Krok w głąb

Grzegorz Brożek

publikacja 06.04.2015 06:00

O śladach Jezusa na ziemi i rzemykach u sandałów z tarnowskim kapłanem, biblistą, ks. prof. dr. hab. Antonim Paciorkiem rozmawia Grzegorz Brożek.

 Ksiądz prof. Antoni Paciorek ze swoją nową książką Grzegorz Brożek /Foto Gość Ksiądz prof. Antoni Paciorek ze swoją nową książką

Grzegorz Brożek: Ukazała się właśnie znakomita książka Księdza Profesora „Jezus z Nazaretu. Czasy i wydarzenia”. Dlaczego po szeregu publikacji naukowych zdecydował się Ksiądz przygotować pozycję popularną?

Ks. Antoni Paciorek: Przygotowując pozycję, dokładałem starań, aby była komunikatywna, tzn. aby mogła trafić do szerokiego kręgu czytelników. Niektórzy nazywają taką pozycję „popularną”. Uważam, że publikacja popularna nie jest czymś gorszym od naukowej. Nierzadko jest nawet wyzwaniem trudniejszym, bo wymaga dużego zasobu wiedzy oraz umiejętności przekazu. Czy mi się to udało, ocenią czytelnicy. W każdym razie ja nazwałbym swoją książkę popularnonaukową. A dlaczego dopiero teraz? Dlatego, że aby napisać książkę tego typu, trzeba przygotowywać się przez lata, także poprzez publikacje naukowe. Jeśli w jakimś niewielkim choćby stopniu moja książka pomoże ludziom zobaczyć w Chrystusie Jezusie jedynego, najlepszego przyjaciela i powiernika, będzie to moja radość.

Każdego roku pojawia się na świecie około tysiąca publikacji dotyczących problematyki Jezusa z Nazaretu. Co przynosi ta kolejna?

Publikacji ujmujących życie Jezusa z Nazaretu niejako „biograficznie” jest znacznie mniej (ściśle biorąc, biografii Jezusa w znaczeniu chronologicznego wskazania kolejnych wydarzeń nie da się napisać, co najwyżej w ten sposób można traktować opis wydarzeń męki). W języku polskim istnieje kilka przekładów, m.in. szeroko znany „Jezus z Nazaretu” autorstwa Benedykta XVI. Książka, o której rozmawiamy, przy wszystkich zapewne niedoskonałościach, ma tę zaletę, że jest – według mojej wiedzy – jedynym całościowym ukazaniem historycznej postaci Jezusa niebędącym przekładem z obcego języka. Jest dla mnie powodem dużej radości, że pracę wykładowcy Pisma Świętego w tarnowskim Seminarium Duchownym i na KUL mogłem zakończyć opublikowaniem „Jezusa z Nazaretu”.

Wspomniał Ksiądz publikację Benedykta XVI. Dlaczego Ksiądz podjął się podobnego dzieła?

Józef Ratzinger, ojciec święty Benedykt XVI, pozostanie zapewne na zawsze jednym z największych teologów Kościoła powszechnego. Jakiekolwiek zestawianie się z nim byłoby chyba dopuszczalne jedynie przy zastosowaniu słów Jana Chrzciciela o rozwiązywaniu rzemyków u sandałów. Nie znaczy to jednak, że już nikt inny nie może podjąć próby ukazania Jezusa. Każdy, kto zapoznał się z „Jezusem” Ratzingera, z łatwością dostrzeże nieco inne podejście w mojej publikacji, skoncentrowane na Jezusie historycznym.

Czy człowiekowi wierzącemu nie wystarczy obraz Jezusa w Ewangeliach? Czy potrzebuje do tego jeszcze badań historycznych?

Jezusa można zobaczyć w dwojaki sposób – przez wiarę i kontemplację na wzór św. Franciszka. Jest to Chrystus wiary, do którego dochodzi wspólnota Kościoła, odpowiadając wiarą na objawienie Boże w Jezusie. Można też zobaczyć Jezusa na drodze badań świadectw historycznych. Jest to Jezus historii. Jako chrześcijanie i teologowie nie możemy zaniechać badań historycznych w odniesieniu do Jezusa, bo jeśli wyznajemy, że Jezus jest Synem Bożym i człowiekiem, to nie możemy nie interesować się konkretnymi uwarunkowaniami, w jakich żył tutaj, na ziemi. To prawda, że za pomocą badań historycznych nie potrafimy dotrzeć do całej rzeczywistości Jezusa, Syna Bożego. Ale prawdą jest także, że badania takie mogą stanowić ważny krok w nawiązaniu z Jezusem relacji żywej i głębokiej. Tak przecież spoglądali na Jezusa Jego pierwsi uczniowie. Najpierw dostrzegali w Nim człowieka, nauczyciela i proroka, aby dojść do tego momentu, w którym sercem i umysłem zawołali: „Pan mój i Bóg mój” (J 20,28).

Wymienione racje dotyczą jednak głównie nas, chrześcijan. Czy takie badania mają szersze odniesienie?

Z pewnością. Na przykład poszukiwanie Jezusa historycznego jest okazją do dialogu z kulturą laicką, ze światem akademickim i uniwersyteckim. Tego dialogu nie możemy zagubić, zamykając się w swoistym getcie teologicznym. Poza tym wiedza na temat Jezusa historycznego spełnia funkcję kontrolną, wyznaczając granice tego, co da się powiedzieć o Jezusie. To właśnie odwoływanie się do wiedzy historycznej o Jezusie pozwala we właściwy sposób traktować pojawiające się (zwłaszcza w internecie) raz po raz sensacyjne informacje np. o małżeństwie Jezusa z Marią Magdaleną albo o życiu i działalności Jezusa w Indiach itp.