Dzieciństwo Jezusa

Jest to fragment książki Ewangelie :. Wydawnictwa Znak

W słowie tym po­brzmiewa Łukaszowa wizja Boga - wizja „nacechowana uczuciowo"[9]. Poprzez narodziny Jezusa Bóg ukazał ludziom swą miłość, by swym czynem miłości wywołać w człowieku wzajemność. Eudokia oznacza, ze Bóg zawsze pozostaje w relacji do człowieka, a przez narodziny swego Syna chciałby pogłębić tę relację.
Na słowa pieśni pochwalnej zastępów anielskich pasterze rusza­ją w drogę, by zobaczyć Dzieciątko w stajence. Pasterze i Maryja są wzorem dla naszej wiary - wiary, która winna być odpowiedzią na Na­rodziny jako nawiedzenie ludzi przez Boga. Pasterze znajdują Nie­mowlę w żłobie - tak jak im obiecał anioł Pański. A ujrzawszy Je, po­wtarzają słowa, które usłyszeli od anioła. Maryja rozważa je w sercu, by zrozumieć, co się wydarzyło. Nie chodzi tu o intelektualne zro­zumienie, lecz o ruch Bożego słowa w ludzkim sercu, o sferę uczuć, w której dokonuje się jasna i trafna interpretacja boskiego działania. W taki sam sposób również my mamy historię narodzin Jezusa roz­ważać w swym sercu. Mamy ją przemierzać od początku do końca, by nasze uczucie wniknęło w tajemnicę Bożej miłości, która dzięki na­rodzinom Jezusa wkroczyła w ludzkie dzieje i stała się dla wszystkich widoczna.

Symeon i Anna

Ale nie tylko pasterze i Maryja są wzorem dla wiary, która ma przyjąć Syna Bożego Jezusa Chrystusa. Św. Łukasz sięga po jeszcze inny mo­tyw, popularny zarówno u Greków, jak i u Żydów: motyw sędziwego starca, któremu w późnym wieku dane było przeżyć coś niezwykłego. Ewangelista lubuje się w spotkaniach między ludźmi, które inicjuje sam Bóg. W trakcie takich spotkań tajemnica Boga staje się postrzegalna dla człowieka. U św. Łukasza, Greka, tego rodzaju spotkanie zawsze jest spotkaniem z mężczyzną i kobietą. Mężczyzna i kobieta razem pojmu­ją zdarzenie i rozpoznają w nim działanie Boga. W historii o Symeonie i Annie odnajdujemy nie tylko zasadę ludzkiej dwubiegunowości. Ewan­gelista ma na uwadze również przeciwieństwo Prawa i Ewangelii, rado­ści i cierpienia, pokrzepienia i bólu, jaki Jezus zgotuje Matce Boskiej. Nie czeka jej beztroska przyszłość. Radości z narodzin Syna, Pomazań­ca Bożego, towarzyszy ból z powodu doli, jaka Go spotka wśród ludzi. Ewangelista ukazuje tutaj antynomiczność naszej duszy. Również my doświadczamy Boga jako Tego, który raduje nasze serce, ale też pozo­staje dla nas niezrozumiały - który budzi w nas sprzeciw i domaga się od nas bolesnej przemiany.
Wypełniając nakaz Prawa Mojżeszowego, Maryja i Józef zanoszą Pierworodnego do Jerozolimy, aby Go poświęcić Panu. Prawo jest jed­nak tylko przedsionkiem łaski Bożej, która ukazała się w Chrystusie. Podczas tradycyjnego obrzędu dochodzi do nieoczekiwanego spotka­nia. Ewangelista nie snuje spekulacji na temat stosunku prawa i łaski, lecz wyraża go swą opowieścią. Historia spotkania z Symeonem i Anną poruszyła wiele serc. Orygenes poświęcił jej cztery homilie - tak bar­dzo był nią zafascynowany. Św. Łukasz opowiada nie tylko o tajemnicy Jezusa, którą Symeon opiewa w swej pieśni pochwalnej. Ukazuje nam Symeona również jako wzór. Symeon jest on symbolem człowieka, któ­ry w obliczu bliskiej śmierci potrafi z wdzięcznością spoglądać na swe minione życie. Na łożu śmierci my, chrześcijanie, tak jak Symeon mo­żemy powiedzieć: „Teraz, o Władco, pozwalasz odejść słudze Twemu w pokoju, według Twojego słowa. Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów" (Łk 2,29-31). Przy­toczywszy słowa jego hymnu, Ewangelista opisuje sprzeczność w ser­cu Symeona - a także w sercu każdego z nas. Jezus jest dla nas poko­jem i światłem, ale też mieczem i cierpieniem. Duszę Matki Boskiej ma przeniknąć miecz. Maryja będzie uczestniczyć w Męce Pańskiej. Jezus przynosi nie tylko zbawienie, ale też sąd. Dzięki Niemu wyjdą na jaw ludzkie zamysły. Stanie się widoczne, jak bardzo ludzie zamykają się na Boga. Dzięki temu napięciu pomiędzy światłem i cierpieniem pro­sta opowieść Ewangelisty nabiera cech tragedii w greckim rozumieniu - tragedii, która miała przemawiać do ludzkich uczuć i prowadzić do ich oczyszczenia.
Obok Symeona staje Anna. Symeona Ewangelista przedstawia jako pobożnego i sprawiedliwego męża, natomiast Annę nazywa prorokinią. Reprezentantem wiary w Łukaszowym rozumieniu nigdy nie może być tylko mężczyzna. Obok mężczyzny Ewangelista zawsze stawia niewia­stę, która wyraża inny aspekt wiary w Jezusa Chrystusa. Mężczyznę św. Łukasz opisuje jako sprawiedliwego i pobożnego, natomiast charak­ter niewiasty przybliża nam, opisując historię jej życia i obecne zajęcie. Znów widzimy tu kunszt pisarza, który stale oscyluje między opisem i opowieścią. Anna ma za sobą trzy stadia życia kobiety: dziewictwo, małżeństwo i wdowieństwo. Służy Bogu w modlitwie. Nie opuszcza świątyni. I jest prorokinią. Widzi głębiej. Widzi, co Bóg uczynił po­przez Jezusa. Dzięki Jezusowi rzeczywistością stało się dla wszystkich odkupienie, za którym tęsknili pobożni Żydzi. Ludzie zostali wyzwo­leni ze swego uwięzienia, uwolnieni od swego wyobcowania. Stali się ludźmi wolnymi, jakimi stworzył ich Bóg.
Po spotkaniu z Symeonem i Anną Maryja z Józefem wracają w ro­dzinne strony - do nazaretańskiej codzienności. „Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim" (Łk 2, 40). Łukasz uwielbia słowo charis, „łaska". Używa go w greckim znaczeniu: „Charis jest czymś, co przynosi radość. (...) Cha­ris jest wdziękiem, powabem, gracją, czymś, co przyjemnie porusza (...) chodzi o coś radosnego i rozkosznego, coś, czym emanują elegancja, piękno i powab. W tym sensie charis jest przejawem typowo greckiego rozumienia życia"[10]. Dorastający chłopiec podobał się każdemu dzięki swej mądrości, swemu pięknu i wdziękowi,
Z idealnym wizerunkiem dorastającego Jezusa przeplata się prze­ciwny obraz. Jezus nie jest łatwym dzieckiem. Opowieść o dwunasto­letnim Jezusie w świątyni ukazuje nam pierwszy konflikt rodzinny. Je­zus staje się samodzielny. Nie wraca z rodzicami do Nazaretu. Gdy po trzech dniach poszukiwań Józef i Maryja odnaleźli Go w świątyni, siedział wśród nauczycieli, którym się przysłuchiwał i zadawał pytania (Łk 2,46). W słowach Maryi pobrzmiewa zarzut i ból: „Synu, czemuś nam to uczynił? Oto ojciec Twój i ja z bólem serca szukaliśmy Ciebie" (Łk 2,48). Odpowiedź Jezusa, który swym Ojcem nazywa Boga, po­zostaje niezrozumiała dla rodziców. W tym miejscu Ewangelii Jezus po raz pierwszy mówi o Bogu jako swym Ojcu. Rodzice muszą zaak­ceptować te dziwne słowa. Św. Łukasz nie ukazuje nam tutaj idealne­go stadła, lecz rodzinę, w której pojawiają się konflikty, jakie wszyscy znamy: rodzice bolejący nad dzieckiem, które jest inne, niżby chcieli, które się od nich oddala, które podąża niezrozumiałą dla nich drogą. Po tym młodzieńczym konflikcie Ewangelista znów ukazuje nam ide­alny obraz: „Jezus zaś czynił postępy w mądrości, w latach i w łasce u Boga i u ludzi" (Łk 2,52). Ideał i rzeczywistość przeplatają się ze sobą. W osobie Jezusa współistnieją dwa bieguny. Również w nas współ­istnieją dwa bieguny. Tylko w napięciu między bliskością i dystansem, między rozumieniem i nierozumieniem, między wspólnotą i obcością uzyskujemy postać, która podoba się Bogu i odpowiada naszemu we­wnętrznemu pięknu (charis).
Historię narodzin Jezusa św. Łukasz ukazuje nam słowami kunsztow­nej opowieści. Kreśląc te kilka uwag, chciałem zainteresować Czytelnika utalentowanym pisarzem, który umiał przemawiać zarówno do greckich, jak i do żydowskich czytelników swej Ewangelii, który przekraczając granice tradycji religijnych i kulturowych, bezpośrednio porusza ludzkie serca i budzi w nas przeczucie Bożej tajemnicy. Ewangelista nigdy nie koloryzuje. Każdą sytuację opisuje z subtelnym wyczuciem. I opowiada o wydarzeniach w taki sposób, że intuicyjnie dostrzegamy ich głębszy sens. Z powściągliwością i ostrożnością kreśli obrazy, dzięki którym możemy dojrzeć dno boskich tajemnic. Nigdy dosyć wpatrywania się w te obrazy. Gdy wnikamy w opowieść o narodzinach i dzieciństwie Je­zusa, ukazują się nam wciąż nowe oblicza Bożej miłości.
Św. Łukasz lubuje się w dwubiegunowej kompozycji scen. Można tu wskazać takie pary, jak Jezus i św. Jan Chrzciciel, Maryja i Elżbieta, Maryja i Józef, Maryja i pasterze czy Symeon i Anna. Podobnie dwu­biegunowy stosunek zachodzi na przykład między spełnieniem cesar­skiego rozporządzenia a nieoczekiwanym wydarzeniem łaski czy mię­dzy nakazanym przez prawo oczyszczeniem a rozbłyśnięciem Ewangelii w proroctwie Symeona. Dzięki tej dwubiegunowości opowieść Ewange­listy nabiera dynamizmu. Ale ten narracyjny kunszt Ewangelisty moż­na interpretować również w kategoriach psychologii głębi. Św. Łukasz chce nam powiedzieć, ze musimy sprzęgnąć dwa bieguny naszej du­szy, aby mogło się w nas zrodzić coś nowego i aby mógł w nas wzra­stać Chrystus. Musimy połączyć animę i animusa, pierwiastek męski i pierwiastek żeński, stare i nowe, prawo i łaskę, zgodność i sprzecz­ność. Jak Maryja, musimy w sobie rozpoznać wszelkie przeciwieństwa, musimy je dopuścić i zrozumieć. Wtedy Chrystus stanie się dla nas zbawieniem, wtedy uleczy nasze rozdarcie i uczyni nas sprawiedliwymi. Wtedy nada nam postać, która odpowiada pierwotnemu wizerunkowi danemu nam przez Boga.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg