Pójdziesz. Zrobisz. Powiesz

Andrzej Macura

publikacja 06.02.2013 22:01

Garść uwag do czytań na V niedzielę zwykłą roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.

Jezioro Galilejskie Andrzej Macura / CC-SA 3.0 Jezioro Galilejskie
W okolicy Kafarnaum. Może to gdzieś tu Piotr usłyszał, ze będzie łowił ludzi?

Czytania tej niedzieli chyba nie wymagają zbyt wielu objaśnień. Za to są wyjątkowo piękne. Głównym ich tematem  jest powołanie. Bywa ono  - jak to było widać już przed tygodniem na przykładzie Jeremiasza –  bardzo różnie przyjmowane. Często jednak z poczuciem, że jest się go niegodnym.

1. Kontekst pierwszego czytania Iz 6, 1-2a.3-8

Izajasz był prorokiem działającym na południu dawnego, niepodzielonego Izraela, czyli w królestwie Judy. Rozpoczął swoją działalność za króla Ozjasza, ok. 740 roku przed Chrystusem. Był świadkiem upadku rozbitej przez Asyryjczyków Samarii (królestwa północnego) w 725 roku. Ze sceny dziejów zniknął koło roku 700.

Czytany tej niedzieli fragment księgi Izajasza to opowieść o jego powołaniu. Dokładniej – opis wizji. Niezwykle urokliwej w swej zwięzłości. Przytoczmy tu tekst czytania, bez omijania połowy wiersza z biblijnego tekstu.

W roku śmierci króla Ozjasza ujrzałem Pana, siedzącego na wysokim i wyniosłym tronie, a tren Jego szaty wypełniał świątynię. Serafiny stały ponad Nim; każdy z nich miał po sześć skrzydeł; dwoma zakrywał swą twarz, dwoma okrywał swoje nogi, a dwoma latał. I wołał jeden do drugiego: „Święty, Święty, Święty jest Pan Zastępów. Cała ziemia pełna jest Jego chwały”. Od głosu tego, który wołał, zadrgały futryny drzwi, a świątynia napełniła się dymem. I powiedziałem: „Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów”.

Wówczas przyleciał do mnie jeden z serafinów, trzymając w ręce węgiel, który kleszczami wziął z ołtarza. Dotknął nim ust moich i rzekł: „Oto dotknęło to twoich warg: twoja wina jest zmazana, zgładzony twój grzech”. I usłyszałem głos Pana mówiącego: „Kogo mam posłać? Kto by Nam poszedł?”. Odpowiedziałem: „Oto ja, poślij mnie!”.


Pan siedzący na wielkim i wyniosłym tronie to oczywiście Bóg. Tren Jego szaty wypełniający świątynię to zapewne podkreślenie Jego ważności. Pojawiają się znaki obecności Boga – trzęsąca się ziemia, dym i potężny głos. W starotestamentalnych teofaniach pojawiają się one dość często. Scena chyba najbardziej przypomina jednak pojawienie się Boga na Synaju (Wj 19, 16-19)

„Trzeciego dnia rano rozległy się grzmoty z błyskawicami, a gęsty obłok rozpostarł się nad górą i rozległ się głos potężnej trąby, tak że cały lud przebywający w obozie drżał ze strachu. Mojżesz wyprowadził lud z obozu naprzeciw Boga i ustawił u stóp góry. Góra zaś Synaj była cała spowita dymem, gdyż Pan zstąpił na nią w ogniu i uniósł się dym z niej jakby z pieca, i cała góra bardzo się trzęsła. Głos trąby się przeciągał i stawał się coraz donośniejszy. Mojżesz mówił, a Bóg odpowiadał mu wśród grzmotów”.

W wizji Izajasza zwracają też uwagę tajemnicze stojące przed Bogiem serafiny. Nie wchodząc w dywagacje na ich temat można przyjąć, że to po prostu aniołowie. Z niewiadomych przyczyn dobierający teksty do liturgii pominęli tu pół wiersza, w którym opisano ich wygląd: „każdy z nich miał po sześć skrzydeł; dwoma zakrywał swą twarz, dwoma okrywał swoje nogi, a dwoma latał”. Wzmianka ta wydaje się dość istotna w kontekście tego, co za chwilę mówi Izajasz: „Biada mi! Jestem zgubiony! Wszak jestem mężem o nieczystych wargach i mieszkam pośród ludu o nieczystych wargach, a oczy moje oglądały Króla, Pana Zastępów”. Izajasz widział Tego, którego nie śmiały oglądać zasłaniające skrzydłami oczy serafiny!

Na obawy proroka reaguje serafin. Oczyszcza usta Izajasza. Dzięki tej łasce Izajasz staje się niejako godny. Dlatego na pytanie Boga kogo mógłby posłać może odpowiedzieć natychmiast: „Oto ja, poślij mnie”.

Dla zrozumienia dzisiejszych czytań nie jest to już istotne, ale warto dodać, że w biblijnym tekście pojawi się zaraz zapowiedź, że Izrael będzie słuchał, ale nie zrozumie. Do tej prawdy nawiążą potem Ewangeliści tłumacząc powód, dla którego Jezus tak wiele nauczał w przypowieściach. No i Bóg zapowiada dalej Izajaszowi, że niebawem naród spotka klęska, z której ocaleje tylko Reszta. Ważny temat teologiczny proroków czasu wygnania...

2. Kontekst drugiego czytania 1 Kor 15,1-11

Czytany w tę niedziele fragment, to dalsza część czytanego już od pewnego czasu w niedziele 1 listu św. Pawła do Koryntian. Opuszczono w lekcjonarzu dalsze rozważania św. Pawła na temat korzystania z charyzmatów (14 rozdział, po Hymnie o miłości), a skupiono się na prawdzie o zmartwychwstaniu, której zwiastunem jest św. Paweł. Zwraca uwagę syntetyczne zebranie w jednym miejscu wszystkich zjawień Zmartwychwstałego Pana (chrystofanii). Paweł przypomina, że niektórzy świadkowie tych wydarzeń jeszcze żyją. Zmartwychwstanie nie jest więc – jak by wielu dziś chciało – prawdą wyrosłą z jakichś legend, ale owocem doświadczenia tych, którzy widzieli i słyszeli.

Przypominam, bracia, Ewangelię, którą wam głosiłem, którą przyjęliście i w której też trwacie. Przez nią również będziecie zbawieni, jeżeli ją zachowacie tak, jak wam rozkazałem. Chyba żebyście uwierzyli na próżno.

Przekazałem wam na początku to, co przejąłem: że Chrystus umarł za nasze grzechy zgodnie z Pismem, że został pogrzebany, że zmartwychwstał trzeciego dnia zgodnie z Pismem; i że ukazał się Kefasowi, a potem Dwunastu, później zjawił się więcej niż pięciuset braciom równocześnie; większość z nich żyje dotąd, niektórzy zaś pomarli. Potem ukazał się Jakubowi, później wszystkim Apostołom. W końcu, już po wszystkich, ukazał się także i mnie jako poronionemu płodowi.

Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży. Lecz za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna; przeciwnie, pracowałem więcej od nich wszystkich, nie ja, co prawda, lecz łaska Boża ze mną.

Tak więc czy to ja, czy inni, tak nauczamy i tak wyście uwierzyli.

W związku z dzisiejszymi pierwszym czytaniem i Ewangelią najbardziej jednak zwraca uwagę wyznanie Pawła: „Jestem bowiem najmniejszy ze wszystkich apostołów i niegodzien zwać się apostołem, bo prześladowałem Kościół Boży. Lecz za łaską Boga jestem tym, czym jestem, a dana mi łaska Jego nie okazała się daremna”. Bóg często powołuje niegodnych. Zresztą tak naprawdę nie ma na ziemi człowieka, który byłby godny być Bożym wysłannikiem….

3. Kontekst Ewangelii Łk 5,1-11

Ewangelia tej niedzieli nie wiąże się bezpośrednio z odczytywaną tydzień wcześniej opowieścią o odrzuceniu Jezusa w synagodze w Nazarecie. Jezus w międzyczasie zdążył przybyć do synagogi w Kafarnaum, gdzie nauczał i uzdrowił opętanego, uzdrowić teściową Piotra z gorączki, a potem udać się na południe, do synagog Judei  (Kafarnaum leży w Galilei). Opowieść o powołaniu Piotra ma miejsce znowu w Galilei. Ale pierwsze zdanie rozpoczynające się od zwrotu „pewnego dnia” wskazuje, że chronologia wydarzeń ulega w tym miejscu pewnemu rozluźnieniu. Gdy jednak pamięta się o tym, ze św. Łukasz jest "historykiem zbawienia" i  trójczłonowej budowie Ewangelii Łukasza (to oczywiście tylko jedna z koncepcji biblistów) - zapowiedź (obietnica), objawienie (wypełnienie), misja (posłannictwo) - tekst nabywa nowej treści. Umieszczony w pierwszej części staje się elementem "zapowiedzi". Powołanie niczego nie kończy. Dopiero rozpoczyna. Wielką przygodę z Bogiem...

Zdarzyło się raz, gdy tłum cisnął się do Jezusa, aby słuchać słowa Bożego, a On stał nad jeziorem Genezaret, że zobaczył dwie łodzie, stojące przy brzegu, rybacy zaś wyszli z nich i płukali sieci. Wszedłszy do jednej łodzi, która należała do Szymona, poprosił go, żeby nieco odbił od brzegu. Potem usiadł i z łodzi nauczał tłumy.

Gdy przestał mówić, rzekł do Szymona: „Wypłyń na głębię i zarzućcie sieci na połów”. A Szymon odpowiedział: „Mistrzu, przez całą noc pracowaliśmy i niceśmy nie ułowili. Lecz na Twoje słowo zarzucę sieci”. Skoro to uczynili, zagarnęli tak wielkie mnóstwo ryb, że sieci ich zaczynały się rwać. Skinęli więc na wspólników w drugiej łodzi, żeby im przyszli z pomocą. Ci podpłynęli i napełnili obie łodzie, tak że się prawie zanurzały.

Widząc to, Szymon Piotr przypadł Jezusowi do kolan i rzekł: „Odejdź ode mnie, Panie, bo jestem człowiek grzeszny”. I jego bowiem, i wszystkich jego towarzyszy w zdumienie wprawił połów ryb, jakiego dokonali; jak również Jakuba i Jana, synów Zebedeusza, którzy byli wspólnikami Szymona. Lecz Jezus rzekł do Szymona: „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił”. I przyciągnąwszy łodzie do brzegu, zostawili wszystko i poszli za Nim.

4. Warto zauważyć

Opowiadanie o nauczaniu z łodzi i powołaniu Piotra nie nastręcza chyba żadnych trudności w interpretacji. Jest za to bardzo ujmujące. Jakie prawdy ze sobą niesie?

  • Boże powołanie – jak to pokazują też pierwsze i drugie czytanie – nie zależą od tego, czy po ludzku rzecz biorąc ktoś jest tego powołania godny. Bóg potrafi wybrać "człowieka o nieczystych wargach mieszkającego pośród ludzi o nieczystych wargach", prześladowcę i zwykłego, grzesznego rybaka. Boży wybór jest jeśli chodzi o ludzkie przymioty zupełnie bezinteresowny. 
     
  • Improwizacja. Mając kłopoty z napierającym na niego tłumem Jezus nie każe budować ogrodzeń, ale korzysta z tego co jest. Wsiada do łódki.

 

  • Jezus swoim cudem zaskakuje. Nikt go nie prosi o ten cudowny połów. Sam wychodzi z inicjatywą. Chodzi o przekonanie Piotra i jego towarzyszy – brata Andrzeja, Jakuba i Jana. Znamienne, że ten połów diametralnie odmienił życie rybaków. Zamiast skorzystać z owoców cudu porzucili swoje dotychczasowe zajęcie i poszli za Jezusem.

5. W praktyce

  • Powołanie niczego nie kończy i nie wieńczy. Dopiero rozpoczyna przygodę Boga z człowiekiem. Gdy uświadomić sobie, ze każdy z nas jest otrzymał Boże powołanie - do bycia chrześcijaninem - rodzi się pytanie, na ile przeżywamy  życie jako przygodę z Bogiem. Bo często zachowujemy się, jakbyśmy dopiero mieli się na tę drogę zdecydować. Ciągle gotowi jesteśmy wycofać swoje "tak".
     
  • Bóg posługując się ludźmi niekoniecznie wybiera najlepszych. Wybiera kogo chce. Bo jakby miał szukać takich supernadających się, to by pewnie nie znalazł. To właśnie Jego wybór, to dostrzeżenie ich sprawia, że z czasem stają się oni zdatni do wykonania powierzonego im zadania; starają się, by do niego dorosnąć . Uczy to dwóch rzeczy. Nie utyskiwania, gdy w sprawach Bożych ważne zadanie otrzymuje ten, kto zdaje się do niego nie nadawać. Po drugie, gdy istnieje taka potrzeba, gdy nie bardzo widać inne wyjście, chyba i my nie powinniśmy się wzdrygać przed podejmowaniem zadań, do których z pozoru się nie nadajemy. „Nie bój się, odtąd ludzi będziesz łowił” to wyzwanie dla każdego ucznia Chrystusa.
     
  • Od sług Bożych na co dzień wymagamy więcej niż od innych. I słusznie. Trzeba być tylko świadomym, że ten człowiek to taki sam grzesznik jak ja. Miał zaszczyt, (patrząc z pewnej perspektywy można powiedzieć - pecha), że Bóg go powołał. Jemu jest jednak dokładnie tak samo trudno żyć porządnie i zwalczać swoje wady jak i mnie.
     
  • Okazaniem człowiekowi bezinteresownej łaskawości - wzorem Jezusa zapewniającemu uczniom obfity połów ryb - można osiągnąć więcej niż pouczaniem czy wypróbowywaniem...