Uśpiona czujność

Andrzej Macura

publikacja 12.06.2010 12:10

Poznać swoją przyszłość? Chyba nic tak bardzo nie zniechęca do wysiłku. Gdy ma być źle, to będzie, a jeśli ma być dobrze, to po co się starać?

Uśpiona czujność Andrzej Macura Lepiej żyć w urodzajnej ziemi, niż błąkać się po takich pustkowiach, wśród których tylko gdzieniegdzie znaleźć można skrawki urodzajnej ziemi. Ale tę trzeba by sobie dopiero wywalczyć...

Rozmyślania nad Rdz 49-50

Z jakieś osiemnaście lat temu w mediach gorączkowo rozprawiano na temat końca świata w roku... 1994. Tak, tak, miał wtedy nastąpić. Wedle nieomylnej opinii ówczesnych wróżów i średniowiecznych wizjonerów, którzy w swoich pismach wiele innych, prawdziwych wydarzeń przewidzieli.  Najciekawsze w tym wszystkim było jedno: jak to jest, że księgi owych średniowiecznych wieszczów ciągle kończą się na coraz to nowych, aktualnych wydarzeniach, które rzekomo zostały w nich przepowiedziane. Widać ich twórcy kończyli swoje dzieła z zaświatów. Jedno pozostawało niezmienne: po owych opisywanych wydarzeniach miał przyjść koniec świata.  Ci, którzy przeżyli już co najmniej kilka takich dat, są dziś pewnie bardziej sceptyczni. Ostatecznie nie bez powodu Jezus mówił, że tej godziny nikt nie zna. Jednak zjawisko pisania proroctw z perspektywy już dziejących się wydarzeń ciągle trwa. Podobny problem mamy w Księdze Rodzaju.

Bibliści przypominają, że księga nie została napisana w czasach Jakuba, ale znacznie później. Dlatego zastanawiają się, na ile to, co przekazał swoim dzieciom na łożu śmierci Jakub, jest owocem jego prorockiego widzenia, a na ile wymysłem autora Księgi Rodzaju, przedstawiającego panujący w jego czasach stan faktyczny. Nam, żyjącym w XXI wieku to pytanie nie musi spędzać snu z powiek. Nawet jeśli przepowiednie z błogosławieństwa Jakuba nie są wiernym zapisem jego słów, a jedynie zabiegiem literackim, mającym ukazać, jak Izrael jest prowadzony w dziejach przez Boga, ważniejsze jest co innego. Jedna z tych dziwnych zapowiedzi spełniła się ostatecznie znacznie później, niż spisano Księgę Rodzaju.

Nieprawość zostanie ukarana

Umierający ojciec i zgromadzeni wokół niego synowie. Przepowiednie mieszające się z błogosławieństwem. „Rubenie (...) tyś moją mocą i pierwszym owocem mojej męskiej siły (...) nie będziesz już górował, bo wszedłeś do łoża twego ojca” – przypomina Jakub. Kiedy to było? Grzech młodości. A jednak nie pozostanie bez kary. Podobnie jak grzech Symeona i Lewiego, którzy okrutnie pomścili na mieszkańcach Sychem gwałt na ich siostrze, Dinie. Ich potomków Bóg rozproszy wśród ich braci.  Bo „przeklęty ten ich gniew, gdyż był gwałtowny i ich zawziętość, gdyż była okrucieństwem”.

Rzeczywiście, pokolenie Rubena  zamieszkało po wschodniej stronie Jordanu i Morza Martwego. Granicząc na południu z obcymi plemionami stało na uboczu rozgrywających się w Izraelu wydarzeń. I dość szybko dostało się pod obce wpływy. Pokolenie Symeona zostało właściwie wchłonięte przez pokolenie Judy, a Lewiego – nie otrzymawszy własnej ziemi, a pełniąc funkcje kapłańskie – też nie doczekało się silnej materialnej pozycji, będąc ciągle zależne od tego, co dali mu inni. Choć – to trzeba przyznać – doznało wyjątkowego zaszczytu bycia pokoleniem kapłanów. Ale to już nie z powodu grzechu ich praojca...

Bóg nie zawsze natychmiast reaguje na zło. Przyglądając się jednak historii świata dość często możemy zobaczyć, jak zło obraca się przeciwko temu, kto je popełnia. Krew męczenników jest zasiewem chrześcijan. To prawda. Jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że także nasza zarozumiałość i buta owocują czasem upokorzeniem. Związanie się z bogatymi skutkuje odejściem biednych, akcentowanie indywidualnej odpowiedzialności przed Bogiem i porzucenie spowiedzi skandalami i zarzutami o chęć ukrywania zła. Co człowiek sieje, to i żąć będzie. Ruben chciał przewodzić, stanął na uboczu. Symeon i Lewi unieśli się dumą – stracili znaczenie.

Ludzkie chęci a plany Boże

Synowie Lei – Zabulon i Neftali, synowie niewolnic Bilhy i Zilpy – Dan, Gad, Aser, Neftali i syn ukochanej Racheli – Beniamin – wedle słów Jakuba nie mieli odegrać w historii Narodu Wybranego wyjątkowej roli. Miał ich czekać los przeciętniaków. Co nie znaczy, że czasem i do nich nie miał się uśmiechnąć. Sam Chrystus swoją działalność prowadził w „Galilei pogan” Zabulona i Neftalego.  Ale tylko dwóch synów Jakuba miało w historii tego narodu odegrać znaczącą rolę. Juda i Józef. A dokładniej, Juda i synowie Józefa: Efraim i Manasses.

Podział na Północ i Południe kojarzy się dziś najczęściej z wojną secesyjną w Stanach Zjednoczonych albo z podziałem Korei.  Jednak Północ – Południe, to także określenie dwóch państw, które po rozpadzie monarchii Dawida założyli potomkowie Jakuba: Juda na Południu, Izrael na północy.  W tym drugim dominującą role odegrali potomkowie Józefa: Manasses, a zwłaszcza młodszy, ale mocniej pobłogosławiony przez Jakuba Efraim. Dłużej przetrwało państwo Judzkie i to ono weźmie na siebie ciężar budowania narodowej tożsamości Żydów (Judejczyków). W swoim czasie oba były jednak lokalnymi potęgami. Zgodnie z przepowiednią ich praojca, Jakuba.

„(...) Łuk jego pozostanie niezłamany i ręce jego – sprawne, dzięki potężnemu Bogu Jakuba. (...) Błogosławieństwa ojca Twojego niech dłużej trwają, niż błogosławieństwa mych przodków, jak długo trwać będą pagórki odwieczne, niech spłyną (...) na głowę tego, który jest  księciem wśród braci”. Jakub – Izrael tymi słowami błogosławiąc Józefa nie przestał wyróżniać pierworodnego syna Racheli.  Ale to błogosławieństwo okazało się ludzkim błogosławieństwem. W 721 roku przed Chrystusem  (czy jak wolą inni w 722) Izrael upadł, a sercem Narodu Wybranego ostatecznie stało się Południe. To, któremu przewodził jeden z synów Lei, Juda.

„Judo, młody lwie, na zdobyczy róść będziesz, mój synu”. Tak, potomek Judy, Dawid zbuduje swoją potęgę na militarnych zdobyczach. Ale jednocześnie zgromadzeni wokół umierającego ojca bracia słyszą jeszcze więcej: „Nie zostanie odjęte berło od Judy, ani laska pasterska spośród jego kolan, aż przyjdzie ten, do którego należy i zdobędzie posłuch u narodów”. Dawid, panujący po Saulu nad całym krajem, odniósł niewątpliwie ogromny sukces, choć cieniem na nim położył się rozłam państwa (na Północ i Południe), jaki dokonał się po jego śmierci. Jednak do zdobycia posłuchu wśród narodów było mu daleko. Chyba że potraktujemy tę zapowiedź jako hiperbolę. Ale inny potomek Judy, Jezus Chrystus, pokonał Rzym, zdobył całą Europę, Australię i obie Ameryki, a dziś zdobywa Azję i  Afrykę.

Trudno zrozumieć, dlaczego akurat pokolenie Judy zostało tak wyróżnione. Wszak to Juda podsunął braciom podłą myśl, żeby brata nie zabijać, a sprzedać. To Juda nie przejął się losem swojej synowej Tamar. Bóg wybrał jego pokolenie tylko dlatego, że Juda miał zmysł przywódczy (umiał przekonać ojca, że trzeba wrócić po jedzenie do Egiptu, co nie udało się Rubenowi) i umiał się przyznać do błędu (historia z Tamar)? Dlaczego grzechy Rubena, Symeona i Lewiego zostały ukarane, a jego nagrodzono? Przypuszczenia, że miał lepszy charakter, nie mają wyraźnego poparcia w Biblii. Ot, po prostu Boży wybór. On tak chciał i tak się stało.

Zmarnowana szansa

„Pochowajcie mnie przy moich praojcach”. Ostatnia wola Jakuba została spełniona. Na pogrzeb, który mu przygotował Józef wybrała się nie tylko cała rodzina Jakuba, ale i egipscy dostojnicy. Czy nie była to dobra okazja, żeby zostać w ziemi, którą mieli objąć na własność, w Kanaanie?  Fakt, w Egipcie zostawili małe dzieci i swoje zwierzęta. Może nie chcieli drażnić swoim odejściem do tej pory przychylnego im faraona. A może po prostu w Goszen było im dobrze? Przyzwyczaili się do dostatniego życia pod opieką Józefa. Po co mieli podejmować na nowo trud życia wędrownego i toczenia sporów z sąsiadami? Tu musieli jedynie przekonać Józefa, aby po śmierci ojca nie zaczął się na nich mścić. Stąd kolejne kłamstwo, że to sam ojciec umierając nakazał mu przebaczyć braciom. Stąd też gotowi są  poddać się bratu w niewolę. Pewnie Józef, dostrzegający w swoim dawnym nieszczęściu palec Boży i tak by się nie mścił. Ale teraz wzruszony postawą braci płacze. „Nie bójcie się. Czy ja jestem na miejscu Boga”?

Historia Józefa pozornie kończy się happy endem. Takim „ żyli długo i szczęśliwie”. Tak, synowie Jakuba doczekali spokojnych dni. Ale to, co w tej chwili wydawało im się największym szczęściem, po latach okazało się źródłem utrapienia ich dzieci. W tym dziwnym momencie, trudnym do zrozumienia komuś, kto zna już dalszą historię Izraela, jakby zupełnie utracili czujność. Jakby zapomnieli, że to Kanaan jest dziedzictwem. Goszen staje się złotą klatką, w której może i jest w miarę dostatnio, ale brakuje czegoś najistotniejszego: szukania spełnienia się wspaniałej Bożej obietnicy.

My, chrześcijanie, też często zapominamy, że choćby nie wiadomo jak dobrze nam było na tej ziemi, nasza prawdziwa ojczyzna jest gdzie indziej. Dlatego dreszczem przejmują ostatnie słowa Józefa, w których pobrzmiewa świadomość, że coś jednak w tym wielkim szczęściu jest nie tak. „Gdy ja umrę, Bóg okaże wam swą łaskę  i wyprowadzi was z tej ziemi do kraju, który poprzysiągł dać Abrahamowi, Izaakowi i Jakubowi (...) Gdy Bóg okaże wam tę wielką swoją łaskawość, zabierzcie stąd moje kości”. Tak, oby i nasze kości sam Bóg zabrał kiedyś do naszej Ziemi Obiecanej.