Boża interwencja

ks. Krzysztof Kralka SAC

publikacja 25.06.2016 06:00

Co łatwiej uczynić – nakarmić kilka tysięcy ludzi pięcioma chlebami czy uzdrowić małżeństwo?

Cudowne rozmnożenie chleba i ryb HENRYK PRZONDZIONO /FOTO GOŚĆ Cudowne rozmnożenie chleba i ryb
Biblijny obraz pędzla Antoniego Cygana

W szóstym rozdziale Ewangelii według świętego Jana znajdujemy opis cudownego rozmnożenia chleba (por. J 6,1–13). Jezus wraz z uczniami znajduje się w pobliżu Jeziora Galilejskiego. Zbliża się wieczór, a wokół Mistrza zgromadzonych jest pięć tysięcy mężczyzn. Nie brano pod uwagę w tych rachunkach kobiet i dzieci, więc łączna liczba ludzi mogła wynosić nawet około dziesięciu tysięcy.

Jezus wystawia swoich uczniów na próbę, pytając, skąd wziąć chleb, by nakarmić tak wielką rzeszę ludzi. Gdy oni zaczynają się zamartwiać i wybijać Jezusowi z głowy pomysł nakarmienia tłumu, Andrzej wskazuje na chłopca z pięcioma chlebami i dwoma rybami. Wiemy doskonale, co dzieje się później. W kontekście tego fragmentu Ewangelii (...) chcę postawić pytanie: Co łatwiej uczynić – nakarmić kilka tysięcy ludzi pięcioma chlebami czy uzdrowić małżeństwo?

Jezus staje w obliczu czegoś, co po ludzku było kompletnie niemożliwe. Tysiące ludzi słuchają Jego Słowa, część z nich przyjmuje je do serca i podejmuje decyzję nawrócenia. Ale Jezus nie chce troszczyć się tylko o ich zbawienie wieczne. Chce zatroszczyć się o nich w sposób całkowity. Nie chce sycić ich jedynie duchowo, swoim Słowem. Gdy Jezus wkracza w życie człowieka, troszczy się o nie w całości. Martwi się o każdą sferę ludzkiego życia. Dlatego chce nakarmić tych ludzi. Chce zaspokoić zwyczajny, ludzki głód, ale czyni to w niezwykły sposób. Jezus niejako prowokuje swoich uczniów. Mówi do Filipa: „Zobacz, ilu tu jest ludzi! Skąd weźmiemy chleb, by ich nakarmić? Ile w ogóle go potrzeba, by nasycić takie rzesze?!”. Oczywiście Jezus doskonale wiedział, co ma czynić, zaznacza to zresztą sam ewangelista. Filip odpowiada Mistrzowi: „Mamy dwieście denarów, to nie wystarczy. Nie ma takiej opcji, Jezu! To jest niemożliwe!”.

Odpowiada tak uczeń, który wiele razy już widział, że Jezus może dokonywać rzeczy niemożliwych. Tak naprawdę on ma podstawy do tego, by odpowiedzieć Mu: „Jezu, po co w ogóle pytasz o takie rzeczy? Przecież jesteś Bogiem! Uczyń cud i będzie po sprawie!”. Ale tak się nie dzieje. Uczeń reaguje po ludzku, w sposób logiczny, choć tylko ze „światowego” punktu widzenia. Jego reakcja jest pesymistyczna, pozbawiona nadziei. To tak, jakby mówił: „Nie będzie zwycięstwa, nie ma szans”. To prawda, że po ludzku ta sytuacja jest problemem. To prawda, że wydaje się to być sytuacja bez wyjścia. Ale nie w Bożej logice!

Jak reagujesz, gdy w Twoim małżeństwie zdarzają się sytuacje, które po ludzku są bardzo trudne i nieprzyjemne? Gdy dzieje się tak w Twojej rodzinie lub wśród znajomych? Jeśli jesteś człowiekiem wiary i masz jakąś relację z Bogiem, to pewnie wiele Bożego działania widziałeś już na własne oczy. Być może widziałeś nawet jakieś cuda. Jak reagujesz w takich sytuacjach? Jezus staje dziś przed Tobą wobec tego wszystkiego, co przeżywasz w swoim małżeństwie. Staje, widząc wszystko to, co słabe i trudne. Staje w obliczu skomplikowanych historii życia, Twojej i Twego współmałżonka. I zadaje to samo pytanie, które postawił Filipowi: „I co my z tym teraz zrobimy? Jak wyjść z tej sytuacji?”. Dlaczego zadaje to pytanie? Czyżby Jezus nie wiedział, jak zaradzić Twym problemom? Przecież jest Bogiem i wie wszystko! Skąd więc to pytanie?

Jezus zadaje je, ponieważ chce Ci uświadomić, w jakiej kondycji jest dziś Twoja wiara. Czy myślisz i reagujesz jak człowiek wierzący? Jak człowiek, który spotkał Jezusa, zaufał Mu i wie, że zna On rozwiązanie każdego problemu? Czy raczej Twoje reakcje wskazują na coś innego? Od tego, w jaki sposób myślimy, bardzo wiele zależy. Możemy mieć silne doświadczenie wiary, przeżyć mocne spotkanie z Jezusem i nawrócić się z ciężkich grzechów, ale wciąż reagować na trudności i problemy jak człowiek niewierzący.

Najważniejsze nawrócenie, którego potrzebujemy, to nawrócenie naszego sposobu myślenia. Nawrócenie, które sprawi, że będziemy reagowali jak ludzie wiary. Człowiek wiary wcale nie jest niepoprawnym optymistą. Nie zamyka oczu na piętrzące się problemy. Nie udaje, że ich nie ma ani ich nie lekceważy. Absolutnie nie o to chodzi! Człowiek wiary mówi: „Mam problem. Duży problem. Po ludzku na pewno nie mam szans sobie z nim poradzić. Ale jest przy mnie Jezus, który jest większy od mojego problemu! Z Nim zawsze mam szansę!”. Może wydawać Ci się to zbyt łatwe lub wręcz naiwne. Ale jeżeli jesteś człowiekiem wiary, wiesz, że przy Tobie jest ten sam Jezus, który był z uczniami i tłumem przy Jeziorze Galilejskim. Wiesz, że jest przy Tobie ten, który jest większy od Twoich problemów! Większy od każdego grzechu czy słabości! Jeżeli Jezus nakarmił tyle tysięcy ludzi pięcioma chlebami i dwoma rybami, czyż nie poradzi sobie z Twoim problemem?

W tej biblijnej scenie jest też inna reakcja. To zachowanie Andrzeja − tego, który przyprowadził do Jezusa Piotra. Nie jest ono najlepsze z możliwych, ale jest w nim odrobina nadziei. Widząc trudną sytuację i słysząc dialog Mistrza z Filipem, mówi: „Jezu, jest tu pewien chłopiec, który ma pięć chlebów i dwie ryby. Ale co to jest dla tak wielu?”. Myślę, że gdy Andrzej zaczynał wypowiadać te słowa, miał nadzieję i dostrzegał pewną szansę na rozwiązanie problemu. Te słowa wypływały z wiary, którą niósł w sercu, i z doświadczenia wielu widzianych przez niego cudów Jezusa. Można powiedzieć, że niejako wyrwały mu się one z ust, zanim zdążył się nad tym porządnie zastanowić. To taki poryw serca człowieka wierzącego. Ale po chwili zaczął nad tym myśleć i na szybko dokonał w umyśle analizy tego, co właśnie mówi. I stąd pojawiają się słowa: „Wprawdzie jest kilka chlebów i dwie ryby. Ale co z tego? Przecież to zbyt mało!”.

Analiza sytuacji doprowadziła do zgaszenia tego pełnego wiary porywu serca. Czasem lepiej zbyt wiele nie myśleć. Takie sytuacje mogą też mieć miejsce w naszym życiu. Czasem, stając wobec problemu, nasze serce wyrywa się w podobny sposób jak serce Andrzeja. Myślimy: „Faktycznie, mam problem. Ale przecież Jezus sobie z tym poradzi. On jest większy i mocniejszy!”. Ale po chwili zaczynamy na chłodno analizować naszą sytuację i poryw serca gaszony jest przez piętrzące się wątpliwości: „Nie, to nie ma sensu. Co ja znaczę? Jestem takim grzesznikiem! Cuda się zdarzają, ale na pewno nie w moim życiu. Jezus może wszystko, ale z pewnością nie będzie interweniował w mojej sprawie”. Nic z tych rzeczy! To o Ciebie Bogu chodzi w sposób szczególny! To Ciebie umiłował! To za Twoje grzechy i problemy oddał życie! I tylko od Ciebie zależy, czy będziesz chciał z tego skorzystać. Zależy to od Twojej decyzji wiary.

Czy dzisiaj wierzysz, że Jezus poradzi sobie z Twoim problemem? Czy wierzysz, że On pragnie się o Ciebie zatroszczyć? Czy wierzysz, że chce zaspokoić głód, którego doświadczasz? Głód pokoju. Głód szczęścia. Głód miłości. Czy wierzysz, że możesz być naprawdę zaspokojony przez Jezusa?

*

Powyższy fragment pochodzi z książki „Jezus uzdrawia małżeństwa”autorstwa ks. Krzysztof Kralka. Wydawcą publikacji jest Esprit.