Jezu ufam Tobie

Jan Budziaszek

publikacja 02.03.2012 16:40

Bolesne tajemnice różańca rozważa Jan Budziaszek

Jan Budziaszek Józef Wolny/Agencja GN Jan Budziaszek

Modlitwa Jezusa w Ogrójcu

Rozpoczynam drugi etap. Znowu noc, cisza, modlitwa. Przed każdym ważnym wydarzeniem Jezus usuwał się na nocne czuwanie.
Nie możecie mówić: nie mam czasu na modli­twę, ponieważ mam tyle pracy - bzdura. Apostol­stwo nasze będzie miało sens tylko wtedy, kiedy zacznie się na kolanach. Nie możecie modlić się o pokój na świecie, dopóki nie ma pokoju w wa­szych sercach. Nie rna pokoju w waszych sercach, bo się nie modlicie. Nie modlicie się, ponieważ nie wierzycie, że pokój i miłość pochodzą tylko od Boga.
Sam jesteś niczym.
Jezus prosi o ofiarę ze wszystkiego, co jest na ziemi dla was najdroższe.
„Chcesz ze Mną zbawiać świat? Chcesz budo­wać pokój? Musisz przyjąć na siebie nienawiść i niesprawiedliwość całego świata i spalić to w so­bie. Nie możesz tego odbijać, bo to zło znów bę­dzie krążyć między ludźmi".
W czasie tej straszliwej nocy w Ogrodzie Oliw­nym szatan przystępował do Jezusa i pokazywał Mu ludzi, którzy go najbardziej nienawidzą, którzy Go oszukują, lekceważą i zadają najokropniejszy ból, i pytał: „Czy za tych też chcesz oddać swoje życie w mękach? Czy jesteś pewny do końca?".
Matka Boża mówi, aby się za grzeszników mo­dlić, a nie im złorzeczyć. „To są przecież wasi bra­cia, którzy błądzą".

„A ty, człowieku, zastanów się! Czy naprawdę chcesz być chrześcijaninem, Moim naśladowcą? Możesz się jeszcze wycofać. Wielu się wycofuje. Są to ci, którzy chcieliby bieg wygrać bez walki. Zastanów się!"
Czy jesteś już dzisiaj gotowy oddać swoje życie za żonę, za kolegę, za człowieka, który ma dopie­ro kilka dni, za tych wszystkich, których spoty­kasz na swojej drodze? Cała tajemnica leży w zga­dzaniu się z wolą Bożą.
Wiem Panie, że możesz odsunąć ode mnie ten kielich, ale nie moja, lecz Twoja wola niech się stanie.

Biczowanie Jezusa

W różańcu na drodze do osiągnięcia sukcesu pojawiła się kolejna tajemnica, która mówi o bi­czowaniu, o cierpieniu, o chorobie, tzn. o przyj­mowaniu niesprawiedliwych razów, bo ktoś w tym momencie potrzebuje mojej ofiary.
„Czy byłeś kiedyś biczowany? Niesprawiedli­wie biczowany? Popatrz w koło, ilu biczowanych. To jestem Ja. A ty mówisz, że Mnie kochasz. Sie­bie kochasz, sławę kochasz, a nie Mnie..."
Ofiara składa się z miłości i cierpienia. Jeżeli nie masz w sobie cierpienia, musisz połączyć się z jakimś cierpieniem, żeby ofiara była pełna. Szu­kaj chorych, cierpiących, opuszczonych. Chorzy dają cierpienie, my — pracę.

Ktoś mądry zauważył, że siłą chrześcijaństwa są chorzy. Ich modlitwa ma największą moc. Matka Teresa z Kalkuty już dawno wpadła na genialny pomysł i każda dziewczyna z jej zgromadzenia ma swojego „sobowtóra" przykutego chorobą do łóżka, który nieustannie modli się w jej intencji. Dobrze jest znaleźć sobie takiego „sobowtóra", taki nadajnik, który by pomagał w mojej pracy.

Cierniem ukoronowanie Jezusa

„Jak wiele będziesz musiał wycierpieć dla imie­nia Mego..."
Nic tak nie boli, jak ludzkie wyszydzenie. Ja też bym chciał przyznać się do Jezusa, ale co ludzie powiedzą?
W życiu jest tak: Chcesz mieć dobra ziemskie? Nie możesz przyznawać się do Jezusa, musisz sta­wiać wódkę komu potrzeba itd., itd. Bo co ludzie powiedzą? Zawsze bardziej dbam o swoją repu­tację niż o jakąś ideę.
A czy próbowałeś inaczej? Sprawdź - może się da. Postaraj się nikomu nie podlizywać. Bądź sobą i żyj prawdą zaczerpniętą od Boga. Spróbuj!
Zabiegaj najpierw o Królestwo Boże i o Jego sprawiedliwość, a to wszystko będzie ci dodane, (por. Mt 6,33).
Mistrzu mój! Dlaczego dałeś się tak lekcewa­żyć, pluć, szydzić z siebie! Dlaczego? A ja mam teraz Ciebie naśladować? Dlaczego?

Nie bój się! Zaufaj Mi! Jam zwyciężył świat! Ależ to trudne! A jednak, Jezu, ufam Tobie! Jezu, ufam Tobie, choćby zwątpił cały świat!

Droga krzyżowa

Każdy z nas niesie krzyż i każdemu z nas wyda­je się, że jego jest najcięższy. Dopiero gdy uda się dostrzec, że ktoś idący obok mnie niesie cięższy, robi się lżej.
Człowiek nigdy nie wie, ile ma siły. Dopiero wtedy przekonasz się, jaki jesteś silny, gdy kogoś podniesiesz.
Mistrzu mój, czemuja wciąż marudzę, mówiąc: Przyjmę z radością krzyż, który mi dasz, ale ten który dźwigam, zabierz.
„Kto nie nosi swego krzyża, a idzie za Mną, ten nie może być moim uczniem" (Mk 14,27).
Ty masz zbawiać ludzi swoim krzyżem, tylko weź go z ufnością w ramiona i ucałuj.
Panie! Cóż to byłby ze mnie za uczeń, gdybym wciąż tak bardzo bronił się przed swoim krzyżem? Uczcie się nawzajem ciężary nosić. Poszukuję Szymonów z Cyreny. Niekoniecznie musi to być Szymon ciężarowiec. Może to być Szymon, któ­ry bez słowa, w milczeniu, podnosi na duchu.
Panie, naucz mnie nie szukać Szymona z Cyre­ny, ale być Szymonem z Cyreny!
Naucz mnie rozumieć, a nie szukać zrozumie­nia, naucz mnie kochać, a nie szukać miłości.

Śmierć Jezusa na krzyżu

Pierwszym chrześcijanom wystarczyło zobaczyć wizerunek Chrystusa ukrzyżowanego, by doznać wstrząsu. Po dwudziestu wiekach chrześcijaństwa doszliśmy do tego, że bez lęku patrzymy na Chry­stusa na krzyżu, nawet wydaje nam się to normal­ne i zwyczajne.
Musieliśmy czekać prawie dwadzieścia wieków, by siostra Faustyna Kowalska przypomniała świa­tu bardzo istotny moment na krzyżu.
„O Krwi i Wodo, któraś wytrysnęła z serca Je­zusowego jako zdrój miłosierdzia dla nas - ufam Tobie". Dopiero krew i woda, która wytryśnie z twojego serca, może uleczyć wzrok i duszę wbi­jającego ten sztylet.
Jesteś jedyną szansą powrotu na Bożą drogę dla człowieka, który wyrządził ci krzywdę. Wszystko zależy od tego, co wytryśnie z twojego serca: nie­nawiść i chęć zemsty - czy przebaczenie.
Przebaczenie jest najtrudniejszą miłością.
Tylko miłość zwycięża złość i nienawiść!
Chrześcijaństwo to nie tylko nawracanie kogoś, ale przede wszystkim oddawanie siebie, swojego zdrowia, życia dla ratowania drugiego człowieka. Patrz: św. Maksymilian, ks. Jerzy Popiełuszko, Matka Teresa z Kalkuty.