniośle trwać w  pałacu swojej wyższości....
«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg