Na 4 Niedzielę Adwentu C z cyklu "Wyzwania".
więcej »Jeśli nie ma dla nas innego życia, nie ma sensu żebyśmy ustępowali miejsca niedźwiedziom, żabom i rzadkim gatunkom traw.
Nocy na Szałasiskach nie da się z niczym porównać. Otulone kropelkami rosy świerki i widoczna z dala Szeroka Jaworzyńska w blasku księżyca nabierały bajkowego blasku. W Polsce szalał absurdalny komunizm, władze co rusz informowały o kolejnych etapach reformy gospodarczej i postępie w sprawie sznurka do snopowiązałek, a ten wtulony w góry skrawek ziemi ze stojącymi na podestach namiotami przywracał trzeźwe spojrzenie na rzeczywistość. Dużo piękniejszą niż ziejące czerwienią plakaty, zapewniające o wiecznej przyjaźni ze Związkiem Rad. Wiedzeni tym doświadczeniem, choć właśnie minął czerwiec roku 1989, a Gazeta Wyborcza ogłaszała: „wasz prezydent nasz premier” czy „zielony za zielony” (dolar za 5000 zł), ochoczo targaliśmy z Witkiem trzydziestokilogramowe wory spacerową drogą do Morskiego Oka. Trzeba było widzieć nasze miny, gdy na miejscu dowiedzieliśmy się, że w tym roku tabor będzie zamknięty, bo w okolicy szaleje niedźwiedzica.
Magda – chyba tak nazwano niegrzeczną niedźwiedzicę – robiła się coraz bardziej niebezpieczna. Rok wcześniej potrafiła z gracją baletnicy przeskoczyć ogrodzenie obozowiska i dobrać się do niezabezpieczonych śmieci. Widząc jej dzieło, Witek proponował wtedy, by ubrać ją w pomarańczową, odblaskową koszulkę z napisem „Śmieciarka”. Teraz podobno potrafiła już rozwalać drewniane budki. Jej aktywność zupełnie pokrzyżowała nasze plany. Cóż było robić? Choć jak na misia zachowywała się totalnie niemisiowo, zarządcy parku narodowego uznali, że wystarczy usunąć taterników i ustawić tabliczki apelujące do turystów, by wieczorami nigdzie już nie chodzili. „Niedźwiedź jest w Tatrzańskim Parku Narodowym na swoim miejscu, taternicy i turyści nie”. Jak wieść parkowa niesie, Magda ze swoim potomstwem przestała być na swoim miejscu parę lat później, gdy zamiast wzorem grzecznych niedźwiedzi pociamkać jagody, szukając jedzenia dobrała się do bagażnika samochodu parkowego notabla. Ale tamtego lipcowego dnia wędrując z przygniatającym do ziemi plecakami do Zakopanego chyba pierwszy raz irytowałem się na jawną niesprawiedliwość, jaką jest traktowanie gatunku homo sapiens gorzej niż każdej innej łażącej, pełzającej czy fruwającej gadziny. To co, że mamy rozum. Czyż nie jesteśmy tylko bardziej inteligentnymi zwierzętami?
aktualna ocena | |
głosujących | |
Ocena |
bardzo słabe |
słabe |
średnie |
dobre |
super |