Błaganie o kromkę wieczności

Barbara Gruszka-Zych

GN 39/2014 |

publikacja 25.09.2014 00:15

Wierszami Romana Brandstaettera można się modlić. Sam w jednym z nich prosi Boga: „Nie omijaj mnie. Stąpaj po/ mojej spienionej modlitwie i/ nie pozwól, by mnie/ wyrzuciła jak topielca na/ swój zamulony brzeg”.

Roman Brandstaetter – prawnuk gorliwego chasyda – jako dziecko uczył się czytać  po polsku na Biblii. Jako dorosły  przyjął chrzest Andrzej Szypowski /east news Roman Brandstaetter – prawnuk gorliwego chasyda – jako dziecko uczył się czytać po polsku na Biblii. Jako dorosły przyjął chrzest

Bo modlitwa nie może być martwa, a właśnie słowa poezji pomagają ją ożywić. Roman Brandstaetter jak żaden inny poeta wiedział, skąd czerpać inspiracje. Codziennie sięgał do Biblii, najważniejszej dla siebie, pełnej poezji księgi, którą nazywał „swoją Ojczyzną”. Przekazał mu to w testamencie dziadek Mordechaj Dawid Brandstaetter – właściciel tłoczni oleju lnianego w Tarnowie, świetny hebrajski prozaik. Kilka dni przed śmiercią powiedział: „Będziesz Biblię nieustannie czytał. Będziesz ją kochał więcej niż rodziców…Więcej niż mnie. Nigdy się z nią nie rozstaniesz. A gdy się zestarzejesz, dojdziesz do przekonania, że wszystkie książki, jakie przeczytałeś w życiu, są tylko nieudolnym komentarzem do tej jedynej Księgi” („Krąg biblijny”).

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.