Przewrotne żądanie

ks. Tomasz Horak

publikacja 06.06.2011 08:55

z cyklu "Perełki Słowa"

Przewrotne żądanie Józef Wolny/Agencja GN

Nadeszli faryzeusze i zaczęli rozprawiać z Jezusem, a chcąc wystawić Go na próbę, domagali się od Niego znaku. On zaś westchnął głęboko w duszy i rzekł: Czemu to plemię domaga się znaku? Zaprawdę powiadam wam: żaden znak nie będzie dany temu plemieniu (Mk 8,11n).

Próba, czyli sprawdzenie wiarygodności Jezusa, wydawała się konieczna. Prawo Mojżeszowe wręcz to nakazywało. Łatwowierny lud mógł nie zdawać sobie z tego sprawy. Tak jest do dzisiaj, i dlatego wieści o cudownościach zbyt łatwo przyciągają tłumy. Faryzeusze byli ludźmi dużej gorliwości religijnej, znali prawo, znali tradycję, wiedzieli więc, że zło chętnie posługuje się pozorami dobra, a kłamstwo wykorzystuje prawdę. Czuli się więc zobowiązani do sprawdzania każdego, kto zabiera głos w sprawach wiary i obyczaju. Czy to coś złego? Bynajmniej. Gdzie jednak przebiega granica pomiędzy chęcią poznania prawdy, a niechęcią usłyszenia prawdy? Prawdę trzeba przyjąć, wypada się do niej zastosować, a co najmniej należałoby ją wziąć pod uwagę. To zaś bywa bardzo niewygodne. Zatem – zażądać znaku, czyli cudu. I to takiego, którego spełnienie wydaje się niemożliwe (zauważ sprzeczność oczekiwań – przecież cud zawsze jest spełnieniem czegoś niemożliwego). Jezus widział serca tych ludzi. Wiedział, że nie prawdy szukają. Chcą raczej uwolnić się od niej. Dlatego w tym przypadku znaku poskąpił. Gdy zmartwychwstał – większość i tego znaku nie uznała. Warto więc próbie poddać najpierw samego siebie, by nie ulec przewrotności.