Przebaczenie a spotkanie z Bogiem

Włodzimierz Zatorski OSB

publikacja 19.04.2016 09:43

Jeżeli przebaczamy, wybieramy zasadę życia Bożego. Nie przebaczając, zamykamy się na to życie.

Bracia sprzedają Józefa kupcom w niewolę do Egiptu Eloquence Bracia sprzedają Józefa kupcom w niewolę do Egiptu
Fresk pędzla Johanna Friedricha Overbecka z pierwszej połowy XIX wieku

Przebaczenie jest kluczem do naszego serca, ponieważ jest podjęciem tego, czego Bóg pragnie od nas najbardziej. Stanowi ono niezbędne minimum „wymagań”, jeżeli chcemy zbliżyć się do Boga. Mówi o tym jednoznacznie Pan Jezus w Ewangelii (zob. Mt 6,14; 18,35). Ale już Syracydes w Starym Testamencie wyraźnie podkreśla, że nie może oczekiwać od Boga przebaczenia, kto sam nie przebacza bliźnim:

Tego, który się mści, spotka zemsta Pana,
On grzechy jego dokładnie zachowa w pamięci.
Odpuść przewinę bliźniemu,
a wówczas, gdy błagać będziesz, zostaną ci odpuszczone grzechy.
Gdy człowiek żywi złość przeciw drugiemu,
jakże u Pana szukać będzie uzdrowienia?
Nie ma on miłosierdzia nad człowiekiem do siebie podobnym,
jakże błagać będzie o odpuszczenie swoich własnych grzechów?
Sam będąc ciałem, trwa w nienawiści,
któż więc zyska dla niego odpuszczenie grzechów?
Pamiętaj o rzeczach ostatecznych i przestań nienawidzić;
– o rozkładzie ciała, o śmierć, i trzymaj się przykazań!
Pamiętaj o przykazaniach i nie miej w nienawiści bliźniego,
– o przymierzu Najwyższego, i daruj obrazę! (Syr 28,1–7).

Ten tekst pokazuje z jednej strony, że przebaczenie jest warunkiem koniecznym, by autentycznie stanąć przed Bogiem, z drugiej zaś wskazuje, że Bóg ma także w nim upodobanie – ludzie, którzy przebaczają z serca, są Bogu szczególnie bliscy.

Wymownym przykładem tego jest historia Józefa i jego braci. Cały dramat rozgrywa się na kartach Księgi Rodzaju w rozdziałach: 37; 39–50. Bracia zazdrośni o wyjątkowe umiłowanie Józefa przez Jakuba oraz o dar wyjaśniania snów znienawidzili swojego brata. Kiedy nadarzyła się okazja, chcieli go zabić. Ostatecznie pozostawili go jednak przy życiu, sprzedając kupcom w niewolę do Egiptu. Tutaj Józef trafił do Potifara, urzędnika faraona. Zyskał wpraw­dzie jego duże uznanie, ale wskutek intrygi żony urzędnika trafił do więzienia. Dzięki darowi odczytywania snów zjednał sobie przychylność faraona, który mianował go zarządcą całego Egiptu.

Po latach jego bracia przymuszeni głodem od niego właśnie chcieli kupić żywność dla swoich rodzin. Józef nierozpoznany przez braci, wystawił ich na próbę. Sprawił, że musieli oddać w niewolę swojego najmłodszego brata Beniamina. Kiedy doszło do tego dramatycznego zdarzenia, bracia zaczęli rozdzierać szaty. W imieniu wszystkich wystąpił Juda, mówiąc o ogrom­nej miłości ojca do Beniamina, który miał mu zastąpić utraconego Józefa. Juda zakończył swoje wystąpienie oświadczeniem:

Teraz więc niech ja, sługa twój, zostanę zamiast chłopca niewolnikiem pana mego, on zaś niechaj pójdzie ze swymi braćmi. Bo jakże mógłbym iść do mego ojca, jeśliby nie było go ze mną? Nie chciałbym patrzeć na nieszczęście, które dotknęłoby mego ojca! (Rdz 44,33n)

Ta wypowiedź Judy, który wcześniej był inicjatorem sprzedaży Józefa (zob. Rdz 37,26n), jest świadectwem przemiany jego serca. Dla naszych rozważań niezmiernie cenne zaś jest wyznanie Józefa spowodowane przez tę przemianę:

Ja jestem Józef, brat wasz, to ja jestem tym, którego sprzedaliście do Egiptu. Ale teraz nie smućcie się i nie wyrzucajcie sobie, żeście mnie sprzedali. Bo dla waszego ocalenia od śmierci Bóg wysłał mnie tu przed wami. Oto już dwa lata trwa głód w tym kraju, a jeszcze zostało pięć lat, podczas których nie będzie orki ani żniwa. Bóg mnie wysłał przed wami, aby wam zapewnić następców na ziemi i abyście przeżyli dla wybawienia wielu. Zatem nie wyście mnie tu posłali, lecz Bóg, który też uczynił mnie doradcą faraona, panem całego jego domu i zarządcą całego Egiptu (Rdz 45,4–8).

Zaskakujące jest to, że Józef nie tylko nie mści się na swoich braciach, choć wydaje się, że ma do tego całkowite prawo, ale nawet stara się ich usprawiedliwiać: nie wyście mnie tu posłali, lecz Bóg. W wypowiedzi Józefa nie chodzi jednak o proste usprawiedliwienie i zapomnienie krzywdy. Józef patrzy na swoją historię z zupełnie innej perspektywy niż to zazwyczaj robimy, widzi ją od strony Bożych zamysłów. Potrafi odczytać, że Bóg pisze prosto na krzywych liniach ludzkiego życia. Zło, jakiego doświadczył, po czasie przyniosło możliwość ocalenia całej rodziny. W tym momencie wybór zemsty, która wówczas była uważana za czyn szlachetny, oznaczał pomnożenie zła i, co może ważniejsze, zaprzepaszczenie okazji do współdziałania z Bogiem w Jego planach zbawczych. Cały plan Boga odsłonił się po latach, ale jego odczytanie wymagało zupełnie innego spojrzenia, uwolnienia się od pragnienia zemsty i spojrzenia w miłości na dalsze wydarzenia. Do tego potrzebne było przebaczenie. Nie wiemy, jak dużo czasu zabrało Józefowi wewnętrzna przemiana, odrzucenie negatywnych uczuć, można jednak z jego słów wywnioskować, że proces ten, kierowany przez łaskę, dojrzewał w nim podczas modlitwy. I to jest niewątpliwie podstawowy warunek pracy nad przebaczeniem. Trzeba ze swoim cierpieniem stanąć przed Bogiem w modlitwie, szukając Jego zamysłu, który nie tylko stara się uchronić od zła, ale obejmuje również wyprowadzenie dobra nawet ze zła popełnionego przez ludzi.

Bracia Józefa tego jednak nie rozumieli. Obawiali się, że nie mścił się ze względu na ojca, aby go nie zasmucać. Dlatego po śmierci Jakuba polecili przekazać Józefowi polecenie ojca:

Racz przebaczyć swym braciom ich postępek i przewinienie, wyrządzili ci bowiem krzywdę. Teraz przeto daruj łaskawie winę nam, którzy czcimy Boga twojego ojca! Józef rozpłakał się, gdy mu to powtórzono. Wtedy bracia sami już poszli do Józefa i upadłszy przez nim, rzekli: Jesteśmy twoimi niewolnikami. Lecz Józef powiedział do nich: Nie bójcie się. Czyż ja jestem na miejscu Boga? Wy niegdyś knuliście zło przeciwko mnie, Bóg jednak zamierzył to jako dobro, żeby sprawić to, co jest dzisiaj, że przeżył wielki naród. Teraz więc nie bójcie się: będę żywił was i dzieci wasze. I tak ich pocieszał, przemawiając do nich serdecznie (Rdz 50,17–21).

W tej wypowiedzi Józef odsłania coś więcej ze swojej postawy: Czyż ja jestem na miejscu Boga? Nie tylko trzeba widzieć wszystko w perspektywie Bożego działania, ale trzeba wiedzieć, że jedynie Bóg może sądzić i karać człowieka. Człowiek nie może odpłacać złem za zło. Po wiekach taką zasadę wyraźnie wypowie Pan Jezus:

Nie sądźcie, a nie będziecie sądzeni; nie potępiajcie, a nie będziecie potępieni; odpuszczajcie, a będzie wam odpuszczone (Łk 6,37).

Pan Jezus nie podaje tego jako nakazu prawnego, ale jako wezwanie do upodabniania się do Boga, do stawania się Jego synami. Sentencję tę poprzedza wezwanie do miłości nieprzyjaciół:

Wy natomiast miłujcie waszych nieprzyjaciół, czyńcie dobrze i pożyczajcie, niczego się za to nie spodziewając. A wasza nagroda będzie wielka, i będziecie synami Najwyższego; ponieważ On jest dobry dla niewdzięcznych i złych. Bądźcie miłosierni, jak Ojciec wasz jest miłosierny (Łk 6,35n).

Racją, dla której mamy nie tylko przebaczać, ale i miłować nieprzyjaciół nie jest żadne prawo przyjmujące sprawiedliwość jako słuszną miarę we wzajemnych rozrachunkach, ale Bóg i Jego bliskość. Przebaczenie i miłość nieprzyjaciół jest wyborem Boga i pójściem za Jego przykładem. Jeżeli przebaczamy, wybieramy zasadę życia Bożego. Nie przebaczając, zamykamy się na to życie. Na tym w istocie polega najgłębszy dramat człowieka nieprzebaczającego. Odcina się on od źródła życia, którym jest Bóg.

Święty Paweł nadaje zasadzie przebaczenia i miłości nieprzyjaciół konkretny kształt praktyki życiowej. W Liście do Rzymian pisze:

Nikomu złem za zło nie odpłacajcie. Starajcie się dobrze czynić wszystkim ludziom. Jeżeli to jest możliwe, o ile to od was zależy, żyjcie w zgodzie ze wszystkimi ludźmi. Umiłowani, nie wymierzajcie sami sobie sprawiedliwości, lecz pozostawcie to pomście [Bożej]. Napisano bowiem: Do Mnie należy pomsta. Ja wymierzę zapłatę – mówi Pan – ale: Jeżeli nieprzyjaciel twój cierpi głód – nakarm go. Jeżeli pragnie – napój go. Tak bowiem czyniąc, węgle żarzące zgromadzisz nad jego głową. Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj (Rz 12,17–21).

Paweł nie wzywa jedynie do niepopełniania zła, za które moglibyśmy być słusznie ukarani. Świadomy, że popełniając zło, niezależnie od racji dla jakiej je popełniamy, sami wchodzimy w krąg zła, uzależniamy się od Złego, wzywa abyśmy unikali wszelkiego zła. Jeżeli bowiem nosimy w sobie pragnienie zemsty, tym samym dajemy przystęp Złemu do naszego serca, co on skrzętnie wykorzystuje. Stąd tak jednoznaczne zalecenie: Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj. W tym zdaniu akcent pada na pierwszą jego część: nie dajcie się zwyciężyć złu. Druga część logicznie wynika z pierwszej: zamiast zła, czyń dobro w każdej sytuacji. Dając w sobie jakiekolwiek przyzwolenie na zło, przyznajemy Złemu miejsce w naszym wnętrzu. Święty Paweł głosi tę mądrość od samego początku. W jego najstarszym liście, który jest jednocześnie najstarszym pismem Nowego Testamentu, czytamy:

Wszystko badajcie, a co szlachetne – zachowujcie. Unikajcie wszelkiego rodzaju zła. Sam zaś Bóg pokoju niech was całych uświęca, aby nietknięty duch wasz, dusza i ciało bez zarzutu zachowały się na przyjście Pana naszego Jezusa Chrystusa (1 Tes 5,21–23).

*

Włodzimierz Zatorski OSB, Przebaczenie, Wydawnictwo Benedyktynów TYNIEC