Serce w Biblii, ręka w ogniu

publikacja 06.09.2017 08:00

O św. Hieronimie – człowieku, który miał potężny wpływ na kulturę Europy – opowiada Łukasz Krzyszczuk z Uniwersytetu Wrocławskiego – tłumacz i propagator jego dzieł.

Łukasz Krzyszczuk – pracownik Oddziału Rękopisów Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu oraz doktorant przy Pracowni Starożytnego Bliskiego Wschodu i Tradycji Biblijnej w Instytucie Studiów Klasycznych, Śródziemnomorskich i Orientalnych na Wydziale Filologicznym UWr. Agata Combik /Foto Gość Łukasz Krzyszczuk – pracownik Oddziału Rękopisów Biblioteki Uniwersyteckiej we Wrocławiu oraz doktorant przy Pracowni Starożytnego Bliskiego Wschodu i Tradycji Biblijnej w Instytucie Studiów Klasycznych, Śródziemnomorskich i Orientalnych na Wydziale Filologicznym UWr.

Agata Combik: W katedrze wrocławskiej widzimy św. Hieronima (347–420) w kapeluszu kardynalskim, u NMP na Piasku towarzyszy mu lew. Skąd ten zwierz u jego boku?

Łukasz Krzyszczuk: Pierwotnie opowieść o lwie, któremu święty wyciąga cierń z łapy, związana była ze świętym mnichem Gerasimosem (Gerasimusem), żyjącym w V w. Dopiero Jakub de Voragine w „Złotej legendzie” (XIII w.) połączył ją ze św. Hieronimem. Jego atrybutami stały się: lew, kapelusz kardynalski, często czaszka i wychudłe ciało – znaki ascezy, a także księga. Na jednym z drzeworytów A. Dürera towarzyszy mu dynia. Dlaczego? Między św. Augustynem a św. Hieronimem zrodziła się polemika dotycząca rośliny, która, zgodnie z biblijnym przekazem, wyrosła nad Jonaszem. Tekst hebrajski nazywa ją קִיקָיוֹן (czyt. qiqayon), co w Septuagincie – wcześniejszym, greckim przekładzie Biblii – zostało przetłumaczone jako „dynia”. Zaś św. Hieronim w swoim łacińskim przekładzie, w Wulgacie, użył słowa „bluszcz”. Kiedy Augustyn dociekał, jak to naprawdę jest, Hieronim mu opisał, jak qiqayon wygląda, dodając szczerze, że roślina ta nie ma łacińskiej nazwy (dziś Biblia Tysiąclecia nazywa ją rycynusem). Wtedy św. Augustyn stwierdził, że skoro nad prorokiem nie wyrósł ani bluszcz, ani dynia, to woli już słowo „dynia”, ponieważ tak jest w Septuagincie.

Jak doszło do powstania Wulgaty?

Tłumaczenie Biblii na łacinę było krokiem bardzo postępowym. Autorytatywnym tekstem Pisma Świętego w Kościele, jeśli mówimy o Starym Testamencie, była wtedy Biblia przetłumaczona na grekę – Septuaginta. Ok. 382 r. papież Damazy I stwierdził, że na ziemiach, gdzie mówi się po łacinie (Italia, Półwysep Iberyjski, Afryka Północna), panuje pewien chaos. Liturgia była tam oparta na wielu różnych, często kiepskich przekładach Biblii na łacinę (tzw. Vetus Latina). Damazy postanowił więc je ujednolicić. Powierzył to zadanie św. Hieronimowi, który ok. 382 r. zostaje osobistym sekretarzem papieża. To dlatego, jako jego współpracownik, przedstawiany jest często w stroju kardynalskim – choć nie był nigdy kardynałem ani nawet biskupem. Prawdopodobnie w późniejszym okresie życia otrzymał święcenia prezbiteratu.

Na czym polegało „zamówienie” papieża Damazego?

Hieronim został poproszony o ujednolicenie przekładów. Na początku Damazemu chodziło tylko o Ewangelie – i nie o nowy przekład, ale o rewizję tych istniejących. Hieronim był wcześniej na Wschodzie i nauczył się trochę języka hebrajskiego, stąd – kiedy rozpoczął rewizję ksiąg Starego Testamentu – pokusił się o porównywanie przekładów nie tylko z greckim tekstem Septuaginty, ale też z tekstem hebrajskim. W tamtych czasach było to bardzo innowacyjne. Św. Hieronim w jednym z późniejszych tekstów napisze, że gdy podjął decyzję, iż podstawą dla niego będzie tekst hebrajski, nie grecki, „świadomie włożył rękę do ognia”. Dotąd w świecie chrześcijańskim panowała dominacja greczyzny. Kiedy łacina na poważnie zaczęła funkcjonować w literaturze chrześcijańskiej, pojawiły się obawy o rozłam w Kościele. Nie dziwi więc, że św. Hieronim, jakby „omijający” grekę, sięgający do oryginału, był krytykowany. Jego Wulgatę powszechnie uznano dopiero w czasach karolińskich.

Dlaczego zainteresował się Pan właśnie tą postacią?

Z wykształcenia jestem filologiem klasycznym. Św. Hieronimem zainteresowałem się pod koniec studiów na Uniwersytecie Wrocławskim – po pierwsze dlatego, że filologowie klasyczni poświęcają późnostarożytnym autorom łacińskim mniej uwagi niż innym; po drugie – św. Hieronim całe swoje życie zajmował się właśnie filologią, tłumaczeniami. Znałem łacinę, zacząłem się na studiach uczyć hebrajskiego. Badając pisma św. Hieronima, mogłem korzystać ze znajomości obu języków. Interesowały mnie choćby dygresje filologiczne w komentarzach świętego, dzięki którym możemy śledzić jego rozterki jako tłumacza, drogę, którą szedł ku ostatecznym wersjom przekładu.

Dzielił się Pan swoją fascynacją św. Hieronimem m.in. na spotkaniu wrocławskiego Dzieła Biblijnego. Co może nas dziś porwać w osobie żyjącej na przełomie IV i V w.?

Uwagę przyciąga jego barwny życiorys, ale warto zająć się także jego dziełami. Najważniejszym z nich jest Wulgata. Słynne są „Listy” Hieronima, często pełne emocji, polemik. Jest postacią sztandarową dla wszystkich pochylających się nad Pismem Świętym. On sam nieustannie żył Biblią – „noce i dnie studiując rozprawy o Piśmie Świętym bardziej niż absorbując się rachunkami i obliczeniami” (Komentarz do Księgi Aggeusza 2, 11-15). Co ważne, kiedy dokonywał swojego przekładu z języka hebrajskiego, miał dostęp do rękopisów biblijnych, którymi my dziś nie dysponujemy. Jeśli obecnie chcemy badać autentyczność tekstu i dochodzić najbliższego oryginałowi brzmienia, to Wulgata św. Hieronima jest dla nas ważnym świadkiem.

Hieronim przeżywał rozterki nie tylko dotyczące przekładu świętych tekstów.

Poza fascynacją Biblią kochał bardzo klasyków – antycznych autorów pogańskich. Namiętnie ich czytał. W swoich pismach nie tylko cytuje Horacego i Wergilusza, ale przede wszystkim pisze charakterystycznym dla klasyków stylem, piękną łaciną. W jednym z listów wspomina o śnie, jaki miał, gdy leżał chory w gorączce. Zapytany w tym śnie, kim jest, odparł, że chrześcijaninem, ale Chrystus, skazując go na chłostę, powiedział mu: nie, jesteś cyceronianinem. Ten list pokazuje rozdarcie świętego – podobne do rozterek innych Ojców Kościoła, którzy zastanawiali się, czy zagłębiać się w dzieła klasyków, czy nie.

Chyba najczęściej powtarzane zdanie św. Hieronima brzmi: „Nieznajomość Pisma Świętego jest nieznajomością Chrystusa”.

Św. Hieronim bardzo lubi – co też jest spuścizną antyku – aforystyczne powiedzenia. Wiele z nich przeniknęło do naszej kultury współczesnej. Słowa św. Hieronima o nieznajomości Pisma Świętego pojawiają się w przedmowie do największego jego dzieła, „Komentarza do Księgi Izajasza”, który zawarł w… 18 księgach. Umieścił je tam, bo dla niego cały Stary Testament jest „pełen Chrystusa”. Hieronim chciał pokazywać także Żydom, że w ich tekstach, tekstach hebrajskich, znajduje się prawda o Chrystusie. Był otwarty na dialog z nimi.

Ludzi fascynuje fakt, że Hieronim został świętym mimo dość trudnych cech charakteru.

Miał rzeczywiście gwałtowny temperament, choć wiele jego zachowań można zrozumieć, uwzględniając ówczesną drogę edukacji. Jej zwieńczeniem była nauka sztuki mówienia, czyli retoryka. Młodego człowieka uczono polemizowania, dialektyki, pewnych chwytów retorycznych. Hieronim czasem dawał się ponieść temu, czego nauczył się w szkole; do tego dołączają cechy jego osobowości. Przykładowo, pisząc do mnicha o imieniu Rustyk, wyjaśnia, że chrześcijanin nikomu nie powinien ubliżać, ale dosłownie kilka zdań niżej wspomina o Rufinie z Akwilei, z którym się posprzeczał, nazywając go skorpionem, wężem, itd.

Św. Hieronim wiele uwagi poświęcił kobietom zainteresowanym drogą poświęconego Chrystusowi dziewictwa i wdowieństwa.

Sam wcześnie zafascynował się życiem ascetycznym. W młodości wyruszył na pustynię na terenie dzisiejszej Syrii. Potem, po pobycie w Rzymie, osiadł w Betlejem. Jego styl życia był nie do końca pustelniczy, bo miał osobowość, która pchała go do ludzi. W Rzymie założył, jak to dziś określają badacze, „żeński klub na Awentynie”. Stanowiła go grupa bogatych Rzymianek, dla których Hieronim był duchowym liderem. Był wielkim (niejedynym w tym czasie) propagatorem dziewictwa, przeżywanego dla królestwa Bożego. Pisał traktaty polemiczne broniące tej drogi życiowej, ale i dziewictwa Maryi. Wiele spośród kobiet korzystających z jego rad potem zostało uznanych za święte – jak Paula czy Eustochium. Wiele z nich uczyło się hebrajskiego. Św. Hieronim powiedział nawet o Pauli, że znała hebrajski lepiej niż on.

Rozmach działań Hieronima budzi szacunek.

Warto zauważyć, jak ogromny wpływ miał na cywilizację europejską. Aż po XVIII w. Biblia była dziełem, które w największym stopniu kształtowało kulturę Europy. Pismo Święte funkcjonowało poprzez wieki właśnie w tłumaczeniu św. Hieronima. To był człowiek bardzo pracowity. Zaczął tłumaczyć Pismo Święte z hebrajskiego w 390 r., a już ok. 408 r. przekład był zakończony. W tym samym czasie pisał listy, komentarze, a także zajmował się klasztorem w Betlejem. Taka praca przerastała jednak możliwości jednego człowieka, przez co zdarzały mu się niedokładności. Przykładem jest tekst Rdz 3,15, gdzie mowa o zmiażdżeniu głowy węża. W Biblii Tysiąclecia czytamy, zgodnie z oryginałem, że zmiażdży ją „potomstwo niewiasty”. W Septuagincie widnieje, że dokona tego „potomek niewiasty” (co odnoszono wprost do Chrystusa), a u św. Hieronima głowę tę zmiażdży „ona” – czyli niewiasta, co wprost wskazywałoby na Matkę Jezusa. Św. Hieronim popełniał pewne błędy także dlatego, że hebrajskiego uczył się stosunkowo krótko, dodatkowo miał słaby wzrok.

Jakie dzieła Hieronima oprócz Wulgaty są dostępne po polsku?

Wszystkie jego listy, prawie wszystkie pisma polemiczne i niektóre komentarze (do Księgi Jonasza, Ewangelii św. Mateusza, Księgi Koheleta oraz, przetłumaczony przeze mnie, Komentarz do Księgi Abdiasza). Pamiętajmy, że komentarze Ojców Kościoła to nie suche analizy, ale dzieła przystępne, pisane barwnym językiem. Mogą być bardzo interesujące także dla współczesnego czytelnika.