Biblia przedstawia historię zbawienia

ks. Tomasz Jelonek

publikacja 03.11.2008 10:47

Jest to fragment książki Biblia a nauka. Czy nauka sprzeciwia się Biblii? :. , który zamieszczamy dzięki uprzejmości i zgodzie Wydawnictwa WAM.

Biblia przedstawia historię zbawienia

Biblijne przedstawienie historii nie rości sobie pretensji do stanowienia podręcznika historii w ściśle naukowym tego słowa znaczeniu. Jeżeli więc ktoś chciałby taki wzorzec przykładać do historycznych wypowiedzi Biblii, nie może być zadowolony. Jednak tak konsekwentne powracanie do myślenia historycznego i zajmowanie się dziejami, charakterystyczne dla przekazu biblijnego, ma swoje znaczenie.
Wiemy już, że zasadniczym rysem biblijnego obrazu Boga jest ukazanie Go jako Zbawiciela, a przywiązanie Biblii do myślenia historycznego i układanie opowiadania o Bożych interwencjach zbawczych w porządku chronologicznym jest konsekwencją tego, że według Biblii zbawienie dokonuje się w historii i poprzez historię.
Biblia ukazuje Boga, który swoimi zbawczymi interwencjami wkracza w historię człowieka. Dzieła Boże nie dokonują się w jakiejś nieokreślonej przeszłości, jak dzieje się to w opowiadaniach mitycznych, ale mają swoje miejsce w określonym czasie, w czasie historycznym. Niezwykle ważne dzieła Boga dokonały się, gdy Izrael wychodził z Egiptu. Konkretny, określony czas ludzkich dziejów jest równocześnie miejscem dzieł Bożych.
W ten sam sposób przedstawione są także inne dzieła Boga. Zawsze zmierzają one do zbawienia człowieka, to znaczy przygarnięcia go przez Boga i zawsze w jakimś określonym momencie na osi czasu Bóg spotyka się z tym człowiekiem. Nie zawsze działanie Boga sprzyja doczesnym pragnieniom ludzi, często Bóg pragnie niewiernego człowieka karami doprowadzić do nawrócenia, aby, odrzuciwszy grzech, mógł wejść we wspólnotę z Bogiem. Te natomiast karzące interwencje, których ostatecznym celem jest jednak zbawienie, także umieszczone są w opowiadaniu biblijnym w kontekście historycznym. Bardzo wymownym przykładem takiej interwencji Boga jest inwazja Babilończyków, której epilogiem było zdobycie Jerozolimy, zburzenie jej i uprowadzenie ludzi do niewoli babilońskiej.
Bóg działa w historii, to znaczy wkracza w ramy historii człowieka. Stąd historia jest tłem, na którym dokonują się dzieła Boże. Na tym jednak nie kończy się jeszcze rola historii w ujęciu biblijnym. Jest ona nie tylko tłem Bożego działania, ale działanie to dokonuje się poprzez historię, to znaczy Bóg wykorzystuje historyczne wydarzenia, aby przez nie osiągnąć swoje zbawcze cele.
Bóg, pragnąc wyprowadzić Izraelitów z Egiptu, z domu niewoli, posłużył się kataklizmami, jakie nawiedziły Egipt i pozwoliły Izraelitom na ucieczkę. W Piśmie Świętym kataklizmy te, które nazywamy plagami, przedstawione są jako bezpośrednie dzieła Boga. W kontekście natomiast historycznym możemy odczytać je jako konsekwencje wielkiego wybuchu wulkanu, który miał miejsce na Morzu Egejskim. Skutki tego kataklizmu dały się odczuć także w Egipcie, w którym spowodowały rozluźnienie dyscypliny administracyjnej, co zostało wykorzystane przez Izraelitów.
Na tym przykładzie doskonale widzimy, że biblijne przedstawienie historii jest bardzo specyficzne. Autorów nie interesują naturalne przyczyny zjawisk, nie wspominają nigdzie o wybuchu egejskiego wulkanu. Oni notują zjawiska, przypisując je bezpośrednio Bogu i w ten sposób wykazują, że Bóg działa poprzez historię.
Podobnie jest w innych wypadkach. Gdy w szeregach asyryjskich wojsk Sancheryba oblegających Jerozolimę wybuchła epidemia i zmusiła króla do odstąpienia od oblężenia, Pismo Święte stwierdza, że Bóg posłał anioła, który pobił nieprzyjaciół, gdyż bluźnili oni imieniu Jahwe, a judzki król Ezechiasz całą swoją ufność złożył w Bogu. Kiedy zaś niewierny naród, wbrew napomnieniom proroków, trwa w swoich grzechach, sam Bóg sprowadza wojska babilońskie pod wodzą Nabuchodonozora i posługując się nimi, doprowadza do zdobycia Jerozolimy. Naród będzie musiał przejść bolesną lekcję, ale nie zostanie zupełnie starty. Pod koniec niewoli Bóg powoła perskiego króla Cyrusa, aby pokonał Babilończyków, a wygnańcom z Judei pozwolił powrócić i odbudować świątynię Jahwe.
Wszystkie te treści biblijne, które wydobywamy w naszych rozważaniach, związane są z historią. Dotyczą wydarzeń, które miały miejsce w historii starożytnego świata, ale zostały opowiedziane w Biblii przede wszystkim dlatego, żeby ukazać sprawy religijne, wielkie dzieła Boże. Biblia zatem nawiązuje do historii, ale czyni to w sobie właściwy sposób. Wydarzenia historyczne otrzymują specyficzną interpretację, która ukazuje, że są one nośnikami Bożego działania. Tę interpretację nazywamy prorocką, gdyż istotą charyzmatu prorockiego jest odczytywanie znaków czasu, czyli dostrzeganie w dokonujących się wydarzeniach działania Bożego i wyjaśnianie ich w ten sposób.
Biblia zatem w bardzo szerokim zakresie nawiązuje do historii, ale stanowi jej prorocką interpretację. Nie otrzymujemy więc ani samego zbioru świadectw historycznych, ani naukowego wykładu historii. Jedno i drugie da się jakoś wyczytać z opisów biblijnych, ale nie o to w nich chodzi. Biblia jest historią, ale historią zbawienia. Prorocka bowiem interpretacja historii czyni z niej historię zbawienia, to znaczy świadectwo Bożego działania w historii i poprzez historię. To świadectwo jest przede wszystkim księgą religijną, jest spisane dla naszego pouczenia religijnego - pouczenia o zbawieniu, które także dotyczy każdego człowieka i do każdego dochodzi w jego własnej historii. Historia zbawienia nie jest zakończona. Biblia przedstawia wiele jej epizodów, z których każdy czytelnik powinien najpierw poznać Boga Zbawiciela, a następnie nauczyć się odnaleźć zbawienie, które nadal przychodzi do ludzi w ich historii i poprzez ich historię.
Takie ujęcie historii, jakie znajduje się w Biblii, różni się od tego, które jest właściwe historii jako nauce. Kiedy więc formułowano metodologiczne zasady tej nauki, doszło do nieporozumień w odniesieniu do przekazu biblijnego. W końcu jednak zwyciężyła prawda, jaka zawarta jest w orędziu biblijnym - nie prawda w znaczeniu historycznej metodologii, ale prawda o zbawieniu. Tę prawdę zatem będziemy starali się wydobywać z biblijnego przekazu, a jeżeli okaże się, że Biblia może także w dużym stopniu opowiedzieć nam o dziejach starożytnego świata, będziemy z tego również korzystać z wdzięcznością. Prorocka interpretacja historii daje jej specyficzne rozumienie, ale nie odbiera wartości dokumentacyjnych, choć nie stanowią one celu same w sobie. Warto może zaznaczyć, że obecnie w Izraelu Stary Testament jest traktowany jako świadectwo narodowej historii, które przyjmują wszyscy, nie tylko ortodoksyjni Żydzi. Dlaczego więc Bóg ukazany w historii tak często drażni tych, którzy uważają się za budowniczych postępowej Europy?


NARASTANIE KONFLIKTU

Biblia zawiera bardzo dużo opowiadań o charakterze historycznym, wiele zagadnień przedstawia na sposób historyczny i w znacznym stopniu nawiązuje do historii starożytnego Bliskiego Wschodu. Jednak właściwe Biblii ujęcie historii nie odpowiada wymaganiom metodologicznym, jakie w czasach nowożytnych stawia się wiedzy historycznej. Dlatego pomiędzy naukami historycznymi a Biblią pojawiły się sprzeczności, podobnie jak miało to miejsce pomiędzy Biblią a naukami przyrodniczymi.
Tak jak w tamtym przypadku, i tu przede wszystkim zaistniało wielkie nieporozumienie, z którego często korzystali ludzie wrogo nastawieni do religii i doprowadzili do niepotrzebnych i szkodliwych sporów.
Dziś również w tej dziedzinie nie ma podstaw do prowadzenia wojny, a odpowiednie rozróżnienie poziomów poznania religijnego i naukowego pozwala obu obrazom nie tylko współistnieć, ale wzajemnie na siebie oddziaływać. Poznanie Biblii korzysta z coraz lepszej znajomości realiów historycznych, które opracowuje poznawczo historia jako nauka. Biblia natomiast, choć pisana nie jako źródło ściśle historyczne, de facto w dużej mierze za takie źródło może służyć naukom historycznym, jeżeli potrafią z Biblii właściwie korzystać.

Zanim jednak ludzie doszli do właściwego ustalenia stanowisk, w rozwoju cywilizacyjnym przeszliśmy przez okres niepotrzebnej konfrontacji.
Historie biblijne przez długi czas przyjmowane były bezpośrednio, tak jak są napisane, i nie dopatrywano się w nich żadnych trudności interpretacyjnych. Coraz bardziej jednak krytyczne podejście do wiedzy historycznej odkrywało pozorne braki w Biblii jako podręczniku historii. Braki te były pozorne, gdyż Biblia nie jest podręcznikiem i dlatego nie musi odpowiadać ścisłości podręcznikowej.
Historia jako nauka stawia ścisłe wymagania źródłom informacji, które ma opracowywać. W związku z tym zauważono, że autorzy biblijni nie dysponowali na ogół odpowiednimi i właściwie udokumentowanymi źródłami. Ich relacje ujmowały przekazy ustne, rozwijające się często przez całe stulecia.
Z tego samego powodu także niejedno wydarzenia opisane zostało niedokładnie, bo autorom przecież bardziej chodziło o przekaz prawdy religijnej ilustrowanej historią niż o przekaz historii.
Coraz lepsze poznawanie dziejów starożytności pozwalało jednak na wykazywanie wszystkich tych nieścisłości i oskarżanie Biblii o nienaukowość. Tak rodziło się coraz głębsze lekceważenie historycznego przekazu Biblii, które w początkach dziewiętnastego wieku doprowadziło do zaliczenia historycznych opowiadań biblijnych do legend i mitów. Reprezentanci naukowej historii uważali między innymi, że biblijne opisy Asyrii i Babilonii są jedynie mitycznymi przedstawieniami walki dobra ze złem i nie mają żadnego pokrycia w rzeczywistości. W odróżnieniu bowiem od pozostałości cywilizacji starożytnego Egiptu, które zostały na powierzchni ziemi i przez całe wieki fascynowały wędrowców, na terenie starożytnej Mezopotamii wszystkie pozostałości dawnych kultur zostały skutecznie przysypane piaskami pustyni i spoczywały pod piaszczystymi tellami ukryte dla ludzkich oczu. Czego zaś nie widzi „szkiełko i oko", to w racjonalistycznej nauce nie istnieje, a racjonalizm był w tym okresie najbardziej w modzie.
Wspomniane telle (wzgórza) intrygowały podróżników, ale przez długi czas nikt nie podjął decyzji, aby je rozkopać. Powszechnie uważano, że Egipt jest kolebką ludzkości i nie przypuszczano, aby gdzie indziej dzieje ludzkości mogły sięgać głębiej w przeszłość.
Dopiero w roku 1843, po pierwszych nieudanych próbach, francuski lekarz i urzędnik konsulatu w Mossulu, Emil Botta, odkrył pod tajemniczym tellem ruiny pałacu Sargona II, omyłkowo wzięte za ruiny Niniwy. Od tego czasu potoczyła się cała lawina odkryć, które wydobyły na powierzchnię olbrzymie bogactwo pozostałości świadczących o istnieniu wspaniałych metropolii i ich bujnym życiu (por. C. W. Ceram, Bogowie, groby, uczeni, Warszawa 1987, s. 217-222). Opowieści Biblii okazały się prawdziwym świadectwem istnienia zaborczych w stosunku do Izraela potęg Mezopotamii.
Takich rzetelnych informacji, dostarczanych przez Biblię, historia mogła odnaleźć bardzo wiele, ale ich wartość dla myślącego racjonalistycznie historyka była znikoma ze względu na cały kontekst, w jakim te informacje zostały podane. Był to bowiem kontekst myślenia religijnego, które wszelką przyczynowość zjawisk historycznych upatrywało przede wszystkim w Bogu: to Bóg wysyłał lub powstrzymywał Asyryjczyków czy Babilończyków, to Bóg rządził historią i wszystkimi jej poszczególnymi wydarzeniami. Naukowa zaś historia bada bliższe, naturalne przyczyny rozważanych zjawisk. Z tego powodu nie tylko biblijna interpretacja, ale także faktografia zawarta w Biblii została odrzucona.
Może brak ścisłego udokumentowania informacji biblijnych byłby dla historii jeszcze do przyjęcia, tam bowiem, gdzie nie można dotrzeć do informacji dostatecznie udokumentowanych, podania i legendy także wykorzystywane są jako ślady ważne dla historyka. Może brak ścisłości niektórych informacji zawartych w Biblii także nie dyskredytowałby jej całkowicie w oczach historycznej nauki. Z niedoskonałością źródeł historyk spotyka się bardzo często i dopiero zebranie wielu i różnych źródeł prowadzi go do ostatecznego sformułowania wypowiedzi. Najpoważniejszą przeszkodą stojącą pomiędzy Biblią a naukami historycznymi okazała się sprawa religijnej interpretacji, której racjonalizm panujący w historii przyjąć w żaden sposób nie mógł. Ta interpretacja przyczyniała się do coraz większego nasilania się konfliktu, w którym zwracano także uwagę na nieścisłość źródeł i niedokładność przekazu.
I tutaj cały konflikt okazał się nieporozumieniem. Podkreśliliśmy już właściwy charakter biblijnej historii -jest to historia zbawienia. W Biblii chodzi przede wszystkim o tę interpretację, jaka z przytaczanych faktów historycznych czyni opowiadanie o Bożych interwencjach. Takie podejście nie wymaga ani nakazanej przez naukową metodologię historii wiarygodności bezpośrednich źródeł, ani ścisłej dokładności opisywanych faktów. Autor dla lepszego efektu interpretacyjnego może bez naruszenia zasad przyjętego przez siebie gatunku literackiego pominąć lub uwypuklić szczegóły opowiadania, może je także przestawić lub zmienić ich relacje czasowe. Może dwa wydarzenia, odległe od siebie w czasie, ale w interpretacji ściśle ze sobą złączone, zestawić i opisać kolejno, jakby następowały zaraz po sobie. Dla historyka jest to kamień obrazy, dla religijnej historii zbawienia, w której Jeden dzień jest u Boga jak tysiąc lat i tysiąc lat jest jak jeden dzień", takie przestawienie jest czymś dopuszczalnym.
Inaczej czytamy Biblię, gdy przykładamy do niej naukowe „szkiełko i oko", a inaczej, gdy czytamy to, czym ona jest, czyli historię zbawienia. Biblię trzeba czytać przede wszystkim jako historię zbawienia, a jako taka nie może być oskarżana o to, czym nie jest, a więc o braki w stosunku do patrzenia ściśle historycznego.
Zrozumienie tego problemu nie tylko pozwala lepiej pojąć orędzie biblijne, ale oddala od Biblii wszelkie zarzuty, jakie zostały sformułowane ze strony historii jako nauki.


ORYGINALNOŚĆ BIBLII

Na marginesie omówionych powyżej trudności, jakie stanęły między historią jako nauką a Biblią, pojawia się problem jej oryginalności. Jest to problem, który także należy do szeroko pojętego wzajemnego odniesienia Biblii i historii.
Kiedy odkrycia związane z cywilizacją mezopotamską odsłoniły jej bogactwo, zakwestionowano oryginalność przekazu biblijnego. Między innymi przyczyniło się do tego odkrycie sławnego poematu mezopotamskiego Gilgamesz, a także innych tekstów, jak Enuma-elisz, w których znaleziono opowiadania o potopie, o stworzeniu świata i inne. W pierwszym momencie zwrócono przede wszystkim uwagę na podobieństwo tych opowiadań do dobrze znanych od stuleci opowiadań biblijnych. To podobieństwo sprawiło, że całą zawartość Biblii uznano jedynie za odbicie kultury mezopotamskiej. Ten kierunek nazwano „panbabilonizmem", a jego najwybitniejszą promulgacją był sławny wykład Fryderyka Delitzscha zatytułowany Babel und Bibel, który został wygłoszony jesienią 1902 roku.
Takie ujęcie zagadnienia było spowodowane fascynacją dokonanymi odkryciami, a z drugiej strony wynikało z lekceważenia, z jakim traktowano Biblię, oskarżaną tak przez nauki przyrodnicze, jak i historyczne.
Od wykładu Delitzscha minęło już ponad sto lat. W tym czasie dokonano wielu nowych odkryć i znaleziono dalsze teksty podobne do opowiadań biblijnych. Pogłębiono także znajomość samej Biblii. To wszystko pozwoliło lepiej zrozumieć istotę problemu. Oryginalność opowiadań biblijnych nie polega na tym, że są one jedyne w swoim rodzaju i nie istnieją żadne inne utwory, które by poruszały te same problemy i czyniły to podobnie. Oryginalność nie polega także na tym, że autorzy opowiadań biblijnych nie korzystali z innych źródeł.

Korzystanie ze źródeł i podobieństwa w stosunku do innych utworów nie przeczą oryginalności, jeżeli autorzy z gotowych elementów konstruują swoistą treść, podobną, ale niezależną od tego, co istniało w źródłach lub w utworach paralelnych także z tych źródeł korzystających.
Bóg przemówił do ludzi przez ludzi i na sposób ludzki. Efektem tego jest tkwienie literatury biblijnej w nurcie ludzkiej kultury. Jest to konsekwencją ludzkiej strony Pisma Świętego. Konsekwencją natomiast strony Boskiej jest przekraczanie tego co ludzkie.
Przez całe wieki ludzie czytali biblijny opis potopu i uznawali go za relację ściśle historyczną. Takie traktowanie tego opisu narażało na trudności z weryfikacją opisywanych faktów. Nie znaleziono bowiem archeologicznych czy geologicznych śladów omawianego kataklizmu. Znaleziono natomiast najpierw opis potopu w poemacie Gilgamesz, a potem jeszcze kilkadziesiąt innych opisów takiego wydarzenia, pochodzących ze starożytności. Nie ulega wątpliwości, że wiele z tych opisów jest od siebie literacko zależnych i odnosi się to także do opisu biblijnego. Wiele kataklizmów związanych z wodą, jakie ludzkość przeżyła w swojej historii, choć żaden z nich nie miał tak globalnego zasięgu, pozostawiło w zbiorowej świadomości ludzi ślad, który znalazł literackie odbicie w opowiadaniach o potopie. Ich zasadnicza treść jest bardzo do siebie podobna: kataklizm wiążą z decyzją i działaniem bóstwa, opowiadają także o kimś szczególnie wyróżnionym, kto przetrwał potop i stał się początkiem odrodzonej ludzkości.
Są to niewątpliwe podobieństwa literackie. W tym nurcie znajduje się także biblijny opis potopu. Pomimo jednak podobieństw w temacie, zawiera on zasadnicze myśli, których nie znajdujemy w innych opisach. Po pierwsze, całe opowiadanie ma wyraźny wydźwięk monoteistyczny, w odróżnieniu od politeistycznych obrazów w innych opisach. Po drugie, opis biblijny ma charakter antymityczny i dlatego włączony jest w konsekwentny ciąg prehistorii zbawienia, która zawiera się w pierwszych jedenastu rozdziałach Księgi Rodzaju. Natomiast inne opisy są z reguły opowiadaniami mitycznymi. Po trzecie, w opisie biblijnym mamy podkreślony problem odpowiedzialności moralnej: potop jest karą za popełnione winy ludzkości i ma oczyścić ziemię z grzechu, a wyratowany Noe zostaje ocalony, gdyż jest jedynym sprawiedliwym. Tego aspektu moralnego w opowiadaniach pozabiblijnych nie spotykamy.
Dlatego wszystkie podobieństwa, jakie w sferze literackiej istnieją pomiędzy opisami babilońskimi a opisem biblijnym, nie przeczą wyraźnej oryginalności tekstu Biblii. Nie tyle bowiem ważne jest zewnętrze podobieństwo, ile wewnętrzna treść, która jest tu wybitnie oryginalna.
Problem ten podobnie przedstawia się w innych opowiadaniach biblijnych i dlatego poznanie opowiadań analogicznych, a nawet wyśledzenie jakichś zależności literackich, nie obniża szczególnej wartości i oryginalności przekazu biblijnego, który -jeszcze raz powtarzamy - nie jest przekazem ściśle historycznym i nie może być za to sądzonym, a jest słowem Boga zawartym w ludzkiej szacie literackiej.


ZAKOŃCZENIE

Omawialiśmy sprawę sporów, jakie wynikły pomiędzy Biblią a naukami przyrodniczymi z jednej strony i historycznymi z drugiej. Zarówno jedne, jak i drugie, wychodząc z błędnego założenia, że Biblia pragnie rozstrzygać zagadnienia przynależące do ich dziedziny, uznały przekaz biblijny za niezgodny ze swoimi osiągnięciami i oskarżyły Biblię o propagowanie nieprawdy. Z tego powodu wybuchły spory, trwające zbyt długo, na których ucierpiał przede wszystkim autorytet Biblii.
Droga do ich przezwyciężenia była długa, jednak pozwoliła na honorowe rozwiązanie, które nie przekreśla osiągnięć naukowych, ale równocześnie nie narusza prawd objawionych zawartych na kartach Pisma Świętego. Co więcej, głębsze poznanie zagadnień odnoszących się do Biblii, pozwoliło lepiej zrozumieć sam jej przekaz.
Kamieniami milowymi na tej drodze były: encyklika Leona XIII Providentissimus Deus czy encyklika Piusa XII Divino afflante spiritu oraz list Komisji Biblijnej do kardynała Suharda z roku 1948. Postęp w katolickiej nauce o Biblii hamowany był jednak licznymi obawami, jakie rodziły się w stosunku do zbyt śmiałych, choć nie zawsze pochopnych i błędnych rozwiązań. Bardzo często zwyciężał kierunek zachowawczy, któremu nie można odmówić troski o czystość wiary, ale przesadna ostrożność przeciągała stan nierozwiązanej kwestii, co pociągało za sobą wiele niepożądanych skutków. Nauki przyrodnicze odnosiły sukcesy, a Kościół, dopóki istniał nierozwiązany z nimi spór, w powszechnym odbiorze przegrywał.
Pełne pogodzenie nauki i Biblii umożliwiła Konstytucja dogmatyczna Soboru Watykańskiego II o Objawieniu Bożym Dei Verbum, określająca zasady interpretacji Pisma Świętego.
Zupełnie zadawalającym rozwiązaniem okazało się dopiero stwierdzenie podstawowego, ale długo pozostającego w ukryciu faktu, że Biblia nie jest ani podręcznikiem przyrodniczego poznania otaczającego nas świata, ani podręcznikiem historii, ale w sposób dostępny dla swych autorów i bezpośrednich czytelników, posługując się obrazami nawiązującymi do ówczesnych pojęć o świecie i informacjami o dziejach ludzkości, pragnie przedstawić religijną prawdę o zbawieniu. Ta prawda przedstawiona jest w sposób pewny i bezbłędny, a porównywanie jej środków wyrazu z osiągnięciami współczesnych nauk jest wielkim nieporozumieniem.
W ten sposób wszystkie spory tracą swą zasadność, jednak zaistniały one w historii nauki i prześledzenie ich przebiegu, ukazywanie sposobu właściwego wyjścia - drogi, która nie była łatwa - a w końcu wyciągnięcie wniosków ze znalezionego rozwiązania, może być bardzo pouczające. Bowiem kolejne kroki na tej drodze przyczyniały się do coraz lepszego rozumienia biblijnego orędzia, a teksty, które kiedyś stały się kością niezgody, obecnie, bardziej właściwie interpretowane, ukazują nam całe bogactwo treści objawionej, która w niczym nie sprzeciwia się osiągnięciom naukowym.