Święta w prozie obowiązków

Andrzej Macura

publikacja 27.12.2014 14:05

Garść uwag do czytań na Niedzielę Świętej Rodziny roku B (według starego lekcjonarza) z cyklu „Biblijne konteksty”.

Święta w prozie obowiązków Henryk Przondziono /Foto Gość Obowiązki, obowiązki... Bóg niekoniecznie przemawia tylko do tych, którzy mają dużo czasu. Codzienna krzątanina to dla Niego też dobra okazja do działania...

Jak powinno wyglądać rodzinne życie? Trudno na to pytanie odpowiedzieć. Chciałoby się  mówić o ideałach. Że wszyscy powinni się kochać, troszczyć o siebie, rozumieć się i tak dalej. Tyle że te ogólniki nie dotykają życia. Cała trudność polega na tym, żeby te wielkie ideały wprowadzić w konkret codzienności. A ta bywa bardzo różna. Inna gdy dobrze się wiedzie, inna gdy przychodzą przeróżne problemy. Czytania tej niedzieli to dwa teksty dotyczące ideału i jeden konkret. Trochę nietypowy, bo przecież wielkie proroctwa dotyczące naszych dzieci nie zdarzają się co dzień... Ale może coś tym jest? Zdarza się, że i nasze zupełnie normalne życie nagle staje jak opowieść z baśni...

I jeszcze jedno wyjaśnienie. Pierwsze i drugie czytanie Niedzieli Świętej Rodziny są co roku te same. Ewangelia zaś jest czytana w święto Ofiarowania Pańskiego. O wszystkich już kiedyś pisałem. Proszę wybaczyć że tym razem z tego skorzystam, scalając to tylko w całość i nanosząc mniejsze poprawki i uwagi ;)

1. Kontekst pierwszego czytania Syr 3,2-6.12-14

Wskazania Syracha są dość proste i jasne. Utrzymane w duchu realizacji czwartego przykazania. Ciekawe, że nie są to wskazania dla małych dzieci, ale dla ludzi dorosłych, zdolnych do podjęcia poważniejszych obowiązków. I zdolnych już swoich rodziców zaniedbywać tudzież nimi gardzić. Trochę idzie to na przekór naszym przyzwyczajeniom odnośnie do czwartego przykazania. Relacje rodziców z małymi dziećmi bywają trudne, ale jakoś tam zawsze się układają. Gorzej z dziećmi dorosłymi. Tu istnieje wielka możliwość wyrządzenia rodzicom krzywdy...

Dla wygody czytelników podaję większy fragment księgi Syracha, z której pochodzi to czytanie. Tekst czytania – pogrubioną czcionką.

Mnie, ojca, posłuchajcie, dzieci,
i tak postępujcie, abyście były zbawione.
Albowiem
Pan uczcił ojca przez dzieci,
a prawa matki nad synami utwierdził.
Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów,
a kto szanuje matkę, jakby skarby gromadził.
Kto czci ojca, radość mieć będzie z dzieci,
a w czasie modlitwy swej będzie wysłuchany.
Kto szanuje ojca, długo żyć będzie,
a kto posłuszny jest Panu, da wytchnienie swej matce
:
jak panom służy tym, co go zrodzili.
Czynem i słowem czcij ojca swego,
aby spoczęło na tobie jego błogosławieństwo.
Albowiem błogosławieństwo ojca podpiera domy dzieci,
a przekleństwo matki wywraca fundamenty.
Nie przechwalaj się niesławą ojca,
albowiem hańba ojca nie jest dla ciebie chwałą.
Chwała dla każdego człowieka płynie ze czci ojca,
a matka w niesławie jest ujmą dla dzieci.
Synu, wspomagaj swego ojca w starości,
nie zasmucaj go w jego życiu.
A jeśliby nawet rozum stracił, miej wyrozumiałość,
nie pogardzaj nim, choć jesteś w pełni sił.
Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie,
w miejsce grzechów zamieszka u ciebie.

W dzień utrapienia wspomni się o tobie,
jak szron w piękną pogodę, tak rozpłyną się twoje grzechy.
Kto porzuca ojca swego, jest jak bluźnierca,
a przeklęty przez Pana, kto pobudza do gniewu swą matkę.

Dobroć wobec rodziców to gwarancja nagrody i w sprawach doczesnych i w rozrachunkach z Bogiem. Szerszy komentarz jest tu chyba zbyteczny...

2. Kontekst drugiego czytania Kol 3,12-21

Wskazania jakich udziela św. Paweł w czytanym w Niedzielę Świętej Rodziny fragmencie listu do Kolosan dotyczą nie tylko życia rodzinnego, ale szerzej, całego życia chrześcijańskiego. Relacje rodzinne są jedynie ich wycinkiem. Warto jednak zwrócić uwagę na to, co jest ich podstawą. Przytoczmy cały tekst czytania:

Jako wybrańcy Boży, święci i umiłowani, obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy.

Na to zaś wszystko przyobleczcie miłość, która jest więzią doskonałości. A sercami waszymi niech rządzi pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani, w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni.

Słowo Chrystusa niech w was przebywa z całym swym bogactwem: z wszelką mądrością nauczajcie i napominajcie samych siebie przez psalmy, hymny, pieśni pełne ducha, pod wpływem łaski śpiewając Bogu w waszych sercach. I wszystko, cokolwiek działacie słowem lub czynem, wszystko czyńcie w imię Pana Jezusa, dziękując Bogu Ojcu przez Niego.

Żony, bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu. Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi. Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe Panu. Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha.


Co więc jest podstawą postępowania chrześcijanina ? Nie jakiś spisany kodeks etyczny, ale związek z Chrystusem. W duchu tego, co pisał Paweł gdzie indziej: „Jeśli więc razem z Chrystusem powstaliście z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga (…) Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu”.  

To ta więź z Chrystusem sprawia, że do chrześcijan można apelować: „obleczcie się w serdeczne miłosierdzie, dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość, znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby miał ktoś zarzut przeciw drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy” i pisać im o potrzebie miłości i życzyć pokoju w sercu.

Moralność chrześcijańska nie jest więc w pierwszym rzędzie zbiorem praw i obowiązków, ale próbą życia w duchu Chrystusa; próbą zaprowadzenia w relacjach międzyludzkich porządków niebiańskich. Nie wymaga raczej ścisłego trzymania się  litery praw, ale pozwala na elastyczne dostosowanie ich do zaistniałej sytuacji. Ważne: zawsze w duchu Chrystusowym. Czyli w duchu wzajemnej miłości. Postąpienie tak albo dokładnie odwrotnie może być więc jednakowo dobre, o ile jest motywowane autentyczną miłością.

W tym właśnie kontekście św. Paweł pisze o relacjach życia rodzinnego: „Żony, bądźcie poddane mężom, jak przystało w Panu. Mężowie, miłujcie żony i nie bądźcie dla nich przykrymi”. To nie jest tak, że z jednej strony jest wymóg bezwzględnego posłuszeństwa, z drugiej jakiejś tam nieokreślonej miłości czy nieostry zakaz „bycia przykrymi”. I mąż i żona mają wprowadzać w życie styl życia, jaki przystoi zbawionym przez Chrystusa.

Widać to też we wskazaniach dla dzieci: „Dzieci, bądźcie posłuszne rodzicom we wszystkim, bo to jest miłe Panu”. Nie jest to bezwarunkowe poparcie dla jakiegoś ojca-despoty, który upaja się swoją władzą i podkreśla na każdym kroku, że Bóg mu dał takie prawo. Paweł przecież zaraz dodaje: „Ojcowie, nie rozdrażniajcie waszych dzieci, aby nie traciły ducha”. Chodzi o styl inspirowany miłością Jezusa Chrystusa, który tak nas ludzi ukochał, że oddał za nas swoje życie. I ten styl powinniśmy też wprowadzać w rodziny. Niekoniecznie katalogi zasad.

3. Kontekst Ewangelii Łk 2,22-40

Czytany tej niedzieli fragment Ewangelii Łukasza pochodzi z jej pierwszej części: opowieści o dzieciństwie Jezusa. Scena rozgrywa się czterdzieści dni po narodzeniu Jezusa. Pokazuje jak Józef i Maryja, choć świadomi wielkości Syna, który im się narodził, bez szemrania wypełniają obowiązki przepisane przez prawo religijne ich środowiska. A jako że zawiera proroctwo Symeona i Anny odnośnie do Jezusa, można ją potraktować jako wyjaśnienie sensu jego życia i misji.

Gdy upłynęły dni oczyszczenia Maryi według Prawa Mojżeszowego, rodzice przynieśli Jezusa do Jerozolimy, aby Go przedstawić Panu. Tak bowiem jest napisane w Prawie Pańskim: „Każde pierworodne dziecko płci męskiej będzie poświęcone Panu”. Mieli również złożyć w ofierze parę synogarlic albo dwa młode gołębie, zgodnie z przepisem Prawa Pańskiego.

A żył w Jerozolimie człowiek, imieniem Symeon. Był to człowiek prawy i pobożny, wyczekiwał pociechy Izraela, a Duch Święty spoczywał na nim. Jemu Duch Święty objawił, że nie ujrzy śmierci, aż nie zobaczy Mesjasza Pańskiego. Za natchnieniem więc Ducha przyszedł do świątyni. A gdy rodzice wnosili Dzieciątko Jezus, aby postąpić z Nim według zwyczaju Prawa, on wziął Je w objęcia, błogosławił Boga i mówił:

„Teraz, o Władco, pozwól odejść słudze Twemu
w pokoju, według Twojego słowa.
Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie,
któreś przygotował wobec wszystkich narodów:
światło na oświecenie pogan
i chwałę ludu Twego, Izraela”.

A Jego ojciec i matka dziwili się temu, co o Nim mówiono. Symeon zaś błogosławił ich i rzekł do Maryi, Matki Jego: „Oto Ten przeznaczony jest na upadek i na powstanie wielu w Izraelu i na znak, któremu sprzeciwiać się będą. A Twoją duszę miecz przeniknie, aby na jaw wyszły zamysły serc wielu”.

Była tam również prorokini Anna, córka Fanuela z pokolenia Asera, bardzo podeszła w latach. Od swego panieństwa siedem lat żyła z mężem i pozostała wdową. Liczyła już osiemdziesiąty czwarty rok życia. Nie rozstawała się ze świątynią, służąc Bogu w postach i modlitwach dniem i nocą. Przyszedłszy w tej właśnie chwili, sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy.

A gdy wypełnili wszystko według Prawa Pańskiego, wrócili do Galilei, do swego miasta Nazaret. Dziecię zaś rosło i nabierało mocy, napełniając się mądrością, a łaska Boża spoczywała na Nim.

4. Warto zauważyć

Rodzice Jezusa wypełniają swoje religijne obowiązki. Choć są opiekunami Bożego Syna nie wywyższają się, nie stawiają ponad Bożym prawem. Pokornie wypełniają co ono nakazywało.

Po co rodzice przynieśli Jezusa do świątyni? Każdy pierworodny syn Izraelity musiał zostać wykupiony. To znaczy trzeba było zań Bogu (czyli kapłanom ;)) zapłacić. Pięć sykli, czyli 20 denarów. Czyli tyle, ile zwykły robotnik zarabiał w ciągu 20 dni. Czyniono tak na pamiątkę uratowania pierworodnych z Izraela w Egipcie. Pustosząca przed Nocą Wyjścia Egipt plaga śmierci pierworodnych nie dotknęła pierworodnych Izraela. Uratowała ich krew baranka, którą oznaczyli odrzwia domów. Dlatego każdy pierworodny miał być ofiarowany Bogu. Ale z czasem owuych wszystkich pierworodnych zastąpili Lewici. Czyli mężczyźni z pokolenia Lewiego. Przy zdobywaniu Kanaanu pokolenie to nie otrzymało swojej ziemi (mieli wydzielone miasta we wszystkich innych pokoleniach), a przydzielono mu funkcje kapłańskie. Reszta Izraela zobowiązana była dawać im dziesięcinę z płodów ziemi, bydła i ze składanych Bogu ofiar (pokarmowych). Ów wykup pierworodnych też był przeznaczony dla lewitów.

Drugim powodem przybycia Józefa, Maryi i Jezusa w świątyni był obowiązek złożenia przez matkę ofiary za swe oczyszczenie. Wynikało to z przepisu Księgi Kapłańskiej (12, 1-5):

Dalej powiedział Pan do Mojżesza:  «Powiedz do Izraelitów: Jeżeli kobieta zaszła w ciążę i urodziła chłopca, pozostanie przez siedem dni nieczysta, tak samo jak podczas stanu nieczystości spowodowanego przez miesięczne krwawienie. Ósmego dnia [chłopiec] zostanie obrzezany. Potem ona pozostanie przez trzydzieści trzy dni dla oczyszczenia krwi: nie będzie dotykać niczego świętego i nie będzie wchodzić do świątyni, dopóki nie skończą się dni jej oczyszczenia. Jeżeli zaś urodzi dziewczynkę, będzie nieczysta przez dwa tygodnie, tak jak podczas miesięcznego krwawienia. Potem pozostanie przez sześćdziesiąt sześć dni dla oczyszczenia krwi.

Co powinna złożyć w ofierze? Czytamy o tym w dalszej części Księgi Kapłańskiej (12, 6-8)

Kiedy zaś skończą się dni jej oczyszczenia po urodzeniu syna lub córki, przyniesie kapłanowi, przed wejście do Namiotu Spotkania, jednorocznego baranka na ofiarę całopalną i młodego gołębia lub synogarlicę na ofiarę przebłagalną. Kapłan złoży to w ofierze przed Panem, aby za nią dokonać przebłagania. W ten sposób będzie ona oczyszczona od upływu krwi. To jest prawo dotyczące tej, która urodziła syna lub córkę. Jeżeli zaś ona jest zbyt uboga, aby przynieść baranka, to przyniesie dwie synogarlice albo dwa młode gołębie, jednego na ofiarę całopalną i jednego na ofiarę przebłagalną. W ten sposób kapłan dokona przebłagania za nią, i będzie oczyszczona».

Skoro Maryja składa dwa gołębie, a nie baranka i gołębia, znaczy była uboga….

W Niedzielę świętej Rodziny wyjaśnienia dotyczące proroctwa Symeona i Anny chyba nie są najistotniejsze. Ale skoro Kościół w ten dzień każe je czytać, to może pójdźmy dalej tym tropem. Choć już nie tak daleko, jak w święto ofiarowania Pańskiego :)

Starzec Symeon… Z natchnienia Ducha rozpoznaje w małym Jezusie Mesjasza.

Zwracają w nim uwagę dwie sprawy.

Po pierwsze wyraźne wskazanie, że Jezus będzie nie tylko Mesjaszem dla Izraela, ale też Zbawicielem dla całego świata. „Moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, któreś przygotował wobec wszystkich narodów: światło na oświecenie pogan i chwałę ludu Twego, Izraela”. Warto dodać, że np. Biblia Poznańska tłumaczy „Bo moje oczy ujrzały Twoje zbawienie, które przygotowałeś wszystkim narodom”. Użyte w tłumaczeniu Tysiąclatki „wobec” – zbawienie przygotowane wobec wszystkich narodów – nie należy więc rozumieć jako istnienia pewnej sceny, na której na oczach pogan (wszystkich narodów) dokonuje się zbawienie tylko Izraela. Zdecydowanie chodzi o zbawienie także pogan. Na chwałę Narodu Wybranego, któremu Bóg objawił się już znacznie wcześniej, niż innym narodom.

Po drugie… Bardzo ciekawa jest druga część proroctwa Symeona. Jezus ukazany jest jako ten, który dokona swoistej rewolucji. Wielu będzie się Mu sprzeciwiało. Wielu przez Niego upadnie – w domyśle, chodzi pewnie o tych, którzy są „wysoko” albo przynajmniej „stoją”. Ci zaś, którzy dziś są „nisko” albo nawet „upadli” – dzięki Jezusowi powstaną. Myśl podobna jak w Magnificat o Bogu: „strąca władców z tronu, a wywyższa pokornych”… Zwraca też uwagę zapowiedź dana Maryi, o bólu, jakiego doświadczy z powodu Syna. Wszystko dlatego, że wielu sprzeciwi się Bożym planom…

Prorokini Anna… Uważny czytelnik ma tu dylemat. Anna „sławiła Boga i mówiła o Nim wszystkim, którzy oczekiwali wyzwolenia Jerozolimy”. O kim mówiła? „Nim” czyli Bogu czy „Nim” o Jezusie? Dylematu nie rozstrzygnięto też w Biblii Poznańskiej. Na szczęście w tłumaczeniu ekumenicznym mamy, że mówiła o „Dziecięciu”. Mesjasza rozpoznaje więc nie tylko Symeon, ale i Anna….

Wymowa tekstu jest więc jasna. Przyniesiony do świątyni Jezus to obiecany przez proroków Mesjasz

5. W praktyce

  • Rodzice są jacy są. Nawet jeśli nie są chodzącymi ideałami, trzeba wybaczać im więcej niż każdemu innemu człowiekowi. I trzeba chronić ich cześć, bo ich niesława jest przecież też niesławą ich dzieci. To postulat wynikający z Księgi Syracha. Połączony zresztą z obietnicą wynagrodzenia takiej postawy wobec rodziców. Dobrze jednak, że św. Paweł w liście do Kolosan dokonuje pewnej korekty. To znaczy wskazuje, że nie tylko i dzieci, ale i rodzice mają kierować się w swoim życiu ideałami Ewangelii. Domaganie się na podstawie prawa Bożego szacunku i czci z jednej, a gwałcenie innych praw Bożych z drugiej to postawa z gruntu zakłamana, fałszywa. W dobrej rodzinie – idąc za wskazaniami świętego Pawła – trzeba nie tylko akcentować rolę relacji na linii rodzice-dzieci tworząc kodeksy różnych zachowań. W praktyce zresztą często sprowadzające się do zasady, że rodzic ma zawsze rację. Trzeba przede wszystkim, by każdy z członków rodziny starał się dorastać do miary Chrystusa.
     
  • Kto ma przewodzić rodzinie? Mężczyzna czy kobieta? Ojciec czy matka? Takie stawianie spraw jest niezgodne z nauczaniem św. Pawła. odnośnie do relacji małżeńskich. Według niego i mężowie i żony powinni być ludźmi głęboko osadzonymi w Jezusie Chrystusie. Wtedy problem kto nad kim dominuje nie istnieje. Bo jest miłość, a nie chęć kierowania mężem /żoną...
     
  • Może najmniej istotne...Maryja stała się Matką Bożego Syna. Józef ich opiekunem. Mogli nie wiadomo co o sobie myśleć. A jednak pokornie poddali się prawu i panującym zwyczajom... Obserwujemy dziś czasem jak ten czy ów rodzic w podejściu do swojego dziecka dziwaczy. Jest ono dla niego tak wyjątkowe, że dla jego dobra – niby – kwestionuje przyjęte zasady czy obyczaje; wychowuje go w opozycji do tego społeczeństwa. A tymczasem nie ma co wymyślać. Jeśli dziecko ma żyć w takim a nie innym społeczeństwie, trzeba go w tę społeczność wprowadzić. Jasne, ta społeczność może czasami utrudniać człowiekowi rozwój. Ale przecież też bardzo dużo daje. Choćby cały system wzajemnego wspomagania się – urzędy, sklepy, szkoły, szpitale...
     
  • Spełniając swój religijny obowiązek Józef i Maryja usłyszeli niesamowite proroctwo, które zapewne pomogło im zrozumieć, kim się zajmują. Ale potem już była proza życia. W rodzinach bywa podobnie. Obowiązki, obowiązki, obowiązki. Nie znaczy to jednak, że nie ma miejsca na Boga. Przeciwnie, wypełnianie tych obowiązków może być przygotowaniem okazji do Bożego działania.  Naszym zadaniem jest robić, co Bóg każe. A to czy zadziała jakoś nadzwyczajnie czy nie trzeba już zostawić Jemu...