Zostań popychadłem

Andrzej Macura

publikacja 19.09.2015 02:29

Garść uwag do czytań na XXV niedzielę zwykłą roku B z cyklu „Biblijne konteksty”.

Zostań popychadłem Henryk Przondziono /Foto Gość „Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich”. To nie jest żadna przenośnia

Mówi się, że Jezus postawił świat do góry nogami. Czytania te niedzieli pokazują, jak bardzo. I jak bardzo pewne postawy, nieraz przez chrześcijan chwalone, nie są z ducha Bożego....

1. Kontekst pierwszego czytania Mdr 2,12.17-20

Starotestamentalna Księga Mądrości to dzieło dydaktyczne, zawierające różne pouczenia. Kontekst takiej czy innej wypowiedzi nie jest w tym wypadku specjalnie istotny. Chyba że jest jak z dzisiejszym pierwszym czytaniem. Bez dodanego w czytaniu „bezbożni mówili” byłoby zupełnie niejasne. Tak, bo kwestie, które słyszymy w tym czytaniu to wypowiedź bezbożnych. Autor Księgi Mądrości wykazuje błąd ich  rozumowania. Koniecznie trzeba o tym pamiętać, bo prócz tej wzmianki na samym początku z reszty czytania trudno się domyślić o co chodzi. Rzadko przecież czytamy w Kościele tego typu teksty. Zazwyczaj mamy budujące pouczenia....

Przytoczmy więc tekst czytania wraz z kontekstem. Nie jest to tak ważne dla zrozumienia Mędrca, ale znajdujemy tam zdumiewająco dużo podobieństw do tego, z czym spotykamy się dzisiaj.

(...) Bo sprawiedliwość nie podlega śmierci.
Bezbożni zaś ściągają ją na siebie słowem i czynem,
usychają, uważając ją za przyjaciółkę,
i zawierają z nią przymierze,
zasługują bowiem na to, aby być jej działem.

Mylnie rozumując, mówili sobie:
«Nasze życie jest krótkie i smutne.
Nie ma lekarstwa na śmierć człowieczą,
nie znamy nikogo, kto by wrócił z Otchłani.
Urodziliśmy się niespodzianie
i potem będziemy, jakby nas nigdy nie było.
Dech w nozdrzach naszych jak dym,
myśl jak iskierka z uderzeń serca naszego:
gdy ona zgaśnie, ciało obróci się w popiół,
a duch się rozpłynie jak niestałe powietrze.
Imię nasze pójdzie z czasem w niepamięć
i nikt nie wspomni naszych poczynań.
Przeminie życie nasze jakby ślad obłoku
i rozwieje się jak mgła,
ścigana promieniami słońca
i żarem jego przybita.
Czas nasz jak cień przemija,
śmierć nasza nie zna odwrotu:
pieczęć przyłożono, i nikt nie powraca.

Nuże więc! Korzystajmy z tego, co dobre,
skwapliwie używajmy świata w młodości!
Upijmy się winem wybornym i wonnościami
i niech nam nie ujdą wiosenne kwiaty:
uwijmy sobie wieniec z róż, zanim zwiędną.
Nikogo z nas braknąć nie może w swawoli,
wszędzie zostawmy ślady uciechy:
bo to nasz dział, nasze dziedzictwo!

Udręczmy sprawiedliwego biedaka,
nie oszczędźmy wdowy
ani wiekowej siwizny starca nie uczcijmy!
Nasza siła będzie nam prawem sprawiedliwości,
bo to, co słabe, gani się jako nieprzydatne.
Zróbmy zasadzkę na sprawiedliwego, bo nam niewygodny:
sprzeciwia się naszym sprawom,
zarzuca nam łamanie prawa,
wypomina nam błędy naszych obyczajów.

Chełpi się, że zna Boga,
zwie siebie dzieckiem Pańskim.
Jest potępieniem naszych zamysłów,
sam widok jego jest dla nas przykry,
bo życie jego niepodobne do innych
i drogi jego odmienne.
Uznał nas za coś fałszywego
i stroni od dróg naszych jak od nieczystości.
Kres sprawiedliwych ogłasza za szczęśliwy
i chełpi się Bogiem jako ojcem.

Zobaczmyż, czy prawdziwe są jego słowa,
wybadajmy, co będzie przy jego zejściu.
Bo jeśli sprawiedliwy jest synem Bożym,
Bóg ujmie się za nim
i wyrwie go z ręki przeciwników.
Dotknijmy go obelgą i katuszą,
by poznać jego łagodność
i doświadczyć jego cierpliwości.
Zasądźmy go na śmierć haniebną,
bo - jak mówił - będzie ocalony».

Tak pomyśleli - i pobłądzili,
bo własna złość ich zaślepiła.
Nie pojęli tajemnic Bożych,
nie spodziewali się nagrody za prawość
i nie docenili odpłaty dusz czystych.
Bo dla nieśmiertelności Bóg stworzył człowieka -
uczynił go obrazem swej własnej wieczności.
A śmierć weszła na świat przez zawiść diabła
i doświadczają jej ci, którzy do niego należą.

Piękne i aktualne.... Z całej gamy błędnego rozumowania dobierający czytania wybrali to, co, co opisuje największą chyba podłość. Nie wystarczy używanie życia i rozpychanie się w nim łokciami tak, że słabsi nie mają szans. Trzeba jeszcze uderzyć w tego, który śmie zwrócić uwagę. Bo „sam widok jego jest dla nas przykry”... Zadziwiające, jak niezmienna jest ludzka natura...

We fragmencie wybranym jako czytanie tej niedzieli zwraca uwagę przewrotna nieprawość owych bezbożnych.

  • „Robią zasadzkę na sprawiedliwego”, bo najzwyczajniej w świecie jest dla nich niewygodny. Źle się przy nim czują, bo jest dla nich jak wyrzut sumienia. Tyle do podjęcia decyzji o zniszczeniu go im wystarcza.
     
  • Wystawiają sprawiedliwego na próbę. Jest łagodny? Zobaczymy co będzie, jak się do niego dobierzemy.
     
  • Posuwają się do wystawiania Boga na próbę. Sprawiedliwy jest Bożym sługą? To niech Bóg mu pomoże. Ciekawe czy to zrobi.

Prawda, że analiza zachowania bezbożnych przedstawiona przez autora Księgi Mądrości aktualna jest i dziś? I tak jak dziś powód, dla którego ich rozumowanie jest błędne pozostaje taki sam: zapominają o wieczności i czekającym ich sądzie...

W kontekście Ewangelii warto też dodać: tekst Księgi Mądrości brzmi jak proroctwo o tym, jak zostanie potraktowany kiedyś Mesjasz, Jezus Chrystus. Przez bezbożnych, którzy uważali się za bardzo pobożnych....

A następujący po czytaniu psalm to prośba uciśnionego, który woła do Boga o pomoc...

2. Kontekst drugiego czytania Jk 3,16-4,3

Drugie czytania tej niedzieli to kolejny fragment czytanego już od jakiegoś czasu listu św. Jakuba. W ciągłej lekturze listu znów opuszczono fragment o grzechach języka, a przytoczono kolejne mocne słowa Apostoła... Chyba dłuższego wprowadzenia do lektury nie trzeba :) Jak zwykle, czytanie w nieco szerszym kontekście, zaznaczone pogrubioną czcionką.

Kto spośród was jest mądry i rozsądny? Niech wykaże się w swoim nienagannym postępowaniu uczynkami dokonanymi z łagodnością właściwą mądrości! Natomiast jeżeli żywicie w sercach waszych gorzką zazdrość i skłonność do kłótni, to nie przechwalajcie się i nie sprzeciwiajcie się kłamstwem prawdzie! Nie na tym polega zstępująca z góry mądrość, ale mądrość ziemska, zmysłowa i szatańska. Gdzie bowiem zazdrość i żądza sporu, tam też bezład i wszelki występek. Mądrość zaś [zstępująca] z góry jest przede wszystkim czysta, dalej, skłonna do zgody, ustępliwa, posłuszna, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, wolna od względów ludzkich i obłudy. Owoc zaś sprawiedliwości sieją w pokoju ci, którzy zaprowadzają pokój.

Skąd się biorą wojny i skąd kłótnie między wami? Nie skądinąd, tylko z waszych żądz, które walczą w członkach waszych. Pożądacie, a nie macie, żywicie morderczą zazdrość, a nie możecie osiągnąć. Prowadzicie walki i kłótnie, a nic nie posiadacie, gdyż się nie modlicie. Modlicie się, a nie otrzymujecie, bo się źle modlicie, starając się jedynie o zaspokojenie swych żądz. Cudzołożnicy, czy nie wiecie, że przyjaźń ze światem jest nieprzyjaźnią z Bogiem? Jeżeli więc ktoś zamierzałby być przyjacielem świata, staje się nieprzyjacielem Boga. A może utrzymujecie, że na próżno Pismo mówi: «Zazdrośnie pożąda On ducha, którego w nas utwierdził»? Daje zaś tym większą łaskę: Dlatego mówi: Bóg sprzeciwia się pysznym, pokornym zaś daje łaskę. Bądźcie więc poddani Bogu, przeciwstawiajcie się natomiast diabłu, a ucieknie od was. Przystąpcie bliżej do Boga, to i On zbliży się do was. Oczyśćcie ręce, grzesznicy, uświęćcie serca, ludzie chwiejni! Uznajcie waszą nędzę, smućcie się i płaczcie! Śmiech wasz niech się obróci w smutek, a radość w przygnębienie! Uniżcie się przed Panem, a wywyższy was.
 

Na co na pewno warto zwrócić uwagę?

  • Zazdrość i skłonność do kłótni to działanie „ziemskie, zmysłowe i szatańskie”. Nie chodzi pewnie o zazdrość jako uczucie. Przychodzi ono wbrew woli człowieka. Ważne jednak, co z tym uczuciem człowiek robi. Czy przezwycięża pokusę do „odegrania się” na tych, którym zazdrości, czy owemu destrukcyjnemu uczuciu ulega i decyduje się bliźnim szkodzić. Znajdując oczywiście mądre i pobożne usprawiedliwienie dla postąpienia wbrew woli Boga.... A skłonność do kłótni? Proszę zwrócić uwagę, że ci, którzy jej hołdują często też znajdują szczytne wymówki. Np. troskę o prawdę czy sprawiedliwość. I dopiero dokładniejsze przyjrzenie się takiemu osobnikowi pokazuje, że tak naprawdę jest to hołdowanie kłótliwości...
     
  • Mądrość prawdziwie chrześcijańska jest czysta, skłonna do zgody, pełna miłosierdzia, dobra, nieobłudna i nieczuła na względy ludzkie....Proszę nigdy nie dać się zwieść tym, którzy za chrześcijańską mądrość uważają podejrzliwość skłonną do łatwego rzucania mocnych oskarżeń....
     
  • Grzech, zanim zostanie „zrealizowany”, rodzi się w sercu człowieka. Jak kradzież rozpoczyna się od pożądania czyjejś rzeczy, cudzołóstwo od pożądania czyjejś żony/męża. Dopóki człowiek nie przemieni swojego serca, nie uda mu się też zapanować nad wieloma swoimi grzesznymi zachowaniami. Potrzeba tu nie kosmetycznego makijażu, ale prawdziwej metanoi, nawrócenia, zmiany sposobu myślenia...

Choć to czytanie nie zostało specjalnie dobrane do pozostałych, nietrudno zauważyć łączącą je myśl: chrześcijanin nie może poddawać się logice świata, przyjmować narzucany mu kulturą, obyczajami system wartości. Musi w każdej sytuacji starać się myśleć i działać po Bożemu....

3. Kontekst Ewangelii Mk 9,30-37

Druga część Ewangelii Marka, z której pochodzi trzecie czytanie tej niedzieli, to wskazanie na drogę ucznia Jezusa. To pokazanie jaki powinien być, jakie wartości powinien przyjmować, jeśli chce iść za Jezusem. Wedle jednej z koncepcji dzieło tego Ewangelisty było adresowane do przygotowujących się do chrztu katechumenów. To dlatego, po poznaniu kim jest Jezus (pierwsza część Ewangelii Marka) teraz następuje wskazanie, jak powinni żyć. Ale oczywiście nie tylko katechumeni. Już ochrzczeni też. Ci żyjący w XXI wieku również....

W toku niedzielnej lektury Ewangelii Marka znów opuszczono dwie opowieści. Przypomnijmy: po wyznaniu Piotra, który nazwał swojego Mistrza Mesjaszem Jezus zapowiada, ze czeka go odrzucenie przez starszyznę i śmierć. A strofującemu Go za takie „czarne myśli” Piotrowi Jezus odpowiada ostrym „zejdź mi z oczu szatanie”. Jak pisałem prze tygodniem, nie sukces, a (po ludzku) porażka to droga Jezusa, a więc i Jego uczniów. Zburzą naszą cywilizację – boi się ten i ów patrząc na wzrost znaczenia świata muzułmańskiego? Trudno. Naszym powołaniem jest przegrywać....

A co jest potem? O dziwo, potem jest scena przemienienia na górze Tabor (Ewangelia oczywiście nie wymienia tej nazwy). Ten, który ma przegrać jawi się w niej jako prawdziwy wysłannik nieba! Wydarzenie ma umocnić Apostołów, gdy Jezus zostanie zabity. Potem mamy scenę z uzdrowieniem epileptyka. Jezus znów pokazuje się jako ten, który wszystko może i – to bardzo ważne – przypomina, że nic nie jest niemożliwe dla tego, kto naprawdę wierzy. Ale – i tu dochodzimy do Ewangelii tej niedzieli – drogą Jezusa, a więc i Jego uczniów, ciągle pozostaje porażka. Dopiero po niej jest zwycięstwo....

Jezus i Jego uczniowie podróżowali przez Galileę, On jednak nie chciał, żeby kto wiedział o tym. Pouczał bowiem swoich uczniów i mówił im: „Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi. Ci Go zabiją, lecz zabity po trzech dniach zmartwychwstanie”. Oni jednak nie rozumieli tych słów, a bali się Go pytać.

Tak przyszli do Kafarnaum. Gdy był w domu, zapytał ich: „O czym to rozmawialiście w drodze?” Lecz oni milczeli, w drodze bowiem posprzeczali się między sobą o to, kto z nich jest największy.

On usiadł, przywołał Dwunastu i rzekł do nich: „Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich”.

Potem wziął dziecko; postawił je przed nimi i objąwszy je ramionami, rzekł do nich: „Kto przyjmuje jedno z tych dzieci w imię moje, Mnie przyjmuje; a kto Mnie przyjmuje, nie przyjmuje Mnie, lecz Tego, który Mnie posłał”.

 

4. Warte zauważenia

  • Uczniowie nie rozumieli słów Jezusa... Czego tu nie rozumieć? Jezus przecież wyraźnie mówi o swojej śmierci i zmartwychwstaniu. „Nie rozumieli” znaczy w tym momencie „nie mieściło im się w głowie”. Do tego stopnia, że spodziewali  się raczej, że źle zrozumieli tak jasne przecież zapowiedzi swojego Mistrza... Prawda, że zjawisko i dziś znane? Gdy „spodziewam się”, „chcę”, „oczekuję” przyćmiewa rozsądną ocenę sytuacji....
     
  • Uczniowie bali się pytać Jezusa....Trudne to musiały być chwile, gdy Jezus zaczyna wywracać nadzieje Apostołów.  Za chwilę milczeniem odpowiedzą na pytanie Mistrza o co posprzeczali się w drodze. W sumie nie ma się czemu dziwić. Po reprymendzie, jaką otrzymał Piotr, po zadziwiających wydarzeniach na Taborze, po obnażeniu ich niemocy przy uzdrowieniu paralityka (uczniowie Jezusa nie mogli go wcześnie uzdrowić) pewnie zaczyna się niepewność. Już wiedzą, że ich oczekiwania mogą się nie spełnić. Czytelnik Ewangelii też pewnie w tym miejscu musi zdać sobie sprawę: (niektóre) moje oczekiwania wobec Chrystusa mogą się nie spełnić....
     
  • Kto jest największy? Milczenie uczniów w obliczu pytania Mistrza o czym rozmawiali w drodze pokazuje, że wyczuwali niestosowność swojego sporu i oczekiwań. Jednak odpowiedź jaką daje im Jezus, zupełnie stawia ich dotychczasowe myślenie na głowie. „Jeśli kto chce być pierwszym, niech będzie ostatnim ze wszystkich i sługą wszystkich”. To nie jest żadna przenośnia, którą można by jakoś gładko zinterpretować w duchu światowego systemu wartości. Jeśli chcesz być chrześcijaninie pierwszym wśród braci, musisz być sługą nie z nazwy. Musisz stać się sługą – popychadłem, człowiekiem dobrym, ale pogardzanym, człowiekiem, któremu za dobro nie okazuje się szacunku, którego się nie chwali, a wszystko co dobrego robi uważa za jego najoczywistszy obowiązek.  Nie jesteś największy, gdy masz władzę, gdy cię słuchają. Największy jesteś, gdy żyjąc Ewangelią nic nie znaczysz....
     
  • Przyjęcie dziecka... Dziś może się w nas rodzić pokusa, by interpretować to wskazanie Jezusa w duchu przeciwstawiania się aborcji. Sens tej wypowiedzi jest jednak inny. Chodzi o to, że w Izraelu dzieci, choć kochane, jednak nic nie znaczyły. Przyjąć dziecko, zainteresować się Jego sprawami, to tracić czas z tymi, którzy kompletni się nie liczą. Tracić, więc i zdecydować się że zabraknie go na spotkania z ważnymi tego świata czy Kościoła. Czyli zgodzić się na  wykluczenie się z układów, zmniejszenie szansy na jakiś społeczny awans....

5. W praktyce

  • Uchodźcy przyjdą, a za jakiś czas wszystko zniszczą. Upadnie nasza kultura, nasze kościoły zamienią w meczety i wprowadzą szariat.... Boisz się tego? Ja też. Ale przecież Jezus nie obiecuje sukcesu. Przeciwnie, mówi o porażce. Drogą ucznia Jezusa jest przegrywać. Nie, nie chodzi o to, by się prosić o porażki. Chodzi o to, że one nieuchronnie wpisane są w chrześcijański los. Naszą drogą nie jest  odnoszenie ziemskich sukcesów czy zostawianie po sobie śladów kultury materialnej, ale wierne trzymanie się Jezusa, Jego nauki.  Wszystko poza tym, jeśli ma znaczenie, to najwyżej drugorzędne.... Taki stawianie sprawy nie mieści się w głowie? No właśnie. Uczniom też się wydawało, że z tak mocnym Mistrzem będą tylko zwyciężać... Jeśli w grę wchodzi wierność Jezusowi, trzeba Mu zaufać i zgodzić się na porażkę... Zgodzić się, że bezbożni zastawią pułapki....
     
  • Dlaczego dwa tysiące lat od wygłoszenia nauk przez Jezusa nie widać za bardzo wśród chrześcijan wyścigu o stanie się pierwszym? Dlaczego bycie sługą wśród Jego sług ciągle nie jest jakimś powszechnym przedmiotem pożądania? Łatwo mówi się o byciu sługą, gdy uważamy, że służymy rodzinie, Kościołowi czy  społeczeństwu. Ale pracować dla dobra innych to nie to samo, co być sługą. Przecież Jezus mówiąc o byciu sługą mówił też, że trzeba się stać „ostatnim”, czyli chyba tracić czas z tymi, którzy nie mają znaczenia, którzy za dobro odwdzięczą się najwyżej dobrym słowem....

    Odpowiedź na postawione wyżej pytania nie jest prosta. Na pewno są tacy, którzy mówią o służbie – rodzinie, Kościołowi, społeczeństwu – mrugając przy tym okiem. Dążą do bycia pierwszymi wedle kryteriów światowych. Pewnie jednak mamy całkiem sporo prawdziwych sług, prawdziwych „ostatnich”, tylko... ich nie widać. Wszak są naprawdę ostatnimi. Gdzie ich zobaczyć? Poszukałbym wśród pielęgniarek, wychowawców, dozorców domów czy ojców i matek...Pewnie niejedna taka osoba kiedyś świadomie i dobrowolnie zrezygnowała z robienia kariery na rzecz prozaicznej służby. Są w swoim cichym trwaniu w służbie prawdziwie pierwszymi...  
  • Powtórzę: mądrość prawdziwie chrześcijańska jest czysta, skłonna do zgody, pełna miłosierdzia, dobra, nieobłudna i nieczuła na względy ludzkie....Proszę nigdy nie dać się zwieść tym, którzy za chrześcijańską mądrość uważają podejrzliwość skłonną do łatwego rzucania mocnych oskarżeń....