To jasne!

Marcin Jakimowicz

Zanim zaczniesz żonglować warczącymi słowami o Żydach, którzy nie przyjęli Jezusa, pomyśl, jak czułbyś się, gdyby ktoś w czasie bezksiężycowej nocy zaświecił ci w oczy latarką?

To jasne!

Dwa dni temu zmieniłem okulary. Na odrobinkę mocniejsze. A mimo to, gdy założyłem je po raz pierwszy i zobaczyłem wszystko jasno i wyraźnie, przez chwilę zakręciło mi się w głowie. Tego samego dnia przeczytałem proroctwo zapowiadające narodziny Mesjasza: „Naród kroczący w ciemności ujrzał światłość wielką” (Iz 9,1).

Zanim zaczniesz żonglować warczącymi słowami o Żydach, którzy nie przyjęli Jezusa, pomyśl o tym, jak czułbyś się, gdyby ktoś w czasie bezksiężycowej nocy, gdy mrok jest gęsty jak smoła, zaświecił ci w oczy latarką? Jej światło oślepiłoby cię, poraziło, kompletnie zbiło z tropu.

Bóg ubrał się w bezbronność, niemowlęcość, kruchość, nieporadność, by nie porazić nas swym blaskiem. Nie chciał nas stłamsić, zdusić, przytłoczyć swą obecnością, mocą, chwałą, majestatem. Wybrał delikatność. Ale i tak blask bijący z Niemowlęcia był ogromny. Wielu zachowało się tak, jakby byli oślepieni, zbici z tropu. Nie rozpoznali czasu swego nawiedzenia. Tym jednak, którzy przyjęli Niemowlę, dało Ono moc „aby się stali dziećmi Bożymi” (J 1,14).

To największe odkrycie mijającego roku.

Jestem Synem Bożym. Bóg jest ze mnie zadowolony. Należę do rodziny Tego, nad którym śmierć nie ma żadnej władzy. Przekonywał mnie o tym w 2015 r. wielokrotnie. Zmieniłem okulary.

„Największym grzechem człowieka jest zapomnienie, że jest on księciem” – napisał Abraham Joshua Heschel (zmarły 23 grudnia 1972 r.)

Jezus dostał to, na co ja zasłużyłem, abym mógł dostać to, na co On zasłużył.