publikacja 26.02.2012 08:01
Droga ku Wielkanocy prowadzi przez pustynię. Jest to droga wyzwolenia, ale nie ułatwienia.
...Oto Ja zawieram przymierze z wami i z waszym potomstwem. ..: już nigdy nie będzie wód potopu niszczącego ziemię... (Rdz 9,8-15).
...On (chrzest) nie jest obmyciem brudu cielesnego, ale zobowiązaniem dobrego sumienia wobec Boga... (1 P 3,18-22).
...Zaraz też Duch wyprowadził Jezusa na pustynię. A przebywał na pustyni czterdzieści dni, kuszony przez szatana... (Mk 1,12-15).
Fragment książki "Oto Słowo Boże! Rok B. Komentarz do trzech czytań niedzielnych", który zamieszczamy za zgodą Wydawnictwa Salwator
Chrzest i nawrócenie
Jeszcze z resztkami karnawałowych konfetti we włosach opuszczamy głowę przed księdzem, który posypuje ją szczyptą popiołu, upominając surowo: „Pamiętaj człowieku, że z prochu powstałeś i w proch się obrócisz".
Rozpoczyna się Wielki Post, czyli droga, która prowadzi do Paschy Pana. Trzy zasadnicze tematy na tę niedzielę:
- chrzest - Potop (pierwsze czytanie) był często interpretowany jako rodzaj powszechnego chrztu. Dlatego Bóg ustalił przymierze z „ziemią" ponownie stworzoną, uczynioną na nowo w oczyszczającej kąpieli.
Fragment pierwszego listu świętego Piotra (drugie czytanie) mówi o chrzcie jako udziale w śmierci i zmartwychwstaniu Chrystusa. Odnosząc się do przeżyć Noego, wskazuje na wodę jako rodzaj chrztu, który nie jest obmyciem brudu cielesnego, ale zobowiązaniem dobrego sumienia wobec Boga - dzięki zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa;
- nawrócenie jako odpowiedź ze strony człowieka na inicjatywę Boga, który posyła Syna, aby otworzyć Królestwo Boże: „Nawracajcie się i wierzcie w Ewangelię".
Chrześcijanin jest nieustannie zachęcany przez Słowo Boże do nawrócenia, czyli do radykalnej zmiany mentalności i postawy.
Nawrócenie obejmuje całą osobę (myśli, serce, spojrzenie, słowa, zachowanie) i oznacza odwrócenie się od zniszczenia;
- pustynia jako miejsce próby, walki i pokusy („Zaraz też Duch wyprowadził Jezusa na pustynię. A przebywał na pustyni czterdzieści dni, kuszony przez szatana").
Zatrzymam się na kwestii pustyni, podkreślając dwie sprawy: oczyszczanie i walkę.
Umyć się piaskiem
Kiedy byłem na pustyni widziałem, jak Beduini, z powodu braku wody, myją się piaskiem.
Ja także odkryłem piasek jako coś, co może służyć do oczyszczania. Może raczej należałoby powiedzieć: nie mając innego wyboru, zostałem zmuszony, żeby użyć piasku do oczyszczającej kąpieli. Był to pewien rodzaj chrztu zanurzającego w piasku.
Sam go nie wybrałem. Został mi narzucony. Nie mogłem go dawkować, jak to się robi za pomocą dozownika w butelce z płynem do kąpieli. Piasek wdzierał mi się do oczu, przenikał do kieszeni, wciskał do uszu, drapał w gardle, ocierał szyję, czułem jak orał mi grzbiet i szorstko ocierał ramiona i nogi. Niczego nie oszczędzał.
Miałem wrażenie, że jestem poddawany energicznej i całkowitej kuracji za pomocą ścierniwa. Czegoś uciążliwego i potrzebnego zarazem, nie do zniesienia i nie do uniknięcia.
Przychodziło na myśl proroctwo Malachiasza: „On jest jak ogień złotnika i jak ług farbiarzy. Usiądzie więc, jakby miał przetapiać i oczyszczać srebro, i oczyści synów Lewiego, i przecedzi ich jak złoto i srebro, a wtedy będą składać Panu ofiary sprawiedliwe. Wtedy będzie miła Panu ofiara Judy i Jeruzalem..." (Ml 3,2-3).
Na pustyni Pan - w swoim dziele oczyszczenia - posługuje się piaskiem.
Na pustyni zostajesz zmuszony do robienia porządków i do całkowitej szczerości wobec samego siebie.
Po umyciu się piaskiem, dzięki któremu zdjąłeś skorupę zanieczyszczeń i zdarłeś ozdoby, ukazujesz się taki, jaki jesteś; odarty z wszelkich przyjętych dotąd konwencji i obnażony z ról, jakie przylepiły się do twojej skóry.
Ojcowie Pustyni także mówią o autentyczności, życiu w prawdzie. Nie używają jednak zwrotów psychologicznych, ale raczej pojęć dotyczących... odzieży.
Dla nich pustynia jest trudną szkołą autentyczności.
Sylwan z góry Athos mawiał: „Biada człowiekowi, który nosi imię większe od swoich dzieł!".
Trzeba wyplenić kłamstwo.
Nowy Adam ma się narodzić w prawdzie.
Człowiek, który przechodzi przez chrzest w piasku, wychodzi z niego na jeden z dwóch sposobów:
- jako „niosący Boga",
- albo jako „wieszak".
Piasek pustyni jest okrutny. Nie daje żadnych alternatyw. Oczyszczanie jest możliwe tylko w surowy sposób. Określenie „surowy" wywodzi się z greki i znaczy coś twardego, ostrego i chropowatego.
Surowość kojarzy się z nakładaniem ograniczeń. W tym sensie można powiedzieć, że pustelnicy są surowi, kolczaści, szorstcy i nieprzystępni. Nieubłagani w pozbywaniu się banalnych i niepotrzebnych rzeczy oraz ograniczaniu się do tego, co najważniejsze.
My natomiast nie wybralibyśmy surowości. Nie znosimy ograniczeń. Jesteśmy osobami „otwartymi" i nieograniczonymi.
Chcemy otaczać się wszystkimi nieużytecznymi rzeczami, które nam przysługują.
Walka
Tymczasem pustynia jest miejscem zażyłości, spotkania i rozmowy z Bogiem.
Arabowie uważają, że „pustynia jest ogrodem Allacha. Pan wierzących usunął stąd każde zbyteczne zwierzę i istotę ludzką, aby było to miejsce, gdzie On mógłby przechadzać się w pokoju".
Wierzę, że Bóg stworzył pustynię, aby tam kogoś wezwać, aby móc spotkać tam nikomu „niepotrzebne" osoby, skłonne czekać, wypatrywać za Nim oczy, spoglądając ponad łańcuch piaskowych wydm.
Pustynia pozwala na podjęcie z Bogiem dialogu przerwanego w rajskim ogrodzie.
Bóg po odejściu Adama nigdy nie zgodził się być Bogiem tylko kwiatów, nieba i gwiazd.
On chce być Bogiem człowieka.
Jednak na pustyni człowiek nieuchronnie spotyka także Nieprzyjaciela.
Pustynia staje się wtedy miejscem pokusy i walki. Narzuca ascezę, która w dosłownym znaczeniu oznacza „ćwiczenie", a więc wysiłek, zasady i karność.
Chodzi o zapanowanie nad nieuporządkowanymi skłonnościami, które tkwią w nas samych, aby dojść do równowagi we własnym życiu. Dzięki ascezie człowiek staje się „panem" we własnym domu. Asceza nie jest jedynie czymś nieprzyjemnym. Nie chodzi bowiem tylko o tłumienie czy poskramianie, ale wychowanie, trzymanie w karności zbuntowanych sił naszej natury, aby można użyć ich do harmonijnego i pełnego rozwoju własnej osoby.
Asceza pociąga za sobą trud, umartwienie, ofiary i nieustanny wysiłek.
Ojców Pustyni często nazywano „atletami" lub „bojownikami". Święty Paweł też mówi o biegach, zapasach i boksie:
„Czyż nie wiecie, że gdy zawodnicy biegną na stadionie, wszyscy wprawdzie biegną, lecz jeden tylko otrzymuje nagrodę? Przeto tak biegnijcie, abyście ją otrzymali. Każdy, który staje do zapasów, wszystkiego sobie odmawia: oni, aby zdobyć przemijającą nagrodę, my zaś - nieprzemijającą. Ja przeto biegnę nie jakby na oślep; walczę (dosł.: boksuję) nie tak, jakbym zadawał ciosy w próżnię..." (l Kor 9,24-26).
Pod koniec swego życia nakreśli takie oto podsumowanie: „W dobrych zawodach wystąpiłem, bieg ukończyłem, wiary ustrzegłem" (2 Tm 4,7).
Asceza nie jest jakąś „mozolną" pracą zarezerwowaną wyłącznie dla mnichów.
Właśnie Ojcowie Pustyni przypominają nam, że nie ma doświadczenia chrześcijańskiego bez walki, ustawicznego zaangażowania i wysiłku.
Dziwne, jak wielu ludzi chce walczyć, dokonywać nieopisanych ofiar dla rozmaitych celów. Toczą zawzięte boje i nie żałują wysiłków i wyrzeczeń, aby zarabiać pieniądze, zrobić karierę, zdać egzamin, odnieść sukces w najrozmaitszych dziedzinach.
Tylko wtedy, gdy chodzi o „odniesienie sukcesu" jako chrześcijanie, łudzimy się, że jesteśmy zwolnieni z walki. Uważamy, że rzecz „rozumie się sama przez się".
Nie! Posłuszeństwo Ewangelii nie rozumie się samo przez się.
Nawrócenie nie jest bezbolesnym działaniem, lecz zakłada oderwanie się, rozdarcie i niedostatek.
Droga chrześcijanina nie jest spokojną wycieczką po religijnym terenie.
Pokusy nie przezwycięża się bez nieustannego oporu.
Sił zła nie zwalcza się, zostawiając im wolne pole.
Droga ku Wielkanocy prowadzi przez pustynię. Jest to droga wyzwolenia, ale nie ułatwienia.
Szczególna praktyka wielkopostna „Via Crucis" jest raczej „trudnym" niż „pobożnym ćwiczeniem".
Tęcza albo klatka tygrysów
Także w dzisiejszej liturgii są dwa obrazy, które wyznaczają konkretne i powszechne zadanie (od którego nie mogą uchylić się ani wierzący, ani niewierzący): tęcza i Jezus pośród dzikich zwierząt w czasie pobytu na pustyni.
Chodzi tu o dwa symbole braterstwa ludzkości, która odrzuca każdą przemoc, żyje w harmonii ze wszystkim i ze wszystkimi. Świat bardziej ludzki, ziemia bardziej przyjazna. Pustynia, która na nowo zakwita i nie jest już polem dzikiej rywalizacji ani absurdalnego i ślepego wykorzystywania, ale miejscem pokoju, szacunku i twórczości.
Nadzieja musi przekładać się na zaangażowanie, które zapobiegnie płowieniu barw tęczy, by nie stały się szare, o ołowianym odcieniu będącym zapowiedzią groźnej burzy. Potop będzie wtedy... z ognia, już nie wywołany przez
68
Boga, ale przez samego człowieka, który spuści z łańcucha tygrysy, otwierając na oścież klatki własnego, oszalałego serca.
Nie będzie już żadnej arki, żadnego atomowego schronienia, które uratują wybranych.
Wszyscy będą winni wygaśnięcia tęczy.
Te barwy to jedyna naprawdę skuteczna, „kosmiczna tarcza" ochronna.