Szczęśliwe popychadła

Garść uwag do czytań IV niedzieli zwykłej roku A z cyklu „Biblijne konteksty”.

Już jaśniejsze, prawda?  Teza proroka Sofoniasza wydaje się oczywista: zarówno narody pogańskie jak i Juda (czyli Izrael, Żydzi), za swoje nieprawości zasługują na Boży gniew. Ale Bóg kiedyś wszystkich odnowi. I Izraela i owe pogańskie narody. A Jerozolima będzie się cieszył atencją i pokojem. Nawet z Kusz (kraina na południe od Egiptu, dzisiejszy Sudan) przyjdą rozproszeni...

Z  szerokiego proroctwa dobierający teksty do lekcjonarza wybrali dwa, drobne fragmenty, których związek z przedstawioną wyżej tezą, dla proroka przecież bardzo istotną, jest zupełnie luźny Pierwszy, w którym mowa jest o tym, że poganie pokorni, sprawiedliwi, szukający w ten sposób Boga mają szanse uniknąć Bożego gniewu. W drugim opisany jest ten przyszły lud Boga: pokorny, biedny, prawy i prawdomówny, szukający wsparcia u swojego Pana, nie w ludzkich kalkulacjach. Związek jest oczywisty: właśnie w ludziach prezentujących takie postawy Bóg ma upodobanie. W takich  prostaczkach, których wielcy tego świata, nazwaliby nieudacznikami i naiwniakami. W prostaczkach, dla których białe jest białe, czarne jest czarne, „tak” znaczy „tak”, a „nie” – „nie”. Którzy liczą się z Bogiem. I w Nim, nie swojej przebiegłości pokładają swoją ufność.

Zastanawiający wstęp do „Ośmiu Błogosławieństw”, od których Jezus zacznie swoje „Kazanie na górze”, a które usłyszymy w Ewangelii tej niedzieli. Jezus wcale nie przeprowadza swoim nauczaniem o Bogu i tego czego On od człowieka chce, aż tak wielkiej rewolucji, jak się to czasem mówi.

2. Kontekst drugiego czytania 1 Kor 1, 26-31

Tej niedzieli kontynuowana jest lektura 1 Listu do Koryntian. Dwa tygodnie temu usłyszeliśmy pozdrowienie Pawła i przypomnienie Koryntianom, jak wielką łaskę dał im Bóg. Przed tygodniem ostrzeżenie przed rozłamami. A tej niedzieli... Paweł nawiązując do tego co napisał wcześniej, że nieważne kto kogo ochrzcił, ważne by głoszony był Chrystus, wskazuje na fakt umiłowania przez Boga „głupstwa”. Choć drugie czytania nie są w ciągu roku specjalnie dobierane do pozostałych, tym razem zadziwiająco pasują. Przytoczmy to czytanie w nieco szerszym kontekście. Jest w swojej wymowie przepiękny. Sam tekst czytania pogrubioną czcionką.

Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia. Napisane jest bowiem:

Wytracę mądrość mędrców,
a przebiegłość przebiegłych zniweczę.

Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata?
Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących. Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi.

Przeto przypatrzcie się, bracia, powołaniu waszemu! Niewielu tam mędrców według oceny ludzkiej, niewielu możnych, niewielu szlachetnie urodzonych. Bóg wybrał właśnie to, co głupie w oczach świata, aby zawstydzić mędrców, wybrał to, co niemocne, aby mocnych poniżyć;  i to, co nie jest szlachetnie urodzone według świata i wzgardzone, i to, co nie jest, wyróżnił Bóg, by to co jest, unicestwić, tak by się żadne stworzenie nie chełpiło wobec Boga.
Przez Niego bowiem jesteście w Chrystusie Jezusie, który stał się dla nas mądrością od Boga i sprawiedliwością, i uświęceniem, i odkupieniem, aby, jak to jest napisane, w Panu się chlubił ten, kto się chlubi.

Wszystko jasne. Ale pokażmy to wyraźnie. Bóg nie ma jakichś specjalnych względów:

  • dla mędrców wedle oceny ludzkiej,
  • dla możnych,
  • dla szlachetnie urodzonych.

Dlaczego? Bo oni – odnosząc do nich słowa Pawła – uważają Chrystusa ukrzyżowanego za głupstwo albo wręcz za zgorszenie. W najlepszym wypadku umieszczają Go w orbicie swoich zainteresowań. Traktują Go jako jedną z wielu możliwości, wielu spraw, która ich jakoś interesuje czy pociąga. Ale nie jest dla nich najważniejszy. Swoje życie układają więc po swojemu. Stając się w ten sposób swoistymi sędziami Boga. „To mówi dobrze, tu przesadził, to z kolei jest nieżyciowe” itd...

Bóg za to ma upodobanie, lubi:

  • to, co głupie w oczach świata,
  • to, co niemocne,
  • to, co nie jest szlachetnie urodzone,
  • to co wzgardzone
  • „to, co nie jest” (!). Czyli? Pewnie chodzi o tych, którzy dla wielkich tego świata mają jeszcze jakieś inne braki. Nie mają dość pieniędzy, nie mają dobrych układów wśród możnych, nie są na topie jeśli idzie o ostatni krzyk mody itd...

Prawda że mocne? Na przekór temu co głosi się w dzisiejszym świecie. I co nieraz przenika też do myślenia ludzi w Kościele. A co bardziej niż w nauczaniu wychodzi w codziennej praktyce. Częściej niż teoria nieprzemakalnej na postulaty Ewangelii.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg