Wypełnić treścią puste słowa

Andrzej Macura

publikacja 17.06.2020 15:50

Garść uwag do czytań uroczystości Najświętszego Serca Pana Jezusa, roku A z cyklu „Biblijne konteksty”.

Miłość Miłość
Jeśli nie jest gotowym na poświęcenie pragnieniem dobra bliźniego, jest tylko pustym słowem
pasja1000 z Pixabay

Uroczystość skłaniająca do rozmyślania nad prawdą, że Bóg jest miłością. Jest. Jak jest światłością, w której nie ma żadnej ciemności. Jak jest Ojcem. Jak kochającym bardziej od matki. Ale w tym trzywyrazowym stwierdzeniu tylko słowo „jest” nie budzi większych wątpliwości. Bóg – wiadomo – zawsze jest tajemnica, którą możemy sobie tylko jakoś przybliżyć. Znamy Go, ale to nasze poznanie nie jest wolne od ludzkich ułomności. Czasami może być tylko tak, że widzimy, co chcemy widzieć, nie to, jak naprawdę Bóg się nam na kartach Pisma Świętego przedstawia. Jeszcze gorzej ze słowem miłość: jej rozumienie bywa dziś tak wypaczone, że myli się ją nawet z egoizmem. Dlatego ważne jest, by nie zadowalać się definicjami, ale starać się je widzieć w świetle Bożego działania. Tego, co mówią nam o Bogu autorzy natchnionego Pisma Świętego. Pod tym kątem trzeba nam spojrzeć na czytania tej uroczystości.

1. Kontekst pierwszego czytania Pwt 7, 6-11

Księga Powtórzonego Prawa to w zasadzie jedna długa mowa Mojżesza w przededniu „przejścia przez Jordan”, wejścia Izraela do Ziemi Obiecanej. Od wyjścia z Egiptu minęło juz wiele lat. Izrael doświadczył Bożej pomocy, zawarł z Nim przymierze, ale też okazał Mu już swoja niewierność. Teraz Mojżesz przypomina – bądźcie wierni, bo inaczej Bóg się od was odwróci. Jeśli nie będziecie wierni – wszystko stracicie. Bez Bożej pomocy nic wam się nie uda....

Przytoczmy to czytanie z paroma wersami poprzedzającymi jego tekst. Sam tekst czytania – pogrubioną czcionką.

Gdy Pan, Bóg twój, wprowadzi cię do ziemi, do której idziesz, aby ją posiąść, usunie liczne narody przed tobą: Chetytów, Girgaszytów, Amorytów, Kananejczyków, Peryzzytów, Chiwwitów i Jebusytów: siedem narodów liczniejszych i potężniejszych od ciebie. Pan, Bóg twój, odda je tobie, a ty je wytępisz, obłożysz je klątwą, nie zawrzesz z nimi przymierza i nie okażesz im litości. Nie będziesz z nimi zawierał małżeństw: ich synowi nie oddasz za małżonkę swojej córki ani nie weźmiesz od nich córki dla swojego syna, gdyż odwiodłaby twojego syna ode Mnie, by służył bogom obcym. Wówczas rozpaliłby się gniew Pana na was, i prędko by was zniszczył. Ale tak im macie uczynić: ołtarze ich zburzycie, ich stele połamiecie, aszery wytniecie, a posągi spalicie ogniem. Ty bowiem jesteś narodem poświęconym Panu, Bogu twojemu. Ciebie wybrał Pan, Bóg twój, byś spośród wszystkich narodów, które są na powierzchni ziemi, był ludem będącym Jego szczególną własnością.

Pan wybrał was i znalazł upodobanie w was nie dlatego, że liczebnie przewyższacie wszystkie narody, gdyż ze wszystkich narodów jesteście najmniejszym, lecz ponieważ Pan was umiłował i chce dochować przysięgi danej waszym przodkom. Wyprowadził was mocną ręką i wybawił was z domu niewoli z ręki faraona, króla egipskiego. Uznaj więc, że Pan, Bóg twój, jest Bogiem, Bogiem wiernym, zachowującym przymierze i miłość do tysiącznego pokolenia względem tych, którzy Go miłują i strzegą Jego praw, lecz który odpłaca każdemu z nienawidzących Go, niszcząc go. Nie pozostawia bezkarnie tego, kto Go nienawidzi, odpłacając jemu samemu. Strzeż przeto poleceń, praw i nakazów, które ja tobie polecam dzisiaj pełnić.

Samo to, że Bóg zawarł z jakimś narodem przymierze wiele już o Nim mówi. Znaczy że w sprawach ludzkich niekoniecznie jest spoglądającym z nieba bezstronnym sędzią. Jest gotów się ubrudzić, jest gotów interweniować, gdy Jego wybrani doznają krzywd. Skoro obiecał – będzie walczył po stronie jednych przeciw drugim. Bo Bóg nie jest pradziadkiem, który wszystkie swoje prawnuczęta, i dobre i złośliwe, głaszcze dobrotliwie po główce. Jak wynika z kontekstu tego czytania nie jest Mu też wszystko jedno, w co ludzie wierzą i jak żyją. Ostro sprzeciwia się ludzkim grzechom, zwłaszcza bałwochwalstwu. Ale wszystko to robi z miłości.

Tak, z miłości. Gdy spojrzeć na sprawę z szerszej perspektywy historii zbawienia Bóg wybrał Izraela nie po to, żeby walczyć z ludźmi, ale po to, by przez tego Izraela wprowadzić na świat zbawiciela wszystkich ludzi, swojego Syna, Jezusa Chrystusa. Historia Izraela jest pokazaniem światu, że nie jest Bogiem malowanym. Że naprawdę wiele może. Może tak wesprzeć słabych przeciw silnym, że słabi wygrywają. Może rzeczy po ludzku niemożliwe. Staje po stronie Izraela nie dlatego, że innych nienawidzi. I nie dlatego też, że Izrael był bez grzechu. Staje po jego stronie, bo tak wybrał, bo tak realizuje swój plan zbawienia każdego człowieka. I realizując ten plan gotów jest po ludzku nie być sprawiedliwym: stanąć po stronie jednych przeciw drugim. A jeśli mimo to możemy wierzyć, że jednak jest sprawiedliwy, to dlatego, że ziemskie zwycięstwa czy porażki to nie wszystko. Że jest jeszcze sąd, nagroda albo i kara po śmierci.

Choć Bóg ma w nienawiści zło, na człowieku Mu zależy. I zależy Mu na tym, żeby człowiek zło porzucił, a wybrał dobro. Ażeby zmienił tą swoją decyzję z Edenu, kiedy wybrał zło, a zaczął konsekwentnie wybierać dobro. Tego chce dla człowieka Bóg. Chce człowieka zbawić. I dlatego nie jest jedynie obserwatorem ludzkiego życia, który dopiero gdzieś na końcu wezwie wszystkich na sąd, ale się w te ludzkie sprawy angażuje. Z miłości do człowieka.

Z miłości do człowieka więc zapowiada karę dla mieszkańców Kanaanu. Karę, którą wymierzy rękami Izraela. I z miłości do człowieka będzie ten słaby naród wspierał przed silniejszymi. By ludzie zobaczyli, że naprawdę jest Bogiem? Może bardziej by sam Izrael naprawdę uwierzył, że On jest Bogiem. Potem, gdy przyjdzie Jezus, zobaczą to i inni. Jezus „nie urwie się z choinki”; będzie głosił Boga, którego osoba jest już znana. Przynajmniej w Izraelu. Ale ogłosi, że ten Bóg, dotąd Izraela, chce zbawić wszystkich.

Taki obraz Boga wyłania się z kontekstu tego czytania. Bóg który kocha człowieka. Nie sklerotyczny naiwniak, ale Bóg mocny; Bóg, który stanowczo przeciwstawia się złu i może swoje plany kiedy i jak chce zrealizować. Warto jednak zwrócić uwagę także na pewne szczegóły w samym czytaniu. Czasami będzie to już tylko potwierdzenie tego, o czym pisałem wcześniej.

Ważne jest też w tym czytaniu to skierowane do Izraela wezwanie, by byli lepsi. By uznali, że ich Bóg jest naprawdę Bogiem. Czyli by szczęśliwi z powodu pomocy jaką im daje okazywali też wdzięczność przez wierne trzymanie się tego, co im nakazuje. Cóż, to także wezwanie do ludu Bożego Nowego Przymierza: wdzięczni za łaskę zbawienia mamy się „bać Boga”. Czyli na serio starać się żyć wedle Jego przykazań.

A następujący po czytaniu psalm opiewa Boga, który jest łaskawy dla swoich czcicieli.

2. Kontekst drugiego czytania 1 J 4, 7-16

Drugie czytanie to fragment pierwszego listu św. Jana. Cały ten list to jedno wielkie ukazywanie łaski, jakiej doświadczyli chrześcijanie. Ale to obdarowanie rodzi też zobowiązanie – do bycia Bożymi ludźmi. Ludźmi, którzy wystrzegają się bycia jak ten świat. A fragment wybrany na czytanie tej uroczystości....

Umiłowani, miłujmy się wzajemnie, ponieważ miłość jest z Boga, a każdy, kto miłuje, narodził się z Boga i zna Boga. Kto nie miłuje, nie zna Boga, bo Bóg jest miłością.
W tym objawiła się miłość Boga ku nam, że zesłał Syna swego Jednorodzonego na świat, abyśmy życie mieli dzięki Niemu. W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy.

Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować. Nikt nigdy Boga nie oglądał. Jeżeli miłujemy się wzajemnie, Bóg trwa w nas i miłość ku Niemu jest w nas doskonała. Poznajemy, że my trwamy w Nim, a On w nas, bo udzielił nam ze swego Ducha.

My także widzieliśmy i świadczymy, że Ojciec zesłał Syna jako Zbawiciela świata. Jeśli ktoś wyznaje, że Jezus jest Synem Bożym, to Bóg trwa w nim, a on w Bogu. My poznaliśmy i uwierzyliśmy miłości, jaką Bóg ma ku nam. Bóg jest miłością: kto trwa w miłości, trwa w Bogu, a Bóg trwa w nim.

Wszystko jasne. Tyle że, swoim zwyczajem, Jan prowadzi myśl krętymi ścieżkami. No, może nie krętymi co spiralnymi ;) W każdym razie wielu wolałoby to pewnie jakoś pogrupować. To co mamy?

Najpierw co o Bogu. Niekoniecznie po kolei i niekoniecznie wszystko, co można z tego tekstu wydobyć. Wszak myśl Jana to studnia bez dna...

A o człowieku? I jakie święty Jan kieruje do wierzących wezwanie?

Wszystko dobrze i pięknie, ale czegoś tu chyba brakuje. Dopowiedzenia, czym miłość jest. Nie teoretyzujmy. Miłość Boga ku nam – tłumaczy św. Jan – przejawia się w tym, że Bóg dla naszego zbawienia posłał swojego Syna na świat, aby nas zbawił. Dać zbawienie, dać życie, to przeogromny dar. By go nam dać Jezus zniżył się do bycia człowiekiem. I dał się nawet przez ludzi zabić. Na tym polega miłość Boga do człowieka. No to miłość ludzka musi być czymś podobnym. To pragnienie dobra bliźniego. Pragnienie połączone z gotowością do poniesienia dla tego człowieka ofiary. Dokładnie na tym polega miłość rodzicielska. Dokładnie na tym polega przyjaźń. I dokładnie na tym polega miłość międzyludzka w każdej innej relacji: chcieć dobra bliźniego i być gotowym ponieść za to ofiarę. Czy to będzie miłość do męża/żony czy to będzie miłość nieprzyjaciół. To, co nie spełnia tego podwójnego warunku, nie jest miłością. Nawet jeśli wywołuje szybsze bicie serca.

3. Kontekst Ewangelii Mt 11, 25-30

Ewangelia ta będzie czytana także niebawem, w  XIV niedzielę zwykłą. A że pisałem już o niej sześć lat temu, pozwolę sobie nie wyważać otwartych drzwi, a sięgnąć do tamtego tekstu (proszę nie oskarżać mnie o autoplagiat ;)). Mógłbym podlinkować, ale wygodniej chyba po prostu zamieścić to jeszcze raz. Z drobnymi poprawkami oczywiście.

Wśród biblistów panuje dość powszechne mniemanie, że Ewangelia Mateusza, pomijając historię narodzin Jezusa i Jego mękę, dzieli się na pięć części. Na wzór pięciu części Pięcioksięgu – Rodzaju, Wyjścia, Kapłańskiej, Liczb i Powtórzonego Prawa. Zabieg ten miał pokazać czytelnikom – a Mateusz pisał do Żydów – Jezusa jako nowego Mojżesza: prawodawcę, proroka, pośrednika przymierza. Wszystkie te części skupione są wokół pięciu dłuższych mów Jezusa. Tekst czytany tej niedzieli przynależałby do trzeciej mowy Jezusa (rozdział 13), do nauczania Jezusa w przypowieściach o królestwie Bożym. Poprzedza je opowiadanie o różnych wydarzeniach z życia Jezusa: to poselstwo Jana Chrzciciela, kiedy Jezus wyjaśnia kim jest (tym, który spełnia mesjańskie zapowiedzi Starego Testamentu), opinia Jezusa o Janie i gwałtownikach zdobywających królestwo Boże oraz  sąd Jezusa o współczesnych, którzy wiecznie znajdują jakiś powód, by nie uwierzyć, choć widzą ewidentne znaki. Czy to istotne? Tak. Pozwala zrozumieć, co Jezus ma na myśli mówiąc na początku czytanej tej niedzieli Ewangelii „te rzeczy”. Chodzi o sprawy nadchodzącego królestwa Bożego.

Przytoczmy więc tekst Ewangelii.

W owym czasie Jezus przemówił tymi słowami: „Wysławiam Cię, Ojcze, Panie nieba i ziemi, że zakryłeś te rzeczy przed mądrymi i roztropnymi, a objawiłeś je prostaczkom. Tak, Ojcze, gdyż takie było Twoje upodobanie. Wszystko przekazał Mi Ojciec mój. Nikt też nie zna Syna, tylko Ojciec, ani Ojca nikt nie zna, tylko Syn, i ten, komu Syn zechce objawić.

Przyjdźcie do Mnie wszyscy, którzy utrudzeni i obciążeni jesteście, a Ja was pokrzepię. Weźmijcie moje jarzmo na siebie i uczcie się ode Mnie, bo jestem łagodny i pokorny sercem, a znajdziecie ukojenie dla dusz waszych. Albowiem jarzmo moje jest słodkie, a moje brzemię lekkie”.

4. Warto zauważyć

Kilka myśli

Ewangelia ta pokazuje, że Boga interesują maluczcy.  Że są dla Niego istotni. To obraz Jego miłości do człowieka. Nie oczekuje nie wiadomo czego. Nie oczekuje spraw dla większości ludzi niedostępnych. Bycia mędrcem, całkowitego poświęcenia się sprawom królestwa z zaniedbanie spraw doczesnych. W kontekście dwóch pierwszych czytań możemy powiedzieć: oczekuje od nas miłości. Do siebie i do naszych bliźnich.

5. W praktyce