Początki Kościoła

Andrzej Macura

publikacja 04.05.2013 23:34

Garść uwag do czytań na drugą niedzielę okresu wielkanocnego roku C z cyklu „Biblijne konteksty”

Niewierny Tomasz Henryk Przondziono /Foto Gość Niewierny Tomasz
Błogosławieni, którzy nie widzieli a uwierzyli

Przeglądając czasem listę zarzutów, jakie stawia się chrześcijaństwu można natrafić i na takie, że Jezus wcale nie istniał, a wymyślili Go sobie jacyś bliżej nieokreśleni oszuści, by zyskać posłuch wśród ludzi. Zarzut kuriozalny, bo nigdy nie postawili go ci, którzy polemizowali z chrześcijanami pierwszych wieków. Woleli inne wyjście: Jezus nie był tym za kogo się podawał, a zmartwychwstanie było tylko wymysłem zawiedzionych jego śmiercią uczniów. Czytania drugiej niedzieli wialkanocnej, choć nie wprost, zadają kłam zarówno pierwszej jak i w pewnej mierze drugiej opinii. Z tekstów czytanych tej niedzieli Dziejów Apostolskich i Ewangelii wręcz tryska entuzjazm pierwszych chrześcijan. Trudny do wytłumaczenia, gdyby owi ludzie faktycznie nie widzieli Jezusa Zmartwychwstałego i nie doświadczyli mocy, której im udzielił. Tylko fragment Apokalipsy – z wiadomych względów, bo przecież powstały znacznie później w innych okolicznościach  – nie wpisuje się w ten nastrój. I jako jedyny może wymagać jakichś większych wyjaśnień. Zarówno pierwsze czytanie jak i Ewangelia wydają się na tyle jasne, że aż wstyd takie oczywistości pisać. Jednak dla porządku....

1. Kontekst pierwszego czytania Dz 5,12-16

Wiele znaków i cudów działo się wśród ludu przez ręce apostołów. Trzymali się wszyscy razem w krużganku Salomona. A z obcych nikt nie miał odwagi dołączyć się do nich, lud zaś ich wychwalał.

Coraz bardziej też rosła liczba mężczyzn i kobiet przyjmujących wiarę w Pana. Wynoszono też chorych na ulice i kładziono na łożach i noszach, aby choć cień przechodzącego Piotra padł na któregoś z nich. Także z miast sąsiednich zbiegały się wielkie rzesze do Jeruzalem, znosząc chorych i dręczonych przez duchy nieczyste, a wszyscy doznawali uzdrowienia.

Czytanie pochodzi z Dziejów Apostolskich. Krótko charakteryzuje pierwotny Kościół. Wierzący trzymali się razem. Spotykali się w świątyni jerozolimskiej (krużganek Salomona to jej część). Stanowili dość dziwną grupę. Autor Dziejów Apostolskich (św. Łukasz) z jednej strony pisze że nikt nie śmiał się do nich przyłączać, co wskazywałoby na pewien ekskluzywizm pierwszej wspólnoty chrześcijan. W następnym zdaniu dodaje jednak, że grono uczniów Chrystusa stale się powiększało, bo coraz więcej ludzi przyjmowało wiarę w Chrystusa. Byłby więc to ekskluzywizm wynikający nie z zamknięcia się na nowych, ale z konieczności jasnego opowiedzenia się: wierzysz w Chrystusa albo nie wierzysz. Gdy pamięta się, że w tej wspólnocie panowała wspólnota majątkowa (Dz 4, 32) widać, że decyzja o przystąpieniu do grona uczniów wymagała jednak czegoś więcej, niż słownej deklaracji.

Z drugiej strony za przyłączeniem się do uczniów Chrystusa przemawiały nie lada argumenty. Działy się przez nich niesamowite rzeczy: chorzy odzyskiwali zdrowie, z opętanych wychodziły złe duchy. Takich znaków nie można było nie zauważyć. Przyłączenie się do uczniów Chrystusa nie było decyzją prostą, ale jednak mocno nobilitowało.

Trzeba w tym kontekście zauważyć, że cechą tego Kościoła był niesamowity entuzjazm. Spotęgowany wydarzeniami, jakie działy się wokół pierwszych chrześcijan (wtedy jeszcze chrześcijanami ich nie nazywano), trudny jednak do wytłumaczenia, gdyby u jego źródeł nie stało to niesamowite wydarzenie zmartwychwstania Jezusa. To dzięki temu, że On „był umarły i ożył” działy się potem takie rzeczy. Pierwszy Kościół niesiony był radością pustego grobu, spotkań ze Zmartwychwstałym, zesłania Ducha Świętego, ale i doświadczeniem Bożej mocy: przecież przez ręce pierwszych uczniów działy się rzeczy naprawdę niesamowite. Oni nie mogli nie wierzyć zmartwychwstanie, uznać, że im się przewidziało, skoro na co dzień doświadczali tak niezwykłej mocy...

Jeśli dziś tego entuzjazmu Kościołowi gdzieś brakuje, to pewnie spowodowane jest to w dużej mierze jakimś przyzwyczajeniem się, przykurzeniem przez inne sprawy prawdy o zmartwychwstaniu. Ale chyba też i tym, że rzadziej doświadczamy Bożej mocy. Zwłaszcza ci, którzy trzymają się na dystans i niewiele robią, by jej doświadczyć...

2. Kontekst drugiego czytania Ap 1,9-11a.12-13.17-19

Przytoczmy najpierw tekst czytania wraz z opuszczonymi fragmentami. Dla ułatwienia - tekst czytania pogrubioną czcionką...

Ja, Jan, wasz brat
i współuczestnik w ucisku i królestwie, i wytrwałości w Jezusie,
byłem na wyspie, zwanej Patmos,
z powodu słowa Bożego i świadectwa Jezusa.
Doznałem zachwycenia w dzień Pański
i posłyszałem za sobą potężny głos
jak gdyby trąby
mówiącej:
«Co widzisz, napisz w księdze
i poślij siedmiu Kościołom:
do Efezu, Smyrny, Pergamonu, Tiatyry, Sardów, Filadelfii i Laodycei».
I obróciłem się, by widzieć, co za głos do mnie mówił;
a obróciwszy się, ujrzałem siedem złotych świeczników,
i pośród świeczników kogoś podobnego do Syna Człowieczego,
obleczonego [w szatę] do stóp
i przepasanego na piersiach złotym pasem.

Głowa Jego i włosy - białe jak biała wełna, jak śnieg,
a oczy Jego jak płomień ognia.
Stopy Jego podobne do drogocennego metalu,
jak gdyby w piecu rozżarzonego,
a głos Jego jak głos wielu wód.
W prawej swej ręce miał siedem gwiazd
i z Jego ust wychodził miecz obosieczny, ostry.
A Jego wygląd - jak słońce, kiedy jaśnieje w swej mocy.
Kiedym Go ujrzał,
do stóp Jego upadłem jak martwy,
a On położył na mnie prawą rękę, mówiąc:
«Przestań się lękać!
Jam jest Pierwszy i Ostatni i żyjący.
Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki wieków
i mam klucze śmierci i Otchłani.
Napisz więc to, co widziałeś,
i to, co jest, i to, co potem musi się stać.

Co do tajemnicy siedmiu gwiazd, które ujrzałeś w mojej prawej ręce,
i co do siedmiu złotych świeczników:
siedem gwiazd - to są Aniołowie siedmiu Kościołów,
a siedem świeczników - to jest siedem Kościołów.

Tekst pochodzi z początku Apokalipsy św. Jana (najprawdopodobniej autorem jest Jan Apostoł, Ewangelista). To „widzenie wstępne” tej księgi. Autor wyjaśnia powody napisania księgi – wizje, które stały się jego udziałem, gdy w ramach prześladowań został zesłany na wyspę Patmos. Szkoda, że układający czytania w lekcjonarzu dość mocno je „poszatkowali”.  Trochę niezrozumiałe jest pominięcie szczegółów wyglądu osoby „podobnej do Syna Człowieczego”. A już zupełnym nieporozumieniem  jest opuszczenie wiersza 20 w którym wytłumaczono część symboli z wizji.

W każdym razie ową tajemniczą postacią ukazującą się Janowi niewątpliwie jest sam Pan Jezus. Najdobitniej świadczy o tym wypowiedziane przez ową postać zdanie „Byłem umarły, a oto jestem żyjący na wieki”. To wyraźna aluzja do śmierci i zmartwychwstania Jezusa. Czemu więc owa postać jest tylko „podobna” do Syna Człowieczego?

Tytuł „Syn Człowieczy” jest w Ewangeliach dość specyficzny. Tak Jezus mówił o sobie.  Trzeba jednak pamiętać, że „syn człowieczy” to inaczej „człowiek”. Jan widzi Jezusa, ale wie, że nie jest On tylko człowiekiem. Jest tym, który został już wywyższony. Nie tylko na krzyżu, ale i w niebie, gdzie zasiadł po prawicy Ojca. Jezus jest też Bogiem. I tak opisuje go św. Jan. Jako „króla, arcykapłana, sędziego i władcę Kościoła” – jak napisano w komentarzu do Biblii Tysiąclecia.

Symbolikę siedmiu świeczników, wśród których przechadza się Chrystus, wyjaśnia opuszczony w czytaniu wiersz 20. To siedem Kościołów w Azji Mniejszej, do których Jan ma skierować pouczenia. Ma – zgodnie z wierszem 19 – napisać co widział, co jest i co musi się stać. Egzegeci wskazują, że właśnie tak zbudowana jest Apokalipsa. Najpierw listy do siedmiu Kościołów – czyli co widział i co jest - a potem zapowiedzi dotyczące przyszłości. Koniecznie trzeba jednak zauważyć, że wizje Apokalipsy niekoniecznie można odnosić do jakichś pojedynczych, konkretnych wydarzeń z historii, np. do jakichś jednych, konkretnych prześladowań. Ta księga to ogólny obraz tego, jak będą wyglądały przez wszystkie wieki relacje Kościoła i świata.

Gdy tak się Apokalipsę czyta przestaje dręczyć pytanie, czy konkretne dziejące się dziś wydarzenia nie są przypadkiem spełnieniem którejś z apokaliptycznych wizji. Są. Tyle że są wypełnieniem tej wizji zarówno wydarzenia sprzed 1800 lat,  inne, które miały miejsce w bogatej historii Kościoła jak i część tych, które mają miejsce dzisiaj.  Po prostu Apokalipsa jest ciągle aktualna. Kościół ciągle jest przez świat szykanowany i prześladowany. I tak będzie do końca świata. Nasze przekonanie, że dziś dzieje się coś nadzwyczajnego wynikają z niespełnionych oczekiwań co do miejsca Kościoła w świecie. Nie mają one jednak podstaw w Biblii.

3. Kontekst Ewangelii J 20,19-31

Wydarzenia opisywane w Ewangelii tej niedzieli mają miejsce w dzień zmartwychwstania, po owym bieganiu do grobu kobiet, Piotra i Jana oraz tydzień później (scena z Tomaszem).

Wieczorem w dniu zmartwychwstania, tam gdzie przebywali uczniowie, choć drzwi były zamknięte z obawy przed Żydami, przyszedł Jezus, stanął pośrodku i rzekł do nich: «Pokój wam!» A to powiedziawszy, pokazał im ręce i bok. Uradowali się zatem uczniowie, ujrzawszy Pana.

A Jezus znowu rzekł do nich: «Pokój wam! Jak Ojciec Mnie posłał, tak i Ja was posyłam». Po tych słowach tchnął na nich i powiedział im: «Weźmijcie Ducha Świętego. Którym odpuścicie grzechy, są im odpuszczone, a którym zatrzymacie, są im zatrzymane».

Ale Tomasz, jeden z Dwunastu, zwany Didymos, nie był razem z nimi, kiedy przyszedł Jezus. Inni więc uczniowie mówili do niego: «Widzieliśmy Pana!» Ale on rzekł do nich: «Jeżeli na rękach Jego nie zobaczę śladu gwoździ i nie włożę palca mego w miejsce gwoździ, i ręki mojej nie włożę w bok Jego, nie uwierzę».

A po ośmiu dniach, kiedy uczniowie Jego byli znowu wewnątrz domu i Tomasz z nimi, Jezus przyszedł, choć drzwi były zamknięte, stanął pośrodku i rzekł: «Pokój wam!» Następnie rzekł do Tomasza: «Podnieś tutaj swój palec i zobacz moje ręce. Podnieś rękę i włóż w mój bok, i nie bądź niedowiarkiem, lecz wierzącym».

Tomasz w odpowiedzi rzekł do Niego: «Pan mój i Bóg mój!»
Powiedział mu Jezus: «Uwierzyłeś dlatego, że Mnie ujrzałeś? Błogosławieni, którzy nie widzieli, a uwierzyli».

I wiele innych znaków, których nie zapisano w tej księdze, uczynił Jezus wobec uczniów. Te zaś zapisano, abyście wierzyli, że Jezus jest Mesjaszem, Synem Bożym, i abyście wierząc, mieli życie w imię Jego.

4. Warto zauważyć

Zmartwychwstanie Jezusa kompletnie zmieniło jego uczniów. Przed śmiercią Jezusa nie do końca rozumieli Jego nauczanie. W dniu śmierci zwątpili. I pewnie wróciliby do swoich zajęć, gdyby nie zobaczyli Zmartwychwstałego. To wydarzenie nadało ich wcześniejszej formacji zupełnie nowy sens.

  • Jezus pojawia się wśród swoich uczniów mimo zamkniętych drzwi. Ważne świadectwo na temat tego, jak wyglądać będzie ciało człowieka po zmartwychwstaniu .Trzeba jednak koniecznie zauważyć, że jednocześnie ciało Jezusa nosi po tygodniu ślady męki (Tomasz ma sprawdzić rany), a potem jeszcze Jezus swoich uczniów pyta o jedzenie. Mimo przechodzenia przez zamknięte drzwi Jezus ma realne ciało.
     
  • Jezus daje Kościołowi władzę zatrzymywania i odpuszczania grzechów. Czy odnosi się to tylko do chrztu? Choć egzegeci trochę przed takim tłumaczeniem się wzdrygają, można w tej scenie widzieć początek sakramentu pokuty. Bo żeby odpuszczać, ale i zatrzymywać grzechy, trzeba chyba mieć jasne kryterium, kiedy postąpić tak, a kiedy inaczej; trzeba rozpoznać duchową dyspozycję proszącego o przebaczenie.
     
  • Św. Tomasza należy błogosławić za jego niedowiarstwo. Bo dzięki niemu nam wszystkim łatwiej uwierzyć, że nie idziemy za jakimiś mrzonkami. Chłop twardo stąpał po ziemi. Jeśli ktoś nie dowierza egzaltowanym kobietom, jemu może uwierzyć już znacznie łatwiej. Ciągle jednak powinniśmy pamiętać o tym, o czym pisałem przy okazji pierwszego czytania: nie tylko pusty grób, nie tylko spotkania ze Zmartwychwstałym, ale i doświadczenie mocy Bożej niosło potem uczniów Jezusa...

5. W praktyce

  • Pierwszych chrześcijan przyciągał do grona uczniów entuzjazm tych, którzy uwierzyli. Owszem, był spowodowany także cudami, jakie wokół nich się działy, ale przecież także ich radykalną postawą, gdy decydowali się dzielić swoimi majątkami. Jeśli jesteśmy smutnymi chrześcijanami, ledwo przekonanymi do Chrystusa, nic dziwnego, że nie potrafimy pociągnąć innych. "Przestań się lękać" - mówił w Apokalipsie Jezus do Jana. To ważny apel także do nas, chrześcijan XXI wieku...
     
  • Trzeba się zgodzić na Tomaszów. Szukanie racjonalnych argumentów za wiarą może nie jest postawą zawsze chwalebną, ale to chyba jednak uczciwe stawianie sprawy. Jezus nie miał wielkich pretensji o brak zaufania do samych tylko słów świadków.