II. 3. Święty Jan Sarkander

ks. Jan Kochel

publikacja 27.03.2011 00:15

Kontynuujemy kolejną edycję Szkoły Słowa Bożego, którą prowadzi ks. Jan Kochel. Zapraszamy do aktywnego udziału

Św. Jan Sarkander Henryk Przondziono Św. Jan Sarkander
Fresk w kościele pw. św. Apostołów Piotra i Pawła w Brzozowicach Kamieniu

Beskid Śląski i Ziemia Cieszyńska dały Kościołowi wielkie brylanty – dwóch świętych męczenników. I chociaż wielu braci protestantów kontestuje ich jako wzorce do naśladowania, to dla nas są jasnym przykładem wierności i miłości trudnej – miłości nieprzyjaciół.

CZYTAJ!
J 12,24-26

Jezus powiedział do swoich uczniów: Zapewniam, zapewniam was: Jeżeli ziarno pszenicy, które wpadło w ziemię, nie obumrze, samo jedynie pozostanie. Jeśli zaś obumrze, przynosi obfity owoc. Kto miłuje swoje życie, utraci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. Jeśli ktoś chciałby Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i Mój sługa. Jeśli ktoś będzie Mi służył, uszanuje go Ojciec.

Dodaj :. odnalezione przez ciebie teksty paralelne do rozważanych fragmentów.

ROZWAŻ!

Jan Paweł II w czasie swoich pielgrzymek prawie zawsze spotykał się z młodzieżą. Tak było również podczas podróży apostolskiej do Czech, Moraw i Polski (21-22 maja 1995), gdzie spotkał się z młodzieżą na Svatym Kopećku (Świętym Pagórku) koło Ołomuńca. Papież wyznał, że było to „jedno z najpiękniejszych i najbardziej oryginalnych spotkań z młodzieżą”. W czasie radosnego czuwania, oprócz modlitwy i papieskiego przemówienia, młodzież zaprezentowała pełen ekspresji spektakl osnuty wokół słów Ewangelii: «Nauczycielu dobry, co mam czynić, aby osiągnąć królestwo niebieskie» (Mk 10,20). Papież śpiewał, żartował i kołysał się w rytm śpiewanych przez młodzież piosenek. W homilii mówił nt. modlitwy „Ojcze nasz”, zwłaszcza słów: «Odpuść nam nasze winy jako i my odpuszczamy naszym winowajcom». Przywołał również postać kanonizowanego kilka godzin wcześniej ks. Jana Sarkandra: „Jego modlitwa tuż przed śmiercią była przeniknięta prośbą za tych, którzy go torturowali i zamordowali”. Męczeństwo Sarkandra przemawia do chrześcijan, którzy pozostają podzieleni wskutek tragicznych wydarzeń przeszłości i przypomina o odpowiedzialności za grzech podziału. Męczeństwo ks. Jana mówi też o konieczności modlitwy, o wzajemnym odpuszczeniu win.

Kim był Sarkander? Jan pochodził ze Skoczowa na Śląsku Cieszyńskim. Jego ojciec Grzegorz Maciej Sarkander był czeskim mieszczaninem, a matka Helena z Góreckich była szlachcianką ze znanego śląskiego rodu Korniczów (niektórzy utrzymują, że ze strony matki istniało pokrewieństwo z rodziną Papieża). Z czworga synów małżonków Grzegorza i Heleny Janek był najmłodszy. Starszy brat Mikołaj został księdzem diecezjalnym, a dwaj pozostali założyli rodziny i zamieszkali w Przyborzu na Morawach.

Do tego miasteczka po śmierci ojca przeniosła się cała rodzina. Tam Jan uczył się w szkole parafialnej, potem w kolegium jezuickim w Ołomuncu, gdzie podjął studia filozoficzne, które ukończył w Pradze, otrzymując dyplom doktora. Teologię studiował na uniwersytecie w Grazu (Austria). W 1609 r. przyjął święcenia kapłańskie i pracował w kilku parafiach morawskich. Już na drugiej placówce zaznał goryczy tamtych czasów - dostał się na osiem miesięcy do więzienia z powodu udzielenia (rzekomej!) pomocy w ucieczce z aresztu swemu bratu Mikołajowi. W końcu został proboszczem w Holeszewie i spowiednikiem wielkorządcy Moraw barona Lobkovica.

Podczas Mszy św. kanonizacyjnej Jan Paweł II powiedział o nim, że „Jego postać jaśnieje szczególnym światłem przede wszystkim pod koniec życia, gdy zostaje uwięziony i przyjmuje od Pana łaskę męczeństwa (...). W celi ołumunieckiego więzienia - które wywarło na mnie głębokie wrażenie, gdy odwiedziłem je przed laty - Jan modli się, a Pan umożliwia mu ofiarowanie samego siebie jako piękny przykład cierpliwości i wytrwałości”.

Biografowie podają dokładne szczegóły męczeńskiej śmierci ks. Jana (zachował się opis bezpośredniego świadka, sędziego miejskiego Jana Scintilli). Oszczędzimy sobie tych scen. Czyż mało dziś okrucieństwa w serwisach telewizyjnych i innych środkach masowego przekazu?

Orędzie ewangeliczne, w którego świetle spoglądamy na św. Jana jest miejscem przełomu Czwartej Ewangelii. Po uczcie w Betanii i uroczystym wjeździe do Jerozolimy przychodzi czas próby i krzyża. W rozważanym fragmencie Jezus ukazuje siebie w wizji ziarna, które musi obumrzeć, aby wydać plon obfity.

Dar z siebie, ze swojego czasu, sił, charyzmatów, nawet życia, rodzi zawsze nowe dzieło. Egoizm, myślenie o sobie czyni człowieka samotnym jak ziarno ukryte w ziemi, które gnije i pozostaje samo. Trzeba wyzwolić się ze skorupy samozadowolenia, coś stracić, aby zachować jeszcze więcej - życie wieczne. Nie można być uczniem, sługą, chrześcijaninem, jeśli nie naśladuje się Mistrza, a On „ogołocił samego siebie przyjąwszy postać sługi (...), uniżył samego siebie stawszy się posłusznym aż do śmierci - i to śmierci krzyżowej” (Flp 2,7-8).

Ważny jest w tej scenie obraz ziarna ukrytego w ziemi. Każe on spojrzeć na życie wewnętrzne człowieka, wzywa do modlitwy wewnętrznej, do rachunku sumienia.
W Skoczowie Papież wołał o ludzi sumienia. Sumienie jest dla każdego człowieka «wewnętrznym przewodnikiem» i «sędzią naszych czynów»: „Być człowiekiem sumienia, tzn. przede wszystkim w każdej sytuacji swojego sumienia słuchać i jego głosu w sobie nie zagłuszać, choć jest on nieraz trudny i wymagający; [być człowiekiem sumienia], tzn. angażować się w dobro i pomnażać je w sobie i wokół siebie, a także nie godzić się nigdy na zło, w myśl słów św. Pawła: «Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj!» (Rz 12,21).

Być człowiekiem sumienia, tzn. wymagać od siebie, podnosić się z własnych upadków, ciągle na nowo się nawracać. Być człowiekiem sumienia, tzn. angażować się w budowanie królestwa Bożego: królestwa prawdy i życia, sprawiedliwości, miłości i pokoju, w naszych rodzinach w społecznościach, w których żyjemy i w całej Ojczyźnie. Tzn. także podejmować odważnie odpowiedzialność za sprawy publiczne: troszczyć się o dobro wspólne i nie zamykać oczu na biedy i potrzeby bliźnich, w duchu ewangelicznej solidarności: «Jeden drugiego brzemiona noście» (Ga 6,2)”.

Wydaje się, że każdy wie i czuje, że posiada wewnątrz siebie sumienie. W jęz. włoskim cosienza - „sumienie”, pochodzi od conscio - „świadomy, czujny, bystry”. Ten, kto kieruje się wewnętrznym głosem jest człowiekiem wrażliwym, czujnym, świadomym swoich czynów; zdolnym do wyboru dobra, prawdy i piękna. Sumienie jest więc sercem osoby i nie można niczego nad nie przedkładać; winno się o nie troszczyć i pielęgnować z możliwie największą uwagą.

Święty Jan był «człowiekiem sumienia», wzywał do czujności, wierności i miłości. W świetle jego życia i męczeńskiej śmierci trzeba szukać odpowiedzi na pytania, które nurtują nas, chrześcijan XXI wieku:

  • Pierwsze pytanie postawił Papież w homilii kanonizacyjnej św. Jana: „Czy może historia płynąć przeciw prądowi sumień? Za jaką cenę?”.
  • Co robimy na co dzień, aby budować jedność wśród chrześcijan? Jak przezwyciężyć „zgorszenie podziału”?
  • Jak „pielęgnujemy” swoje wnętrze? Jak dbamy o „wewnętrzne sanktuarium” – sumienie? Co pomaga nam kształtować nasze serca?

MÓDL SIĘ!

Boże, Ty dałeś świętemu Janowi stałość w wyznawaniu prawdziwej wiary i w dochowaniu tajemnicy spowiedzi, spraw aby we wszystkich przeciwnościach umacniał nas jego przykład i wspierała jego pomoc. Przez naszego Pana Jezusa Chrystusa, Twojego Syna, który z Tobą żyje i króluje w jedności Ducha Świętego, Bóg, przez wszystkie wieki wieków. Amen.

Dodaj :.własną modlitwę zrodzoną ze spotkania z żywym Słowem.


ŻYJ SŁOWEM!

Papież w homilii kanonizacyjnej św. Jana Sarkandra podkreślił, że „na progu trzeciego tysiąclecia Jego zwycięstwo jest uczczeniem przede wszystkim tych wszystkich, którzy w tamtym stuleciu (...), w całej Europie Wschodniej, woleli stracić majątek, znosić krzywdy i ponieść śmierć, niż przyjąć łatwiejsze rozwiązanie, jakim było ugięcie się przed uciskiem i przemocą”. W każdym okresie dziejów Kościołowi potrzeba świadków-męczenników: „Męczennicy są jakby podwójnymi świętymi, budują Kościół nie tylko słowem i przykładem, ale także krwią. Posiew krwi przynosi najwięcej owoców, zachowanie przysięgi spowiedzi przez ks. Jana jest wspaniałym dowodem zwycięstwa człowieka nad mocami zła, duchowego pokonania tych, którym zdawało się, że zabijając ciało, niszczą człowieka. Wierność była dla niego wartością nadrzędną. Za swoje milczenie zapłacił śmiercią ciała, ale ocalił to, co najważniejsze: nieskazitelne sumienie” (Cz. Ryszka).

Dodaj :.twój dobry czyn, który zrodził się ze Słowa