Od ucha do serca

Andrzej Macura

publikacja 09.07.2014 09:59

Garść uwag do czytań na XV niedzielę zwykłą roku A z cyklu „Biblijne konteksty”.

Od ucha do serca Jacek Zawadzki /Foto Gość Nie wystarczy tylko słuchać Bożego Słowa. Trzeba jeszcze na nie zareagować. Przecież powinno wydać plon

Nasza koleżanka siedziała zaaferowana w namiocie i czegoś gorączkowo się rozglądała. „Wiesia!”, „Wiesia!”, „Wiesia!” wołamy stojąc parę kroków od niej. „Nie słyszy” – skonstatowało któreś z nas. „Słyszę, tylko nie reaguję” – usłyszeliśmy w odpowiedzi. Scena ta często przypomina mi się, gdy mowa jest o tym, że trzeba słuchać Boga. Bo przecież samo to, że Jego głos wpadnie do ucha, to jeszcze stanowczo zbyt mało. Trzeba jeszcze jakiejś reakcji. Mniej więcej na tej prawdzie koncentrują się czytania tej niedzieli. Mniej więcej, bo chodzi o pokazanie czegoś jeszcze: obietnice Boga nie zawodzą, Jego działanie zawsze osiąga swój cel.

1. Kontekst pierwszego czytania Iz 55,10–11

Księga proroka Izajasza składa się z trzech części, powstałych zresztą, jak się przypuszcza, w różnych czasach. Czytanie tej niedzieli pochodzi z końcówki drugiej spośród tych części, nazywanej Księgą Pocieszenia, czyli od tzw. DeuteroIzajasza. Jej tłem nie jest już, jak w Izajaszu, zagrożenie ze strony Asyrii, a niewola babilońska. Dokładniej, jej końcówka.

Bo (Deutero)Izajasz zapowiada rychłe wybawienie. W poprzednim rozdziale czytamy między innymi zapowiedź szczęścia Nowej Jerozolimy (Iz 54, 11-12. 17)

O nieszczęśliwa, wichrami smagana, niepocieszona!
Oto Ja osadzę twoje kamienie na malachicie
i fundamenty twoje na szafirach.
Uczynię blanki twych murów z rubinów,
bramy twoje z górskiego kryształu,
a z drogich kamieni - cały obwód twych murów.(...)

Wszelka broń ukuta na ciebie będzie bezskuteczna.
Potępisz wszelki język, który się zmierzy z tobą w sądzie.
Takie będzie dziedzictwo sług Pana
i nagroda ich słuszna ode Mnie -
wyrocznia Pana.

W tym kontekście, na zakończenie,  pada zachęta do zaufania Bogu. Przytoczmy ją w całości (cały rozdział 55). Zdumiewające, jak jej mniejsze fragmenty wiele razy są wykorzystane w liturgii. Tekst czytania tej niedzieli – pogrubiony.

O, wszyscy spragnieni, przyjdźcie do wody,
przyjdźcie, choć nie macie pieniędzy!
Kupujcie i spożywajcie, <dalejże, kupujcie> bez pieniędzy
i bez płacenia za wino i mleko!
Czemu wydajecie pieniądza na to, co nie jest chlebem?
I waszą pracę - na to, co nie nasyci?
Słuchajcie Mnie, a jeść będziecie przysmaki
i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw.
Nakłońcie wasze ucho i przyjdźcie do Mnie,
posłuchajcie Mnie, a dusza wasza żyć będzie.

Zawrę z wami wieczyste przymierze:
są to niezawodnie łaski dla Dawida.
Oto ustanowiłem cię świadkiem dla ludów,
dla ludów wodzem i rozkazodawcą.
Oto zawezwiesz naród, którego nie znasz,
i ci, którzy cię nie znają, przybiegną do ciebie
ze względu na Pana, twojego Boga,
przez wzgląd na Świętego Izraelowego,
bo On cię przyozdobi.

Szukajcie Pana, gdy się pozwala znaleźć,
wzywajcie Go, dopóki jest blisko!
Niechaj bezbożny porzuci swą drogę
i człowiek nieprawy swoje knowania.
Niech się nawróci do Pana, a Ten się nad nim zmiłuje,
i do Boga naszego, gdyż hojny jest w przebaczaniu.
Bo myśli moje nie są myślami waszymi
ani wasze drogi moimi drogami -
wyrocznia Pana.
Bo jak niebiosa górują nad ziemią,
tak drogi moje - nad waszymi drogami
i myśli moje - nad myślami waszymi.

Zaiste, podobnie jak ulewa i śnieg
spadają z nieba
i tam nie powracają,
dopóki nie nawodnią ziemi,
nie użyźnią jej i nie zapewnią urodzaju,
tak iż wydaje nasienie dla siewcy
i chleb dla jedzącego,
tak słowo, które wychodzi z ust moich,
nie wraca do Mnie bezowocne,
zanim wpierw nie dokona tego, co chciałem,
i nie spełni pomyślnie swego posłannictwa.


O tak, z weselem wyjdziecie
i w pokoju was przyprowadzą.
Góry i pagórki przed wami
podniosą radosne okrzyki,
a wszystkie drzewa polne klaskać będą w dłonie.
Zamiast cierni wyrosną cyprysy,
zamiast pokrzyw wyrosną mirty.
I będzie to Panu na chwałę,
jako znak wieczysty, niezniszczalny!

Tok myśli autora księgi jest jasny: „przyjdźcie do wody” to wezwanie, by Izrael porzucił smutek i płacz i by zaufał Bogu. Bo – i to już w drugim akapicie – czekają go chwile chwały, czeka go zawarcie z Bogiem nowego przymierza. Ale – i to już w trzecim akapicie – trzeba, żeby wykorzystał okazję, trzeba, żeby się nawrócił. Te obietnice to tylko takie gadanie? Na taki możliwy zarzut odpowiada prorok w czwartej części swojej wypowiedzi, tej, którą czytamy tej niedzieli. I uzupełnia ją w piątej.

W tym kontekście pierwsze czytanie XV niedzieli zwykłej odarte zostaje z mistycznej otoczki. Nie trzeba się już zastanawiać nad działaniem Bożego słowa w człowieku choć do takich refleksji skłonić może Ewangelia. Tu chodzi o spełnianie się konkretnych Bożych obietnic. Po prostu, Bóg nie rzuca słów na wiatr. Tak najlepiej chyba ująć sens pierwszego czytania tej niedzieli.

2. Kontekst drugiego czytania Rz 8,18–23

„Sądzę, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić”.... W Liście do Rzymian Paweł wyjaśnia, że wszyscy, i Żydzi i poganie, potrzebują odkupienia, usprawiedliwienia. I pokazując że jedni i drudzy upadli wskazuje, że jest jedna nadzieja dla wszystkich – Jezus Chrystus. On chce zbawić wszystkich. On „poddał wszystkich nieposłuszeństwu, aby wszystkim okazać swe miłosierdzie” (11, 32). W tym kontekście padają słowa drugiego czytania tej niedzieli. Przytoczmy je.

Sądzę, że cierpień teraźniejszych nie można stawiać na równi z chwałą, która ma się w nas objawić. Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Stworzenie bowiem zostało poddane marności nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał, w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych.

Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia. Lecz nie tylko ono, ale i my sami, którzy już posiadamy pierwsze dary Ducha, i my również całą istotą swoją wzdychamy, oczekując przybrania za synów, odkupienia naszego ciała.

Myśl Pawła zasadniczo jest jasna: na razie mamy się na ziemi nie najlepiej, ale nastąpi kiedyś dzień, kiedy wszystko stanie się słonecznie jasne. „Cierpienia dzisiejsze”, o których pisze Paweł,  to niekoniecznie prześladowania. To także różne inne dolegliwości życia, łącznie z chorobami, bólami i strzykaniem w kościach. To wszystko znosimy „oczekując przybrania za synów, odkupienia naszego ciała”. Ale potem!... Potem będzie wszystko OK.

Jest w tym czytaniu jeszcze jedna ważna uwaga: z człowiekiem, nawet tym który już otrzymał pierwsze dary Ducha,  na odkupienie oczekuje całe stworzenie. Także ono, wskutek grzechu człowieka (choć skutek niekoniecznie trzeba tu rozumieć jako następstwo czasowe) zostało „poddane marności”. I ono też kiedyś ma zostać „wyzwolone z niewoli zepsucia”. Niesamowite, prawda? Paweł zapowiada tu nowy, lepszy świat, który będzie doskonalsze niż to, co oglądamy dziś.

Warto jednak dodać, że ów lepszy świat niekoniecznie ma być światem innym w tym sensie, jakoby miał być jakimś światem poukładanym z zupełnie innych kamyczków,  światem podobnym raczej do fantazji autorów science fiction niż tym, który znamy dziś. To będzie ten sam świat. Tyle że odnowiony. Wyzwolony z niewoli zepsucia. Wielka nadzieja dla tych, którym podobają się ziemskie słońce, góry, wody, drzewa, kwiaty i pory roku...

Mrzonki? No nie. Przecież w pierwszym czytaniu słyszeliśmy, parafrazując: „słowo, które wychodzi z ust Bożych nie wraca do Niego  bezowocne, zanim wpierw nie dokona tego, czego chciał i  nie spełni pomyślnie swego posłannictwa”. Jego obietnice zawsze się spełniają.

3. Kontekst Ewangelii Mt 13,1-23

Ewangelia tej niedzieli to jedna z przypowieści zawartych w bloku pouczeń o królestwie niebieskim. Inaczej niż w pozostałych nie rozpoczyna jej wyjaśnienie, że chodzi o królestwo Boże. Jest jednak z tym tematem wyraźnie związana. Pokazuje powody odrzucania królestwa. No i sam Jezus po jej wygłoszeniu do sprawy poznania „tajemnicy królestwa niebieskiego” nawiąże.

Dłuższa wersja trzeciego czytania przewiduje też jeszcze jej wyjaśnienie. I to przez samego Jezusa. I jeszcze, trochę wcześniej, zawiera dość tajemniczo brzmiącą wypowiedź Jezusa o powodzie, dla którego ucząc posługuje się przypowieściami.

Tylko tyle? W zasadzie tak. Może tylko drobna uwaga, niekoniecznie ważna dla zrozumienia wypowiedzi Jezusa. 13 rozdział Ewangelii Mateusza może zaskakiwać. Dalsze przypowieści – o chwaście, ziarnku gorczycy i zaczynie, o perle i o sieci wyraźnie wskazują, iż Jezus wcale nie zakładał, że świat po Jego odejściu stanie się idealny. Wręcz przeciwnie: zakładał, że choć królestwo niebieskie będzie rosnąć, ciągle, aż do samego końca, dobro będzie się w tym świecie mieszało ze złem. Ten aspekt widać też w przypowieści o siewcy, więc chyba warto to podkreślić.

Przytoczmy treść czytania w dłuższej wersji (Mt 13,1-23)

Tego dnia Jezus wyszedł z domu i usiadł nad jeziorem. Wnet zebrały się koło Niego tłumy tak wielkie, że wszedł do łodzi i usiadł, a cały lud stał na brzegu. I mówił im wiele w przypowieściach tymi słowami:

„Oto siewca wyszedł siać. A gdy siał, niektóre ziarna padły na drogę, nadleciały ptaki i wydziobały je. Inne padły na miejsca skaliste, gdzie niewiele miały ziemi; i wnet powschodziły, bo gleba nie była głęboka. Lecz gdy słońce wzeszło, przypaliły się i uschły, bo nie miały korzenia. Inne znowu padły między ciernie, a ciernie wybujały i zagłuszyły je. Inne w końcu padły na ziemię żyzną i plon wydały, jedno stokrotny, drugie sześćdziesięciokrotny, a inne trzydziestokrotny. Kto ma uszy, niechaj słucha”.

Przystąpili do Niego uczniowie i zapytali: „Dlaczego w przypowieściach mówisz do nich?”

On im odpowiedział: „Wam dano poznać tajemnice królestwa niebieskiego, im zaś nie dano. Bo kto ma, temu będzie dodane i nadmiar mieć będzie; kto zaś nie ma, temu zabiorą również to, co ma. Dlatego mówię do nich w przypowieściach, że otwartymi oczami nie widzą i otwartymi uszami nie słyszą ani nie rozumieją. Tak spełnia się na nich przepowiednia Izajasza: «Słuchać będziecie, a nie zrozumiecie, patrzeć będziecie, a nie zobaczycie. Bo stwardniało serce tego ludu, ich uszy stępiały i oczy swe zamknęli, żeby oczami nie widzieli ani uszami nie słyszeli, ani swym sercem nie zrozumieli: i nie nawrócili się, abym ich uzdrowił». Lecz szczęśliwe oczy wasze, że widzą, i uszy wasze, że słyszą. Bo zaprawdę powiadani wam: Wielu proroków i sprawiedliwych pragnęło zobaczyć to, na co wy patrzycie, a nie ujrzeli; i usłyszeć to, co wy słyszycie, a nie usłyszeli.

Wy zatem posłuchajcie przypowieści o siewcy. Do każdego, kto słucha słowa o królestwie, a nie rozumie go, przychodzi Zły i porywa to, co zasiane jest w jego sercu. Takiego człowieka oznacza ziarno posiane na drodze.

Posiane na miejsca skaliste oznacza tego, kto słucha słowa i natychmiast z radością je przyjmuje; ale nie ma w sobie korzenia, lecz jest niestały. Gdy przyjdzie ucisk lub prześladowanie z powodu słowa, zaraz się załamuje.

Posiane między ciernie oznacza tego, kto słucha słowa, lecz troski doczesne i ułuda bogactwa zagłuszają słowo, tak że zostaje bezowocne.

Posiane w końcu na ziemię żyzną oznacza tego, kto słucha słowa i rozumie je. On też wydaje plon: jeden stokrotny, drugi sześćdziesięciokrotny, inny trzydziestokrotny”.

4. Warto zauważyć

Zastanawiając się nad sensem Jezusowej przypowieści o siewcy i mając jeszcze w uszach pierwsze czytanie nasuwa się pewna sprzeczność. Słowo Boże miało być skuteczne. Tymczasem okazuje się, że jest jednak dla niego jedna przeszkoda. Ludzkie „nie”. Więc jak to jest?

To jeszcze jeden powód, by w pierwszym czytaniu nie widzieć twierdzenia, że Bóg przeprowadzi każdy swój zamiar, nawet wbrew człowiekowi. Potrafi pokierować odpowiednio losami świata, kiedy obiecuje, to nie rzuca słów na wiatr, ale – zaskakujące – może być dla Niego przeszkodą zwyczajne ludzkie serce...

Co jeszcze? Wypada zauważyć sedno, czyli treść przypowieści. Tyle że Jezus tak ją wyjaśnił, że dopowiadanie tu czegoś wydaje się zarozumialstwem. Ale może jednak drobiazgi...

  • Ziarnem jest słowo Boże, siewcą Chrystus. Prawda? Niezupełnie. Tak jest w śpiewie przed Ewangelią. Chrystus jest też nazwany siewcą w przypowieści o chwaście. Ale w tej przypowieści tego nie ma. Ziarnem jest słowo o królestwie. Tak, oczywiście słowo pochodzące od Jezusa. A kto jest siewcą? Oczywiście Jezus jest pierwszym Siewcą. Chyba jednak trzeba pamiętać, że nie jedynym. Że nie jest rolą Jego sług jedynie przygotowanie odpowiedniej gleby na zasiew. W zasiewaniu słowa o królestwie uczestniczą też inni, jego uczniowie. I nie powinni się z tego obowiązku wymawiać.
     
  • Słowo o królestwie, słowo Boże, zasiewane jest po to, by wydało plon. Niekoniecznie musi on być wielki. Ale jakiś powinien być... Co ma być tym plonem? W tekście tego nie ma. Można by zbyć to pytanie prostym stwierdzeniem, że chodzi o wiarę i życie według niej. Ale to ogólnik, prawda? Nie zamierzam się tu jednak wymądrzać. Bo nie wiem czy potrafiłbym podać wyczerpującą odpowiedź. Niech to pytanie nas podrąży. I przypomni się w odpowiednich momentach...
  • Zastanawiające, choć w sumie oczywiste, że skuteczność Bożego słowa zależy od tego, na jaką glebę ludzkiego serca padnie. Postulat dobrego przygotowania gleby, na którą ma paść słowo Boże wydaje się więc niezmiernie istotny. Choć nie jest powiedziane, kto to ma zrobić: sam zainteresowany, Bóg czy Jego słudzy. Na pewno jednak trzeba pamiętać, na jakiej glebie próbuje się siać. Bo...
  • Bo owe cztery rodzaje gleb na które pada ziarno w przypowieści to stały problem siewców Bożego słowa. Nie zawsze ziarno pada na odpowiednią glebę. Czasem nie wyda plonu, bo... No właśnie. Zadziwiająco aktualne wydają się owe powody. Niestałość płytkich, bazujących na emocjach, szybko przyjmujących Ewangelię ale i szybko o niej zapominających, różne sprawy tego świata, które w szarzyźnie życia stają się ważniejsze niż królestwo, albo po prostu serce twarde, niezdolne przyjąć słowa...

Ale przecież przypowieść o siewcy to nie wszystko w Ewangelii tej niedzieli. Pozostaje jeszcze to niepokojące stwierdzenie o sensie używania przypowieści: ma ułatwić odmowę tym, którzy mają „twarde serce”, „stępione uszy”, „zamknięte oczy”, „niezdolne do zrozumienia serce”. Oni nie mają się nawrócić, nie mają doznać uzdrowienia. Dziwne?

Na pewno nie ma tu jakiegoś fatalizmu na zasadzie że ludzie chcą uzdrowienia, zbawienia, ale Bóg nie chce. Chodzi raczej o to, że Bóg nie zrobi za człowieka wszystkiego. Gdy człowieka nie przekonuje Boże orędzie, Bóg może go jakoś do siebie przekonać. Ale człowiek musi mieć otwarte serce. Jeśli nie ma, sam skazuje się na trwanie w chorobie.

A Izrael nie miał otwartego serca. Trwał w swoich wyobrażeniach na temat wierności Bogu przez drobiazgowe, niemal skrupulanckie przestrzeganie różnych przepisów, a zapominał o tym, co w prawie było najważniejsze: miłości Boga, miłości bliźniego. Zaś przypominającego o żywym Bogu Jezusa wyszydził....

5. W praktyce

No to może po kolei...

  • Trzeba wierzyć Bożym obietnicom, bo Bóg, jak już coś powie, to wiadomo, że tak będzie. Dokładnie którym? Właściwie Bóg składa człowiekowi jedną obietnicę. Że chce go mieć w niebie. Wszystkie inne chyba do niej się sprowadzają.

    A w praktyce co niby z tego? Świadomość, że ma się niebieski (niebiański) paszport powinna nam pomóc żyć na większym luzie wobec problemów tego świata. I pomóc w bardziej ofiarnej służbie bliźnim. Przecież to tylko gest zmierzającego do Ojczyzny wędrowca...
     
  • Warto nie tylko siać, licząc że któreś ziarno dzięki Bożej pomocy zakiełkuje i przyniesie plon. Warto uwzględniać to, z jaką glebą mamy do czynienia. Nie ma sensu siać na twardej drodze. Szansa że cokolwiek na niej wyrośnie jest minimalna. A że wyda plon, jeszcze mniejsza. Twarde drogi trzeba najpierw odpowiednio spulchnić. Rzecz niezwykle ważna w szkolnej katechezie. Na zaciętość, upór i często głupotę nic nie da wytrwałe sianie, bo wszystko zostanie wyśmiane.

    Wydaje się, że trzeba dziś przypomnieć o znaczeniu tzw. preewangelizacji. To nic innego jak tworzenie odpowiedniego klimatu dla późniejszego głoszenia orędzia Ewangelii. Czyli przygotowywanie gleby na ziarno słowa. Choćby była skalista, pełna kamieni, ale niech nie będzie twardą drogą...
     
  • Warto nie tylko siać licząc że któreś ziarno dzięki Bożej pomocy zakiełkuje i przyniesie plon. Warto uwzględniać to, z jaką glebą mamy do czynienia. Jeśli to gleba skalista, musimy ze szczególną starannością uprawę pielęgnować. Warto wcześniej pousuwać owe skały, kamienie. Np. pomóc w zranieniach, wyeliminować nałogi. One mogą sprawić, że słowo szybko zostanie odrzucone. Warto też trochę człowieka pogłębić. Jeśli brak mu odrobiny głębi to to, że dziś z entuzjazmem wielbi Boga nie znaczy, że za chwilę o Nim nie zapomni. O co chodzi? Np. o wiedzę religijną.. By wiara nie opierała się jedynie na zmiennych uczuciach. Niestety, dość częste zjawisko u nowonawróconych. Kiedy przygasa entuzjazm, których z początku ich rozpierał, zaczyna się gorączkowe poszukiwanie nowych doznań. A z czasem pojawia się i rezygnacja. I poszukiwania nowych idei.
  • Warto nie tylko siać licząc że któreś ziarno dzięki Bożej pomocy zakiełkuje i przyniesie plon. Warto uwzględniać to, z jaką glebą mamy do czynienia. Jeśli to gleba zachwaszczona, to... Tak tak,  w przypowieści o chwaście Jezus każe chwastu nie ruszać aż do żniwa. Ale to inna przypowieść. Tu chodzi o to, by człowiek nie pozwolił, by różne troski, pieniądze, władza i inne temu podobne zagłuszyły w nim wzrastające słowo Boże. Trzeba więc mądrej pielęgnacji, czasem pomocy w wyrwaniu tego czy innego chwastu... „Alleluja i do przodu” w takich wypadkach to za mało.