publikacja 17.09.2015 00:15
Ten obraz ilustruje scenę z Ewangelii według św. Marka: „Poborca podatków Lewi liczył pieniądze wraz z pomocnikami. Zobaczył go Chrystus. Rzekł do niego: »Pójdź za Mną!«. On zostawił wszystko, wstał i chodził za Nim” (Mk 5,27-28).
Juan de Pareja
„Powołanie św. Mateusza”,
olej na płótnie, 1661
Muzeum Prado, Madryt
Siedzący za stołem poborcy podatkowi i ich zamożny klient (w kapeluszu) badawczo przyglądają się intruzowi. Mateusz, ubrany bardzo bogato – w futrzaną czapkę i kołnierz oraz szatę ozdobioną złotymi łańcuchami – siedzi w centrum kompozycji, najbliżej Chrystusa. W jego duszy następuje właśnie gwałtowna przemiana. Prawą rękę kładzie na sercu, a lewą bezwiednie wskazuje leżące na stole pieniądze i kosztowności, które za chwilę ma porzucić. Klient i poborca w okularach, zapisujący rachunki, nie rozumieją tego, co się dzieje.
Artysta zadbał o to, byśmy łatwo rozpoznali apostoła. Nad głowami towarzyszących Jezusowi uczniów namalował bowiem świetliste gwiazdki. Taka sama gwiazdka wyraźnie świeci również nad głową Mateusza.
Na obrazie widzimy aż czternaście postaci – poborców i klienta otaczają bowiem liczni służący, jednak tylko jeden człowiek patrzy na nas, na widzów. To mężczyzna stojący z lewej strony. Trzyma on w ręku kartkę, tak jakby chciał ją wręczyć klientowi. Na tej kartce artysta napisał swoje nazwisko, bowiem ta postać jest jego autoportretem.
Juan de Pareja był Maurem i niewolnikiem słynnego malarza, a jednocześnie zamożnego szlachcica Diego Velázqueza. Pomagał mu mieszać farby. Velázquez dobrze traktował swojego niewolnika. Nauczył go malarstwa, a w roku 1650 formalnie wyzwolił z poddaństwa. Na pamiątkę podarował mu namalowany przez siebie jego portret. 11 lat później Pareja skopiował ten portret na obrazie, który powyżej reprodukujemy.
Dostępna jest część treści. Chcesz więcej?
Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.