Jedyny taki Władca

ks. Rafał Bogacki

GN 46/2022 |

publikacja 17.11.2022 00:00

Jezus posiadał władzę i otwarcie to deklarował. Rozumiał ją jednak nieco inaczej niż współcześni mu ludzie i my.

Jedyny taki Władca Chrystus tronujący w otoczeniu aniołów , mozaika z bazyliki Sant’Apollinare Nuovo w Rawennie; zdjęcie istockphoto

Lata publicznej działalności Zbawiciela przypadają na okres, w którym Judea stanowiła jedną z najbardziej wysuniętych na wschód rzymskich prowincji. Władzę w imieniu cesarza sprawował prefekt, znacząco ograniczając rolę króla Izraela. Ziemia, na której działał Jezus, była ważnym strategicznie miejscem, skrzyżowaniem komunikacyjnych szlaków handlowych, dlatego budziła wielkie zainteresowanie cesarstwa. Jezus rzadko wypowiadał się o władzy państwowej. Podejmował ten temat, jedynie odpowiadając na wyraźnie sformułowane pytania. Nie ingerował w polityczne życie ludu znajdującego się pod okupacją. Nie pozwolił też ogłosić siebie królem i ucinał wszelkie spekulacje dotyczące politycznego wymiaru swojej misji. W utrzymaniu tego dystansu pomogło mu odwołanie się do apokaliptycznej postaci Syna Człowieczego.

Postać z Apokalipsy

Pierwsze skojarzenie, które pojawia się, gdy słyszymy o Synu Człowieczym z ust Jezusa, niekoniecznie wiąże się ze sprawowaną przez Niego władzą. Tytuł ten nie trafił do chrześcijańskich formuł wyznania wiary, w przeciwieństwie do innych, jak Zbawiciel czy Pan. Znany jest tylko z Ewangelii, w których pojawia się jedynie w wypowiedziach Jezusa, a także z Dziejów Apostolskich, gdzie stanowi ostatnie wyznanie wiary kamienowanego Szczepana. Kim był Syn Człowieczy? Co to za postać? I dlaczego Jezus w kluczowym dla formacji uczniów momencie zapytał: „Za kogo ludzie uważają Syna Człowieczego?”.

Nasze myślenie spontanicznie biegnie ku temu, co przyziemne. Syn Człowieczy – człowiek po prostu. W takim rozumieniu określenie to pojawia się w kilku księgach Starego Testamentu, jednak im bliżej czasów Jezusa, tym bardziej tytuł ten nabiera szczególnego znaczenia.

Mniej więcej dwa wieki przed Chrystusem w Izraelu nastąpił wysyp apokaliptycznych tekstów. W wielu z nich pojawia się postać Syna Człowieczego, który wkracza na arenę burzliwych dziejów, stanowiąc odpowiedź, a nawet klucz interpretacyjny całej historii świata. W taki sposób opisuje go między innymi Księga Daniela. Prorok w nocnej wizji widzi przybywającego na obłokach Syna Człowieczego, wprowadzanego przed oblicze Boga. „Powierzono Mu panowanie, chwałę i władzę królewską, a służyły Mu wszystkie narody, ludy i języki” (Dn 7,13). Syn Człowieczy otrzymuje więc władzę, „panowanie Jego jest wiecznym panowaniem, które nie przeminie, a Jego królestwo nie ulegnie zagładzie” (7,14). Co to za władza? W jakim kontekście Ten, który ją otrzymał, wkracza w historię?

Powyższą wizję poprzedza inna, pełna grozy scena, w której z morza wychodzą cztery bestie. Reprezentują one fałszywy, bo oparty na przemocy model sprawowania władzy. Księga Daniela powstawała w czasie, w którym Izrael, miażdżony przez obce potęgi, walczył o swoją niepodległość pod wodzą Machabeuszy. Od wieków wciągany w obszar wpływów coraz nowszych imperiów wyczekiwał z napięciem pojawienia się kogoś, kto zaprowadzi upragniony porządek i przywróci królestwo Dawida. W tej sytuacji przychodzący z obłoków Syn Człowieczy to nie tyle wyjątkowy reprezentant ludu czy ludzkości, ile eschatologiczny zbawca, niebiańska istota, ktoś, komu Bóg powierzył realną władzę. W czasach zamętu i niepewności wkracza na scenę historii gotowy rozwiązać wszelkie zarzewia konfliktu i podporządkować Izraelowi wszystkie narody.

Czy do takiej wizji odwoływał się Jezus? Czy przywołując postać Syna Człowieczego, chciał przedstawić swoją władzę w kategoriach triumfu i przenieść ją na bliżej nieokreśloną, eschatologiczną przyszłość?

Władza na ziemi

Mówienie o władzy Jezusa w trakcie Jego ziemskiej misji może zaskakiwać. Uważny czytelnik Ewangelii zauważy jednak bez trudu te momenty w Jego życiu, w których nie tylko nie uciekał On od uznania swej władzy, ale otwarcie się o niej wypowiadał. „Syn Człowieczy jest Panem szabatu” – odpowiadał czyhającym na Jego błąd faryzeuszom (Łk 6,5). A u progu swej działalności, tuż przed uzdrowieniem paralityka, stwierdził, że „Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów” (Mk 2,10). Jezus nie zrezygnował z władzy ani nie ukrywał, że ją posiada. Nie bał się też z niej korzystać. Gdy nauczał, wypowiadał się z autorytetem. Słuchający Go tłum w synagodze w Kafarnaum „zdumiewał się Jego nauką: uczył ich bowiem jak ten, który ma władzę, a nie jak uczeni w Piśmie” (Mt 7,29). Jego władza dotyczyła nie tylko ludzkiego życia i zła, które jest z nim związane, grzechu czy chorób. Rozciągała się na wszystkie stworzenia. Uciszenie burzy na jeziorze jest tego wyraźnym przykładem.

Jezus, odwołując się do postaci Syna Człowieczego, wyraźnie domagał się uznania swojej rzeczywistej władzy. Nie chciał jej jednak sprowadzić do czysto ludzkich przestrzeni. Nie sprawował jej jak władcy, którzy uciskają poddane sobie narody (por. Mk 10,42). Źródło Jego władzy biło bowiem gdzie indziej, a jej pełnia miała się dopiero ujawnić po przejściu przez dolinę śmierci.

Służba władzy

Powróćmy do pytań postawionych przez Jezusa w okolicach Cezarei Filipowej. „W drodze pytał uczniów: »Za kogo uważają Mnie ludzie?«. Oni Mu odpowiedzieli: »Za Jana Chrzciciela, inni za Eliasza, jeszcze inni za jednego z proroków«. On ich zapytał: »A wy za kogo Mnie uważacie?«. Odpowiedział Mu Piotr: »Ty jesteś Mesjasz«. Wtedy surowo im przykazał, żeby nikomu o Nim nie mówili” (Mk 8,28-30). To kluczowy moment w misji Jezusa, kiedy dokonał się bardzo ważny zwrot. Odtąd „zaczął ich pouczać, że Syn Człowieczy musi wiele cierpieć, że będzie odrzucony przez starszych, arcykapłanów i uczonych w Piśmie; że będzie zabity, ale po trzech dniach zmartwychwstanie. A mówił zupełnie otwarcie te słowa” (Mk 8,31-32). Zapowiedź odrzucenia Jezusa, Jego męki i śmierci pojawi się jeszcze trzykrotnie.

„Słowa mówiące o władzy Jezusa są zorientowane na Jego mękę” – pisze Benedykt XVI. To bardzo zaskakujące połączenie. W kluczowym dla formacji uczniów momencie, którym było wyznanie wiary w okolicach Cezarei Filipowej, Jezus łączy władzę ze służbą. Wskazuje tym samym na samoograniczenie tej pierwszej. Jakby sam chciał pokazać, że posiadanie władzy związane jest z ogołoceniem. „Służenie jest autentycznym sposobem panowania i daje nam pewne wyobrażenie sposobu, w jaki Bóg jest Panem, wyobrażenie panowania Bożego” – kontynuuje papież Benedykt.

Jezus chciał wyraźnie zaznaczyć, że Jego droga do chwały naznaczona jest uniżeniem. Zostanie odrzucony przez ludzi i przybity do krzyża. Czy to oznacza, że stawia siebie w sytuacji kogoś, kto całkowicie pozbawia się władzy? Nic bardziej mylnego. Jezus oddaje swoje życie po to, aby je znów odzyskać. „Nikt mi go nie zabiera, lecz Ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać” (J 10,18).

Służba osiąga swój kres w darze z życia, a dzięki temu, że w Jezusie połączenie władzy i służby osiągnęło szczyt doskonałości, możliwe stało się jej pełne odzyskanie. W dniu wniebowstąpienia na Górze Oliwnej Jezus powie do uczniów: „Dana Mi jest wszelka władza na niebie i na ziemi” (Mt 28,18).

Władza pomagająca wzrastać

Patrząc na stosunek Jezusa do posiadanej przez siebie władzy warto postawić jeszcze jedno pytanie: dlaczego nigdy nie wykorzystał jej dla osobistych celów? Odpowiedź wydaje się prosta. Traktował władzę jako dar i zadanie. Otrzymał ją od Ojca dla dobra ludzi.

Patrząc z naszej, ludzkiej perspektywy, możemy powiedzieć, że Jezus był pozbawiony „żądzy władzy”. Była w Nim natomiast całkowita wolność ukierunkowana na Boga. To wolność od pychy, egoizmu czy niezdrowych ambicji. Wolność miłości. I właśnie dlatego zorientowana na dobro. W ten sposób władza Jezusa ujawnia swoją życiodajną siłę. Nigdy nie przygniata ani nie niszczy. Nie jest sposobem dominacji, ale ocalenia. Nie moralizuje, ale wyzwala.

O takim rozumieniu władzy mówił w programowej homilii swego pontyfikatu Jan Paweł II, proponując jej przyjęcie Kościołowi i światu: „Ta władza Pana naszego, absolutna, a przecież słodka i łagodna, odpowiada całej głębi ludzkiego wnętrza, jego wzniosłym dążeniom, jego woli i sercu. Nigdy nie przemawia językiem siły, ale wyraża się w miłości bliźniego i w prawdzie”. •

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.