publikacja 01.06.2011 09:47
Biblijne wątki Wiedzy krzyża Edyty Stein
Fragment książki ks. Mariusza Rosika "Na granicy światła. Biblijne wątki Wiedzy krzyża Edyty Stein" który zamieszczamy za zgodą Autora i Wydawnictwa TUM
Kolejne cytaty zaczerpnięte są z listów Pawłowych. Droga Pawła i Stein do wiary chrześcijańskiej była w pewnym sensie podobna. Oboje porzucili judaizm dla prawdy odnalezionej w Chrystusie. O samym apostole Stein zauważa: „W owych dniach, gdy wokół otaczała go noc, lecz w jego duszy świeciło światło, on, gorliwy wyznawca Prawa, zrozumiał, że Prawo jest jedynie nauczycielem w drodze prowadzącej do Chrystusa. Mogło ono przygotować na przyjęcie Życia, ale Życia samego dać nie potrafiło. Chrystus przyjął na Siebie jarzmo Prawa, wypełnił je doskonale i z powodu Prawa umarł. Przez to samo uwolnił od Prawa tych, którzy pragnęli przyjąć Życie od Niego. Lecz przyjmują je wtedy tylko, gdy jednocześnie oddają własne"[1]. Pierwszy z Pawłowych fragmentów, na który powołuje się Stein we Wiedzy Krzyża zaczerpnięty został z listu Apostoła Narodów do mieszkańców Koryntu: „Nie posłał mnie Chrystus, abym chrzcił, lecz abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża. Nauka bowiem krzyża głupstwem jest dla tych, co idą na zatracenie, mocą Bożą zaś dla nas, którzy dostępujemy zbawienia. Napisane jest bowiem: Wytracę mądrość mędrców, a przebiegłość przebiegłych zniweczę. Gdzie jest mędrzec? Gdzie uczony? Gdzie badacz tego, co doczesne? Czyż nie uczynił Bóg głupstwem mądrości świata? Skoro bowiem świat przez mądrość nie poznał Boga w mądrości Bożej, spodobało się Bogu przez głupstwo głoszenia słowa zbawić wierzących. Tak więc, gdy Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak i spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi" (1 Kor 1,17.22-25).
Wyjaśnienie tekstu
Doniosłość tzw. teologii krzyża jest dostrzegalna w zawołaniu, które zdominowało dużą część Pawłowego Pierwszego Listu do Koryntian: „Głosimy Chrystusa ukrzyżowanego" (1 Kor 1,23). Zasadnicza jej teza sytuuje wydarzenie krzyża w samym centrum historii zbawienia, a wszystkie inne wydarzenia zbawcze (łącznie ze zmartwychwstaniem czy paruzją) ukazuje zawsze w korelacji ze śmiercią Jezusa na krzyżu. W takiej perspektywie teologia krzyża wydaje się punktem początkowym dla każdej chrześcijańskiej teologii.
Fragment 1 Kor 1,18-2,5 dotyczy relacji pomiędzy krzyżem a atrybutami Boga. Jest kierowany do wspólnoty, która zdawała się zatracać centralną pozycję wydarzenia krzyża w swym przepowiadaniu i wierzeniach na rzecz idei graniczących z gnostyckimi. Paweł z naciskiem podkreśla, że każde nauczanie o atrybutach Bożych musi być zakorzenione w teologii krzyża i widziane w jego perspektywie, a nie przez pryzmat tego, co ludzie uważają za „mądrość". De facto istnieją u Pawła liczne paralelizmy pomiędzy jego teologią krzyża a doktryną o usprawiedliwieniu. Najważniejszy dotyczy faktu, że tak jak niektórzy próbują poznać Boga przez własny rozum, tak inni usiłują osiągnąć zbawienie na podstawie własnych uczynków.
Tora uznawana była przez żydów I stulecia po Chr. za bezwarunkowo obowiązującą wolę Boga[2]. Przed zburzeniem świątyni Tora stanowiła w pewnym sensie prawo obowiązujące w prowincjach zamieszkiwanych przez Żydów; było to prawo, którego starano się przestrzegać, choć przecież nie było narzucone przez okupanta rzymskiego.
----------------------------
[1] Cytat za: E. STEIN, Wiedza Krzyża, w: Światłość w ciemności, II, Kraków 1977, 28.
[2] O jej znaczeniu na co dzień przypominać miały: tefilin, mezuza i filakterie; J. MAIER, Między Starym a Nowym Testamentem. Historia i religia w okresie Drugiej Świątyni, tlum. E. Marszał, J. Zakrzewski, Myśl Teologiczna, Kraków 2002, 248-249.
Po zburzeniu przybytku jerozolimskiego Tora stała się modus vivendi dla Żydów mieszkających gdziekolwiek. Wymagała oczywiście reinterpretacji i temu zajęciu poświęcili się rabini[3]. Los całego ludu Bożego, a ostatecznie i innych narodów, zależeć miał od przestrzegania bądź przekraczania woli Bożej. Posiada więc walor nie tylko moralny i jurydyczny, ale staje się prawem życia[4]. Właściwie interpretowana i wypełniana staje się drogą wiodącą do zbawienia. Wydaje się, że niektórzy spośród judeochrześcijan, po przyjęciu Chrystusa, powrócili do dawnego sposobu myślenia, a nawet próbowali narzucić go innym. Paweł przekonuje, że nie jest możliwe osiągnięcie zbawienia na podstawie samych tylko uczynków; podobnie nie można też poznać Boga samym tylko rozumem ludzkim. Rozum ludzki nie jest w stanie poznać mocy płynącej z krzyża. Dlatego objawiona ewangelia jest „słowem krzyża" (grec. ho logos tou staurou). Jest ona głupstwem dla tych, którzy idą drogą zatracenia, mocą Bożą dla tych, którzy jej uwierzyli (1 Kor 1,17-18). Dla tych ostatnich jest to przede wszystkim ewangelia o miłości wiernej człowiekowi aż do końca, w krzyżu bowiem miłosierna miłość Ojca i zwycięska miłość Syna do człowieka przejawiają się najpełniej[5]. Najbardziej intensywnie mogą doświadczać jej ci, którzy najbardziej zagubili się w grzechu. Jeśli otwierają się na miłość Boga, który przychodzi do nich w ukrzyżowanym Chrystusie, mogą doświadczyć przemieniającego działania i mocy krzyża. Miłość Boga Ojca najpełniej bowiem widnieje na obliczu poniżonego i cierpiącego Chrystusa. Do zmartwychwstania droga wiedzie przez cierpienie i krzyż[6].
Twierdzenie Pawła, iż „Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości", przeciwstawione zostało działaniu chrześcijan, którzy „głoszą Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów i głupstwem dla pogan". Z żądaniami znaków nadnaturalnych wśród Żydów spotkał się sam Chrystus. Musiał dać wtedy faryzeuszom surową odpowiedź: „żaden znak nie będzie dany temu plemieniu" (Mk 8,12; Mt 16,4).
----------------------------
[3] Jezusową odpowiedzią na zaostrzanie nakazów prawa i obwarowywanie ich setkami regulujących norm, jak czynili to głównie faryzeusze (późniejsi rabini), jest zwrócenie uwagi na istotę Prawa: przykazanie miłości wobec Boga i bliźniego i właściwa wewnętrzna intencja działającego; J.P. MEIER, Reflections on Jesus-of-History Research Today, w: Jesus' Jewishness. Exploring the Place of Jesus within Early Judaism, red. J.H. Charlesworth, New York 1991, 94-95.
[4] Por. Pwt 30,15-20.
[5] „W Koryncie Paweł odkrył, że należy głosić miłosierdzie Boga, najpełniej objawione w misterium Krzyża, bowiem jest ono miłością, która wychodzi naprzeciw człowieka, wbrew jego oporom. Bóg w krzyżu Chrystusa objawia się jako niezwykle delikatny, pełen ojcowskiej i matczynej czułości-troski. Krzyż jest bowiem jako paschalna ofiara Jezusa ekspiacja - ofiara, poprzez która Bóg raz na zawsze pojednał człowieka ze sobą. Na Krzyżu Chrystusa wszechmoc Boga objawia się nie w gromach i cudach nad naturą, ale w przebaczeniu, w odnajdywaniu tego, kto zaginął"; H. WITCZYK, Od ewangelii o Jezusie Chrystusie pełnym mocy do ewangelii Krzyża, Verbum vitae 2 (2002), 214.
[6] Prawdą jest, jak pisze H. Witczyk (Od ewangelii o Jezusie Chrystusie pełnym mocy do ewangelii Krzyża, 214-215), że nie ma zmartwychwstania bez krzyża, jednak wydaje się, że autor zbyt dużą rolę przypisuje cierpieniu jako takiemu w dziele zbawienia. Cierpienie, podobnie jak grzechy, jest konsekwencją upadku pierwszych rodziców. Jedno i drugie nie było Bożym planem dla człowieka. Skoro jednak stało się faktem, Bóg posłużył się cierpieniem krzyża dla zbawienia ludzi. Prawdą jest, jak pisze autor, że Jezus „przyjął ludzkie cierpienie i umieranie" (tamże), ale prawdą jest i to, że Jezus przyjął na siebie nasze grzechy (a nawet „stał się grzechem" - można powiedzieć za św. Pawłem). Skoro Bóg nie chce grzechu, nie chce również cierpienia. Właśnie dlatego Jezus uwalniał ludzi od chorób, demonów, głodu. Twierdzenie, że ludzkie cierpienia (skutek pierwszego grzechu) przyczyniają się do zbawienia świata, może prowadzić do absurdalnego wniosku, że również i grzechy aktualne (również skutek pierwszego grzechu) mogą mieć taki sam skutek. Zbawczą wartość ma bez wątpienia cierpienie Jezusa, który wziąwszy na siebie nasze grzechy, zawisł na krzyżu. Dziś cierpienia mogą zbliżać nas do Boga, ale i mądrze przeżyta sytuacja grzechu może być krokiem ku nawróceniu, a przez to ku Bogu. Ostatecznie jednak wezwani jesteśmy do walki z cierpieniem i grzechami, tak jak czynił to Jezus.
Religijni przywódcy Izraela podobni są więc do pokolenia czasów Mojżesza, które często wystawiało Boga na próbę nawet po wielu dokonanych przez Niego znakach. Domaganie się znaku z nieba ujawnił brak zrozumienia przez oponentów faktu, że Bóg stoi u źródła całej misji Jezusa (por. Mk 3,20-35; 6,1-6). Obaj ewangeliści kończą perykopę oznajmieniem odejścia Jezusa z Galilei, a tym samym zakończenia tam publicznej Jego działalności. Można w tym fakcie dostrzec profetyczny gest Jezusa obwieszczający Jego zerwanie z nieskorymi do wiary członkami narodu wybranego. Taka jest też zasadnicza treść omawianej wypowiedzi Jezusa: ciągłe domaganie się nowych znaków przy jednoczesnym odrzuceniu tych, które daje Bóg, jest kuszeniem Boga, a nie szczerym poszukiwaniem prawdy.
Inną postawę reprezentowali Grecy. Ze względu na rozpowszechniony wśród nich kult filozofii i retoryki sądzili, że „zbawiciel" może być mówcą religijnym, prezentującym nowy system filozoficzno-etyczny. Choć w ich mitach mieściło się pojęcie zmartwychwstania, wykorzystywali je jedynie w interpretacjach alegorycznych. Gdy na terenach Grecji, a później Palestyny, zaczęto stosować rzymską karę ukrzyżowania, skazańców uznawano za odrzuconych przez Boga i wzgardzonych przez ludzi. Takie przekonanie królowało tak wśród Greków, jak wśród Rzymian. Uznanie więc za Zbawiciela człowieka ukrzyżowanego dla jednych było głupotą, dla innych zgorszeniem.
Bóg nie jest jednak „związany" ograniczeniami ludzkiego sposobu myślenia. Paweł sądzi, że ludzka mądrość bazuje na wymysłach umysłu, nie na objawieniu. Tak samo, jak Bóg z własnej woli usprawiedliwia grzeszników, co staje się skandalem dla tych, którzy uważają się za sprawiedliwych, tak też objawia się tym, którzy uchodzą za głupców w oczach świata, co staje się skandalem dla tych, którzy uważają się za mądrych. Od samego początku chrześcijaństwa krzyż pojmowany był przez jednych jako głupstwo, zaś przez drugich jako zgorszenie: „my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan" (1 Kor 1,23). A jednak tym, którzy aktem wiary przyjmują dzieło dokonane na krzyżu, odsłania on swą zbawczą moc.
Interpretacja Edyty Stein
Stein przywołuje Pawłowy wywód, gdy w swych rozważaniach zastanawia się nad orędziem Pisma Świętego. Już sam ten fakt jest znamienny: za najistotniejsze przesłanie Biblii uważa prawdę o krzyżu, z którego płynie odkupienie: „«Chrystus... posłał mnie... abym głosił Ewangelię, i to nie w mądrości słowa, by nie zniweczyć Chrystusowego krzyża. Żydzi żądają znaków, a Grecy szukają mądrości, my głosimy Chrystusa ukrzyżowanego, który jest zgorszeniem dla Żydów, a głupstwem dla pogan, dla tych zaś, którzy są powołani, tak spośród Żydów, jak spośród Greków, Chrystusem, mocą Bożą i mądrością Bożą. To bowiem, co jest głupstwem u Boga, przewyższa mądrością ludzi, a co jest słabe u Boga, przewyższa mocą ludzi» (1 Kor 1,17. 22-25). Słowo krzyża to ewangelia Pawła - orędzie, które głosi Żydom i poganom. Paweł jest świadkiem nieudolnym, pozbawionym pięknej wymowy; nie próbuje przekonywać argumentami rozumowymi. Całą siłę czerpie z tego, co głosi, tzn. z krzyża - czyli ze śmierci krzyżowej Chrystusa, z Chrystusa ukrzyżowanego. Chrystus jest mocą Bożą i Bożą mądrością nie tylko dlatego, że jest wysłannikiem Boga, Jego Synem, i że sam jest Bogiem, lecz szczególnie dlatego, że jest ukrzyżowany. Albowiem Jego śmierć krzyżowa stanowi w niezgłębionej mądrości Bożej środek odkupienia („denn der Kreuzestod ist das von Gottes unergründlicher Weisheit ersonnene Mittel der Erlösung"). Aby okazać, że ludzka siła i ludzka mądrość nie są zdolne dokonać zbawienia, Bóg dał zbawczą moc temu, który według kryterium ludzkiego sądu okazuje się słaby i głupi; który sam z siebie nie pragnie być czymś, lecz pozwala w sobie działać mocy Bożej" (s. 30-31).
Stein zauważa najpierw uniwersalizm misji Pawłowej: apostoł głosi ewangelię krzyża Żydom i poganom. Choć nie czyni tego uczonymi słowami ludzkiej mądrości, to jednak pragnie zbawczym orędziem dosięgnąć każdego. Zarówno jednak Żydzi, jak i poganie odrzucają głoszone słowo, gdyż mądrość ludzka nie jest w stanie przeniknąć Bożych zamysłów. Ani Grecy wykształceni na systemach filozoficznych, ani Żydzi poszukujący nadnaturalnych znaków nie są w stanie dostrzec wartości płynącej z wydarzenia krzyża. Przekonani, iż „przeklęty każdy, kto zawisł na drzewie" odrzucają Chrystusa i Jego zbawcze dzieło. Krzyż więc staje się wyzwaniem do przewartościowania ludzkich koncepcji mądrości i zbawienia.
Słowo krzyża stało się dla Edyty także obiektem poszukiwań naukowych[7]. W sporze pomiędzy Tomaszem z Akwinu a Janem Dunsem Szkotem dotyczącym motywów wcielenia (a co za tym idzie: także motywów odkupienia przez mękę, śmierć i zmartwychwstanie), poglądy Stein zbliżone są do tez Akwinaty. Tomasz uważał, że wcielenie Chrystusa było konieczne jedynie względnie, gdyż Bóg mógł zbawić człowieka w inny sposób; głównym motywem wcielenia było pragnienie wybawienia ludzi z grzechu. Odmiennego zdania był Duns Szkot; według niego, Chrystus dokonałby dzieła odkupienia nawet wtedy, gdyby człowiek nie popełnił grzechu, gdyż Bóg-człowiek jest ukoronowaniem dzieła stworzenia.
Idąc tym torem, Edyta przyjmuje, że działanie Boga motywowane jest miłością do człowieka, zgodnie z zapisem Listu do Rzymian: „Bóg zaś okazuje nam swoją miłość właśnie przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami" (Rz 5,5). Bóg dokonuje odkupienia ze względu na swą miłość do ludzi. Jednak odkupienie w taki sposób, w jaki zostało dokonane, to znaczy przez mękę i śmierć, nie było konieczne. Bóg mógł wybrać inny środek odkupienia. A ponieważ wybrał krzyż, to ze względu na doskonałość dzieła, które zamierzył - aby jak najpełniej zbliżyć się do ludzi pogrążonych w cierpieniu. Dlatego właśnie nawiązując do Pawłowego cytatu o słowie krzyża, Edyta pisze: „Jego śmierć krzyżowa stanowi w niezgłębionej mądrości Bożej środek odkupienia".
Teresa Benedykta doświadczyła osobiście, że krzyż stanowi zgorszenie i głupotę dla tych, którzy nie przyjęli dzieła Chrystusa. W kwietniu 1933 roku, a więc w roku objęcia władzy przez Hitlera, jeszcze jako osoba świecka, w drodze do Beuron zatrzymała się w Kolonii, gdzie wzięła udział w Godzinie Świętej przed pierwszym piątkiem miesiąca w kościele przy Karmelu. Tak wspomina ten moment: „Kapłan (wikariusz katedralny ks. Wüsten, jak się później dowiedziałam) głosił kazanie [...]. Mówił pięknie i porywająco, ale mnie nurtowało coś innego głębiej aniżeli jego słowa. Rozmawiałam ze Zbawicielem i powiedziałam Mu, że wiem, iż teraz Jego Krzyż został położony na naród żydowski. Większość tego nie rozumie, ale ci, co rozumieją, powinni być gotowi w imieniu wszystkich wziąć go na siebie. Ja chciałam to uczynić. On powinien mi tylko pokazać - jak. Gdy nabożeństwo dobiegło końca, miałam wewnętrzną pewność, że zostałam wysłuchana. Ale na czym miałoby polegać dźwiganie krzyża, tego jeszcze nie wiedziałam"[8].
Na wzór Chrystusa przyjmującego śmierć krzyżową, Edyta Stein oddała życie - jak sama mówiła - „za swój naród"[9].
----------------------------
[7] J. Machnacz zauważa: „W twórczości filozoficznej Edyty Stein należy wymienić trzy okresy: fenomenologiczny, spotkania z filozofią arystotelesowsko-tomistyczną oraz okres tzw. «filozofii chrześcijańskiej». Co należy powiedzieć o tych okresach twórczości? Jak przedstawia się ich ocena? Opinie są jednoznaczne. Ostatni okres twórczości filozoficznej Stein jest najsłabszy, właściwie nie można go nazywać filozoficznym, gdyż w tym czasie Stein świadomie miesza prawdy nauki z prawdami wiary. Nauka nie jest dla niej teorią, lecz żywą, działającą i skuteczną prawdą. Krzyż Jezusa Chrystusa, będący zgorszeniem dla Żydów i głupstwem dla Greków, jest dla niej umiłowaniem mądrości, jedynie prawdziwą filozofią. Próba «pogodzenia» filozofii starożytno-średniowiecznej z filozofią nowożytną jest ze wszech miar interesująca. Stein podjęła ją z nadzieją przybliżenia współczesnemu czytelnikowi - w nowej, fenomenologicznej szacie językowej - myślenia arystotelesowsko-tomistycznego"; Misja Edyty Stein dla współczesnego człowieka, W drodze 12 (1998) 104.
[8] S. MUSIAŁ, Tajemnica Edyty Stein, 86.
[9] „La «scienza della croce» di Teresa Benedetta non e semplice teoria ma verita vivente, e partecipazione reale nell'efficacia che scaturisce della croce. Come tutti i santi, ella ci mostra che chi si compromette con Dio puó realmente comprenderlo"; http://www.stein.karmel.pl/sympozja/teresianum/simposioS.html.
Przez całe życie czuła się Żydówką[10]. Kiedy została aresztowana w Holandii, wraz z innymi trzystu zakonnicami i zakonnikami, wiedziała, że czekają najtrudniejsze doświadczenie krzyża Chrystusa[11]. Świadectwo siostry Marii Magdaleny Dominiki Meierowskiej wyraża postawę całej grupy, a więc i postawę Edyty: „Idę z odwagą, z ufnością i z radością - również siostry zakonne, które są ze mną; wolno nam złożyć świadectwo Jezusowi i z naszymi biskupami zaświadczyć o prawdzie. Idziemy przez świat jako dzieci naszej Matki, Kościoła świętego, chcemy więc złączyć nasze cierpienia z cierpieniami naszego Króla, Zbawcy i Oblubieńca, ofiarować je za nawrócenie wielu, za Żydów, za tych, którzy nas prześladowali, i w ten sposób przyczynić się przede wszystkim do pokoju i przyjścia Królestwa Chrystusowego"[12].
Słowo krzyża było więc dla Edyty Stein spotkaniem z cierpieniem dotykającym istotnie człowieka, pozwalając mu uczestniczyć w życiu Chrystusa i jednoczyć się z Nim. Tylko poprzez to zjednoczenie, cierpienie może wyjednać innym łaski, w myśl słów Pawła, który w swoim ciele „dopełniał braki udręk Chrystusa dla dobra Jego Ciała, którym jest Kościół". Nie chodzi oczywiście o świadome poszukiwanie cierpień, o zaniedbanie leczenia w chorobie; chodzi o cierpienia, które dotykają człowieka i spadają na niego, najczęściej w formie prześladowań. Droga cierpienia może stać się najbardziej wypróbowaną do zjednoczenia z Chrystusem. Przyjmując cierpienie razem z Nim, Edyta Stein nie tylko odkrywa nadzieję nadającą sens jej życiu, ale wnika w tajemnicę Boga, który przyjmuje krzyż jako środek zbawienia. A potem, świadomie podejmuje decyzję o śmierci za swój naród. Była bowiem przekonana, że przez udział w krzyżu Chrystusa może dostąpić udziału w Jego życiu: „Jeżeli poeta znajduje bogate natchnienie w płomiennych obrazach Starego Testamentu - teolog czerpie z jeszcze jednego, równie obfitego źródła. Dusza zjednoczona z Chrystusem żyje Jego życiem przez oddanie się Ukrzyżowanemu, przez przejście z Nim całej drogi krzyżowej. Nikt nie powiedział tego jaśniej i dobitniej niż św. Paweł. Posiadł on całą wiedzę krzyża i rozwinął teologię krzyża, czerpiąc z własnego, najbardziej wewnętrznego doświadczenia" (s. 30).
----------------------------
[10] „O. Daniel Feuling opisał rozmowę między Koyrem, znanym paryskim fenomenologiem, a Edytą podczas Kongresu fenomenologów w Paryżu w 1932 r. Mówili oni wtedy o żydowskich filozofach: «Również ten jest jednym z naszych - słyszało się raz po raz. Trochę mnie bawił sposób wyrażania się Koyrego i Edyty Stein, którzy mówiąc o Żydach i sprawach żydowskich, mówili po prostu - my. Silnie przeżywałem wspólnotę krwi, która była tak silna również w Edycie..». Owo «my» oparte na więzach krwi było także «my», jako pewien wspólny horyzont ducha. Dzięki tej wspólnej «metafizyce krwi» Edyta i Koyre rozumieli się doskonale i czuli się duchowo sobie bardzo bliscy, chociaż Edyta od dawna była już katoliczką a Koyre nie. Być Żydem, to należeć według krwi do narodu, który jest nosicielem wyjątkowego wybraństwa Bożego tak w wymiarze społecznym, jak i indywidualnym. To znaczy należeć do narodu, na którym Bóg odcisnął w sposób wyjątkowy swoje piętno. Rzeczywistość wybrania przekłada się oczywiście dalej na cały szereg szczególnych cech, z których jedną jest właśnie ów absolutny radykalizm czy owa naturalna i chyba głębsza niż u innych predyspozycja do całkowitego poświęcenia się jakiejś sprawie"; http://www.mateusz.pl/czytelnia/lm-rozum-przez-krzyz.htm.
[11] O. Stanisław Fudala zauważa: „Przez doświadczenie Krzyża Edyta Stein zdołała otworzyć sobie drogę do nowego spotkania z Bogiem Abrahama, Izaaka i Jakuba, Ojcem naszego Pana Jezusa Chrystusa. Dostrzegła, że wiara i Krzyż są nierozdzielne. Osiągnąwszy dojrzałość w szkole Krzyża, odkryła korzenie, z których wyrosło drzewo jej własnego życia. Zrozumiała, jak wielkie znaczenie ma dla niej to, że jest córką narodu wybranego i należy do Chrystusa nie tylko duchowo, ale także na mocy więzów krwi"; http://www.stein.karmel.pl/sympozja/bytom/wyklad2.html.
[12] Cytat za: TERESA RENATA OD DUCHA ŚWIĘTEGO, Edyta Stein. Filozof i karmelitanka, Paris 1987, 206-207.