Anna. Kobieta modlitwy (2)

Anna Gładkowska

publikacja 26.07.2016 09:00

Niezależnie od ludzkich możliwości i wysiłków, źródło życia pochodzi z daleka i ma swe korzenie w tajemnicy Boga.

Anna. Kobieta modlitwy (2) Henryk Przondziono /Foto Gość Współcześnie ofiarowanie dziecka Bogu dokonuje się w sakramencie chrztu świętego

Witaj drogi Czytelniku dobrze, że jesteś i że przymierzasz się do czytania drugiej części tekstu o niepłodnej kobiecie z 1 Księgi Samuela (1,1-27; 2,1-21). Część pierwszą (znajdziesz ją tutaj) zakończyłam w momencie, w którym Anna dochodzi do wniosku, że skoro to Bóg jest odpowiedzialny za sytuację, w której się znalazła, czyli bycie niepłodną (por. 1 Sm 1,6) to tylko On może jej pomóc. Zapraszam Cię do lektury.

Przyznam się, że pomysł Anny, aby zwrócić się o pomoc do Boga bardzo mi się podoba. „Nie uczyniła jednak tego w duchu oskarżenia, lecz zwróciła się pełna nadziei, świadoma, że niezależnie od ludzkich możliwości i wysiłków źródło życia pochodzi z daleka i ma swe korzenie w tajemnicy Boga” (A. Fumagalli). Znam wiele osób, które są takim «chrześcijańskimi Zosiami Samosiami», starającymi się osiągnąć wiele jedynie za pomocą własnych sił i możliwości. A prawda jest taka, że „gdy ludzie zmniejszają Boga, to modlą się bez wiary, pracują bez pasji, służą bez radości, cierpią bez nadziei. Skutkiem tego jest ucieczka, utrata wizji i brak wytrwałości” (J. Ortberg).

Anna, postanawia zwrócić się do Boga w modlitwie (por. 1 Sm, 1,10). Nie była to jednak rozmowa sztuczna, udawana, kobieta nie starała się mydlić Bogu oczu, była autentyczna w każdym wypowiedzianym słowie. W chwili intymnej rozmowy, prawdziwa kobieta spotkała się z prawdziwym Bogiem. Podczas tego spotkania Anna w sposób niezwykle konkretny przedstawiła Bogu pragnienia swego serca, zaczynając od słów: „Panie Zastępów...” (1 Sm, 1,11).

Czytając komentarze do tego fragmentu Pisma Świętego dowiedziałam się, że Anna jest pierwszą osobą, która w ten właśnie sposób zwraca się do Boga. On jest przecież Panem ziemskich i niebieskich zastępów, Panem wszystkiego co stworzył, Panem cudów, które uczynił dla Narodu Wybranego, Panem życia każdego człowieka, również Twojego i mojego mimo iż o tym zapominamy, albo pamiętać nie chcemy. W słowach, które kobieta kieruje do Boga wyraża się jej wiara w Jego wielkość i wszechmoc. Stanięcie w prawdzie z Bogiem daje człowiekowi możliwość spojrzenia na siebie w świetle prawdy, i przejścia od tego Kim jest Bóg, do tego kim jest człowiek. Ta prawda o Bogu i o człowieku w sposób szczególny jest widoczna w czasie adoracji Najświętszego Sakramentu, kiedy w geście pełnym pokory stworzenie zbliża się do swego Zbawiciela. Już nie jestem wtedy kimś wyższym, mądrzejszym, bogatszym, ładniejszym, lepszym niż człowiek obok mnie, ponieważ patrzę na niego z poziomu swoich kolan, jednocześnie podnosząc głowę, by spojrzeć w oczy Temu, który pokornie ukrył się dla nas w kawałku Chleba.

Żona Elkana modląc się do Boga ma świadomość bycia Jego służebnicą (por. 1 Sm 1, 11). Czuje się jak malutki ziemski robak, który chce służyć swemu Panu. I w takim momencie człowiek może odkryć jakie zadanie Bóg dla niego przygotował. Pan chce, aby Mu służono biorąc wzór z postawy Jego Syna, Jezusa Chrystusa. Przy takim poznaniu siebie Anna ma do Boga wielką prośbę i błaga Go o cud: o dziecko, a dokładnie o syna i składa obietnicę (por. 1 Sm 1,10-11). Możliwe, że Anna zwracając się do Boga w ten sposób chciała powiedzieć: „Boże na niebie wiesz jak bardzo chciałabym mieć syna. Ale błagam o niego bardziej dla Ciebie, niż dla siebie!”. Kobieta widzi co dzieje się wokół niej, dostrzega jak nabożeństwo zobojętniało ludowi i kapłanom (por. 1 Sm 2,12-17), i być może zdaje sobie sprawę z tego, jak bardzo Naród potrzebuje człowieka, który stałby się prawdziwym łącznikiem pomiędzy Bogiem i Jego ludem.

Czy Anna płacze tylko nad sobą i swoją niepłodnością, czy też nad ludem, którego jest częścią i jego obojętnością wobec Boga? Czy to z tego powodu jej modlitwa wybiega tak daleko w przyszłość? Czy dostrzega ona swój udział w rozwiązaniu duchowego i narodowego problemu? Tego nie wiem, ale nie jest to niemożliwe. Jednak ten fragment jest zbyt zwięzły, aby można to było wyraźnie odczytać. Na rozpad narodu i kapłaństwa wskazuje zachowanie Helego wobec Anny (por. 1 Sm 1,12-14), który zauważył kobietę, gdy ta „modliła się w ciszy, tylko poruszając wargami, co było niezgodne z Prawem, nakazującym publiczną modlitwę odmawiać głośno” (G. Ravasi). Anna jednak nie musiała tłumaczyć się ze swojego zachowania, potrafiła wybaczyć złe traktowanie i w kilku słowach wyjaśnić sytuację, której kapłan był świadkiem (por. 1 Sm 1,15-16).

Być może pod wpływem cierpliwego zachowania kobiety, Heli nagle przypomina sobie o tym, kim jest, o tym, że jest kapłanem i odpowiada: „Idź w pokoju, a Bóg Izraela niech spełni prośbę, jaką do Niego zaniosłaś” (1 Sm 1, 17). Po tych słowach spływa na Annę pokój Boży, który towarzyszy każdej ufnej modlitwie wierzącego. Kobieta złożyła swoje troski na Boga i Jemu je pozostawiła. „Wiara  (...) jest poręką tych dóbr, których się spodziewamy, dowodem tych rzeczywistości, których nie widzimy” (Hbr 11,1) napisze wiele wieków później Autor Listu do Hebrajczyków. Tego właśnie mogła doświadczyć Anna. W jej serce wstępuje pewność, że modlitwa została przez Boga wysłuchana.

Niepłodna kobieta zrozumiała prawdę o Bogu jako Dawcy życia ludzkiego. To Jego tchnienie powołuje wszystko do istnienia. Zrozumiała, że decydowanie o tym, kto jest wartościowy i dlaczego, pozbawianie wartości kobietę, tylko dlatego, że jest bezpłodna jest wyrazem ludzkiej niedojrzałości, zniekształca prawdziwy obraz człowieka, wpędza go w kompleksy i zamyka w szufladce z napisem: «wartościowy/bezwartościowy». „Tylko wtedy, gdy małżonkowie pamiętają, kim jest Stwórca, mogą zrozumieć, że ich zdolność przekazywania życia nie jest powodem pychy, a dziecko nie stanowi prywatnej własności. Mogą również pocieszyć się myślą, że bezpłodność nie stanowi tylko bolesnego upokorzenia, a brak potomstwa nie jest gorzkim przeznaczeniem” (A. Fumagalli).

Anna sama przeżywała swoje cierpienie i upokorzenie jakiego doświadczała od Peninny, nie potrafiąc opowiedzieć o nim ludziom. Po spotkaniu z Bogiem podczas modlitwy w kobiecie zachodzi przemiana: wraca jej apetyt, a twarz nie nosi już wyrazu przygnębienia (por. 1 Sm 1,18). Wewnętrzny spokój jest widoczny w całej zewnętrznej postawie kobiety. To jest życie rzeczywistością wiary! Pamiętam, kiedy ja po raz pierwszy «spotkałam» Żywego Boga podczas Mszy świętej, w której uczestniczyłam razem ze Wspólnotą. W tamtej chwili zaczęłam żyć naprawdę, a nie tylko istnieć. Duch Święty zburzył wtedy mur, który sumiennie budowałam przez wiele lat.

Gdy człowiek ukazuje Bogu swoją słabość, ukazuje Mu swoją bezradność, bo wie, że On jest jedyną Osobą, która może mu pomóc, Bóg uwalnia serce i duszę człowieka zdejmując ciężar nie do uniesienia. To powoduje także uwolnienie ciała, wewnętrzne uzdrowienie otwiera człowieka na tych, którzy są wokół niego, na cały otaczający go świat. Człowiek zaczyna widzieć inaczej. Po spotkaniu z Bogiem zaczęłam patrzeć na świat i otaczających mnie ludzi, ale również tych całkiem obcych, mijanych na ulicy w zupełnie inny sposób. Patrzałam na to wszystko oczyma Boga i myślę, że ucieszyłby mnie nawet pająk spacerujący po ścianie, mimo iż panicznie się ich boję, bo przecież  on również jest Bożym stworzeniem. Anna złożyła Bogu swoją słabość, swoją modlitwę i swoje błaganie. Oparła się na Nim, a nie na sobie i swojej mocy, bo przecież „nie siłą, nie mocą naszą, lecz Mocą Ducha Świętego”, czyli Bożą mocą możemy zwyciężać w sobie grzech i przywiązanie do niego, ponieważ „moja słabość, to nie jest moja tożsamość”, mówi ks. Grzegorz vice Moderator Wspólnoty.

Bóg wysłuchał prośby Anny (por. 1 Sm 1,19-20), a ona dotrzyma złożonej obietnicy i Samuel zostanie oddany na służbę Bogu (por. 1 Sm 1,24-28), stając się ostatnim sędzią w Izraelu. Współcześnie ofiarowanie dziecka Bogu dokonuje się w sakramencie chrztu świętego, o którego zasadność tak wielu się kłóci. Rodzice przynosząc swoje dziecko przed ołtarz proszą Boga o miłosierdzie i łaskę, proszą by zostało ono włączone w Bożą rodzinę i swoim życiem przynosiło Bogu chwałę. Święty Ignacy Antiocheński powiedział tak: „Człowiek ofiarowany Bogu jest mąką, która stale miele się na chleb dla Pana Boga”, a więc Ci, którzy odmawiają sakramentu chrztu świętego swoim dzieciom odmawiają mu prawa bycia złożonym w ręce Boga, w ręce najlepsze i najbezpieczniejsze z możliwych. Samuel, którego imię znaczy «Bóg wysłuchał», urodzony jako odpowiedź na modlitwę sam staje się człowiekiem modlitwy. Nie modlić się, nie rozmawiać z Bogiem oznacza dla niego to samo, co zgrzeszyć.

Modlitwa, wiara i oddanie będą realizowały się nieustannie w życiu Anny, która namacalnie doświadczyła, że człowiek, który oddaje wszystko Bogu, otrzymuje dużo więcej. Bóg podarował kobiecie jeszcze pięcioro dzieci (por. 1 Sm 2, 21). Zaś Samuela widywała ona tylko raz w roku, kiedy to wraz z mężem składała ofiarę (por. 1 Sm 2, 19).

Imię Anna oznacza «łaska, wdzięk». Po przeczytaniu całej historii mojej imienniczki, a także spojrzeniu z uwagą i wiarą na moje życie, mogę z pełną świadomością powiedzieć, że prawda zawarta w tym imieniu realizuję się każdego dnia. Los Anny, ze Starego Testamentu jest podobny do losu innej kobiety o tym imieniu. Chodzi tutaj o Matkę NMP, o której w dniu dzisiejszym na pewno znajdziesz wiele informacji. Historia obu kobiet jest dowodem (niektórzy potrzebują dowodów na istnienie bądź działanie Boga) na moc Bożej łaski, która jest źródłem przemiany i działania człowieka. Św. Paweł nie zawaha się powiedzieć, że wszystko, czym jest w głębi swego jestestwa, jest dziełem Bożej łaski (por. 1 Kor 15,10).

Często wydaje nam się, że Bóg daje swą łaskę wszystkim, tylko nam jej odmawia. Takie myślenie pojawia się zwłaszcza w chwilach trudnych, w cierpieniu, w momentach, kiedy doświadczamy swoich braków i słabości. Myślimy wtedy, że Bóg jest gdzieś daleko, a nam zabraknie sił, aby przy Nim trwać jeśli nic w naszym życiu się nie zmieni. Tymczasem prawda jest taka, że nigdy nie zabraknie nam Bożej łaski, powie św. Paweł w 2 Liście do Koryntian (12, 9). Zarówno Anna, matka Samuela, jak i Anna, matka Maryi są przykładami kobiet, które zawierzyły Bogu swoje życie. A On na takie zaufanie zawsze odpowiada wielką hojnością, niepłodnym dając potomstwo, smutnym radość. Wszystkim zaś i każdemu z osobna nie zawahał się dać swego Syna jako ofiarę za grzechy i nadal przez Chrystusa, z Chrystusem i w Chrystusie pragnie nam ofiarowywać to wszystko, co dla nas przygotował (por. Rz 8, 31-32).

Dzisiejszy tekst również zakończę serią pytań, na które jeśli znajdziesz czas i chęci odpowiedz proszę: Ile w Twoich spotkaniach z Bogiem jest prawdy? Jesteś sobą, czy też udajesz, grasz kogoś, kimś nie jesteś? Jak często zakładasz maski, święcie przekonany/przekonana, że Bóg nie zobaczy Twojej prawdziwej twarzy, ale odpowie na modlitwy i spełni litanię próśb? Czy potrafisz stanąć w prawdzie o sobie samym przed Bogiem? Czy umiesz rozmawiać szczerze z Bogiem, czy Twoja modlitwa jest autentyczna? Czy uważasz Boga za stworzyciela wszystkiego co istnieje i Dawcę każdego życia? Czy potrafisz ofiarować Bogu swoje potomstwo w sakramencie chrztu świętego?

I już na sam koniec życzę Ci, abyś potrafił/potrafiła otworzyć swoje serce przed Bogiem i na drugiego człowieka, bo może Bóg pragnie, abyś stał/stała się rodzicem niechcianego, porzuconego, opuszczonego przez kogoś dziecka.