Życie powraca

GN 13/2017 |

publikacja 30.03.2017 00:00

Carel Fabritius przedstawił scenę wskrzeszenia Łazarza nieco inaczej, niż opisuje ją Ewangelia według świętego Jana.

Carel FabritiusWskrzeszenie Łazarza olej na desce, 1643Muzeum Narodowe, Warszawa Carel FabritiusWskrzeszenie Łazarza olej na desce, 1643Muzeum Narodowe, Warszawa

Jezus „(...) zawołał donośnym głosem: »Łazarzu, wyjdź na zewnątrz!«” (J 11,43). Widzimy, jak zmarły podnosi głowę. Za chwilę wyjdzie z grobu.

Carel Fabritius przedstawił scenę wskrzeszenia Łazarza nieco inaczej, niż opisuje ją Ewangelia według świętego Jana. W przekazie biblijnym Jezus i inne osoby stoją na zewnątrz grobowca. Wszyscy ujrzeli więc Łazarza dopiero kilka chwil po zmartwychwstaniu. Artysta postanowił tę scenę „udramatyzować”. Widzimy wnętrze pieczary grobowej i dokładnie tę chwilę, w której życie powraca do ciała zmarłego.

W otoczeniu Jezusa dostrzegamy dwie siostry Łazarza, Marię i Martę. Maria pochyla się pod ramieniem Jezusa, wznosząc ręce. Marta natomiast znajduje się nieco dalej (druga od lewej) i składa ręce do modlitwy.

Carel Fabritius był jednym z najlepszych uczniów Rembrandta, słynnego holenderskiego malarza. Kompozycja „Wskrzeszenie Łazarza” jest wzorowana na wcześniejszym obrazie mistrza. Ale to niejedyny hołd, jaki Fabritius oddał swemu nauczycielowi. Marta ma twarz ukochanej żony Rembrandta, Saskii, natomiast portret tego wielkiego artysty znajdujemy tuż obok. Twarz Rembrandta ma wąsaty mężczyzna w turbanie, namalowany pomiędzy Martą a Jezusem.

Obraz ma ciekawą historię. Przywieziony do Polski prawdopodobnie jeszcze w XVII wieku, ozdabiał ołtarz w drewnianym kościółku w warszawskim Ujazdowie, rozebranym w 1818 roku. Stamtąd przeniesiono go do nowego wówczas kościoła św. Aleksandra w Warszawie. Wisiał tam w bocznym ołtarzu, pokrył się kurzem, został niefachowo przemalowany i wszyscy zapomnieli, że to dzieło wybitnego artysty. Na początku XX wieku obraz trafił do parafialnego magazynu. Na szczęście w listopadzie 1935 roku proboszcz parafii ks. Euzebiusz Brzeziewicz postanowił poddać dzieło konserwacji. Prof. Jan Rutkowski dokonał wówczas wielkiego odkrycia. Nie tylko usunął brud i przemalowania, ale na sarkofagu Łazarza odkrył także sygnaturę artysty: „Car. Fabr.”.

Leszek Śliwa

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.