Młody pomocnik - Jan Marek

publikacja 24.12.2006 06:39

W poprzedniej lekcji „szkoły Słowa” pojawiła się postać Jana Marka, krewnego Barnaby, oddanego współpracownika Piotra Apostoła (por. 1 P 5,13) oraz jednego z czterech Ewangelistów. W ramach pierwszej wyprawy misyjnej młodziutki wówczas Marek zawiódł („nie sprawdził się”), stając się powodem ostrego sporu pomiędzy Barnabą a Pawłem (Dz 15,37-40). Po latach ponownie wróci do „szkoły św. Pawła”, nawiąże z nim współpracę i będzie mu „przydatny do posługiwania” (2 Tm 4,11). Krótko przed śmiercią pojawi się u boku Apostoła Narodów, by zostać zaliczonym w poczet jego współpracowników (por. Flm 24).


Czytaj!

Dz 13, 5. 13-17; Łk 22, 35-53


Rozważ!

Autor Dziejów Apostolskich nie podał bezpośredniej przyczyny sporu, który zrodził się między apostołami Barnabą a Pawłem u wybrzeży Azji Mniejszej. Krótka wzmianka o odłączeniu się Marka od grupy misyjnej (Dz 13,13), szczegółowo zostanie wyjaśniona na początku drugiej wyprawy misyjnej (por. Dz 15,36-40). Św. Łukasz wspomina tam o propozycji Barnaby, by zabrać ponownie Jana-Marka, lecz Paweł „nie chciał zabrać kogoś, kto ich zostawił w Pamfilii i przestał z nimi pracować” (Dz 15,38 – tłum. Edycji św. Pawła). Powodem sporu mogły być różnice dotyczące planów podróży. Jednak równie dobrze mogła nim być zwykła słabość ludzka – strach przed trudnościami związanymi z przeprawą przez góry Taurus (szczyt Demirkazik – 3756 m n.p.m.). Górska i nieco odstraszająca kraina jest malowniczym i pięknym regionem, ale dla pieszych wędrowców przeprawa przez nią musiała być nie lada wyczynem.
A więc Marek samowolnie przerwał swój udział w misji i wrócił do Jerozolimy. Natomiast Paweł i Barnaba kontynuowali pierwszą wyprawę misyjną. Idąc wzdłuż rzeki Aksu (w starożytności Cestrus) przedostali się do Pizydii i po przebyciu dalszych 160 km dotarli do Antiochii, a później do Ikonium w Likaonie (kolejne 130 km). Następnie udali się do Listry, gdzie Paweł był kamienowany (2 Kor 11,25) i ledwo uszedł z życiem. Ostatnim miejscem, które odwiedzili misjonarze było Derbe (31 km od Listry). Stąd Paweł i Barnaba odbyli podróż w odwrotnym kierunku, utwierdzając wspólnoty już ukształtowane i ustanawiając „prezbiterów”, czyli starszych, aby nimi rządzili i głosili słowo Boże. Z Attali wrócili drogą morską do Seleucji i Antiochii Syryjskiej. Tak dobiegła kresu pierwsza ewangelizacja Azji Mniejszej.
Kim był zatem młodzieniec, który nie sprostał wyzwaniom tej pierwszej podróży misyjnej? Jan, zwany Markiem lub noszący przydomek Marcus (z łac. „młot”), był synem Marii, właścicielki wielkiego domu w centrum Jerozolimy (Dz 12,12). Możliwe, że jego ojciec, podobnie jak Barnaba, pochodził z Cypru i był tzw. hellenistą, czyli Żydem z diaspory. Dzieje Apostolskie wspominają epizod cudownego uwolnienia Piotra z więzienia, z którego od razu udał się „do domu Marii, matki Jana, zwanego Markiem, gdzie zebrało się wielu [chrześcijan] na modlitwie” (Dz 12,12). Ten jerozolimski dom musiał być siedzibą pierwszej wspólnoty judeochrześcijan. Apostoł Piotra zapewne tam nauczał, tam mógł również ochrzcić Jana-Marka, skoro po latach nazywa go „swoim synem” (1 P 5,13).
Pierwsze doświadczenia ewangelizacyjne Jan-Marek zdobywa pod okiem swego kuzyna Barnaby. Z nim towarzyszy Pawłowi z drodze z Jerozolimy do Antiochii Syryjskiej (Dz 12,25), a następnie w czasie pierwszego etapu podróży misyjnej na Cypr i do wybrzeży Azji Mniejszej (Dz 13,5). Marek dotarł tylko do Perge w Pamfilii oddalonego o 15 km na wschód od portu w Attali (dziś Antalyi). Miasto to dobrze prosperowało za rządów Rzymian (zachowały się ruiny rzymskich bram, okazałej kolumnady, głównej ulicy, łaźni, agory, teatru i stadionu), ale w okresie bizantyjskim podupadło i w końcu zostało opuszczone. Właśnie w Perge Marek podjął ową niefortunną decyzję, która boleśnie dotknęła Pawła i stała się powodem wspomnianego konfliktu.
Spory ideowe zapewne nie raz towarzyszyły wielkim misjonarzom i ewangelizatorom. Tutaj jednak chodziło o coś innego, co pozostawiło zadrę w sercu Apostoła Narodów. Paweł szybko wybaczył młodzieńcze potknięcie Marka, gdyż w Liście do Tymoteusza prosi, by przybył do Rzymu i zatroszczył się o niego w więzieniu (por. 2 Tm 4,11; Flm 24). Marek mógł być przy śmierci dwóch wielkich apostołów Piotra i Pawła.

Najstarsze tradycje uważają Marka za autora Ewangelii, będącej przekazem nie tyle katechezy Pawła, co nauczania Piotra. Justyn Męczennik (+165) nie wahał się nazywać drugą Ewangelię „pamiętnikami Piotra”. Podobnie wcześni badacze nazywają ją wprost „Ewangelią Piotra” (por. Mk 1,29-38; 5,37-43; 9,2-8; 11,20). Katechezę Apostoła Narodów utrwali inny uczeń apostolski – św. Łukasz.
Z tworzywa literackiego najstarszej Ewangelii św. Łukasz przejął jedynie ok. 350 wierszy (por. A. Läpple, Od egzegezy do katechezy, Kraków 1986, 203). Najwięcej z nich dotyczy opisu wydarzeń poprzedzających Mękę Jezusa. Modlitwa na Górze Oliwnej, opis zdrady i pojmania Jezusa mają swoje paralelne teksty u dwóch wspominanych Synoptyków (por. Mk 14,32-42 – Łk 22,39-46; Mk 14,43-49 – Łk 22,47-53). Wśród wielu szczegółów opisu tych wydarzeń tylko u Marka pojawia się tajemnicza postać młodzieńca, który owinięty w prześcieradło uciekł nago z Ogrodu Oliwnego (Mk 14,51-52). Dawna egzegeza widziała w tym młodzieńcu naocznego świadka wydarzeń i późniejszego autora Ewangelii – św. Marka. Dziś wskazuje się raczej na pewną symboliczną postać, która ilustruje sytuację wszystkich uczniów Jezusa. Wszyscy opuścili Jezusa i uciekli (Mk 14,50). Jest jednak ktoś, kto próbuje iść za Jezusem. Łukasz wyróżniana Piotra, który „szedł za Nim z daleka” (Łk 22,54), potem jednak zdradził swojego Mistrza i „gorzko zapłakał” (Łk 22,62). Ów tajemniczy młodzieniec też decyduje się pójść za Jezusem, lecz jego decyzja jest wyrazem naturalne pragnienia bliskości i głębszej więzi z ukochanym Nauczycielem. Nie bez znaczenia jest też wzmianka o jego nagości okrytej tylko w prześcieradło. Służy ona podkreśleniu bezbronności w kontekście do Piotra, który w sytuacji krytycznej sięga po miecz (Mk 14,47). Prawdziwy uczeń chce upodobnić się do Jezusa, który rezygnuje z przemocy (S. Haręzga, Jezus i jego uczniowie, Lublin 2006, 344).
Trzeci Ewangelista podkreśla więc całkowitą zgodę Jezusa na wolę Ojca. „I chociaż był Synem, nauczył się posłuszeństwa przez to, co wycierpiał” (Hbr 5,8; por. 12,9). W Ogrójcu Jezus woła do oprawców: „To jest wasza godzina i panowanie ciemności” (Łk 22,53). Prawdziwy uczeń potrafi przyjąć wszelkie próby i doświadczenia.
Papież Benedykt XVI w byłym obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau (28.05.2006) przypomniał powtarzane często pytania: Gdzie był Bóg w tamtych dniach? Dlaczego milczał? Jak mógł pozwolić na tak wielkie zniszczenie, na ten tryumf zła? Papieżowi w miejscu i czasie przyszły na myśl słowa modlitwy zaczerpniętej z Psalmu 44 [43], 20. 23-27, zawierające skargę cierpiącego Izraela.
Jezus przyjął drogę krzyża, „umiłowawszy swoich na świecie, do końca ich umiłował” (J 13,1b; por. Flp 2,8). W obozie Auschwitz-Birkeanu wielu wyznawców Jednego Boga przeszło przez „ciemną dolinę”. Byli wśród nich również i ci, którzy uwierzyli w Jezusa Ukrzyżowanego i Zmartwychwstałego. Dziś wszyscy mogą w tym miejscu modlić się słowami innego Psalmu: „Choćbym przechodził przez ciemną dolinę, zła się nie ulęknę, bo Ty jesteś ze mną. Twój kij i Twoja laska są tym, co mnie pociesza (…) zamieszkam w domu Pańskim po najdłuższe czasy (Ps 23 [22],1-4. 6; por. Benedykt XVI, Przybyć tu musiałem, OsRomPl 6-7/2006, 39-41).
Postawa Jana-Marka i wielu innych wyznawców Chrystusa w dziejach Kościoła przekonuje nas o słuszności „drogi”, która już w Dziejach Apostolskich była synonimem nowego życia w wierze chrześcijańskiej (por. Dz 9,2; 18,25n). Warto być wiernym w czasie prób i cierpienia, bo „kto wytrwa do końca ten będzie zbawiony” (Mk 13,13).

To ewangeliczne zapewnienie nie zwalnia nas jednak z poszukiwania odpowiedzi na trudne pytania, które rodzą się w sercach i umysłach współczesnych chrześcijan:
* Trzeci Ewangelista przytacza pytania, które stawiali pierwsi słuchacze Jezusa: „Panie, czy tylko nieliczni będą zbawieni?” (13,23) oraz „Któż [więc] może się zbawić?” (18,26). Czy jest odpowiedzi te pytania?

* Czy nie kusi nas chęć powtórzenia pytania Piotra: „Panie, ile razy mam przebaczyć bratu, jeśli wobec mnie zawini? Czy aż siedem razy?” (Mt 18,21). Jak dziś rozumiemy odpowiedź Jezusa?

* Jak wcielać w życie reguły zawarte w ewangelicznym „upomnieniu braterskim” (Mt 18,15-18)? Czy naprawdę jest w nas za mało miłości, by napomnieć brata, który idzie złą drogą (por. Hbr 12,5-7; Ap 3,19)? Dlaczego rodzice, nauczyciele, kapłani rezygnują dziś z biblijnego napominania, karcenia, ćwiczenia?

Dodaj swoje pytanie :.


Módl się!

Módl się!
Pozwól nam, Panie, kontemplować Cię jak Tego, który daje [nam] słowa nadziei, łaski, przebaczenia, współczucia, jak słowa, które ganią i sądzą, ale są przeniknięte wielką miłością Boga dla świata, dla naszych miast, dla naszych terytorium.

C. M. Martini, Ważny przypadek wiary, Kraków 2006, s. 15.



Dodaj modlitwę :.