Namaszczenie w Betanii

oprac. ks. Adam Sekściński

publikacja 17.04.2011 22:36

Wielki Tydzień w komentarzach Jana Pawła II

Namaszczenie w Betanii

Fragment książki "Komentarz do Ewangelii" , który publikujemy za zgodą Wydawnictwa M


Gdy Jezus przebywał w Betanii, w domu Szymona Trędowatego, podeszła do Niego kobieta z alabastrowym flakonikiem drogiego olejku i wylała Mu olejek na głowę, gdy spo­czywał przy stole. Widząc to, uczniowie oburzali się, mówiąc: «Na co takie marno­trawstwo? Przecież można było drogo to sprzedać i rozdać ubogim». Lecz Jezus za­uważył to i rzekł do nich: «Czemu sprawiacie przykrość tej kobiecie? Dobry uczynek speł­niła względem Mnie. Albowiem zawsze ubogich macie u siebie, lecz Mnie nie za­wsze macie. Wylewając ten olejek na moje ciało, na mój pogrzeb to uczyniła. "Zapraw­dę, powiadam wam: Gdziekolwiek po całym świecie głosić będą tę Ewangelię, będą rów­nież opowiadać na jej pamiątkę to, co uczy­niła». (Mt 26,6-13)

Opis ustanowienia Eucharystii w Ewangeliach synoptycznych porusza prostotą i dostojnością, z jaką Jezus w wieczór Ostatniej Wieczerzy ustanawia ten wielki Sakrament. Istnieje pewien epizod, który w pewnym sensie jest preludium: na­maszczenie w Betanii. Pewna kobieta, utożsamiona przez Jana z Marią - siostrą Łazarza, wylewa na głowę Jezusa flakonik drogocennego olejku, wywołując wśród uczniów, szczególnie u Judasza (por. Mt 26,8; Mk 14,4; J 12,4), negatywną reakcję, jakby ten gest, biorąc pod uwagę potrzeby biednych, był marnotrawstwem nie do przyjęcia. Jednak ocena ze strony Jezusa jest zupełnie inna. Z całym poszanowa­niem obowiązku wspierania potrzebujących, którymi uczniowie zawsze będą mu­sieli się zajmować - ubogich zawsze macie u siebie (Mt 26,11; Mk 14,7; por. J 12,8) - On, myśląc o zbliżającej się chwili swojej śmierci i złożenia do grobu, docenia namaszczenie, którego dostąpił jako zapowiedź tej czci, jakiej Jego ciało, nieroze­rwalnie związane z tajemnicą Jego osoby, będzie godne także po śmierci.

Chrystus rozmawia z kobietami o sprawach Bożych, znajdując u nich dla tych spraw zrozumienie: autentyczny rezonans umysłu i serca, odpowiedź wiary. I Jezus dla tej specyficznie kobiecej odpowiedzi wyraża uznanie i podziw, jak w wypadku niewiasty kananejskiej (por. Mt 15,28). Czasem tę żywą wiarę przenikniętą miło­ścią daje za przykład: naucza więc, biorąc asumpt z tej kobiecej odpowiedzi umysłu i serca. Tak czyni w wypadku owej kobiety grzesznicy, której postępowanie w domu faryzeusza staje się dla Jezusa punktem wyjścia dla wyjaśnienia prawdy o odpuszczeniu grzechów: odpuszczone jej są liczne grzechy, ponieważ bardzo umiłowała. A ten, komu mało się odpuszcza, mało miłuje (Łk 7,47). Przy sposob­ności innego namaszczenia Jezus bierze w obronę kobietę i jej uczynek wobec uczniów, w szczególności Judasza: Czemu sprawiacie przykrość tej kobiecie? Dobry uczynek spełniła względem Mnie (...). Wylewając ten olejek na moje ciało, na mój pogrzeb to uczyniła. Zaprawdę, powiadam wam: Gdziekolwiek po całym świecie głosić będą tę Ewangelię, będą również opowiadać na jej pamiątkę to, co uczyniła (Mt 26,6-13). Istotnie, Ewangelie głoszą nie tylko to, co uczyniła wspomniana kobieta w Betanii, w domu Szymona Trędowatego, ale także podkreślają, że w momencie ostatecz­nej próby, rozstrzygającej o całym mesjańskim posłannictwie Jezusa z Nazaretu, u stóp Krzyża znalazły się przede wszystkim kobiety. Z Apostołów dochował wier­ności tylko Jan. Kobiet zaś było wiele. Nie tylko Matka Chrystusa i siostra Matki Jego, Maria, żona Kleofasa, i Maria Magdalena (J 19,25) - ale wiele niewiast, które przypatrywały się z daleka. Szły one za Jezusem z Galilei i usługiwały Mu (Mt 27,55). Jak widać, w tej najcięższej próbie wiary i wierności kobiety okazały się mocniejsze od Apostołów; w tych momentach niebezpieczeństwa te, które wiele umiłowały, potrafiły przezwyciężyć lęk. Przedtem jeszcze były kobiety na drodze krzyżowej, które zawodziły i płakały nad Nim (Łk 23,27). Wcześniej jeszcze była żona Piłata, która przestrzegała swojego męża: Nie miej nic do czynienia z tym Sprawiedliwym, bo dzisiaj we śnie wiele nacierpiałam się z Jego powodu (Mt 27,19). (LXXIV)