Modlitwa arcykapłańska

publikacja 18.04.2011 23:01

Wielki Tydzień w komentarzach Jana Pawła II

Modlitwa arcykapłańska

Fragment książki "Komentarz do Ewangelii" , który publikujemy za zgodą Wydawnictwa M

To powiedział Jezus, a podniósłszy oczy ku niebu, rzekł: «Ojcze, nadeszła godzina. Otocz swego Syna chwałą, aby Syn Ciebie nią otoczył i aby mocą władzy udzielonej Mu przez Ciebie nad każdym człowiekiem dał życie wieczne wszystkim tym, których Mu dałeś. A to jest życie wieczne: aby znali Ciebie, jedynego prawdziwego Boga, oraz Tego, którego posłałeś, Jezusa Chrystusa. Ja Ciebie otoczyłem chwałą na ziemi przez to, że wypełniłem dzieło, które Mi dałeś do wy­konania. A teraz Ty, Ojcze, otocz Mnie u siebie tą chwałą, którą miałem u Ciebie pierwej, zanim świat powstał.
Objawiłem imię Twoje ludziom, których Mi dałeś ze świata. Twoimi byli i Ty Mi ich dałeś, a oni zachowali słowo Twoje. Teraz poznali, że wszystko, cokolwiek Mi dałeś, po­chodzi od Ciebie. Słowa bowiem, które Mi powierzyłeś, im przekazałem, a oni je przyję­li i prawdziwie poznali, że od Ciebie wysze­dłem, oraz uwierzyli, żeś Ty Mnie posłał. Ja za nimi proszę, nie proszę za światem, ale za tymi, których Mi dałeś, ponieważ są Twoimi. Wszystko bowiem moje jest Twoje, a Twoje jest moje, i w nich zostałem otoczony chwa­łą. Już nie jestem na świecie, ale oni są jeszcze na świecie, a Ja idę do Ciebie. Ojcze Święty, zachowaj ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, aby tak jak My stanowili jedno. Dopóki z nimi byłem, zachowywałem ich w Twoim imieniu, które Mi dałeś, i ustrze­głem ich, a nikt z nich nie zginął z wyjątkiem syna zatracenia, aby się spełniło Pismo. Ale teraz idę do Ciebie i tak mówię, będąc jesz­cze na świecie, aby moją radość mieli w so­bie w całej pełni. Ja im przekazałem Twoje słowo, a świat ich znienawidził za to, że nie są ze świata, jak i Ja nie jestem ze świata. Nie proszę, abyś ich zabrał ze świata, ale byś ich ustrzegł od złego. Oni nie są ze świata, jaki Ja nie jestem ze świata. Uświęć ich w prawdzie. Słowo Twoje jest prawdą. Jak Ty Mnie posłałeś na świat, tak i Ja ich na świat posłałem. A za nich Ja poświęcam w ofierze samego siebie, aby i oni byli uświę­ceni w prawdzie.
Nie tylko za nimi proszę, ale i za tymi, którzy dzięki ich słowu będą wierzyć we Mnie; aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stano­wili w Nas jedno, aby świat uwierzył, żeś Ty Mnie posłał. I także chwałę, którą Mi da­łeś, przekazałem im, aby stanowili jedno, tak jak My jedno stanowimy. Ja w nich, a Ty we Mnie! Oby się tak zespolili w jedno, aby świat poznał, żeś Ty Mnie posłał i żeś Ty ich umiło­wał tak, jak Mnie umiłowałeś. Ojcze, chcę, aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świata. Ojcze sprawiedli­wy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę ob­jawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowa­łeś, w nich była i Ja w nich».
(J 17,1-26)

Wiara, nadzieja i miłość są jak trzy gwiazdy jaśniejące na niebie naszego życia duchowego, by prowadzić nas do Boga. Są one w najwyższym stopniu cnotami teologalnymi: pozwalają nam żyć w komunii z Bogiem i wiodą nas do Niego. Tworzą tryptyk, którego szczytem jest miłość, agape, wspaniale wysławiana przez św. Pawła w hymnie z Pierwszego Listu do Koryntian. Kończy się on następującym stwierdzeniem: Tak więc trwają wiara, nadzieja, miłość - te trzy: z nich zaś największa jest miłość (13,13). Cnoty teologalne, jeśli ożywiają uczniów Chrystusa, nakłaniają ich do jedności, zgodnie ze wskazaniami zawartymi w Pawłowych słowach, których wysłuchaliśmy na początku: jedno jest ciało (...), jedna nadzieja, (...), jeden Pan, jedna wiara, (...) jeden Bóg i Ojciec (por. Ef 4,4-6). (...)

We wspomnianym fragmencie Listu do Efezjan Apostoł wysławia przede wszyst­kim jedność wiary. Jedność ta ma swoje źródło w słowie Bożym, które wszystkie Kościoły i Wspólnoty kościelne uważają za lampę na swej drodze przez dzieje (por. Ps 119[118),105). Kościoły i Wspólnoty kościelne wyznają razem wiarę w jednego Pana, Jezusa Chrystusa, prawdziwego Boga i prawdziwego człowieka, oraz w jedne­go Boga i Ojca wszystkich (por. Ef 4,5-6). Ta zasadnicza jedność, wraz z jednością ustanowioną przez chrzest, jest widoczna wyraźnie w wielu dokumentach dialogu ekumenicznego, nawet jeśli w niektórych sprawach utrzymują się różnice zdań.

Na przykład, w jednym z dokumentów Ekumenicznej Rady Kościołów czytamy: Chrze­ścijanie wierzą, że jedyny prawdziwy Bóg, który dał się poznać Izraelowi, objawił się w najwyższym stopniu w Tym, którego postał, w Jezusie Chrystusie (J 17,3); wierzą, że w Chrystusie Bóg pojednał ze sobą świat (2 Kor 5,19) i że przez swego Ducha Świętego obdarza nowym i wiecznym życiem wszystkich, którzy przez Chrystusa powierzają się Mu (Wyznawać jedną wiarę, 1992, n. 6.). Wszystkie Ko­ścioły i Wspólnoty kościelne nawiązują do starożytnych Symboli wiary i definicji pierwszych Soborów powszechnych. Pozostają jednak do usunięcia pewne rozbież­ności doktrynalne, aby droga jedności wiary osiągnęła pełnię, o której mówi Chry­stusowa obietnica: będą słuchać głosu mego, i nastanie jedna owczarnia, jeden pasterz (J 10,16).

W tekście Listu do Efezjan, który wybraliśmy jako podstawę rozważań podczas naszego spotkania, św. Paweł mówi również o tym, że zostaliśmy wezwani do jednej nadziei (por. 4,4). Nadzieja ta znajduje swój wyraz we wspólnym wysiłku modlitwy i postępowania zgodnego z wiarą, w oczekiwaniu na królestwo Boże. W tej rozległej rzeczywistości ruch ekumeniczny zmierza ku zasadniczym celom, które się splatają i stają przedmiotem jednej nadziei: jedność Kościoła, ewangelizacja świata, wyzwo­lenie i pokój ludzkiej wspólnoty. Ruch ekumeniczny umocnił się również dzięki dialogowi z ziemskimi i humanistycznymi nadziejami naszych czasów, a nawet z ukrytą, na pozór płonną nadzieją tych, którzy są pozbawieni nadziei. Choć chrze­ścijanie doświadczają wzajemnych napięć i podziałów, te wielorakie współczesne formy nadziei skłoniły ich do odkrycia wspólnego motywu nadziei i do dania o niej świadectwa przez uznanie, że Chrystus jest jej niezniszczalnym fundamentem. Francuski poeta napisał: Trudno jest zachować nadzieję. (...) Łatwo jest popaść w rozpacz i to jest wielka pokusa (Charles Peguy, Le portique des mysteres de la seconde vertu, ed. de la Pleiade, s. 538). Jednakże dla nas chrześcijan pozostaje zawsze aktualne wezwanie św. Piotra do uzasadnienia nadziei, która jest w nas (por. 1 P 3,15).

Szczytem trzech cnót teologalnych jest miłość, którą Paweł porównuje niemal do złotego węzła, scalającego w doskonałej harmonii wspólnotę chrześcijańską: Na to zaś wszystko [przyobleczcie] miłość, która jest więzią doskonałości (Kol 3,14). W uroczystej modlitwie o jedność uczniów Chrystus ukazuje jej głęboką, teologiczną treść: aby miłość, którą Ty [Ojcze] Mnie umiłowałeś, w nich była i Ja w nich (J 17,26). Właśnie ta miłość, przyjęta i pogłębiona, tworzy z Kościoła jedno ciało, jak pokazuje nam dalej św. Paweł: żyjąc prawdziwie w miłości, sprawmy, by wszystko rosło ku Temu, który jest Głową - ku Chrystusowi. Z Niego [poczynając] całe Ciało - zespalane i utrzymywane w łączności dzięki całej więzi umacniającej każdy z członków stosownie do jego miary - przyczynia sobie wzrostu dla budowania siebie w miłości (Ef 4,15-16)

 Kościelną przystanią miłości i jednocześnie jej niewyczerpanym źródłem jest Eu­charystia, komunia Ciała i Krwi Pańskiej, antycypacja doskonałej zażyłości z Bogiem. Niestety, jak wspomniałem w poprzedniej katechezie, w kontaktach między podzielonymi chrześcijanami z powodu rozbieżności w sprawach wiary nie jest jesz­cze możliwe wspólne sprawowanie tej samej liturgii eucharystycznej. Mimo to gorą­co pragniemy odprawiać razem jedyną Eucharystię Chrystusa i to pragnienie już staje się wspólnym uwielbieniem i wspólną modlitwą błagalną. Razem zwracamy się do Ojca i czynimy to coraz bardziej «jednym sercem» (Ut unum sint, 45). Sobór przypomniał nam, że ten święty plan pojednania wszystkich chrześcijan w jedności jednego i jedynego Kościoła Chrystusowego przekracza ludzkie siły i zdolności. Dla­tego musimy złożyć całą naszą nadzieję w modlitwie Chrystusa za Kościół, w miłości Ojca ku nam, w mocy Ducha Świętego (Unitatis redintegratio, 24).
 

W imponującym opisie zawartym w Apokalipsie, przed chwilą odczytanym, wy­stępuje nie tylko licznie zebrany naród izraelski, symbolizowany przez dwanaście pokoleń, ale także olbrzymia rzesza ludzi ze wszystkich stron świata i ze wszystkich kultur, odzianych w białe szaty świetlanej i błogosławionej wieczności. Ten suge­stywny obraz stanowi punkt wyjścia dla rozważań na temat dialogu międzyreligijnego, który w naszych czasach jest bardzo aktualny. Wszyscy sprawiedliwi na ziemi zanoszą Bogu hymn pochwalny, osiągnąwszy chwałę po przejściu trudnej i mo­zolnej drogi w życiu ziemskim. Przeszli przez wielki ucisk (por. Ap 7,14) i doznali oczyszczenia dzięki krwi Baranka za wielu wylanej na odpuszczenie grzechów (por. Mt 26,28). Wszyscy więc mają udział w tym samym źródle zbawienia, które Bóg ofiarował ludzkości, bowiem Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by świat został przez Niego zbawiony (J 3,17).

Zbawienie zostaje ofiarowane wszystkim narodom, co potwierdza przymierze zawarte z Noem (por. Rdz 9,8-17), świadczące o powszechnym charakterze Bożego objawienia i ludzkiej odpowiedzi wiary. Potem w Abrahamie będą otrzymywały bło­gosławieństwo ludy całej ziemi (Rdz 12,3). Podążają one do świętego miasta, by cieszyć się pokojem, który odmieni oblicze świata, kiedy to miecze zostaną przeku­te na lemiesze, a włócznie na sierpy (por. Iz 2,2-5). Z przejęciem czytamy następu­jące słowa u Izajasza: Egipt służyć będzie Asyrii. (...) Pan Zastępów pobłogosławi mu, mówiąc: «Błogosławiony niech będzie Egipt, mój lud, i Asyria, dzieło moich rąk, i Izrael, moje dziedzictwo» (Iz 19,23.25). Połączyli się władcy narodów - śpiewa Psalmista - z ludem Boga Abrahama. Bo możni świata należą do Boga, On zaś jest najwyższy (Ps 47[46],10). Co więcej, prorok Malachiasz słyszy wznoszące się do Boga z całego kręgu ludzkości wołanie uwielbienia i chwały: Albowiem od wschodu słońca aż do jego zachodu wielkie będzie imię moje między narodami, a na każdym miejscu dar kadzielny będzie składany imieniu memu i ofiara czysta. Albowiem wielkie będzie imię moje między narodami - mówi Pan Zastępów (Ml 1,11). Ten sam prorok zapytuje: Czyż nie mamy wszyscy jednego Ojca? Czyż nie stworzył nas jeden Bóg? (Ml 2,10).

Pewna forma wiary zawiera się zatem w wołaniu skierowanym do Boga, nawet jeżeli Jego oblicze pozostaje nieznane (por. Dz 17,23). Cała ludzkość dąży do auten­tycznej adoracji Boga i do braterskiej wspólnoty ludzi za sprawą Ducha Prawdy przekraczającego w swym działaniu widzialny obręb Mistycznego Ciała Chrystusa (Redemptor hominis, 6). W związku z tym św. Ireneusz przypomina, że Bóg ustano­wił cztery przymierza z ludzkością: z Adamem, z Noem, z Mojżeszem i z Jezusem Chrystusem (por. Adversus haereses, 3, 11, 8). Pierwsze trzy, prowadzące idealnie do pełni Chrystusa, ukazują dialog Boga ze stworzeniem, spotkanie objawienia i miłości, światła i łaski, które Syn Boży jednoczy, pieczętuje w prawdzie i prowadzi do doskonałości.

W tym świetle wiara wszystkich narodów wyraża się w nadziei. Nie jest ona jesz­cze rozświetlona pełnią objawienia, które wiąże ją z Bożymi obietnicami i czyni z niej cnotę teologalną. Jednakże święte księgi różnych religii otwierają się na na­dzieję w takiej mierze, w jakiej ukazują perspektywę Boskiej komunii, wyznaczają historii cel w postaci oczyszczenia i zbawienia, wzywają do poszukiwania prawdy oraz bronią wartości życia, świętości i sprawiedliwości, pokoju i wolności. Dzięki tej głębokiej sile, nieznikającej nawet mimo ludzkich sprzeczności, doświadczenie re­ligijne otwiera ludzi na Boży dar miłości i na jej wymagania.

Taki jest kontekst dialogu międzyreligijnego, do którego zachęcał nas II Sobór Watykański (por. Nostra aetate, 2). Dialog ten przejawia się we wspólnym zaanga­żowaniu wszystkich wierzących na rzecz sprawiedliwości, solidarności i pokoju. Wyraża się w kontaktach kulturowych, rzucających ziarna ideału i transcendencji w jałową często ziemię polityki, ekonomii i życia społecznego. Znajduje swój specyficzny wyraz w dialogu religijnym, w którym chrześcijanie dają pełne świadec­two wiary w Chrystusa, jedynego Zbawiciela świata. Dzięki tej samej wierze są oni świadomi, że droga do pełni prawdy (por. J 16,13) wymaga pokornego słuchania, by można było dostrzec wartość każdego promienia światła, będącego zawsze owocem Ducha Chrystusowego, skądkolwiek pochodzi.
 

 

Do misji Kościoła należy wspomaganie wzrostu Królestwa Pana naszego i Jego Chrystusa, którego jest sługą. Rola ta polega również na uznaniu, że zaczątkową postać tego Królestwa można znaleźć poza granicami Kościoła, na przykład w ser­cach wyznawców innych tradycji religijnych, w tym, jak przeżywają oni wartości ewangeliczne i pozostają otwarci na działanie Ducha (Papieska Rada ds. Dialogu Międzyreligijnego i Kongregacja ds. Ewangelizacji Narodów, Dialog i przepowiada­nie, 35). Jak nam wskazał II Sobór Watykański, odnosi się to zwłaszcza do religii monoteistycznych, a zatem do judaizmu i islamu. W tym duchu w bulli ogłaszają­cej Rok Jubileuszowy wyraziłem następujące pragnienie: Oby jubileusz przyczynił się do postępu we wzajemnym dialogu, abyśmy pewnego dnia mogli wszyscy - żydzi i chrześcijanie, przekazać sobie w Jerozolimie pozdrowienie pokoju (Incarnationis mysterium, 2). Dziękuję Panu za to, że podczas niedawnej pielgrzymki do Ziemi Świętej mogłem z radością przekazać i otrzymać to pozdrowienie, stano­wiące obietnicę kontaktów, które będą nas prowadzić do coraz większego i po­wszechnego pokoju.

Kapłani na mocy swej posługi są powołani, by w szczególny sposób celebrować Ewangelię nadziei, głosić ją i jej służyć. Na mocy sakramentu Święceń, który jedno­czy biskupów i kapłanów z Chrystusem, Głową i Pasterzem, winni oni upodobnić całe swoje życie i swoje działanie do Jezusa; przez głoszenie słowa, sprawowanie sakramentów i przewodniczenie wspólnocie chrześcijańskiej uobecniają oni miste­rium Chrystusa; przez sprawowanie swej posługi mają oni przedłużać obecność Chrystusa, jedynego i najwyższego Pasterza, a przez naśladowanie Jego stylu życia ukazywać Go w sposób przejrzysty powierzonej im owczarni (Jan Paweł II, Pastores dabo vobis, 15). Żyjąc w świecie, ale nie będąc ze świata (por. J 17,15-16), w obecnej sytuacji kulturowej i duchowej kontynentu europejskiego są wezwani, by być znakiem sprzeciwu i nadziei dla społeczeństwa chorego na horyzontalizm i po­trzebującego otwarcia na Transcendencję.

W tej perspektywie nabiera znaczenia również celibat kapłański, znak nadziei pokładanej całkowicie w Panu. Nie jest on po prostu tylko kościelną dyscypliną na­łożoną przez władzę kościelną; przeciwnie, jest przede wszystkim łaską, nieocenio­nym darem Boga dla Kościoła, profetyczną wartością dla obecnego świata, darem z siebie samego składanym w Chrystusie Jego Kościołowi, źródłem intensywnego życia duchowego i pasterskiej owocności, świadectwem eschatologicznego króle­stwa, znakiem miłości Boga do tego świata, jak też niepodzielnej miłości kapłana do Boga i do Jego ludu. Przeżywany w odpowiedzi na dar Boga i jako przezwyciężenie pokus społeczeństwa hedonistycznego, celibat nie tylko sprzyja ludzkiemu realizo­waniu się tych, którzy są do niego powołam, ale jawi się również jako źródło ducho­wego wzrostu innych.

Uważany w całym Kościele za stosowny dla kapłanów, obowiązujący w Kościele łacińskim, wysoko ceniony przez Kościoły Wschodnie, celibat w kontekście dzisiej­szej kultury jawi się jako wymowny znak, którego trzeba strzec jako cennego dobra dla Kościoła. Zmiana aktualnej dyscypliny w tym względzie nie wpłynęłaby na prze­zwyciężenie kryzysu powołań do kapłaństwa, jakiego jesteśmy świadkami w wielu częściach Europy. Zaangażowanie w służbie Ewangelii nadziei wymaga też, aby w Kościele przedstawiać celibat w jego pełnym bogactwie biblijnym, teologicznym i duchowym.

Jezus, który umarł za nasze grzechy, za szczególnym i cudownym zrządzeniem Bożym zmartwychwstał. Przez swoje zmartwychwstanie w pełni zatriumfował nad zepsuciem i śmiercią, nad tymi wszystkimi formami zła, jakie mogą przeszkodzić autentycznej szczęśliwości człowieka. Przez wniebowstąpienie ludzka natura Chrystusa została wyniesiona na sam szczyt uwielbienia. Jak mówi św. Leon Wielki: nasza skromna natura została wyniesiona w Chrystusie aż do tronu Boga Ojca, ponad całe wojsko niebieskie, ponad chóry aniołów, ponad wszelkie granice wszel­kiej władzy (De Ascensione Domini. Sermo 74, II, 1: PL 54, 397, 616). Ta wielka tajemnica wiary wzbudza u nas wszystkich nadzwyczajną nadzieję. Także i my po­dążymy za Chrystusem w Jego uwielbieniu i złączymy się z Nim na całą wieczność: Naprawdę były to kości Chrystusa i Jego mięśnie oraz Jego rany... Wszystko to było prawdziwe. Ale także jest prawdą, że Jego fizyczne ciało wyprzedziło nas do nieba (św. Augustyn, De Ascensione Domini. Sermo 464, IX 6: PL 38, 1218).
 

Nadzieja wyciska swoje znamię na całym naszym ziemskim życiu. W Boskim działaniu w przedziwny sposób splatają się koniec z początkiem. Mamy tego świa­dectwo w czytaniach liturgicznych na niedzielę po Wniebowstąpieniu Pańskim. Oto na końcu Apokalipsy, ostatniej księgi Nowego Testamentu, księgi, która obrazu­je koniec i kres doczesności, słyszymy taką zapowiedź: Oto przyjdę niebawem, a moja zapłata jest ze mną, by tak każdemu odpłacić, jaka jest jego praca. Jam Alfa i Omega, Pierwszy i Ostatni. Początek i Koniec (Ap 22,12-13). A jakby echo tej za­powiedzi rozlegają się w tym apokaliptycznym wymiarze głosy pełne żarliwej prośby: Duch i Oblubienica mówią «Przyjdź!» A kto słyszy, niech powie: «Przyjdź!» I kto odczuwa pragnienie, niech przyjdzie, kto chce, niech wody życia darmo zaczerpnie (tamże, 22,17).

Słychać znów głos Wysłańca, głos Chrystusa: Mówi Ten, który o tym świadczy: «Zaiste, przyjdę niebawem» (tamże, 22,20). A na to ostatnia odpowiedź Apostoła i zarazem całego Kościoła - stworzenia brzmi; Amen. Przyjdź, Panie Jezu! (Marana tha). Tak więc kres staje się początkiem. Nowym początkiem. Ostatecznym po­czątkiem wszystkiego w Bogu. Bóg sam nie zna początku ani kresu. Jest poza po­czątkiem i poza kresem. A równocześnie jest On dla wszystkiego, co stworzone, początkiem i kresem. A będąc dla człowieka stworzonego na swój obraz i podobień­stwo, najdoskonalszym początkiem dla tegoż człowieka, który w Nim, w Bogu, znaj­duje swój kres, staje się nowym ostatecznym początkiem za sprawą Jezusa Chrystu­sa. Jest to prawda, którą wypada nam wszystkim - wspólnotom i osobom - szcze­gólnie rozważać, gdy myślimy o naszym początku: o dniu urodzin, tj. o tym począt­ku, któremu odpowiada kres w czasie. Człowiek i Kościół znajdują ten kres w Bogu - a kres ten staje się nowym ostatecznym początkiem za sprawą Chrystusa.

Jezus Chrystus, ma świadomość tego, że zbliża się kres Jego ziemskiego posłan­nictwa: że zbliża się moment Jego odejścia. Mówi o tym wyraźnie do swoich najbliż­szych, do Apostołów zgromadzonych w Wieczerniku: pożyteczne jest, abym Ja od­szedł (J 16,7). I równocześnie mówi: Nie zostawię was sierotami: powrócę do was (J 14,18) i rozraduje się serce wasze (J 16,22). Mówi więc: odchodzę i przychodzę do was.

To odejście, które się przybliża - ten kres, który ma nastąpić: odejście przez mękę, krzyż i śmierć - jest początkiem Nowego Przyjścia. Objawi się ono dnia trzeciego przez zmartwychwstanie Chrystusa, w mocy Ducha Świętego, i trwać będzie stale we wszystkich, którzy przyjmując tajemnicę Chrystusowego zmar­twychwstania, poddają swoje serca mocy tego Ducha, którego zesłanie stale trwa.

Jest to prawda ważna i podstawowa zarówno dla każdego z nas: ludzi, nas: ochrzczonych -jak też dla każdej wspólnoty ludu Bożego w Kościele. Jest ważna i dla waszej parafii, i dla waszego Biskupa, który dziś wspólnie z waszą parafią wraca pamięcią i sercem do początku, do dnia narodzin. Jest to prawda ważna i podstawowa - albowiem w niej zarysowuje się pełny profil życia, jakie mamy w Jezusie Chrystusie. Żyjemy w profilu Jego odejścia i przyjścia zarazem. Żyjemy w mocy Ducha Świętego, który sprawia, że nasze ludzkie życie ma swój nowy Po­czątek w zmartwychwstaniu Chrystusa - i ma swój kres w Bogu Samym, który nie zna kresu.

I dlatego też ten Szczepan, diakon jerozolimski, pierwszy męczennik, który ze słowami przebaczenia konał kamienowany przez swych rodaków, jako ostatnie sło­wo wypowiedział tę przejmującą prośbę: Panie Jezu, przyjmij ducha mojego (Dz 7,59). Spełniając tę prośbę w stosunku do swego męczennika - ale też w sto­sunku do każdego człowieka, do każdego z nas - Chrystus dopełnia stale swego marana tha. W tym profilu stale żyje Kościół. W tym profilu każdy z nas żyje i umie­ra na tej ziemi.

I dlatego też ostatnia modlitwa Jezusa wobec zbliżającego się tu na ziemi Jego ziemskiego kresu: męki, krzyża i śmierci, jest modlitwą o nieustające Zsyłanie Du­cha Świętego: proszę... aby wszyscy stanowili jedno, jak Ty, Ojcze, we Mnie, a Ja w Tobie, aby i oni stanowili w Nas jedno... (J 17,21). Tę Boską Jedność Ojciec i Syn stanowią w Duchu Świętym. A jeśli my, ludzie, mamy uczestniczyć w tej jedności, jeśli mamy sami ją stanowić - to też tylko w Duchu Świętym, dzięki Jego mocy. Modlitwa arcykapłańska Chrystusa w przeddzień Jego odejścia zwraca się całkowi­cie ku zesłaniu Ducha Świętego (trzeba, aby Kościół cały modlitwę tę podejmował, zwłaszcza w obecnym okresie): Chrystus stale przychodzi do nas w Nim - i jest z nami przez Niego. A my także z Nim i przez Niego zjednoczeni z Chrystusem stanowimy jedność: jedność wiary - tu na ziemi, i jedność chwały - w przyszłym życiu, które początek swój bierze w zmartwychwstaniu Chrystusa. Wiara jest po­czątkiem chwały.

Jedność - zjednoczenie uczniów -jest świadectwem mocy Ducha, świadec­twem Chrystusowego posłannictwa. Kościół, ufny w moc Ducha Świętego, którego przyjmuje stale od Chrystusa, nie przestaje się modlić o zjednoczenie wszystkich Jego wyznawców, nie przestaje do niego dążyć - nie przestaje też ufać w zjedno­czenie wszystkich za sprawą Jego Krzyża i Zmartwychwstania. Nie przestaje też Kościół ufać w zbawienie każdego człowieka, nie przestaje podążać ku przyszłej chwale człowieka w Chrystusie, nie przestaje dla tej chwały pracować i cierpieć: Ojcze, chcę aby także ci, których Mi dałeś, byli ze Mną tam, gdzie Ja jestem, aby widzieli chwałę moją, którą Mi dałeś, bo umiłowałeś Mnie przed założeniem świa­ta. Ojcze sprawiedliwy! Świat Ciebie nie poznał, lecz Ja Ciebie poznałem, i oni poznali, żeś Ty Mnie posłał. Objawiłem im Twoje imię i nadal będę objawiał, aby miłość, którą Ty Mnie umiłowałeś, w nich była, i Ja w nich (J 17,24-26). (CCLXXXII)