Dawid i Goliat

Piotr Drzyzga

publikacja 29.08.2016 07:41

Rekolekcje dla prawdziwych mężczyzn, męska literatura biblijna, a teraz także męski film biblijny. Bo chyba właśnie tak należy określić tegorocznego „Dawida i Goliata” w reżyserii Wallace Brothers.

Dawid i Goliat Dystrybucja: Monolith

To ciekawy trend naszej współczesnej religijności. Siła, męskość, odwaga… – namnożyło się w ostatnim czasie rozmaitych grup, które spotykają się pod takimi hasłami. Mieliśmy także m.in. krwawą, powieściową trylogię Rafała Kosowskiego ("Dzień w którym upadł Kanaan"), która gatunkowo ocierała się np. o horror, czy gotycką literaturę grozy. Teraz natomiast mamy film opowiadający o biblijnych twardzielach i adresowany przede wszystkim do twardzieli z XXI wieku.

Pod względem gatunkowości, „Dawida i Goliata” jak najbardziej należy uznać za film biblijny, ale od razu trzeba też zaznaczyć, że nie ma on zbyt wiele wspólnego z biblijno-melodramatycznymi produkcjami z lat ’50 ubiegłego wieku, takimi jak „Dawid i Batszeba”, „Salome”, czy „Salomon i królowa Saby”.

Współcześni twórcy postanowili pójść w zupełnie innym kierunku i nakręcili film, w którym, w bardzo prosty sposób, relacjonują przemianę jaką przebył Dawid: z nieśmiałego, zagubionego chłopca, pasającego stada swego ojca, staje się świadomym swych celów mężczyzną-wojownikiem.

Na ekranie jest nam dane zobaczyć cały ten mozolny i długotrwały proces. Nadzoruje go prorok Samuel, który w filmie ukazany jest nie tyle jako kapłan, a jako mistrz, uczący Dawida i jego trzech towarzyszy (swoistych biblijnych trzech muszkieterów) przeróżnych sztuk walki.

To oczywiście odstępstwo od tego, co znamy z Biblii, ale autorzy „Dawida i Goliata” już na samym jego początku uczciwie zaznaczają, że film jest tylko Starym Testamentem inspirowany, że „oddaje skromność, odwagę i wiarę Dawida” oraz, że zachęcają widzów do sięgnięcia po Pismo Święte.      

Pod względem formy „Dawidowi i Goliatowi” najbliżej chyba do „Księgi Rut” Stephena Patricka Walkera. Nie jest to więc kostiumowy kolos za 200 milionów dolarów, a tylko jego skromniejsza wersja, ale np. pod względem operatorskim jest tu całkiem nieźle (zdjęcia naprawdę są świetne. Nie pamiętam kiedy ostatnio na ekranie oglądałem równie piękne biblijne pejzaże).  

Ukazana nam przyroda i pustynia koi, zaś dokonująca się na niej przemoc… niepokoi. Całkiem sporo tu bowiem brutalności. Ale, jak już wspominałem, produkcja Wallace Brothers to zdecydowanie męskie kino. Być może nietypowe (jego akcja nie rozgrywa się w Wietnamie, Iraku, czy meksykańskich slumsach, a w czasach biblijnych), ale dzięki temu zyskuje on na oryginalności.

Takiego filmu w naszym portalowym cyklu ABC filmu biblijnego jeszcze nie mieliśmy.   

*

1 października "Dawid i Goliat" pojawi się w ofercie kina internetowego Cineman.pl. Dziękuję za możliwość przedpremierowego obejrzenia tej produkcji.

Dawid i Goliat