Oto ja służebnica Pańska

Raniero Cantalamessa

publikacja 18.12.2011 09:22

Rozważanie na IV Niedzielę Adwentu (2 Sm 7,1-5.8b-12.14a.16; Rz 16,25-27; Łk 1,26-38)

Oto ja służebnica Pańska


Fragment książki "Od Ewangelii do życia", który zamieszczamy za zgodą Wydawnictwa "Jedność"


Dzisiejsza Ewangelia przynosi opis Zwiastowania, który ma swój punkt kulminacyjny w stwierdzeniu Dziewicy: „Oto ja słu­żebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa twego". Tymi słowami Maryja złożyła swój akt wiary. Przyjęła Boga do własnego życia, powierzyła się Bogu. Tak jakby Maryja powiedziała: „Oto jestem jak pokryta woskiem tabliczka. Niech Bóg pisze na niej co­kolwiek zechce". W starożytności pisano na powlekanych woskiem tabliczkach. My dziś powiedzielibyśmy: „Jestem białą kartką papie­ru. Niech Bóg pisze na niej cokolwiek zechce".

Można by sądzić, że wiara Maryi była łatwa. Zostać Matką Mesjasza: czy nie było to marzeniem każdej żydowskiej dziewczy­ny? Ale mylimy się. To był najtrudniejszy akt wiary w historii. Kto jej uwierzy, kiedy powie, że dziecko, które nosi w łonie jest „dzie­łem Ducha Świętego"? To nie zdarzyło się nigdy przedtem, nie zda­rzy się nigdy potem. Maryja dobrze wiedziała, co zostało zapisane w Prawie Mojżesza: dziewczyna, która by w dniu zaślubin nie znaj­dowała się w stanie dziewiczym, miała być natychmiast postawiona w drzwiach domu rodzinnego i ukamienowana (por. Pwt 22,20n). Niewątpliwie Maryja poznała „ryzyko wiary"!

Wiara Maryi polegała nie na tym, że przyjęła pewną ilość prawd, ale na tym, że powierzyła się Bogu, rzekła swoje.fiat z zamkniętymi oczami, wierząc, że „dla Boga nie ma nic niemożliwego".

W rzeczywistości Maryja nigdy nie powiedziała fiat, ponieważ nie mówiła po łacinie ani po grecku. Tym, co z wszelkim prawdo­podobieństwem wyszło z Jej ust, było słowo, które wszyscy znamy i często powtarzamy: „Amen!". Tym słowem Żyd wyrażał swoją zgodę przed Bogiem, swoje pełne przylgnięcie do Jego planu.

Maryja nie dała swego przyzwolenia ze smutną rezygnacją, jak ktoś, kto mówi sobie: „Jeśli już naprawdę nie można inaczej, to trudno, niech się dzieje wola nieba". Czasownik, który ewan­gelista włożył w usta Matki Bożej (genoito) jest użyty w optatiwie, czyli trybie stosowanym w grece na wyrażenie rados'ci, pragnienia, niecierpliwego oczekiwania, by dana rzecz się stała. „Amen" Maryi było jakby całkowitym i radosnym „tak", które panna młoda mówi do pana młodego w dniu zaślubin. To, że był to najszczęśliwszy dzień w życiu Maryi wnioskujemy również z faktu, iż wracając my­ślą do tego momentu, niedługo potem intonuje Magnificat, który jest w całości hymnem radości i szczęścia.

Święty Augustyn powiedział, że „Maryja poczęła przez wiarę i zrodziła przez wiarę", a nawet, że „poczęła Chrystusa najpierw w sercu, a potem w ciele". My nie możemy naśladować Maryi w po­częciu i wydaniu Jezusa na świat fizycznie; możemy i powinniśmy natomiast naśladować Ją w poczęciu i wydaniu Go na świat ducho­wo, przez wiarę. Wierzyć znaczy „poczynać", dawać ciało słowu. Zapewnia nas o tym sam Jezus, kiedy mówi, że kto przyjmuje Jego słowo, staje się dla Niego „bratem, siostrą i matką" (Mk 3,33).

Ewangelia Zwiastowania podsuwa mi pewną refleksję, która — mam nadzieję — nie umniejszy czci Matki Bożej. Dziś powiedzie­libyśmy, że Maryja była „panną z dzieckiem". Szczególną panną z dzieckiem, ale jednak... Doświadczyła czegoś, czego doświadcza­ją dzisiejsze panny z dzieckiem lub tak zwane single. Nikt zatem nie może ich zrozumieć i być tak blisko nich, jak właśnie Matka Chry­stusa, jeśli się do Niej uciekają. Ona dodaje im otuchy, by broniły życia, które noszą w łonie, wbrew wszystkiemu i wszystkim, a jeśli to konieczne również za cenę ofiar i upokorzeń. Jezus powiedział: „Kto przyjmuje jedno z tych najmniejszych, Mnie przyjmuje". I myślę, że Jego słowo odnosi się dziś w szczególny sposób do tych małych kwiatów, które tak łatwo ktoś może ściąć.