Epilog dziejów zbawienia

Ks. Tomasz Jelonek

katalog.wydawnictwowam.pl/?Page=opis&Id=29453 |

publikacja 27.04.2010 10:28

Jest to fragment książki "Biblijna historia zbawienia", który publikujemy za zgodą Wydawnictwa WAM.

Epilog dziejów zbawienia

Poprzednio śledzone etapy historii zbawienia należały do prze­szłości lub teraźniejszości (czas Kościoła). Obecnie na podstawie objawienia biblijnego chcemy poznać to, co nastąpi. Nie będziemy jednak zajmować się żadną, tak dziś modną futurologią, rozważaniem na temat kształtu dalszej czy bliższej przyszłości. Nie będziemy też rozważać hipotez na temat końca planety Ziemia czy katastrofy ko­smicznej, która z punktu widzenia nauk o wszechświecie jest logiczną konsekwencją działania praw rozwoju materii. Kiedyś musi wypalić się stos atomowy, jakim jest Słońce, lub nastąpią inne przemiany, obserwowane jako zjawiska gwiazd supernowych.
Nie te jednak zagadnienia są przedmiotem naszych rozważań. Cała historia zbawienia ukazywała treści teologiczne i ich także szukać będziemy w opisach dotyczących końca dziejów.

Szata literacka

Opisy Nowego Testamentu, którymi mamy się zająć, zostały uję­te w specyficzną szatę literacką. Przekaz biblijny dotyczący końca czasów nie jest antycypowanym reportażem, dla wyrażenia zaś treści teologicznych posługuje się scenariuszem zapożyczonym z pro­roctw Starego Testamentu, stosuje trudny do wyobrażenia styl apo­kaliptyczny, przemawia za pomocą symboli.
Klisze prorockie odznaczały się groźnym przedstawieniem za­powiadanej kary Bożej. Groźba ta wyrażana z dużą ekspresją i pewną przesadą, miała wpłynąć na zmianę postępowania. Tym twardym lu­dziom trzeba było mocnej mowy. Oto przykłady wypowiedzi proroków:

I uczynię znaki na niebie i na ziemi:
krew i ogień, i słupy dymne.
Słońce zmieni się w ciemność,
a księżyc w krew,
gdy przyjdzie dzień Jahwe, dzień wielki i straszny.

(Jl 3,3-4)

Zawyjcie! bo bliski jest dzień Jahwe,
nadchodzi jako klęska z rąk Wszechmocnego.
Dlatego wszystkie ręce opadają,
topnieją wszystkie serca ludzkie.
[Oni] truchleją...
ogarniają ich męki i boleści,
wiją się z bólu jak ta, która rodzi;
jeden na drugiego patrzy z osłupieniem,
oblicza ich są w płomieniach.
Oto dzień Jahwe nadchodzi okrutny,
najwyższe wzburzenie i straszny gniew,
żeby ziemię uczynić pustkowiem
i wygładzić z niej grzeszników.
Bo gwiazdy niebieskie i Orion
nie będą jaśniały swym światłem,
słońce się zaćmi od samego wschodu
i swoim blaskiem księżyc nie zaświeci.
Ukarzę Ja świat ziemi za jego zło
i niegodziwców za ich grzechy.
Położę kres pysze zuchwałych
i dumę okrutników poniżę.

(Iz 13,6-11)

Nowy Testament przejmuje ten sposób mówienia. Obrazy przed­stawiaj ą wielkość oczekiwanego dnia.
Styl apokaliptyczny cechuje się niewyobrażalnymi obrazami, co jest zamierzone przez autora. Nie należy sobie ich wyobrażać, ale trzeba odszukać pozazmysłowy sens wypowiedzi. Symbole zaś są umownymi znakami wskazującymi na głębokie treści teologiczne.
Biorąc to wszystko pod uwagę, trzeba teksty biblijne odpowiednio interpretować, aby zrozumieć właściwe pouczenie, a nie, zatrzymawszy się na dosłownym rozumieniu obrazów, wyobrażać sobie, że wie­my, jak to będzie. Nie dla zaspokojenia ciekawości odnośnie końca świata, ale dla stale aktualnego i wzywającego nas do wysiłku poucze­nia, została podana nowotestamentalna nauka o powtórnym przyjściu Pana. Tak też będziemy starali sieją odczytać.

Dzień Jahwe - Dzień Chrystusa

Prorocy Starego Testamentu zapowiadali nadejście dnia Jahwe. Dzień ten u proroków ma dwa oblicza. Z jednej strony jest straszny, jest to dzień gniewu, pomsty, kary Bożej. Z drugiej strony dzień Ja­hwe będzie dniem wyzwolenia, zwycięstwa Boga i tych, którzy się za Bogiem opowiadają. Oblicze tego dnia, z jakim człowiek się spo­tka, zależy od jego postępowania. Jest straszny dla złych i zwycięski dla dobrych.
W Starym Testamencie przeważa pierwsze oblicze. Jest on jednak pociechą dla uciemiężonego Izraela, gdyż zostaną zniszczeni jego wrogowie. Ale wobec panującego powszechnie zła i niewierności, Dzień Jahwe będzie groźny dla wszystkich, którzy się tego zła dopusz­czają.
W Nowym Testamencie następuje transpozycja czyli przeniesie­nie Dnia Jahwe na Dzień Chrystusa. To On przyjdzie i On zwycięży. Dzień Chrystusa ma także dwa oblicza, przeważa jednak to drugie. Dzień Chrystusa będzie dniem tryumfu Chrystusa i tych, którzy idą za Nim. Dlatego pierwsi chrześcijanie z niecierpliwością i napięciem oczekiwali tego Dnia wołając: Maranatha.
W późniejszych wiekach nowotestamentalny obraz ustąpił miej­sca w świadomości chrześcijan na rzecz skojarzeń bliższych myśli Starego Testamentu. Na pierwszy plan wysunęła się myśl o sądzie, myśl pełna grozy. Przesunięcie to nie jest przypadkowe. Pierwsi chrze­ścijanie żyli treścią Ewangelii, stosowali się do jej nauki, dlatego nie mieli się czego bać i z radością dążyli na spotkanie Chrystusa. Jego przyjście, Jego dzień był przedmiotem pragnień. Kiedy chrześcijań­stwo stało się bardziej zewnętrzne, jak obserwujemy to także w na­szych czasach, kiedy żyje się z dala od Boga, łącząc się z Nim raz w roku, jeżeli ktoś jeszcze zachowuje przykazanie wielkanocnej spowiedzi, jeżeli chce się życie przeżyć i myśli tylko, aby kapłan z ole­jami zdążył przed śmiercią, to nic dziwnego, że perspektywa spotka­nia z Chrystusem musi straszyć. Także duszpasterze, często bezsilni wobec zalewu zła, ze względów pedagogicznych wysuwali na pierw­szy plan groźną wizję sądu. Kiedyś to jeszcze powstrzymywało ludzi, dziś wielu będzie się z tego tylko śmiać.
Chrystus jednak powróci, a Jego dzień będzie miał dwa oblicza. My zajmiemy się tym obliczem, które w Nowym Testamencie wysu­wa się na plan pierwszy, aby zrozumieć, czym ma być przyjście Chry­stusa dla chrześcijan, którzy właściwie przyjmują orędzie dobrej nowiny i według niego formują swoje życie.

Przyjście zbawcze

Nowy Testament nie zapomina o grozie spotkania z Bogiem, jeżeli człowiek jest grzeszny. Cytowaliśmy już słowa Listu do Hebraj­czyków, mówiące o straszliwym wpadnięciu w ręce Boga, zobaczymy je na tle szerszego kontekstu, który nawiązuje do nadejścia Dnia Chrystusa:

Nie opuszczajmy naszych wspólnych zebrań, jak się to stalo zwycza­jem niektórych, ale zachęcajmy się nawzajem, i to tym bardziej, im wyraźniej widzicie, że zbliża się dzień. Jeśli bowiem dobrowolnie grzeszymy po otrzymaniu pelnego poznania prawdy, to już nie ma dla nas ofiary przebłagalnej za grzechy, ale jedynie jakieś przerażające oczekiwanie sądu i żar ognia, który ma trawić przeciwników. Kto przekracza Prawo Mojżeszowe, ponosi śmierć bez miłosierdzia na podstawie [zeznania] dwóch albo trzech świadków. Pomyślcie, o ileż surowszej kary stanie się winien ten, kto by podeptał Syna Bożego i zbezcześcił krew Przymierza, przez którą zastał uświęcony, i obe­lżywie zachował się wobec Ducha łaski. Znamy przecież Tego, który powiedział: Do Mnie [należy] pomsta i Ja odpłacę. I znowu: Sam Pan będzie sądził lud swój. Straszą jest rzeczą wpaść w ręce Boga żyją­cego.
(Hbr 10,25-31)

Ten sam jednak List ukazuje nam inny aspekt zagadnienia:

Chrystus raz jeden byt ofiarowany dla zgładzenia grzechów wielu, drugi raz ukaże się nie w związku z grzechem, lecz dla zbawienia tych, którzy Go oczekują.
(Hbr 9,28)

Rozważamy ostatni etap dziejów zbawienia. Patrzymy na ten etap nie jak na koniec świata, ale w kontekście całej historii zbawienia. Cała miała charakter wybitnie zbawczy, ostatni etap także ma ten charak­ter. To, co się ma dokonać, będzie przede wszystkim interwencją zbaw­czą. Chrystus przyjdzie dla zbawienia, a potem będzie to zbawienie koronujące wszystkie poprzednie zbawcze interwencje.
Skończy się historia, skończy się czas, skończy się to, co zmienne, skończy się okres wzrostu, dopełniania także Ciała Chrystusowego. Nastąpi po nim rzeczywistość już niezmienna. Powiedziano o niej, że ani oko jej nie widziało, ani ucho nie słyszało, ani nie może wejść w umysł człowieka, jest dla nas niepojęta, przerastająca i dlatego nie będziemy się nawet starać jej opisywać. Możemy tylko powiedzieć tyle, że będzie to ostateczne przygarnięcie ludzi przez Boga i ostatnie uwolnienie od zła. Te bowiem elementy należą do istoty zbawienia i występują w każdej zbawczej interwencji Boga, a w ostatecznej wystąpią w całej rozciągło­ści. Dlatego uwolnienie od zła oznaczać będzie także całkowity koniec walki ze złem, które zostanie ostatecznie zwyciężone.

Wielkość Dnia Chrystusa

Jak widzieliśmy, specjalna szata literacka przede wszystkim pod­kreśla wielkość i nadzwyczajność tej ostatniej zbawczej interwencji Boga dokonanej przez Chrystusa.
W tekstach biblijnych czytamy o trąbie, która zabrzmi. Podkreśla ona uroczystość, nawiązując do liturgii świątynnej. Podkreśla także moc, głos bowiem trąb oznacza potęgę i majestat.
O wielkiej przemianie poucza poruszenie całego wszechświata. Słońce się zaćmi, Księżyc nie da swego blasku, spadać będą gwiaz­dy. Człowiek starożytny czuł bardzo wielki swój związek z całym światem. Świat musiał uczestniczyć w wielkich sprawach dotyczących ludzkości.
Przyjście Chrystusa będzie głośne i powszechnie znane. Albowiem jak błyskawica zabłyśnie na wschodzie, a świeci aż na zachodzie, tak będzie z przyjściem Syna Człowieczego (Mt 24,27). Nikt nie będzie mógł nie zauważyć tego przyjścia, jak wielu nie zauważyło Jego pierwszego przyjścia.

Paruzja i epifania

Na oznaczenie powtórnego przyjścia Chrystusa, które ma zakoń­czyć historię zbawienia, za Nowym Testamentem używamy dwu określeń, które pochodzą z języka greckiego. Przyjście Chrystusa będzie paruzją i epifanią.
Paruzja oznacza uroczyste przybycie władcy. W zastosowaniu tego terminu do ostatecznej interwencji Chrystusa widzimy przede wszystkim podkreślenie tryumfu. Chrystus przyjdzie jako władca, aby całkowicie zapanować. Pod tym względem drugie przyjście Chrystusa różni się całkowicie od pierwszego. Syn Boży bowiem przyszedł po raz pierwszy, aby służyć i dać życie za wielu.
Ten ostatni tryumf, który jest logiczną konsekwencją tamtej służ­by i uniżania, łączy się ze zwycięstwem nad wrogimi potęgami, siła­mi szatana, Antychrysta i nad śmiercią, która zostanie wrzucona w jezioro ognia (Ap 20,14).
Zwycięstwo nad śmiercią wiąże się z powszechnym zmartwych­wstaniem, które towarzyszyć będzie paruzji Chrystusa.
Innym określeniem powtórnego przyjścia Chrystusa jest termin epifania czyli objawienie. Objawi się Chrystus, okaże się Jego wy­grana, objawi się całe eklezjalne Ciało Chrystusa, ujawnią się spra­wiedliwe rządy Boga nad światem, zostanie wszystkim publicznie oddana sprawiedliwość.
Wtedy nastanie Pełnia Kościoła, świat zostanie odnowiony, a no­we stworzenie w pełni odpowiadać będzie Bożemu planowi, przez co Bóg zostanie ostatecznie uwielbiony.
Widzimy, że pojęcia paruzji i epifanii są treściowo bardzo bogate i dlatego będziemy starali się w sposób bardziej szczegółowy omó­wić poszczególne ich aspekty.

Tryumf Chrystusa i wiernych

Pierwszym aspektem paruzji jest tryumf Chrystusa i wiernych. Nowy Testament tak właśnie ujmuje tę prawdę. Tryumf Chrystusa jest równocześnie tryumfem tych, którzy przystąpili do Niego, poszli za Nim, przeszli przez cierpienie i krzyż na wzór Chrystusa i dlatego odniosą zwycięstwo.
Chrześcijanin więc oczekuje paruzji z radością. Strach i drżenie ogarnie wówczas tych, którzy walczyli z Chrystusem lub wykreślili Go ze swego życia, oni zobaczą, że przegrali.

Ludzie mdleć będą ze strachu, w oczekiwaniu wydarzeń zagrażają­cych ziemi. Albowiem moce niebios zostaną wstrząśnięte. Wtedy uj­rzą Syna Człowieczego, nadchodzącego w obłoku z wielką mocą i chwalą. A gdy się to dziać zacznie, nabierzcie ducha i podnieście glowy, ponieważ zbliża się wasze odkupienie.
(Łk 21,26-28)

Postawa ucznia Chrystusa różni się w oczekiwaniu paruzji od postawy innych ludzi. Chrześcijanin podnosi głowę, nabiera ducha, raduje się, w zwycięstwie Chrystusa jest bowiem i jego zwycięstwo.
Musimy przyznać, że ta wizja daleka jest od przeciętnego sposo­bu myślenia wielu chrześcijan. Tryumf Chrystusa zapowiadany tak dobitnie w Nowym Testamencie napawa niejednego z nas jakimś lę­kiem, ale też trzeba tak postępować, aby spotkanie z Chrystusem wracającym tryumfalnie mogło nas radować.
Jego tryumf jest porażką zła, w tym tryumfie uczestniczy tylko ten, kto wypowiedział zdecydowaną walkę wszelkiemu złu w sobie. Taka jest właściwa postawa chrześcijanina, wezwanego do współtryumfowania z Chrystusem.

Zwycięstwo nad potęgami

Dopóki trwa czas Kościoła, trwa nadal walka. Siły wrogie Bogu stale atakują, chociaż zasadniczo została już złamana ich potęga. Obraz tej walki ukazuje nam Apokalipsa św. Jana w rozdziale dwunastym, gdzie pod symbolem Niewiasty należy rozumieć Kościół a przez jej potomstwo chrześcijan.

I nastąpiła walka na niebie: Michał i jego aniołowie mieli walczyć ze Smokiem. I wystąpił do walki Smok i jego aniołowie, ale nie prze­mógł, i już się miejsce dla nich w niebie nie znalazło. I został strąco­ny wielki Smok, Wąż starodawny, który się zwie diabeł i szatan, zwo­dzący całą zamieszkałą ziemię, został strącony na ziemię, a z nim strąceni zostali jego aniołowie. I usłyszałem donośny głos mówiący w niebie: „ Teraz nastało zbawienie, potęga i królowanie Boga na­szego i władza Jego Pomazańca, bo oskarżyciel braci naszych został stracony, ten, co dniem i nocą oskarża ich przed Bogiem naszym. A oni zwyciężyli dzięki krwi Baranka i dzięki słowu swojego świadec­twa i nie umiłowali dusz swych — aż do śmierci. Dlatego radujcie się, niebiosa i ich mieszkańcy! Biada ziemi i biada morzu - bo zstąpił na was diabeł, pałając wielkim gniewem, świadom, że mało ma czasu ". A kiedy ujrzał Smok, że został strącony na ziemię, począł ścigać Nie­wiastę, która porodziła mężczyznę. I dano Niewieście dwa skrzydła orła wielkiego, by na pustynię leciała do swojego miejsca, gdzie jest żywiona przez czas i czasy, i połowę czasu, z dala od Węża. A Wąż za Niewiastą wypuścił z gardzieli wodę jak rzekę, żeby ją rzeka unio­sła. Lecz ziemia przyszła z pomocą Niewieście i otworzyła ziemia swą gardziel, i pochłonęła rzekę, którą Smok ze swej gardzieli wypuścił. I rozgniewał się smok na Niewiastę, i odszedł rozpocząć walkę z resztą jej potomstwa, z tymi, co strzegą przykazań Boga i mają świadectwo Jezusa.
(Ap 12,7-17)

Trwa walka. Kościół-Niewiasta realizuje zapowiedzianą w Protoewangelii nieprzyjaźń, zakusy Smoka nie mogą Go dosięgnąć, ale dosięga on poszczególnych chrześcijan. Prześladuje ich i zwodzi, choć mają oni moc Krwi Baranka i swoje świadectwo, dzięki którym zwy­ciężają. Cały czas Kościoła jest czasem kolejnych zwycięstw Chry­stusa i Jego Kościoła.
Walka trwa i będzie nasilać się przed nadejściem Dnia Chrystusa. Pisze o tym św. Paweł:

Niech was w żaden sposób nikt nie zwodzi, bo [dzień ten nie nadej­dzie], dopóki nie przyjdzie najpierw odstępstwo i nie objawi się człowiek grzechu, syn zatracenia, który się sprzeciwia i wynosi ponad wszystko, co nazywa się Bogiem lub tym, co odbiera cześć, tak że zasiądzie w świątyni Boga dowodząc, że sam jest Bogiem. Czy nie pamiętacie, jak mówiłem wam o tym, gdy wśród was przebywałem? Wiecie, co go teraz powstrzymuje, aby objawił się w swoim czasie. Albowiem już działa tajemnica bezbożności. Niech tylko ten, co te­raz powstrzymuje, ustąpi miejsca, wówczas ukaże się Niegodziwiec, którego Pan Jezus zgładzi tchnieniem swoich ust i wniwecz obróci [samym] objawieniem swego przyjścia. Pojawieniu się jego towarzy­szyć będzie działanie szatana, z całą mocą, wśród znaków i fałszy­wych cudów, [działanie] z wszelkim zwodzeniem ku nieprawości tych, którzy giną, ponieważ nie przyjęli miłości prawdy, aby dostąpić zba­wienia. Dlatego Bóg dopuszcza działanie na nich oszustwa, tak iż uwierzą kłamstwu, aby byli osądzeni wszyscy, którzy nie uwierzyli prawdzie, ale upodobali sobie nieprawość.
(2 Tes 2,3-12)

Walka osiągnie swoje apogeum w wystąpieniu człowieka grzechu - Antychrysta. Tryumfalne wkroczenie Chrystusa położy kres tej walce. Wszystkie moce zostaną pokonane. Zwycięstwo nad potęgami jest obok tryumfu drugim aspektem paruzji. Wiąże się z nią aspekt następny.

Powszechne zmartwychwstanie

Wrogą potęgą jest również Śmierć, która weszła w dzieje czło­wieka przez grzech. I ona zostanie pokonana. Paruzja Chrystusa łą­czy się z powszechnym zmartwychwstaniem.

Tymczasem jednak Chrystus zmartwychwstał jako pierwszy spośród tych, co pomarli. Ponieważ bowiem przez człowieka [przyszła] śmierć, przez człowieka też [dokona się] zmartwychwstanie. I jak w Adamie wszyscy umierają, tak też w Chrystusie wszyscy będą oży­wieni, lecz każdy według własnej kolejności. Chrystus jako pierwszy, potem ci, co należą do Chrystusa, w czasie Jego przyjścia. Wreszcie nastąpi koniec, gdy przekaże królowanie Bogu i Ojcu i gdy pokona wszelką Zwierzchność, Władzę i Moc. Trzeba bowiem, ażeby królował, aż położy wszystkich nieprzyjaciół pod swoje stopy. Jako ostat­ni wróg, zostanie pokonana śmierć.
(1 Kor 15,20-26)

Prawda o zmartwychwstaniu wszystkich zawiera się w chrze­ścijańskim Credo i powtarzamy ją ilekroć odmawiamy wyznanie wiary, ale jest to prawda bardzo mało praktycznie wpływająca na życie chrześcijan. Można powiedzieć, że praktycznie jest ignorowana. Jeżeli bowiem człowiek ma zmartwychwstać, to także powinien on szanować w sobie i w drugich godność ciała. Wszystkie tak liczne grzechy cielesne poniewierają to ciało, które ma zmartwychwstać. Brzydota tych grzechów na tym właśnie polega, że szpecą one ciało, które z tym zeszpeceniem będzie musiało się ukazywać w zmar­twychwstaniu. Prawda o zmartwychwstaniu powinna być motywem zachowania czystości. Jakże mało się o tym myśli i mówi.

Epifania

Paruzja jest objawieniem się tryumfu Chrystusa, jest Jego ob­jawieniem czyli epifanią. Z tym określeniem związane są następne elementy Dnia Chrystusa, o których wspomina Nowy Testament.
Czas Kościoła jest czasem wzrostu Ciała Chrystusowego, jest okresem budowania Jego Ciała eklezjalnego. Kiedy to budowanie dojdzie do końca, kiedy nastąpi zaplanowana przez Boga Pełnia, wtedy Chrystus się objawi.
Objawi się Chrystus cały i my razem z Nim, a raczej w Nim, w Je­go Ciele, którym jest Kościół. Św. Paweł mówił o budowie świątyni, jak wspominaliśmy o tym w poprzednim rozdziale. Posłużymy się innym przykładem, który nie jest wyraźnie wymieniony w Piśmie Świętym, ale doskonale oddaje myśl biblijną.
Kiedy odlewa się posąg, wtedy najpierw jest forma, do której wle­wa się odpowiednio roztopiony metal. Gdy całość jest gotowa nastę­puje uroczyste odsłonięcie. Pełnia Ciała Chrystusowego została, jak forma zaplanowana przez Boga. Jezus Chrystus jako osoba do tej formy wniósł swój udział, chrześcijanie zostali powołani, aby uzupeł­niali ten wlew przez swoje cierpienia i w końcu całe Ciało Chrystusa będzie dopełnione. Epifania będzie objawieniem się, ukazaniem, odsłonięciem gotowej całości.
Odsłoni się wobec tych, którzy nie chcieli przyłączyć się do współtworzenia. Jak przy odlewaniu posągu rozpryskują się na ze­wnątrz krople metalu i tam zostają, a przy odsłonięciu porządkuje się otoczenie i wszystkie odpadki wyrzuca, tak, ci, którzy nie dołączyli się i pozostali na zewnątrz będą oddaleni. Zobaczą, że przegrali i na zawsze znajdą się z dala, a tam będzie płacz i zgrzytanie zębów.
Epifania jest więc objawieniem się Chrystusa i całego Jego Ciała, tych wszystkich, który złączyli się z Chrystusem.

Jeśliście więc razem z Chrystusem powstali z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus zasiadając po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze a nie do tego, co na ziemi. Umar­liście bowiem i wasze życie ukryte jest z Chrystusem w Bogu. Gdy się ukaże Chrystus, nasze życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale.
(Kol 3,1-4)

Epifania jest objawieniem się Pełni Kościoła, jest również obja­wieniem się sprawiedliwości.

Sąd ostateczny

Rzeczywistość eschatologiczna w całej myśli biblijnej łączy się z sądem. Biblijne zaś pojęcie sądu oznacza rozdział. Dlatego sąd jest ambiwalentny, ma dwa oblicza, jak śledziliśmy to odnośnie do całe­go pojęcia Dnia Pańskiego. Dzień ten bowiem jest dniem sądu czyli rozdzielenia dobrych i złych. Dla złych sąd jest klęską, dla dobrych zwycięstwem. W tym sensie zapowiadany sąd jest jednym z elemen­tów ostatecznej interwencji Chrystusa. Łączy się treściowo z pojęciem epifanii. Sąd bowiem ostateczny ujawni to, co się już dokonało. Sam rozdział dokonuje się stale już teraz. Każdy czyn człowieka stawia go po prawej stronie Sędziego czyli zbliża do Boga, lub po lewej stronie czyli od Boga oddala. Ewangelia Mateuszowa (25,31 -46) ukazuje, że uczynkami dzielącymi ludzi są uczynki miłości bliźniego. Sam Chrystus utożsamia się z potrzebującym i w nim jest wspomagany lub odrzucany.
Dopóki człowiek żyje, może jeszcze zmienić swą decyzję i miej­sce, które przez swe czyny zajmuje. Z chwilą śmierci człowieka jego stan się utrwala. Mógł on przez swe czyny upodobnić się do Jezusa, który zostawił przykazanie miłości i przykład jego praktykowania:

Wy Mnie nazywacie „Nauczycielem " i „Panem " i dobrze mówicie, bo nim jestem. Jeżeli więc Ja, Pan i Nauczyciel, umyłem wam nogi, to i wyście powinni sobie nawzajem umywać nogi. Dałem wam bo­wiem przykład, abyście i wy tak czynili, jak Ja wam uczyniłem. Za­prawdę, zaprawdę powiadam wam: Sługa nie jest większy od swego pana ani wysłannik od tego, który go posłał. Wiedząc to będziecie błogosławieni, gdy według tego będziecie postępować.
(J 13,13-17)

Mógł także człowiek nie odbić w sobie Jezusowego podobieństwa. Zależnie od tego, zaraz po śmierci, stojąc przed trybunałem Chrystusa, każdy otrzymuje nagrodę lub karę.
Sąd ostateczny, związany z epifanią Chrystusa, będzie już tylko objawieniem się tych dokonanych wyborów i ich konsekwencji. Ob­jawi się to wobec wszystkich. Wszyscy zobaczą, kto wygrał i kto przegrał. Będzie to równocześnie ukazanie całej historii zbawienia.
Ukaże się całe zbawcze działanie Boga, wszyscy będą mogli poznać Jego rządy nad światem, Jego rozdawnictwo łask i Jego spra­wiedliwość. To wszystko czasem rodzi u ludzi wątpliwości i zapyta­nia. Przy epifanii wszystko stanie się jasne. Usprawiedliwi się dzia­łanie Boga, dlaczego coś dopuścił, dlaczego zezwolił, że cierpieli ludzie dobrzy, a do niegodnych uśmiechało się szczęście. Epifania sądu ostatecznego ukaże, za co ci pierwsi musieli jeszcze odpokuto­wać, albo jaki ciężar wzięli na siebie dobrowolnie, a także za co za­płatą było doczesne tylko powodzenie tych, którzy już później nie będą mogli otrzymać nagrody za tę trochę dobra, którą uczynili. Nic bo­wiem nie pozostanie bez nagrody i kary.
Ukaże się, ile kto otrzymał od Boga i jak na ten dar odpowiedział. Skrzywdzony przez ludzi, odepchnięty i sponiewierany otrzyma pu­bliczną satysfakcję, niesłusznie chodzący w glorii zawstydzi się przed wszystkimi. Sprawiedliwości stanie się zadość.
Przede wszystkim wobec wszystkich ludzi w chwale, która Mu się należy, ukaże się Jezus, odrzucony i sponiewierany, zaliczony do prze­stępców.

Reintegracja kosmosu

Następnym elementem Dnia Chrystusa jest naprawa całego ko­smosu. Przez grzech człowieka w cały świat weszło zło i nieporzą­dek. Gdy człowiek zbuntował się przeciw Bogu, świat zbuntował się przeciw niemu. Objawienie się Chrystusa, a wraz z nim całego ekle­zjalnego Ciała, wyzwoli także świat od marności.

Bo stworzenie z upragnieniem oczekuje objawienia się synów Bożych. Stworzenie bowiem zostało poddane marności - nie z własnej chęci, ale ze względu na Tego, który je poddał - w nadziei, że również i ono zostanie wyzwolone z niewoli zepsucia, by uczestniczyć w wolności i chwale dzieci Bożych. Wiemy przecież, że całe stworzenie aż dotąd jęczy i wzdycha w bólach rodzenia.
(Rz 8,19-22)

Opisy paruzji w swej szacie apokaliptycznej zawierają element przemijania postaci tego świata. Świat wali się i rozpada. Te obrazy, podjęte przez ikonografię i zespolone z zapowiedziami katastrofy kosmicznej, bardzo głęboko tkwią w naszej świadomości. Koniec świata, a więc zagłada, dominuje w powszechnej myśli eschatolo­gicznej. Tymczasem myśl biblijna, jak to widzimy, ujmuje zagadnienie o wiele szerzej. Dlatego nie mówimy o końcu świata, ale o paruzji i epifanii Chrystusa.
Sam świat będzie wyzwolony, nie ulegnie całkowitej zagładzie lecz zostanie odnowiony: Bóg stworzy nowe niebo i nową ziemię. Św. Jan w Apokalipsie pisze:

I ujrzałem niebo nowe i ziemię nową, bo pierwsze niebo i pierwsza ziemia przeminęły, i morza już nie ma.
(Ap 21,1)

Morze jest według myśli biblijnej symbolem zmienności. Zinte­growany, naprawiony świat uczestniczyć będzie w niezmienności ostatecznej rzeczywistości.
Prześledzimy jeszcze fragment listu św. Piotra, w którym wspo­mina autor o oczekiwaniu nowego nieba i nowej ziemi:

A to samo słowo zabezpieczyło obecne niebo i ziemię jako zachowa­ne dla ognia na dzień sądu i zguby bezbożnych ludzi. Niech zaś dla was, umiłowani, nie będzie tajne to jedno, że jeden dzień u Pana jest jak tysiąc lat, a tysiąc lat jak jeden dzień. Nie zwleka Pan z wypeł­nieniem obietnicy - bo niektórzy są przekonani, że Pan zwleka - ale On jest cierpliwy w stosunku do was. Nie chce bowiem niektórych zgubić, ale wszystkich doprowadzić do nawrócenia. Jak złodziej zaś przyjdzie dzień Pański, w którym niebo ze świstem przeminie, gwiazdy się w ogniu rozsypią, a ziemia i dzieła na niej zostaną znalezione. Skoro to wszystko w ten sposób ulegnie zagładzie, to jakimi winni-ście być wy w świętym postępowaniu i pobożności, gdy oczekujecie i staracie się przyspieszyć przyjście dnia Bożego, który sprawi, że niebo zapalone pójdzie na zagładę, a gwiazdy w ogniu się rozsypią. Oczekujemy jednak, według obietnicy, nowego nieba i ziemi nowej, w których będzie mieszkała sprawiedliwość.
(2 P 3,7-13)

Dzień Pański, o którym mówimy, na pewno przyjdzie, choć nie wiemy kiedy to nastąpi. Zwłoka, która jest zaplanowanym przez Boga czasem Kościoła, jest łaską Boga oczekującego nawrócenia. Jednak trzeba czuwać, aby nadejście tego dnia nikogo nie zaskoczyło. Chrze­ścijanin nie tylko czeka, ale przez swe dobre postępowanie i poboż­ność ma przyspieszyć nadejście dnia Bożego. Jak mówiliśmy, to przy­spieszenie polega na budowaniu Ciała Chrystusa.
Nowe niebo i nowa ziemia to nowe stworzenie. Według Pisma Świętego nowe stworzenie zaczyna się od chrztu człowieka. Chrze­ścijanin już jest nowym stworzeniem, a przez wierność temu, czym ma być, przyczynia się on do stopniowego przekształcania się świa­ta, aż osiągnie on pełnię nowości. Rozwój rzeczywistości escha­tologicznej, która rozwija się w chrześcijaninie (sakramenty święte!) i przez jego uczynki (dopełnianie udręk Chrystusa), jest rozwojem nowego świata.
Chrzest, który daje początek tej nowości, wymaga od chrześci­janina, aby w swym życiu był inny, różny od tego doczesnego świa­ta. Chrześcijanin, noszący w sobie nowość, musi się wyróżniać, ni­gdy zaś nie może usprawiedliwiać się tym częstym powiedzeniem: a inni też tak robią. W chrześcijaninie rośnie forma nowego, innego świata.

Końcowe uwielbienie Ojca

Cały świat stworzony został dla chwały Boga. Przez grzech, któ­ry zapanował w człowieku i świecie, chwała ta nie została oddana w pełni. Inauguracja pełnej rzeczywistości eschatologicznej objawia­jąca sprawiedliwe rządy Boga w świecie, usprawiedliwiająca Jezusa, dopełniająca Kościół i reintegrująca kosmos, sprawia, że całe stwo­rzenie będzie znów odpowiadać planowi Bożemu. Wszystko zosta­nie podporządkowane Chrystusowi, a Chrystus Ojcu. Będzie to koń­cowe i pełne uwielbienie Ojca.

A gdy już wszystko zostanie Mu poddane, wtedy i sam Syn zostanie poddany Temu, który Synowi poddał wszystko, aby Bóg był wszyst­kim we wszystkich.
(1 Kor 15,28)

Koniec historii zbawienia

Powtórne przyjście Chrystusa zakończy historię zbawienia. Wszystko, ku czemu ona zdąża, zostanie osiągnięte. I wtedy roz­pocznie się rzeczywistość już niezmienna, przekraczająca historię, będącą poza nią. Jakie są nasze obowiązki jeszcze w ramach tej hi­storii, wspominaliśmy wiele razy. Co będzie potem, możemy także dowiedzieć się, chociaż częściowo, z Pisma Świętego:

Potem my... będziemy porwani w powietrze, na obłoki naprzeciw Pana, i w ten sposób zawsze będziemy z Panem.
(1 Tes 4,17)

Umiłowani, obecnie jesteśmy dziećmi Bożymi,
ale jeszcze się nie ujawniło, czym będziemy.
Wiemy, że gdy się objawi, będziemy do Niego podobni,
bo ujrzymy Go takim, jakim jest.

(1 J 3,2)

I Miasto Święte - Jeruzalem Nowe ujrzałem zstępujące z nieba od Boga, przystrojone jak oblubienica zdobna w klejnoty dla swego męża. I usłyszałem donośny głos mówiący od tronu: „ Oto przybytek Boga z ludźmi: i zamieszka wraz z nimi, i będą oni Jego ludem, a On będzie BOGIEM Z NIMI. I otrze z ich oczu wszelką łzę, a śmierci już odtąd nie będzie. Ani żałoby, ni krzyku, ni trudu już odtąd nie będzie, bo pierwsze rzeczy przeminęły ". I rzekł Siedzący na tronie: „ Oto czynię wszystko nowe". I mówi: „Napisz: Słowa te wiarygodne są i prawdziwe". I rzekł mi: „Stało się. Jam Alfa i Omega, Początek i Koniec. Ja pragnącemu dam darmo pić ze źródła wody życia. Zwy­cięzca to odziedziczy i będę Bogiem dla niego, a on dla mnie będzie synem ".
(Ap 21,2-7)

A reszta jest tajemnicą. Wierzymy, że odsłoni się ona przed nami, gdy zatryumfujemy razem z Chrystusem. Kończąc przegląd całej hi­storii Zbawienia, życzymy sobie spotkania w niebie. Niech nasze życie będzie godne tego zakończenia, o którym mówiliśmy.