Chwała dla pokornych

Andrzej Macura

publikacja 28.08.2013 21:34

Garść uwag do czytań na XXII niedzielę zwykłą roku C z cyklu „Biblijne konteksty”.

Chwała dla pokornych Henryk Przondziono /GN Pyszałek ma w sobie coś z balonu. Co z niego zostaje, gdy potraktować go małą szpileczką?

Nie tylko cudzołożnika ciągnie do grzechu, choć wie że nie powinien. Podobnie jest z pyszałkiem. A może i jeszcze gorzej. Jemu łatwiej łudzić się, że jest człowiekiem niezwykle cnotliwym. Czytania XXII niedzieli zwykłej przypominają, jak wielką wartością jest umiejętność spojrzenia na siebie w prawdzie. Ze wskazaniem na niedocenienie samego siebie. I jak wielkie niebezpieczeństwo grozi pyszałkom.

1. Kontekst  pierwszego czytania Syr 3,17-18.20.28-29

Rzut oka na sigla dzisiejszych czytań musi wprawić w konsternację. Dlaczego takie poszatkowane? Zajrzenie do Biblii sprawę jeszcze bardziej komplikuje. W Biblii Tysiąclecia intrygującego, bo opuszczonego 19 wiersza… nie ma. Jest za to w Biblii Poznańskiej i w innych tłumaczeniach. Nic nadzwyczajnego. „Wielu jest wyniosłych i pysznych, a On tylko uniżonym odsłania swe tajemnice” (BP). Skąd to opuszczenie? Ano rękopisy mają w tym miejscu różne warianty.

Przy okazji czytelnik odkrywa jednak spore różnice w samym tłumaczeniu tekstu. Przede wszystkim zaskakujące są te dotyczące siedemnastego  wiersza. Przytoczmy tekst w brzmieniu Biblii Tysiąclecia: "Synu, z łagodnością wykonuj swe sprawy, a każdy, kto jest prawy, będzie cię miłował". W Biblii Poznańskiej zaś mamy: "Mój synu, gdy jesteś bogaty, zachowaj pokorę, a będziesz miłowany bardziej niż ten, kto rozdaje podarki".

Zaraz zaraz. To nie inne tłumaczenie. Zdania mają inny sens. Jak tłumaczy bp. Romaniuk? Synu mój, we wszystkim co czynisz staraj się być ludzkim, a będą cię kochać bardziej niż rozdzielających datki. Ale znowu w Biblii Paulistów czytamy: „Synu, postępuj łagodnie we wszystkim co czynisz, a przez prawych będziesz miłowany”.

Skąd te różnice? Tysiąclatka i Biblia Paulistów idą ze tekstem greckim. Poznańska i tłumaczenie bp. Romaniuka za hebrajskim. To pierwsze można by uznać za błąd gdyby nie fakt, że Księgi Syracha nie ma w kanonie hebrajskim (przyjmowanym przez Żydów tudzież protestantów). Zalicza się ją do tzw ksiąg deuterokanonicznych. Przez wieki znaliśmy tylko jej grecką wersję. Do dziś udało się odkryć jedynie ok 2/3 tekstu hebrajskiego księgi.

Ogólna wymowa tekstu jest jednak jasna. Nie tyle jest to pochwała pokory i wskazanie na zło pychy. To pochwała mądrości, której cechą zawsze jest pokora, a której objawem braku jest pycha. Człowiek który chce być mądry powinien  wystrzegać się pychy. Bo ta zawsze wyprowadza na manowce. I do głupoty.

W wybranych jako pierwsze czytanie fragmentach Syracha (Syracydesa) ta główna myśl nie jest specjalnie widoczna. Wystarczy jednak przeczytać tekst w całości. Przytoczmy go (3, 17-29), w wersji Biblii Tysiąclecia. Tekst czytania - pogrubioną czcionką.

Synu, w sposób łagodny prowadź swe sprawy,
a każdy, kto jest prawy, będzie cię miłował.
O ile wielki jesteś, o tyle się uniżaj,
a znajdziesz łaskę u Pana
Wielka jest bowiem potęga Pana
i przez pokornych bywa chwalony.
Nie szukaj tego, co jest zbyt ciężkie,
ani nie badaj tego, co jest zbyt trudne dla ciebie.
O tym rozmyślaj, co ci nakazane,
bo rzeczy zakryte nie są ci potrzebne.
Nie trudź się niepotrzebnie nad tym, co siły twoje przechodzi -
więcej, niż zniesie rozum ludzki, zostało ci objawione.
Wielu bowiem domysły ich w błąd wprowadziły
i o złe przypuszczenia potknęły się ich rozumy.

Serce twarde na końcu dozna klęski,
a miłujący niebezpieczeństwo w nim zginie.
Serce twarde obciąży się utrapieniami,
a zuchwalec będzie dodawał grzech do grzechu.
Na chorobę pyszałka nie ma lekarstwa,
albowiem nasienie zła w nim zapuściło korzenie.
Serce rozumnego rozważa przypowieści,
a ucho słuchacza jest pragnieniem mędrca.

Piękne, prawda? „Wielu bowiem domysły ich w błąd wprowadziły i o złe przypuszczenia potknęły się ich rozumy”. Jak to pasuje do medialnych dyskusji naszych napuszonych besserwisserów.  Albo to: „zuchwalec będzie dodawał grzech do grzechu”. Coś się zrobiło, trzeba brnąć dalej. Raz się udało, pokusa by spróbować jeszcze raz jest jeszcze większa. Ale „serce twarde dozna w końcu klęski”….  Jeszcze raz powtórzmy: Syrach radzi wybrać drogę mądrości, którą zawsze cechuje pokora. Pycha to objaw nieroztropności. A może i głupoty.

2. Kontekst drugiego czytania Hbr 12,18-19.22-24a

Nie przyszliście do namacalnego i płonącego ognia, do mgły, do ciemności i burzy ani też do grzmiących trąb i do takiego dźwięku słów, iż wszyscy, którzy go usłyszeli, prosili, aby do nich nie mówił.

Wy natomiast przyszliście do góry Syjon, do miasta Boga żywego – Jeruzalem niebieskiego, do niezliczonej liczby aniołów, na uroczyste zgromadzenie, i do Kościoła pierworodnych, którzy są zapisani w niebiosach, do Boga, który sądzi wszystkich, do duchów ludzi sprawiedliwych, którzy już doszli do celu, do Pośrednika Nowego Testamentu – Jezusa.

O czym właściwie jest to czytanie? Składa się z dwu zdań. Pierwsze jest nawiązaniem do przymierza, jakie Izraelici zawarli z Bogiem na Synaju. Drugie natomiast wskazuje na zaszczyt przystąpienia do ludu Nowego Przymierza. Czytane w Kościele fragmenty nasuwają myśl, że chodzi o pokazanie wartości Nowego Przymierza. Oferuje ono znacznie więcej, niż Przymierze Stare. Daje dostęp do niebiańskiej wspólnoty Boga, aniołów i świętobliwych ludzi z każdej epoki.

Faktycznie, taka interpretacja jest zgodna z ogólną intencją listu do Hebrajczyków, w którym pokazana jest wyższość Chrystusa nad wszystkim, co było przed Nim. Nie jest jednak do końca zgodna z kontekstem tych dwu zdań. A ten ukazuje najlepiej zdanie następujące bezpośrednio po czytanym fragmencie (w. 25): „Strzeżcie się, abyście nie stawiali oporu Temu, który do was przemawia. Jeśli bowiem tamci nie uniknęli kary, ponieważ odwrócili się od Tego, który na ziemi mówił, o ileż bardziej my, jeśli odwrócimy się od Tego, który z nieba przemawia”.  

Wielka godność chrześcijańskiego powołania jest tu więc pokazana jedynie przy okazji. Przede wszystkim autor Listu do Hebrajczyków przestrzega, by nie lekceważyć wielkiego daru udziału w Nowym Przymierzu. Bo mimo dostąpienia tego wielkiego zaszczytu można nie uniknąć surowej kary.

3. Kontekst Ewangelii Łk 14,1.7-14
Jezus zmierza do Jerozolimy. Widać coraz wyraźniej napięcie, jakie rodzi jego nauczanie. Już nie ma – jak na samym początku – tylko radości i entuzjazmu. Pojawiają się wymagania. Coraz trudniejsze. W tym kontekście umieszczony jest także fragment czytany tej niedzieli.

Co znajduje się w jego najbliższym otoczeniu? Nie wdając się w rozważania nad strukturą tekstu warto zauważyć,  że bezpośrednio przed nim jest uzdrowienie człowieka chorego na wodna puchlinę. Przypomnijmy: Ewangelista wspomina, że Jezus był już wtedy śledzony przez faryzeuszów, którzy czyhali na jakiś jego błąd. Teraz uzdrawia w szabat, łamie prawo. Faryzeusza mają powód do oskarżania Jezusa o bezbożność. Moment wcześniej odrzucił On zresztą zarówno ich drogę pobożności, jak i postawę zwolenników Heroda (o czym było przed tygodniem). Jezus mówi: jesteście w błędzie. Nie tędy droga.

A którędy? To właśnie tłumaczy Jezus w dzisiejszym czytaniu i w kolejnej przypowieści: o zaproszonych na ucztę, którzy się wymawiają. A potem i dalej, gdy będzie tłumaczył, że dla królestwa Bożego trzeba się wyrzec wszystkiego co człowiekowi bliskie.

Co z tego wynika? Wskazówka którą dziś daje Jezus nie jest tylko jakąś niewiele znaczącą radą dotyczącą duchowości człowieka. To jeden z elementów postawy, którą uczeń Chrystusa powinien się odróżniać od faryzeuszów. Ale i szerzej – od swojego otoczenia. Droga ucznia Chrystusa musi być inna od drogi którą proponuje świat. A konkretnie?

Gdy Jezus przyszedł do domu pewnego przywódcy faryzeuszów, aby w szabat spożyć posiłek, oni Go śledzili. Potem opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali. Tak mówił do nich:

«Jeśli cię ktoś zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by przypadkiem ktoś znamienitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: „Ustąp temu miejsca”, a wtedy musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. A gdy przyjdzie ten, który cię zaprosił, powie ci: „Przyjacielu, przesiądź się wyżej”. I spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników. Każdy bowiem, kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się uniża, będzie wywyższony».

Do tego zaś, który Go zaprosił, mówił także: «Gdy wydajesz obiad albo wieczerzę, nie zapraszaj swoich przyjaciół ani braci, ani krewnych, ani zamożnych sąsiadów, aby cię i oni nawzajem nie zaprosili, i miałbyś odpłatę. Lecz kiedy urządzasz przyjęcie, zaproś ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych. A będziesz szczęśliwy, ponieważ nie mają czym tobie się odwdzięczyć; odpłatę bowiem otrzymasz przy zmartwychwstaniu sprawiedliwych».

4. Warto zauważyć

Pierwsza część Ewangelii tej niedzieli – wskazówka Jezusa, żeby za stołem zajmować mniej zaszczytne miejsce – jest jasna i aż wstyd ją jakoś dodatkowo komentować. Może tylko trzeba wyjaśnić, bo dziś raczej już tego nie rozumiemy (choć uczestnicy Bardzo Ważnych Narad w firmie pewnie to jeszcze czują), że w czasach Jezusa miejsce za stołem świadczyło o statusie gościa. Im wyżej przy stole siedzę, ty jestem ważniejszy.

Nie sposób jednak nie zauważyć jej łączności z pierwszym czytaniem. To jest to samo wskazanie: mądrość wyraża się w pokorze; w tym by się nie wywyższać. Bezpieczniej zająć gorsza pozycję, bo to żaden wstyd, a przy odrobinie szczęścia człowieka może spotkać zaszczyt. Kto uważa się za nie wiadomo jak ważnego może zostać upokorzony.

Więcej uwagi warto poświęcić wskazaniu Jezusa, że na ucztę nie powinno się zapraszać ważniaków, ale „ubogich, ułomnych, chromych i niewidomych”. Nie wolno mi na urodziny czy imieniny zaprosić bliskich?

Nie o to chodzi. Chodzi o przyjęcia organizowane dla dodania sobie splendoru, dla wzmocnienia swojej pozycji towarzyskiej. Tak, takie przyjęcia są organizowane i dziś. Podobnie jak w czasach Jezusa ich organizatorzy mają nadzieję, że przypodobają się towarzystwu, wzbudzą wdzięczność szefa itd. itp. W nauczaniu Jezusa nie chodzi o samo organizowanie przyjęć. Radę Jezusa trzeba widzieć szerzej. Wskazuje on, że nie powinniśmy się troszczyć o pozycję towarzyską, o miejsce w drabinie społecznej. Jezus mówi: nie dbaj o to, ale raczej zauważ tych, którzy są na samym dole tej społecznej drabiny. Za to nagrodzi cię sam Bóg. Przy zmartwychwstaniu.

Te dwa wskazania Jezusa – żeby strzec się pychy i by nie dbać o swoją pozycję na drabinie społecznej to główne przesłanie Ewangelii tej niedzieli. Umieszczone w kontekście nauki płynącej z drugiego czytania nabierają dodatkowego sensu. Unoszenie się pychą, wielka troska o pozycję społeczną są niegodne zaszczytu, jakim jest powołanie do wspólnoty z Bogiem, aniołami i świętymi w niebie. Może się okazać – przed tym ostrzega Jezus – że w kolejce do nieba pierwsi na tym świecie zostaną przesunięci na sam jej koniec. Zaś pierwsze miejsce w niej zajmą ci, którymi nasz świat pogardzał.

5. W praktyce

  • Nie ma wątpliwości. Teoretycznie każdy z wierzących doskonale zna wartość pokory i zło płynące z pychy czy zarozumiałości. Teoretycznie. W praktyce często, gdy tylko wespnie się trochę wyżej niż inni, traci rozum i zaczyna się puszyć. Czasem próbując zachować pozory pokory. Gdy w porę się nie zreflektuje, zaczyna zachowywać się jak udzielny książę, lekceważąc stojących w drabinie społecznej niżej czy pomiatając tymi, którzy zrządzeniem losu zostali jego podwładnymi. To samo grozi rodzicom. Z mało racjonalnych powodów nie zauważają czasem, że ich dzieci są już całkiem dorosłe i swój rozum (choć nie doświadczenie) mają. Zawsze chcą występować jako ci lepsi, od których ich dzieci mogą się uczyć samych dobrych rzeczy. Pokora, która cechuje prawdziwie mądrych powinna im podpowiedzieć, że dzieci wyrastające ponad nich to nie powód do zazdrości, a dumy.
     
  • Warto zastanowić się jak sami patrzymy na ludzi. Czy potrafimy ich oceniać w prawdzie, zauważając czy są pokorni czy pyszałkowaci. To np. problem rekrutacji do pracy. Przez ostatnie lata wmawiano szukającym zatrudnia, że trzeba się chwalić. Bo takich pewnych siebie lubią pracodawcy. Czy jednak nie lepiej wypróbować człowieka, który realistycznie ocenia swoje możliwości i nie jest pewien, że z wielkimi wyzwaniami sobie poradzi? Promowanie pewnych siebie zarozumialców oddala czas gdy „kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony”.
     
  • Wrażliwość na punkcie swojej godności nie jest zła. Nie jest, gdy chodzi o godność wypływającą z człowieczeństwa czy z faktu bycia dzieckiem Bożym. Jest jednak czymś fatalnym, gdy prowadzi do pogardzania takimi jak my ludźmi i dziećmi Bożymi. Bo za naszą życzliwość mogą odpłacić tylko uśmiechem czy słowem „dziękuję”, ale nie poprawią naszej sytuacji towarzyskiej, nie wprowadzą nas do tego czy innego ekskluzywnego grona znajomków.