I co ty na to?

Andrzej Macura

publikacja 28.01.2015 19:38

Garść uwag do czytań na IV niedzielę zwykłą roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.

I co ty na to? Józef Wolny /Foto Gość Nie jest uczciwym tak dobierać fakty, by pasowały do moich tez, a odrzucać jako kłamliwe do nich nie pasujące

Kim On jest? To pytanie, zasadnicze dla pierwszej części Ewangelii Marka, jest też pytaniem, które unosi się nad czytaniami IV niedzieli zwykłej roku B. Oczywiście chrześcijanie znają już na nie odpowiedź. Ale znają? Naprawdę? Czy ta odpowiedź tylko wnika przez ich uszy, ale odbija się od serca? Czytania tej niedzieli pomagają każdemu chrześcijaninowi odpowiedzieć sobie na to pytanie na nowo.

1. Kontekst pierwszego czytania Pwt 18,15-20

Księga Powtórzonego prawa to właściwie jedna wielka mowa Mojżesza wygłoszona w przeddzień wejścia Izraela do Ziemi Obiecanej. Czas wędrówki przez pustynię po wyjściu z Egiptu się skończył. Teraz trzeba przejść przez Jordan i wziąć Kanaan w posiadanie. Mojżesz przypomina najistotniejsze momenty tej wędrówki, przypomina zalecenia jakie swojemu ludowi Bóg zostawił. Potem, zgodnie z zapowiedzią Boga umrze, a Izrael pójdzie posiąść swoje dziedzictwo.

Fragment czytany tej niedzieli jest częścią owego wielkiego przesłania Mojżesza. Konkretnie, w tym fragmencie zapowiada on ustanowienie urzędu proroków. Przytoczmy ten fragment w całości. Tekst czytania pogrubioną czcionką.

Pan, Bóg twój, wzbudzi ci proroka spośród braci twoich, podobnego do mnie. Jego będziesz słuchał. Właśnie o to prosiłeś Pana, Boga swego, na Horebie, w dniu zgromadzenia: «Niech więcej nie słucham głosu Pana, Boga mojego, i niech już nie widzę tego wielkiego ognia, abym nie umarł». I odrzekł mi Pan: «Dobrze powiedzieli. Wzbudzę im proroka spośród ich braci, takiego jak ty, i włożę w jego usta moje słowa, będzie im mówił wszystko, co rozkażę. Jeśli ktoś nie będzie słuchać moich słów, które on wypowie w moim imieniu, Ja od niego zażądam zdania sprawy.  Lecz jeśli który prorok odważy się mówić w moim imieniu to, czego mu nie rozkazałem, albo wystąpi w imieniu bogów obcych - taki prorok musi ponieść śmierć».

Jeśli pomyślisz w swym sercu: «A w jaki sposób poznam słowo, którego Pan nie mówił?» - gdy prorok przepowie coś w imieniu Pana, a słowo jego będzie bez skutku i nie spełni się, [znaczy to, że] tego Pan do niego nie mówił, lecz w swej pysze powiedział to sam prorok. Nie będziesz się go obawiał.

W naszej tradycji, inaczej niż jest u wyznawców judaizmu, rzadko myślimy o Mojżeszu jako proroku. Tymczasem wyraźnie mówi on, że przyszli prorocy będą jak on, będą do niego podobni. Też tak jak on będą pośrednikami w przekazywaniu Izraelowi woli Bożej.

Co w tym czytaniu wydaje się istotne?

  • Izrael nie miał bezpośredniego dostępu do Boga. Z Jego woli, ale i na życzenie ludu, który bał się pod Synajem (Horebem) zbliżać do potężnego Boga, kontakt ten umożliwiali pośrednicy. Tam, pod Horebem (Synajem), Mojżesz. W przyszłości pośrednikami mieli się stać powołani przez Boga prorocy. No i w pewnym wymiarze kapłani, zwłaszcza arcykapłan. Na marginesie, warto przypomnieć że Horeb i Synaj to wie nazwy tej samej góry. My częściej mówimy o Synaju, ale w Biblii znacznie częściej pada nazwa Horeb...
     
  • Prorok jest pośrednikiem między Bogiem a ludźmi. Ma przekazywać Boże słowo. Na pewno nie jest żadnym wróżem czy przepowiadaczem przyszłości. Bo nie o zaspokojenie ciekawości dotyczącej czasów przyszłych w jego misji chodzi, ale o przekazanie Izraelowi, czego oczekuje od niego Bóg. Prorok  mówi nie od siebie, ale w imieniu Boga. Zapowiedź tego, co wydarzy się albo może się wydarzyć w przyszłości pełni w misji proroka jedynie funkcję przestrogi albo jest ilustracją dla potwierdzenia prawdziwości jego misji.
     
  • Lud ma słuchać proroka. I robić, co nakazuje. Chyba że okaże się, iż jego przepowiednie się nie sprawdzają. Wtedy można się orędziem takiego proroka nie przejmować. Ale trzeba go też ukarać. 
     
  • Karą dla fałszywych proroków jest śmierć. Może wydawać się, że to kara zbyt wielka. Ale proszę zwrócić uwagę:, że to bardzo poważne przestępstwo. To wprowadzanie ludu Bożego na manowce w sprawach największej wagi, w sprawie ich relacji z Bogiem. Tu nie ma miejsca na pobłażanie żartom i przekłamaniom. Lud musi jasno wiedzieć, czego oczekuje od niego Bóg. Dlatego też tak ważnej jest i dziś, by przekazywać ludowi Bożemu zdrowa naukę Ewangelii, a nie pod jej szyldem jakieś własne pomysły.

2. Kontekst drugiego czytania 1 Kor 7,32-35

Drugie czytanie nie jest w okresie zwykłym dobierane do pozostałych. To po prostu lektura kolejnych fragmentów nowotestamentalnych pism. Tak się jednak zazwyczaj składa, ze jakoś do reszty pasują. W tym wypadku też. W jaki sposób?

Chciałbym, żebyście byli wolni od utrapień. Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to, jak by się przypodobać Panu.  Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie. I doznaje rozterki. Podobnie i kobieta: niezamężna i dziewica troszczy się o sprawy Pana, o to, by była święta i ciałem, i duchem. Ta zaś, która wyszła za mąż, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać mężowi. Mówię to dla waszego pożytku, nie zaś, by zastawiać na was pułapkę; po to, byście godnie i z upodobaniem trwali przy Panu.

Temat zupełnie innych niż w pierwszym czytaniu czy Ewangelii.  A jednak, Paweł zdaje się tu występować w roli proroka. Rzeczywiście? Niezupełnie. Parę wierszy wcześniej wyjaśnia, że to co pisze w tym momencie, to nie nakaz Boży, ale jego rada. Rada człowieka już jakoś ugruntowanego i umocnionego w wierze.

Nie mam zaś nakazu Pańskiego co do dziewic, lecz daję radę jako ten, który - wskutek doznanego od Pana miłosierdzia - godzien jest, aby mu wierzono. Uważam, iż przy obecnych utrapieniach dobrze jest tak zostać, dobrze to dla człowieka tak żyć. Jesteś związany z żoną? Nie usiłuj odłączać się od niej! Jesteś wolny? Nie szukaj żony! Ale jeżeli się ożenisz, nie grzeszysz. Podobnie i dziewica, jeśli wychodzi za mąż, nie grzeszy(...) (7, 25-28a).

Jaki stąd wniosek? Nie ma podstaw by bezżeństwo stawiać w Kościele wyżej niż małżeństwo. To nie jest Boże prawo, to tylko rada, jakiej Paweł udzielił Koryntianom. Można oczywiście z jego argumentacją się zgodzić. Ale ten, kto jej nie posłucha, nie popełnia żadnego grzechu.

Na pewno jednak niezwykle cenną jest tu zachęta Pawła, by niepodzielonym sercem oddawać się sprawom Bożym. To wezwanie powinni do siebie odnieść zarówno małżonkowie jak i celibatariusze. Małżonkowie, zawsze roztropnie stawiając w rodzinie Boga na pierwszym miejscu. Nie wygody, nie pieniądze, nie kapryśną wolę któregoś z jej członków. Celibatariusze podobnie. Bo przecież i oni, choć nie mają rodziny, narażeni są na niebezpieczeństwo, że kogoś lub coś mogą postawić przed Bogiem. I żyjący w rodzinach i żyjący samotnie maja „godnie i z upodobaniem trwać przy Panu”.

3. Kontekst Ewangelii Mk 1,21-28

Czytany tej niedzieli fragment Ewangelii Marka, scena uzdrowienia opętanego w synagodze w Kafarnaum,  to dalszy ciąg opowieści sprzed tygodnia. Jezus przyjął chrzest od Jana, był już na pustyni. Zaczął nauczać, że Izrael ma się nawrócić i wierzyć w Ewangelię oraz powołał już pierwszych uczniów. Teraz przyszedł czas na pierwszy cud.

Warto przypomnieć: nad pierwszą częścią Ewangelii Marka nieustannie unosi się pytanie „kim On jest”. Oczywiście odpowiedź na to pytanie ma pomóc odpowiedzieć tez na inne, nieco ukryte: "?o co mi Jezus? Co mi może dać?" Scena z Kafarnaum jest pierwsza poważniejszą okazją, by dać sobie na nie odpowiedź.

Przyszli do Kafarnaum. Zaraz w szabat wszedł do synagogi i nauczał. Zdumiewali się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie. Był właśnie w synagodze człowiek opętany przez ducha nieczystego. Zaczął on wołać: «Czego chcesz od nas, Jezusie Nazarejczyku? Przyszedłeś nas zgubić. Wiem, kto jesteś: Święty Boży».  Lecz Jezus rozkazał mu surowo: «Milcz i wyjdź z niego!». Wtedy duch nieczysty zaczął go targać i z głośnym krzykiem wyszedł z niego. A wszyscy się zdumieli, tak że jeden drugiego pytał: «Co to jest? Nowa jakaś nauka z mocą. Nawet duchom nieczystym rozkazuje i są Mu posłuszne». I wnet rozeszła się wieść o Nim wszędzie po całej okolicznej krainie galilejskiej.

4. Warte zauważenia

  • Kim On jest? No właśnie. Nie tylko uczy jakoś inaczej niż uczeni w Piśmie, tak jakby miał władzę. Jednym krótkim „milcz i wyjdź z niego” potrafi wypędzić demona uzdrawiając opętanego. Do pełnych wniosków będących odpowiedzią na pytanie o tożsamość Jezusa jeszcze daleko. Ale ta Jego postawa, to skuteczne rozkazywanie złemu duchowi i uwolnienie człowieka od jego wpływu musiało budzić zdumienie. I pewnie jakieś pierwsze, nieśmiałe próby rozwiązania dylematu. Jakie, można się tylko domyślać.

    Ale nie tylko świadkowie tamtych wydarzeń, ale i czytelnik Ewangelii, nawet jeśli już nie jest przygotowującym się do chrztu katechumenem (a chyba głównie do nich pisał Marek Ewangelię), staje wobec tego samego pytania. Kim On jest, skoro skutecznie rozkazuje złemu duchowi przestać już szkodzić człowiekowi?
     
  • W kontekście pierwszego czytania nasuwa się pewna analogia. „Proroka jak Mojżesz” miał wzbudzić Bóg. Jego zadaniem było przekazywać to, co mówi Bóg, a sprawdzianem autentyczności przekazu miało być sprawdzenie się jego słów. Jezusowe „milcz i wyjdź z niego” do nieczystego ducha odniosły natychmiastowy skutek. Wniosek nasuwa się sam.
     
  • Wyznanie ducha nieczystego... Że Jezus to Jezus i że jest z Nazaretu to było powszechnie wiadomo. Ale że jest On „świętym Bożym? Nie bardzo wiadomo, co taki tytuł konkretnie znaczy. To uznanie Jego wielkości? Może. No ale Jezus jest przecież aż Synem Bożym, nie tylko jakimś tam świętym Boga. Z tej perspektywy to wręcz jakieś poniżenie Jezusa.

    No właśnie. Wyznanie demona unaocznia jego przebiegłość. Niby powiedzieć maluczkim prawdę, ale nie do końca. Nie dziwi, że Jezus nakazał nieczystemu duchowi milczenie. Chyba nie tylko dlatego, że nie potrzebuje pomocy demonów. On doskonale wie, jak bardzo demony potrafią wprowadzać w błąd. Lepiej więc nie słuchać ich nawet wtedy, gdy zdają się czcić Jezusa....

    Ten kategoryczny nakaz Jezusa to chyba bardzo ważne wskazanie dla tych, którzy ulegają pokusie przedstawiania tego co mówi demon podczas egzorcyzmów, jako wykładnika prawdy o Ewangelii czy Kościele.

5. W praktyce

  • Kim jest Jezus? Kim On jest dla mnie? To pytanie, na które powinien odpowiedzieć sobie każdy chrześcijanin. I pytanie to co jakiś czas ponawiać. Bez tego Jezus może stać się tylko jakąś szacowną, ale pustą tradycją. Albo kimś, kto ma spełniać zachcianki czy zaakceptować różne świństwa.
  • Nie każdy wierzy w możliwość opętania. Jednak nawet tylko nagłe uzdrowienie z choroby psychicznej – a przynajmniej do tego doszło w tej ewangelicznej scenie –  musi budzić zastanowienie nad tym, kim jest ktoś, to takie rzeczy potrafi robić. Wierzącym w istnienie Boga, wierzącym w Jezusa Chrystusa zarzuca się często naiwność. No dobrze, ale jaka jest odpowiedź niedowiarków na takie opowieści o Jezusie, czy podobne historie, zdarzające się w naszych czasach?

    Sceptycy mówią że to bujda, że takie rzeczy są niemożliwe. To kłamstwo albo czy oszustwo. Bo? Bo nie mieści im się w głowie? Bo nie znajdują na to wytłumaczenia? Marnie wypada w takich momentach to ich zarozumiałe pouczanie wierzących, że żeby uwierzyć, musieliby mieć dowód. Właśnie go mają. Zdarzyło się coś, co nie miało prawa się zdarzyć. A oni zamiast zastanawiać się jak to jest możliwe z góry zakładają, że to kłamstwo. I w imię rozumu, który kieruje się tylko tym, co można sprawdzić i czego można doświadczyć, niepasującej do ich poglądów części rzeczywistości  po prostu nie przyjmują do wiadomości. Bo nie mieści się w ich głowach. Świetne, nie?

    To tak, jakbym się uparł i twierdził, że nie ma czegoś takiego jak Antarktyda. A na propozycję tych, którzy chcieliby mnie tam zawieźć odpowiadałbym, że nie ma i koniec i nie będę tracił na takie bzdury czasu.
  • Z demonami się nie prowadzi dyskusji. One są jak dla nas, ludzi, zbyt przebiegłe. Łatwo dać się nabrać. Trzeba słuchać Boga, a nie ich. Nawet jeśli zdają się głosić jakieś mądrości.