Trąd

ks. Adam Sekściński

publikacja 12.02.2012 07:00

Trędowaci byli wyrzutkami odłączonymi od reszty wspólnoty, których zdrowi woleli unikać.

Dziesięciu trędowatych James Tissot Dziesięciu trędowatych

Trędowaty, który podlega tej chorobie, będzie miał rozerwane szaty, włosy w nieładzie, brodę zasłoniętą i będzie wołać: „Nieczysty, nieczysty!”. Przez cały czas trwania tej choroby będzie nieczysty. Będzie mieszkał w odosobnieniu. Jego mieszkanie będzie poza obozem. (Kpł 13,45-46)

Trędowaci od najdawniejszych czasów wzbudzali w Izraelu najwyższy wstręt. Trądem wówczas nazywano wiele różnych chorób – gruźlicę kości o przebiegu ropnym, słoniowatość, różnego rodzaju choroby skórne, poważne oparzeliny, tzw „trąd głowy”, czyli łysinę plackowatą. Prawdziwy trąd był dwojakiego rodzaju: „biały” (inaczej „mozaikowy”) współcześnie zwany anestetycznym, najczęściej występujący i przejawiający się bezbolesnymi białymi plamami występującymi na skórze, oraz trąd „guzowaty”. Oba rodzaje trądu zżerają powoli tkankę ciała, powodując odpadanie skóry i członków. W owych czasach była to choroba nieuleczalna. Dlatego też, podobnie jak i później, w średniowieczu, zabezpieczano się przed rozprzestrzenianiem choroby izolując trędowatych od zdrowych.
Również Biblia i Prawo mozaistyczne wyłączały chorych na trąd ze społeczności ludzkiej (Kpł 13,45-46).

mozaizm - religia monoteistyczna wyznawana przez Żydów, judaizm.
Etym. - gr. Mōsēs 'Mojżesz, prorok i prawodawca biblijny' z hebr. Mōsze.

Trędowaci byli więc wyrzutkami odłączonymi od reszty wspólnoty, których zdrowi woleli unikać. Powinni byli przebywać w miejscach odosobnionych, chodzić z odkrytą głową, nosić odpowiednią odzież, a gdy tylko spostrzegli, że ktoś nieświadomie zbliża się do nich, musieli wołać: „Odstąpcie (są) nieczyści!” (Lm 4,15).
Poza podsyłaniem im od czasu do czasu żywności, ówczesne społeczeństwo nie interesowało się nimi traktując ich jak wyrzutków ludzkości, uosobienie nieczystości i ofiary największego gniewu Boga Jahwe. Albowiem trąd uważany za nieczystość był traktowany nie tylko jako dolegliwość fizyczna, ale również jako najbardziej wymowny dowód grzechu ludzkości. Do dzisiaj znane jest i czasem używane wyrażenie „trąd grzechu”

Jednakże czasami trędowaci opuszczali wyznaczone im miejsce odosobnienia, tak jak ci wspomniani przez Łukasza. Widocznie słyszeli już o Nim i o Jego cudach, o tym jak pomagał ludziom, których dotknęły różnego rodzaju nieszczęścia. Pomyśleli zapewne, że ów galilejski prorok, zarówno dobry jak i potężny, i dla nich, dotkniętych najgorszym nieszczęściem, znajdzie jakiś ratunek.
Ich stan jest tak straszny, że chociaż mieli odwagę złamać prawo wdzierając się w świat ludzi czystych, to jednak nie odważają się prosić wyraźnie o to, czego pragną. Zatrzymują się jedynie z daleka - tym razem zgodnie z przepisami – i wołają, wyrażając swą ufność: „Jezusie, Mistrzu, ulituj się nad nami!”. On natomiast poleca im, aby poszli i stawili się przed kapłanami. Prawo Mojżeszowe bowiem nakazywało aby w przypadkach uzdrowienia z trądu, zdarzających się niezwykle rzadko, stawić się przed kapłanem, uzyskać od niego potwierdzenie uleczenia i złożyć ofiarę oczyszczającą (Kpł 14,1-32). Jezus nie uzdrawia ich więc od razu, choć daje im nadzieję na uleczenie. Jednocześnie wykazuje przez to swój szacunek do Prawa Mojżeszowego, nakłaniając trędowatych, by zadośćuczynili za swe wykroczenie, a więc za to, że wbrew zakazom wrócili między ludzi zdrowych.