Psalm 55 (54) to pełna spokoju dziękczynna pieśń człowieka, który wie, że świat wokoło niego jest darem Boga.
Darem, bez którego ani sam świat, ani człowiek istnieć nie mogą.
Nie jest to dar przypadkowy – płynie z głębi stwórczej mocy Boga i równocześnie z Jego dobroci.
Z wielu strof psalmu do kościelnej liturgii wybrane zostały te, które wyrażają zdumienie budzące się co roku na widok łąk i pastwisk ożywionych deszczem i pól nawodnionych strumieniami z nieba.
Radość, pełne spokoju przeświadczenie, że będzie urodzaj. I poetyckie widzenie wzgórz przepasanych weselem, łąk strojnych trzodami, dolin rozśpiewanych radosną pieśnią.
Ale liturgia każe nam popatrzyć dalej i zrozumieć więcej. Nie tylko o bogactwo plonu pól i obfitość trzody na pastwiskach chodzi.
Jezus do ziarna przynoszącego plon porównał Boże słowo. Na to nakłada się wizja proroka Izajasza - wizja Bożego, potężnego w swej mocy słowa.
Powstaje pełen wyrazu obraz plonu Bożych słów, Bożej prawdy, która karmi człowieka. I która jak życiodajny deszcz wydaje owoc – nawet stokrotny, powiada Jezus.
Byle tylko nasze serca były żyzną ziemią, nie skalistym ugorem.
Jakże nie śpiewać pieśni Bogu!