Ani jedna jota...

Zakłopotany perspektywą wieczności, spłoszony wielkością Krzyża... Potulnie żałujący grzechów, których nie dostrzega... Karmiony obietnicami, które za wiel­kie, o które mu nie chodzi... Oto ty, Adamie. Oto ty.

Mówiąc o tych sprawach, Jezus opowiada kolejną przypo­wieść, w której reguły panujące w Królestwie przyrównuje do postępowania pewnego człowieka,

który mając się udać w podróż, przywołał swoje sługi i przekazał im swój majątek. Jednemu dał pięć talentów, drugiemu dwa, trzeciemu jeden, każdemu według jego zdolności, i odjechał. Zaraz ten, który otrzymał pięć talentów, poszedł, puścił je w obieg i zyskał drugie pięć. Tak samo i ten, który dwa otrzymał; on również zyskał drugie dwa. Ten zaś, który otrzymał jeden, poszedł i rozkopawszy ziemię, ukrył pieniądze swego pana. Po dłuższym czasie wrócił pan owych sług i za­czął rozliczać się z nimi. Wówczas przyszedł ten, który otrzymał pięć talentów. Przyniósł drugie pięć i rzekł: „Panie, przekazałeś mi pięć ta­lentów, oto drugie pięć talentów zyskałem". Rzekł mu pan: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!" Przyszedł również i ten, który otrzymał dwa talenty, mówiąc: „Panie, przekazałeś mi dwa ta­lenty, oto drugie dwa zyskałem". Rzekł mu pan: „Dobrze, sługo dobry i wierny! Byłeś wierny w rzeczach niewielu, nad wieloma cię postawię: wejdź do radości twego pana!" Przyszedł i ten, który otrzymał jeden talent, i rzekł: „Panie, wiedziałem, żeś jest człowiek twardy: chcesz żąć tam, gdzie nie posiałeś i zbierać tam, gdzieś nie rozsypał. Bojąc się więc, poszedłem i ukryłem twój talent w ziemi. Oto masz swoją własność!" Odrzekł mu pan jego: „Sługo zły i gnuśny! Wiedziałeś, że chcę żąć tam, gdzie nie posiałem i zbierać tam, gdziem nie rozsypał. Powinieneś więc był oddać moje pieniądze bankierom, a ja po powro­cie byłbym z zyskiem odebrał swoją własność. Dlatego odbierzcie mu ten talent, a dajcie temu, który ma dziesięć talentów. Każdemu bo­wiem, kto ma, będzie dodane, tak że nadmiar mieć będzie. Temu zaś, kto nie ma, zabiorą nawet to, co ma. A sługę nieużytecznego wyrzuć­cie na zewnątrz - w ciemności! Tam będzie płacz i zgrzytanie zębów". (Mt25,14 n.)

Przypowieść o talentach zadziwiająco wpisuje się w sce­nariusz znany z poprzedniej przypowieści. Właściciel mająt­ku oddaje swe dobra w depozyt swoim sługom i oddala się, zostawiając ich bez żadnego dozoru. Ci mogą z nimi postąpić według własnego uznania. Mogą je pomnożyć lub sprzenie­wierzyć. Całe ryzyko ponosi właściciel i może się tak zdarzyć, że powróciwszy z podróży, ujrzy siebie bankrutem. W tym sensie jego postępowania trudno nie nazwać rozrzutnością. Jednak nie dzieje się aż tak źle. Dwóch spośród depozytariu­szy inwestuje powierzone pieniądze i tym sposobem dopra­cowuje się sporego zysku. Teraz oni ryzykują. Nie mają żad­nej gwarancji, że taki ruch skończy się sukcesem. Cóż stanie się z nimi, gdy zmarnotrawią majątek swego pana? A jednak odważają się podjąć to ryzyko. Zdobywają się na tę „wirtual­ną" rozrzutność w przeciwieństwie do trzeciego sługi, który nie odważył się podjąć żadnego ryzyka. Uczepił się tego, co mu dano i nie postąpił ani kroku naprzód. Pozostał bez ru­chu, w punkcie wyjścia razem ze swoim depozytem - tak jak­by nie żył... Pan zaś powtarza osobliwą charakterystykę, jaką mu wystawia ów zły sługa[2], potwierdzając tym samym, że jest prawidłowa. Że nie chodzi mu o zysk - ten pojawi się siłą fak­tów w dalszej kolejności - ale o działanie. Chodzi mu o no­we otwarcie. I dziwna rzecz, sługa doskonale rozumie jego oczekiwania, a mimo to nie zdobywa się na żaden ruch. Jakiś osobliwy rodzaj lęku - czyż gnuśność nie jest w gruncie rze­czy manifestacją niewiary w ontyczną dobroć świata, której gwarantem jest Stwórca? - nie pozwala mu drgnąć. Odmowa aktywności, podjęcia ryzyka równoznacznego ze wspaniało­myślną zgodą na ewentualną stratę jest powodem wyrzucenia go na zewnątrz, poza krąg domowników pana.

Gdyby Jezus opowiadając tę przypowieść mógł posłużyć się nie symbolem talentów, a więc ówczesnego pieniądza, ale po­jęciem giełdowej akcji, o wiele łatwiej byłoby nam zauważyć „marnotrawstwo" w postępowaniu sług. Zachowali się tak, jak postępują giełdowi gracze: żeby osiągnąć zysk, wyzbywają się akcji jednych firm, a kupują innych, takich które lepiej rokują, ale pewności sukcesu nie mają żadnej. Ryzyko jest zasadą tej gry. Właściciel majątku, oddając go w niepewne ręce swych sług, postępuje nie mniej ryzykownie, a jednocześnie domaga się, by i oni zdobyli się na podobne ryzyko.

---------------------------

[2] Konia z rzędem temu, kto tę charakterystykę potrafi konsekwentnie wy­jaśnić w ramach zwyczajowej interpretacji tej przypowieści.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | 7 | 8 | 9 | 10 | » | »»

aktualna ocena |   |
głosujących |   |
Pobieranie.. Ocena | bardzo słabe | słabe | średnie | dobre | super |

Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg