Odnawiająca siła Ewangelii

Z Carolo Maria kard. Martinim, arcybiskupem Mediolanu, rozmawia ks. Jan Kochel

Poszukiwałem wśród licznych form działalności pastoralnej Ks. Kardynała tych form, które stanowią "katechezę ewangelizacyjną". W jakiej mierze specyficzne medytacje biblijne, głoszone w ramach licznych rekolekcji, można uznać za pewną formę katechezy biblijnej ("katechezę przepowiadania", "katechezę kerygmatyczną", "katechezę hermeneutyczną")?
- Usiłuję rozpoznać siebie w tej terminologii... Szukam w tej chwili, które z tych terminów mogłyby odpowiadać "katechezie ewangelizacyjnej". Kiedy głoszę rekolekcje, to nie myślę, żeby wprowadzić słuchaczy na szlachetną drogę z natury swej katechetyczną, tylko żeby wydobywać kerygmat. Taki kerygmat, który pozwala odkrywać moc Ewangelii. Naturalnie chodzi o zastosowanie kerygmatu do konkretnych sytuacji życiowych. Dlatego chętnie wychodzę od tekstów poszczególnych ksiąg biblijnych. Ale wzorem dla mnie jest również droga ukazana w ćwiczeniach św. Ignacego, który odkrył wolę Bożą we własnym życiu. A zatem kerygmat zbawczy dostosowany do każdego z nas.

Wydaje mi się, że odkryłem niektóre formy "katechezy ewangelizacyjnej" w nauczaniu pastoralnym Ks. Kardynała, np. "Szkoła biblijna" jako jedna z form katechezy biblijnej...
- ...którą ja nazywam "Szkołą Słowa Bożego"...

Tak, Szkoła Słowa Bożego.
- Szkoła Słowa, której celem bezpośrednim nie jest katecheza, ale ćwiczenie: jak nauczyć się stawać wobec Słowa Bożego w duchu modlitwy. Zatem nie jest to perse katecheza biblijna, jest to po prostu wprowadzenie w modlitwę, wychodzące od Pisma Świętego. Wielkie znaczenie ma tutaj modlitwa i bezpośredni kontakt z tekstem biblijnym.

Uczestniczyłem w jednej z parafii w Szkole Słowa Bożego. Jest to forma pracy z młodzieżą, taka forma, którą chciałbym przenieść do mojego kraju.
- To dobry pomysł. Widzę, że ta metoda rozprzestrzeniła się w Szwajcarii i dobrze się tam rozwija. Również w wielu innych diecezjach istnieje ta praktyka. Jej celem jest wprowadzenie młodzieży w bezpośredni kontakt z tekstem biblijnym, aby w ten sposób wdrożyć młodego człowieka w modlitwę.

Są również inne formy, np. "Spotkania z postaciami biblijnymi" jako katecheza skupiona na konkretnych wzorcach osobowych.
- Tak. Często - przede wszystkim w ćwiczeniach duchownych - mówiłem o postaciach biblijnych. Uważam, że znacznie łatwiej jest skoncentrować własną myśl na osobie, niż na doktrynie. Nigdy dotychczas nie udało mi się przeprowadzić rekolekcji, np. na temat jakiegoś listu św. Pawła. Natomiast mówiłem na temat Pawła w jego listach. Prowadziłem już rekolekcje o Jeremiaszu czy o Dawidzie, ponieważ wydaje mi się, że to jest łatwiejsze. Ale miałbym trudności mówić o Pierwszym Liście Piotra czy o Pierwszym Liście Jana, ponieważ byłby to wykład doktrynalny. Taki wykład byłby piękny, cudowny, ale zbyt trudny, żeby go ująć w formę konferencji, zwłaszcza że trzeba skoncentrować na nim wyobraźnię. Natomiast konkretna osoba bardzo ułatwia taką koncentrację. Dlatego wolę przedstawiać konkretne postacie biblijne.

A "grupy słuchania" jako katecheza radiowa?
- Właśnie ta forma jest specyficznie katechetyczna. Pojmuję ją jako katechezę, która wychodzi od słowa Bożego, ale ma być systematycznym wyjaśnieniem pewnego aspektu doktryny chrześcijańskiej. Na przykład kiedyś wyjaśniałem, co to jest Kościół: jeden, święty, katolicki, apostolski. Innego roku wyjaśniałem cnoty: teologiczne, kardynalne... Jest to forma katechezy, która wychodzi od Biblii, a potem przechodzi do uporządkowania danych objawienia. Uważam, że jest to okazja do specyficznej katechezy rodzinnej. Taka katecheza byłaby dla mnie wzorem katechezy dorosłych w parafii. Faktycznie liczne parafie kontynuowały te katechezy w małych grupach. Przeprowadzałem je zawsze w odniesieniu do Katechizmu Kościoła Katolickiego.

Jest jeszcze inna specyficzna forma: "Katedra dla niewierzących"...
- Ściśle biorąc, nie jest to działalność katechetyczna. Jest to pewnego rodzaju bodziec zmuszający do myślenia. A więc inny rodzaj literacki. Jest to prowokacja do myślenia poprzez słuchanie. Słuchanie nie tylko racji rozumowych, aby uwierzyć, lecz również słuchanie tych racji, jakie przedstawiają niewierzący na uzasadnienie swojej niewiary. Chcę w ten sposób pobudzić każdego do zadania sobie pytania: dlaczego ja wierzę (czy nie wierzę)? Jest to zatem ćwiczenie, które można by stawiać raczej na płaszczyźnie teologii fundamentalnej.

W końcu "grupa Samuela" jako katecheza powołaniowa...
- To jest jeszcze inna rzecz. Tutaj bardziej niż aspekt katechetyczny, wyłania się aspekt rozeznania. To znaczy pewne ćwiczenia, które pomagają w rozeznaniu, jak odnaleźć wolę Bożą we własnym życiu. To jest jeszcze inny rodzaj literacki. Oczywiście i tutaj bardzo ważne jest słuchanie słowa Bożego. Ale także rozeznanie różnych porywów serca. Jest to pewna zdolność analizowania, żeby rozpoznać do czego Bóg mnie powołuje.

Jakie inne formy nauczania pastoralnego można by zmieścić w ramach "katechezy ewangelizacyjnej"?
- Jakie mogą być inne formy? Trudno mi na to odpowiedzieć, ponieważ trzeba by zrobić badania, jak można systematyzować różne rodzaje katechezy. Wówczas musiałbym zapytać, czy moja jest specyficznie ewangelizacyjną...? Nie widzę różnicy. Na przykład próbuję w tym roku nowej formy. Odwiedzam grupę rodzin z dziećmi w wieku 14 lat, które wykazywały pragnienie pójścia za głosem powołania. Chcę pracować złymi rodzinami. Pokazać im drogę, jaką muszą przebyć rodzice, kiedy syn postanowił zostać księdzem. To jeszcze inny aspekt, który dla mnie jest czymś nowym. Nie wiem jeszcze, jak to wszystko pójdzie. Nie jest to odrębna metoda katechetyczna. Natomiast istnieje inna interesująca metoda. Korzystamy z niej, spotykając się na parę dni z młodymi kapłanami. Każdego roku zabieram ze sobą na trzy dni młodych kapłanów, wyświęconych w ostatnich pięciu latach. Ten rodzaj spotkań ma jeszcze inną metodologię. Nie jest to ani katecheza, ani rekolekcje, ani odpoczynek, ale wszystkiego po trochu. Nie wiem, czy ksiądz się już z tym spotkał, bo są pewne opracowania mówiące o tych kursach.
Są więc różne metody. Nie wspomniałem jeszcze o jednej, jaką ostatnio stosuję z seminarzystami. Spotykam się z nimi raz na miesiąc, rozmawiając na jakiś specjalny temat. Również ta forma jest inna od wszystkich wcześniejszych. Ma ona swoje własne prawa i specyficzne cechy.

Coraz więcej mówi się o "metodzie kardynała Martiniego". Lectio divina to chyba metoda Księdza Kardynała?
- Tak, to jest moja metoda. Niewątpliwie metoda ważna. Próbuję w ten sposób nauczać młodzież i kapłanów.

Czyli to jest metoda podstawowa...
- Oczywiście: stawia ona na pierwszym miejscu słowo Boże. Jasne jest, że ta metoda wyrasta niejako ze Słowa, ponieważ słowo Boże jest na pierwszym miejscu. Jest to metoda starożytna w Kościele, metoda monastyczna, parystyczna, znana od dawna. Szkoła Słowa to szkoła, która wprowadza w praktykę lectio divina.

Dziękuję serdecznie za to spotkanie i cenne wyjaśnienia.

z języka włoskiego tłumaczyli: ks. A. Tronina, ks. J. Kochel < />

«« | « | 1 | 2 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg