Biblia?

Jest księgą paradoksów, a nie traktatem filozoficznym.

Justyna Siemienowicz: Nie uciekniemy od tematu władzy w Kościele. Ciągle daje on o sobie znać. We wcześniejszej rozmowie przyrównał Ksiądz chrześcijan do uczniów kłócących się o pierwszeństwo nawet w czasie Ostatniej Wieczerzy. Choć ewangeliści wspominają o tych kłótniach „ku przestrodze”, można powiedzieć, że uczniowie mieli się o co spierać, że Jezus dał im do tego powody, obiecując najpierw samemu Piotrowi, a potem także pozostałym: „Cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie” (Mt 18, 18). Czy nie jest to kwintesencja władzy religijnej?

Ks. Wacław Hryniewicz OMI: Powiązanie tego, co na ziemi, z tym, co w niebie, ustanawia religię. Zarazem jednak przesądza o tym, że władza religijna może być jedną z najbardziej niebezpiecznych władz świata, bo sięga aż po ostateczne przeznaczenie człowieka. Okłada się ona wręcz boskim autorytetem i w imię Boga wydaje pewne decyzje i dekrety, których konsekwencje mogą być dla ludzi katastrofalne. Czy taką władzę dał nam Bóg? Czy taką mógł mieć na myśli Jezus, kierując do uczniów te dobitne słowa? Jeżeli Kościołowi rzeczywiście została dana aż taka władza, to można się przerazić. Byłaby to bowiem władza absolutna w najczystszej postaci, a każda władza absolutna degeneruje się w ludzkich rękach.

Czy słowa te jednak tego nie sugerują?

Nie sądzę. Trzeba przede wszystkim zauważyć, że w Ewangelii Mateusza tylko dwa razy pada słowo „Kościół” – właśnie tam gdzie mowa jest o władzy związywania i rozwiązywania. Pierwszy raz wtedy, gdy Piotr na pytanie Mistrza: „A wy za kogo mnie uważacie?”, odpowiada: „Ty jesteś Mesjasz, Syn Boga żywego”. Jezus odwzajemnia mu się, mówiąc: „Ty jesteś Piotr [czyli Skała] i na tej skale zbuduję mój Kościół, a potęga śmierci [dosłownie: bramy Hadesu] go nie zwycięży. Tobie dam klucze Królestwa Niebios…” (Mt 16, 18).

A drugi raz w kontekście tak zwanego upomnienia braterskiego.

Ma ono stopniowalny charakter i w istocie stanowi regułę postępowania we wspólnocie wobec tych, którzy dopuszczają się zła: „Jeśli twój brat zawiniłby wobec ciebie, idź i upomnij go w cztery oczy. (…) Jeśli zaś nie usłuchałby, weź ze sobą jeszcze jednego lub dwóch świadków (…). Jeśli i tych nie usłucha, powiedz Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech będzie dla ciebie jak poganin i celnik” (Mt 18, 15–17). Oba te fragmenty wieńczy cytowane przez Panią zdanie. Zwracam uwagę na pojawiające się w obu przypadkach słowo „Kościół” (ekklēsía), bo świadczy ono o tym, że fragmenty te zostały dopisane do pierwotnego tekstu Ewangelii, dodane do niego w późniejszej redakcji. Egzegeci biblijni przyznają dziś, że nie są to słowa Jezusa. Obydwa fragmenty traktują, w perspektywie popaschalnej, o problemach wczesnego Kościoła. Dlatego można powiedzieć, że w tym przypadku, paradoksalnie, wierniejszy pod względem chronologicznym jest przekaz Jana, na ogół pomijany przez historyków jako Ewangelia późna i mocno „przetworzona” w stosunku do tego, co naprawdę mógł powiedzieć historyczny Jezus. W czwartej Ewangelii bowiem interesujące nas zdanie Jezus wypowiada do uczniów już po swoim zmartwychwstaniu. Co istotne, poprzedza je wezwanie: „Weźcie Ducha Świętego!”, a po nim bezpośrednio następują słowa: „Komu grzechy odpuścicie, są mu odpuszczone, a komu zatrzymacie, są mu zatrzymane” (dosłownie w trybie warunkowym, zaczynającym się od greckiego án: „Których grzechy odpuścilibyście, są im odpuszczone, których zatrzymalibyście, są zatrzymane”; J 20, 22–23).

W relacji Janowej rzeczywiście wezwanie do przyjęcia Ducha Świętego mocno wybrzmiewa i odgrywa równorzędną rolę w stosunku do następującego po nim zdania.

I takie właśnie rozłożenie akcentów jest bardzo ważne, bo wskazuje, że mamy do czynienia z pewnym darem. Z jednej strony jest to dar radosny – obietnica tego, że w naszych decyzjach, przedsięwzięciach możemy liczyć na przychylność Boga, a z drugiej – dotykający tego, co bolesne i mroczne w życiu człowieka. Tego Bożego daru związywania i rozwiązywania, jak każdego, można nadużyć. To nie jest sztywna reguła do mechanicznego stosowania. Dlatego to odniesienie do Ducha Świętego, Ducha prawdy i właściwego rozeznawania, jest tak istotne. Kościołowi zdarza się raczej nadużywać władzy związywania, zamykania drogi. Trudniej jest mu natomiast rozpoznać sytuację, kiedy powinien skorzystać z władzy rozwiązywania, pójść po linii miłosierdzia czy też zachować postawę wrażliwości i otwartości. A przecież w tym, co mówi Jezus, priorytety są wyraźnie zaznaczone – na pierwszym miejscu jest: „komu odpuścilibyście grzechy, są im odpuszczone”, a dopiero potem: „komu zatrzymalibyście (…)”. Nie odwracajmy tej kolejności! Bogu zależy przede wszystkim na tym, by wyprowadzać z sytuacji grzechu, niewierności. Bo jeżeli grzech więzi człowieka, to zniewala go, pomniejsza, a Bóg chce, żeby on wzrastał i dojrzewał w swoim człowieczeństwie. „Chwałą Boga jest żyjący człowiek” – uczył święty Ireneusz z Lyonu. Wszyscy jesteśmy Jego dziećmi, Jego radością. Podzielił się z nami tym, co miał najlepszego. Jeśli więc dał Kościołowi jakąś władzę, to po to, by służyła ona ocaleniu i zbawieniu. Skoro On jest najlepszym i najskuteczniejszym lekarzem i pedagogiem, to także dana przez Niego władza jest po to, by uzdrawiać i wychowywać, a nie by dręczyć, zastraszać czy poniżać. „Spowiedź to nie sala tortur” – powtarza często papież Franciszek. To jedno z jego ulubionych porównań, bardzo trafnie oddające skutki możliwych nadużyć w sferze tak zwanej władzy religijnej. Dlatego nie szafujmy tak tym „związywaniem” i „zatrzymywaniem”. Boskim priorytetem jest rozwiązywanie i odpuszczanie. „Zatrzymanie” jest może tylko dla sytuacji wyjątkowych, w których nie można postąpić inaczej.

«« | « | 1 | 2 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg

Ostatnio najczęściej czytane