By nie dokonywać dekonstrukcji wiary

"Rozmowa miesiąca" z Księdzem Profesorem Waldemarem Chrostowskim

Chciałem zapytać Księdza Profesora o projekty naukowe, aktualnie prowadzone w Polsce lub na świecie, które budzą Księdza szczególne zainteresowanie, ale chyba odpowiedź już  padła – studia o diasporze asyryjskiej były – o ile dobrze pamiętam - tematem Księdza rozprawy habilitacyjnej.

- Tak, asyryjskiej diaspory Izraelitów dotyczyła moja rozprawa habilitacyjna (1996), a potem dorobek do tytułu profesora nauk teologicznych (2003). Niestety,  ciągle mam zbyt mało czasu, żeby pełniej i głębiej zająć się tą fascynującą problematyką, bo stale absorbują mnie rozmaite inne zajęcia. Ale może właśnie na tym polega  biografia niejednego biblisty - godzić zajęcia specyficznie naukowe z obowiązkami dydaktycznymi i pastoralnymi oraz wychowywać następców,  którzy podejmą wskazane tropy i pójdą dalej… Oby tak  się stało!

W powszechnym odbiorze – biblistyka uchodzi za dyscyplinę dość hermetyczną, a posługując się językiem współczesnym, można by rzec: „niszową”. Czy jest możliwe i pożądane, by biblistyka wyszła z bibliotek i gabinetów naukowych do zwykłego odbiorcy, który ma zupełnie przeciętny kontakt z tekstem Pisma Świętego?

- Każdy, kto zajmuje się bardzo uszczegółowioną dziedziną nauki, musi się liczyć z tym, że krąg jej bezpośrednich odbiorców jest ograniczony. Przykładowo, ktoś kto prowadzi specjalistyczne badania nad  pozyskiwaniem energii, dobrze wie, że ich wyniki zostaną wykorzystane  przy produkcji samochodów czy samolotów, a więc pożytek będzie powszechny, ale same badania i ich wyniki są zrozumiałe jedynie dla wąskiego kręgu osób. Ta prawidłowość dotyczy wszystkich dziedzin nauki. Inny przykład: specjalistyczne badania w dziedzinie biologii czy zoologii przyczyniają się do opracowania nowej szczepionki, ale aczkolwiek tysiące ludzi uzyska skuteczną pomoc w sytuacji groźnej choroby, tylko nieliczni będą wiedzieli, jaki ogrom pracy naukowej za tym wynalazkiem się kryje. Z  biblistyką jest podobnie. Nasze zadanie polega na żmudnym zgłębianiu Pisma Świętego i coraz lepszym jego rozumieniu, również po to, by je ustrzec i zabezpieczyć przed nieporozumieniami płynącymi z niezrozumienia albo zafałszowywania jego treści. Pełnimy więc rolę „strażników pamięci”, którzy troszczą się o wiarygodny przekaz i objaśnianie Biblii jako źródła i fundamentu wiary chrześcijańskiej.
Drugą stronę naszej działalności stanowi pogłębianie i upowszechnianie znajomości Pisma Świętego, czyli jego ustawiczna aktualizacja. Chodzi o pokazywanie osób i wydarzeń biblijnych, przede wszystkim Jezusa Chrystusa, jako kogoś, kto jest ważny dla współczesnego człowieka. W tej perspektywie praca biblistów ma ogromne znaczenie  i znajduje przełożenie na wszystkie dziedziny teologii, kultury oraz nauk humanistycznych i społecznych, bo nie sposób ich uprawiać bez znajomości wątków i motywów biblijnych. Praca biblistów ukazuje nierozerwalne związki między księgami świętymi, napisanymi dwa tysiące lat temu bądź wcześniej, a potrzebami, mentalnością i uwarunkowaniami współczesnego człowieka. Chociaż tak odmienny, pewny siebie  oraz zaawansowany technicznie i technologicznie, pragnie on tego samego, czego pragnął człowiek starożytny, czyli poczucia bezpieczeństwa i pewności płynącego ze zgłębiania, poznawania i przyjęcia sensu życia, jaki Bóg dla nas zamierzył oraz jaki tylko On nam umożliwia.

Jaka jest opinia Księdza Profesora na temat sposobu kształcenia i budowania ścieżki rozwoju naukowego młodych polskich biblistów?

Można powiedzieć tak: zawsze może być lepiej, lecz dzięki Bogu, że nie jest gorzej. Jeżeli ktoś zgłasza wymagające postulaty w tym zakresie, byłoby dobrze, gdyby równocześnie ukazywał drogi rozwiązywania rozmaitych problemów, to znaczy by na postulatach nie kończyć. W ostatnich latach dokonało się bardzo wiele dobrego, istnieje jednak ważne wyzwanie, nad którym trzeba się zastanowić i któremu trzeba sprostać. Większość, a być może nawet wszystkie Wyższe Seminaria Duchowne, diecezjalne i zakonne, czyli instytucje kształcące przyszłe duchowieństwo, zostały podporządkowane Wydziałom Teologicznym na uniwersytetach, zarówno państwowych, jak i papieskich. Powinna to być wielka szansa dla seminariów i alumnów przygotowujących się do kapłaństwa. Uniwersyteckie, czyli akademickie kształcenie, powinno iść w parze z pogłębioną formacją duchową. Tymczasem, w niektórych środowiskach dzieje się tak, że zamiast przekładać wymogi, rygory, szanse i możliwości wydziału teologicznego na rzeczywistość seminarium duchownego, transponuje się utarte wzorce i modele seminaryjne na uniwersyteckie studium teologii. Do tej pory seminaria duchowne miały określony profil kształcenia, który bardzo rzadko wiązał się z prowadzeniem pogłębionej pracy badawczej, naukowej i dydaktycznej. Znane powiedzenie głosiło, że trudno zostać profesorem w seminarium duchownym, natomiast łatwo już nim być. Ta zasada, w dużej mierze prawdziwa, nie dotyczy uniwersyteckich wydziałów teologicznych, gdzie obowiązują konkretne wymagania, a dorobek wykładowców podlega stałej ocenie. Wprawdzie od kilkunastu lat sytuacja  w seminariach powoli zmienia się na korzyść, ale dla odmiany nie zawsze i nie wszędzie obserwuje się zadowalający wzrost poziomu kształcenia teologicznego na uniwersytetach. Tymczasem zaistniała ogromna szansa, by pogłębić, obok formacji duchowej, także formację intelektualną przyszłych kapłanów. Dzisiejsza świadomość wierzących, a także świadomość potrzeb i oczekiwań niewierzących, którzy stykają się z Kościołem,  bardzo potrzebują takiej pogłębionej formacji.

«« | « | 1 | 2 | 3 | 4 | 5 | 6 | » | »»
Wiara_wesprzyj_750x300_2019.jpg