Opuścić wszystko

ks. Adam Sekściński

publikacja 03.03.2010 10:00

Niełatwo jest odpowiedzieć na takie wezwanie i iść do nieznanej ziemi.

Opuścić wszystko Roybb95/Wikimedia/PD Pustynia Negev

Druga połowa 11 rozdziału Księgi Rodzaju wprowadziła nas w historię biblijną, a dokładniej w historię patriarchów. Opisywane wydarzenia rozgrywają się w czasie, który jest już w zasięgu dzisiejszych historyków. Przyjmuje się bowiem, że wyjście Abrahama z Charanu miało miejsce między XX a XIX wiekiem przed Chrystusem, choć oczywiście są również na ten temat zdania odrębne.

Arena wydarzeń

Na ziemiach biblijnych przez setki i tysiące lat przed pojawieniem się Abrahama powstawały i upadały cywilizacje i kultury. Około 3500 r. przed Chrystusem z północnego wschodu przybył do Mezopotamii niesemicki lud Sumerów. Założyli oni wiele miast – m.in. Babilon, Kisz, Isin czy Ur. Około 3000 r. przed Chrystusem narodziła się i rozwinęła na Bliskim Wschodzie kultura oparta na brązie. Ten twardszy niż wcześniej używana miedź metal lepiej spełniał potrzeby ludzi, którzy coraz liczniej osiedlali się w miastach. Kluczem do rozwoju było stworzenie systemów nawadniających i kontrolowanie rzek, które uniezależniły uprawę roli od pogody czy bezpośredniej bliskości akwenów wodnych. Ziemię uprawiano już nie tylko w celu przeżycia, a ludzie zaczęli coraz częściej zajmować się budownictwem, rzemiosłem, wytwarzaniem różnych przedmiotów z gliny, metalu, czy ceramiki. W związku z tym rozwinął się również handel między miastami - państwami w Grecji, Mezopotamii i Azji Mniejszej. Do III tysiąclecia miasta - państwa na Bliskim Wschodzie przekształciły się w społeczności państwowe z centralną władzą, własną administracją, armią i społeczno - ekonomiczną organizacją. Wymagało to rozwoju języka pisanego. W Mezopotamii dominowało pismo klinowe, wprowadzone przez Sumerów, a następnie Akadyjczyków, Babilończyków, Asyryjczyków i Hetytów.

Semiccy nomadzi z pustyni Syryjskiej i Persji ok. 2300 r. przed Chrystusem zaatakowali rejon zajęty przez Sumerów zapoczątkowując królestwo akadyjskie. Zjednoczył ich Sargon (ok. 2334-2279), którego imperium sięgało aż do Zatoki Perskiej i obejmowało Elam, Górną Mezopotamię i Syrię. Akadyjczycy z kolei zostali podbici przez Gutejów, lud z gór Zagros. Sumerowie odzyskali władzę zwyciężając pod wodzą Utuhengala, króla Ur. Nastaje czas niezwykłego odrodzenia cywilizacji sumeryjskiej i „złotego wieku” jej literatury i matematyki. Nie trwa on jednak zbyt długo. Wewnętrzna słabość, rozkład i walka o władzę, doprowadziły do uniezależnienia się państewek leżących na peryferiach, a zdobycie i zniszczenie Ur najpierw przez króla Mari, a później króla Elamu, zakończyły okres świetności Sumerów.

W tym czasie, pod koniec trzeciego tysiąclecia, Palestynę zalewają półkoczownicze ludy niszcząc tutejszą cywilizację. Pozostają po nich jedynie zburzone i opuszczone miasta po obu stronach Jordanu. Wprawdzie na początku drugiego tysiąclecia życie w zachodniej Palestynie i północnej Transjordanii zaczęło się odradzać, jednakże Transjordania południowa pozostała krajem nomadów aż do XIII w. przed Chrystusem. Agresorami byli najprawdopodobniej Amoryci, którzy w tym czasie wtargnęli do wszystkich krajów Żyznego Półksiężyca.

Tak więc przez wieki obszar ten był miejscem wędrówek ludów, plemion, szczepów we wszystkich kierunkach. Ścierały się one z ludnością miejscową, mieszały z nią lub spychały na inne tereny. Niekiedy osiedlały się zakładając miasta, tworzyły państewka. Z nich wyrastały czasem imperia, by po krótszym lub dłuższym okresie upaść pod ciosami nowych zdobywców i mocarstw.

Abraham

W takim miejscu i w takim czasie rozgrywa się historia Abrahama opowiedziana w Piśmie Świętym. Trzeba jednak nadal pamiętać, że jest to historia inaczej rozumiana niż dzisiaj. (Była już o tym mowa TUTAJ:.)

Opowiadania o patriarchach, a więc również o Abrahamie, to tradycje ludowe, spisane częściowo za czasów Mojżesza, w większości jednak jeszcze później. Zredagowane i włączone do Księgi Rodzaju ok. VI w. przed Chrystusem. Wcześniej natomiast przez całe pokolenia były przekazywane ustnie. Starożytne tradycje rodzinne i rodowe zawierały nie tylko fakty, ale i legendy. Nie umniejsza to ich wartości. Ich celem bowiem było, oprócz upamiętnienia pewnych istotnych faktów, także ukazanie znaczenia danej postaci.

Opowiadanie o Abrahamie łączy się z prehistorią biblijną nie tylko przez genealogię jego przodków. Stanowi kontynuację historii o początku świata i ludzkości, która kończy się w 11 rozdziale opowiadaniem o wieży Babel. Wtedy ludzie chcieli bez Boga zdobyć sławę i wywyższyć swoje imię. Teraz sam Bóg obiecuje – tutaj jeszcze – Abramowi, iż uczyni z niego wielki naród i tak rozsławi jego imię że ludzie będą życzyli sobie jego błogosławieństwa. Czyni to podczas wyjątkowego „spotkania”. To już nie jest symboliczna opowieść, z jakimi mamy do czynienia w 11 pierwszych rozdziałach. Tutaj jest to spotkanie dwóch osób: Boga, który zwraca się do człowieka jak do przyjaciela. Pismo Święte nie mówi w jaki sposób się to dokonało. Być może przez wewnętrzne oświecenie, a być może również przez zewnętrzne znaki i okoliczności. Niektórzy przypuszczają też, że Abram nie podzielał poglądów swojej rodziny, która uległa politeizmowi (zob. Joz 24,2).

Wyjdź z twojej ziemi rodzinnej i z domu twego ojca do kraju, który ci ukażę.” (Rdz 12,1)

Te słowa usłyszał Abram. Ma więc opuścić to wszystko, z czym był dotychczas związany: swoją ojczyznę, swoje miasto, a nawet swoją rodzinę. Niełatwo jest odpowiedzieć na takie wezwanie i iść do nieznanej ziemi. Czasami jest to coś gorszego nawet niż śmierć. Nawet jeśli w zamian słyszy się takie obietnice:

Uczynię bowiem z ciebie wielki naród, będę ci błogosławił i twoje imię rozsławię: staniesz się błogosławieństwem. Będę błogosławił tym, którzy tobie błogosławić będą, a tym, którzy tobie będą złorzeczyli, i Ja będę złorzeczył. Przez ciebie będą otrzymywały błogosławieństwo ludy całej ziemi.” (Rdz 12,2-3)

Abram, którego żona jest bezpłodna ma się stać ojcem wielkiego narodu. Na nim też ma spocząć szczególne błogosławieństwo Boże, które będzie odpowiedzią Bożego miłosierdzia na grzech ludzkości. Ono sprawi, że Abram stanie się jak gdyby źródłem błogosławieństwa dla „wszystkich pokoleń ziemi”. Ta myśl teologiczna, powtórzona potem kilkakrotnie (15,18; 17,1-14; 22,18), zawiera w sobie jeszcze nie sprecyzowaną zapowiedź przyjścia na świat Mesjasza-Odkupiciela, który będzie potomkiem Abrama. Wyraża również niespotykany jak na owe czasy uniwersalizm. Błogosławieństwo Boże obejmuje bowiem nie tylko Abrahama i jego potomstwo, ale całą ludzkość.

Interesująca jest też koncepcja, którą przedstawia ks. Waldemar Chrostowski w książce „Bohaterowie wiary Starego Testamentu”, Warszawa 1992, s. 17:

Aby odczuć siłę wyrazu tego tekstu, należałoby go głośno odczytać w języku hebrajskim. Forma tekstu, dobór słów, ich częstotliwość – wszystko to nie jest tylko szatą słowną, ale prawdą realizującą się w ekspresji. Powracanie do idei „barak” (błogosławić) wyzwala uczucie obecności tajemniczej i dynamicznej rzeczywistości. W wersach 2-3 tekstu błogosławieństwa związanego z Abrahamem powtarza się ono pięciokrotnie, co odpowiada pięciokrotnemu wzmiankowaniu światła z pierwszego dnia stworzenia (Rdz 1,3-5) [nie w każdym przekładzie – tak jest np. w Biblii Warszawskiej], albo pięciokrotnemu przekleństwu, które wycisnęło piętno na historii początków (Rdz 3,14.17; 4,11; 5,29; 9,25). Oba skojarzenia są znamienne; dzięki mistrzowskiej stylizacji tego tekstu powołanie Abrahama jest pokazane jako nowe stworzenie lub jako antyteza przekleństwa”

I Abram, wbrew logice i ludzkiemu rozumowi postanawia zaufać Bogu i pójść za Jego głosem. Ta właśnie wiara będzie później wielokrotnie wychwalana i podawana za wzór na dalszych kartach Pisma Świętego. Na przykład w Liście do Hebrajczyków:

Dzięki wierze ten, którego nazwano Abrahamem, usłuchał wezwania, by wyruszyć do ziemi, którą miał objąć w posiadanie. Wyszedł, nie wiedząc, dokąd idzie.” (11,8)

Kiedy Abram wraz ze swoją rodziną przybyli do Kanaanu, Bóg w widzeniu w Sychem po raz pierwszy przyrzeka, że odda tę ziemię jego potomstwu (przyrzeczenie to zostanie później wielokrotnie powtórzone - 13,15.17; 15,18; 17,8; 26,3; 28,13; 35,12). Potwierdzając tym samym, że jest jedynym Bogiem gdyż cała ziemia podlega Jego władzy. Jednakże z powodu głodu Abram zmuszony jest opuścić obiecaną ziemię i udać się do Egiptu (podobnie jak później bracia Józefa).

Druga część 12 rozdziału opisuję scenę dziwną i trudną do wytłumaczenia, zarówno pod kątem literackim jak i religijnym. Abram przedstawia Sarę jako swoją siostrę, na skutek czego zostaje ona wzięta do haremu faraona. Taka sama sytuacja ma miejsce później w Gerarze (Rdz 20). Przypuszcza się, że chodzi tutaj o jedno wydarzenie przedstawione przez dwie różne tradycje: jahwistyczną i elohistyczną. Komentatorzy uważają, że przez te epizody chciano podkreślić łaskawość Boga i Jego wierność swoim obietnicom. Ukazano w ten sposób, że realizuje On swoje plany względem ludzi nawet wówczas gdy oni sami okazują się niegodni i stwarzają trudności.

Trzeba bowiem powiedzieć, że postępowanie Abrahama było niegodne, mimo pewnych okoliczności łagodzących. Zalicza się do nich na przykład to, że:

1. Sara była rzeczywiście nie tylko jego żoną, ale i siostrą – zob. Rdz 20,12 (czyli biorąc pod uwagę ówczesną terminologię: albo była jego krewną, albo była córką Teracha z innej matki - mógł on mieć więcej niż jedną żonę, albo owdowiał i ożenił się powtórnie).
2. W tamtych czasach nie było czymś nadzwyczajnym, że kobiety musiały w trudnych sytuacjach rezygnować ze swoje czci (np. Rdz 19,8; Sdz 19,24)
3. Liczebność haremu świadczyła o prestiżu władcy. Wzięcie kobiety do haremu nie oznaczało jednoznacznie współżycia z nią.
4. Nie dopatrywano się niczego niewłaściwego w kłamstwie, jeśli intencja nie była przewrotna (np. Jr 38,24-28; 1 Krl 22,20-23)

Tym niemniej, chociaż powyższe fakty w jakiś sposób mogą zmniejszyć ciężar winy Abrama, to jednak nie są w stanie zniwelować jej całkowicie.

Tymczasem to faraon, a nie Abram ponosi konsekwencje zaistniałej sytuacji:

Pan jednak dotknął faraona i jego otoczenie wielkimi karami za zabranie Saraj, żony Abrama.” (12,17)

Dlaczego zatem reakcja oszukanego władcy jest tak łagodna? Nie tylko nie ukarał Abrama, ale pozwolił odejść wraz z tym, co mu wcześniej ofiarował za Sarę. A dał przecież niemało: „drobne i większe bydło, osły, niewolników i niewolnice oraz oślice i wielbłądy”. (12,16b)

Ciekawą propozycję wyjaśnienia tego podaje Zenon Ziółkowski w książce „Najtrudniejsze stronice Starego Testamentu”, Warszawa 2004, s. 338-339:

Moim zdaniem, faraon mógł się obawiać Boga „przybysza” z Kanaanu. Według powszechnego przekonania, obcy bogowie nie mogą działać na obcym terenie, gdyż są związani ze swoim ludem, zajmującym swój kraj. Moglibyśmy powiedzieć, że byli „przywiązani do ziemi” jak po wiekach pańszczyźniani chłopi. Gdy Jahwe uzdrowił Naamana, wodza wojska króla Aramu, wypełniając to, co mu prorok Elizeusz nakazał, i kiedy ten chciał mu zostawić dary, prorok się nie zgodził. Wówczas Naaman rzekł: „Jeśli już nie [chcesz], to niechaj dadzą słudze twemu tyle ziemi, ile para mułów unieść może, ponieważ odtąd twój sługa nie będzie składać ofiary całopalnej ani ofiary krwawej innym bogom, jak tylko Panu”, czyli Jahwe (2Krl 5,17). Znaczy to, że ołtarz dla Jahwe musiał stać na Jego ziemi w obcym kraju.
Jest to wprawdzie odległy w czasie przykład, jednak w pewnym sensie nawiązuje do przypuszczalnego sposobu myślenia faraona i jego kapłanów. Mogli oni uwzględnić dwie okoliczności: albo to bogowie egipscy zesłali karę, albo przyzwolili, by Bóg „brata” Saraj ją wymierzył. To ostatnie przypuszczenie jest bardziej prawdopodobne, choć niezwykłe. I właśnie owo działanie obcego Boga na obcym terenie mogło skłonić faraona do takiego, a nie innego obejścia się z lękliwym przybyszem.

Abram zaś, wzbogaciwszy się w ten sposób, wrócił do Kanaanu...