Nie grzesz

ks. Tomasz Horak

GN 15/2006 |

publikacja 20.07.2011 11:58

z cyklu "Perełki Słowa"

Nie grzesz Józef Wolny/Agencja GN

Jezus nachyliwszy się pisał palcem po ziemi. Rzekł: Kto z was jest bez grzechu, niech pierwszy rzuci na nią kamień. Kiedy to usłyszeli, wszyscy jeden po drugim zaczęli odchodzić, poczynając od starszych, aż do ostatnich. Pozostał tylko Jezus i kobieta (J 8,6nn).

To fragment szczególnej perełki wśród tekstów biblijnych. Stróżom moralności wydawała się gorsząca, dlatego zniknęła z kilku starożytnych odpisów Ewangelii. Bo jakże to tak? Cudzołożnej kobiecie powiedzieć tylko „nie grzesz więcej”? I jeszcze starszym z ludu przykleić łatkę, że poodchodzili pierwsi – jakby tym samym przyznawali się do większej grzeszności. A może nawet do grzeszności cudzołożnej? Ktoś ocenzurował Jezusa – lepiej nie rozpowszechniać takich opowieści, by nie stały się zachętą do liczenia na Boże miłosierdzie. W starych katechizmach, wśród grzechów przeciwko Duchowi Świętemu, był także ten: Grzeszyć zuchwale z nadzieją miłosierdzia Bożego. Bez wątpienia, są ludzie zuchwali nawet wobec Boga, są i zuchwałe grzechy. Ale jakim prostym sposobem odróżnić grzech popełniany z zuchwalstwa od grzechu rodzącego się ze słabości? Trzeba głęboko zajrzeć w głąb ludzkiego sumienia. A tam widzi tylko Bóg. A może zuchwalstwo jest jakąś odmianą słabości, którą tylko Bóg rozumie? Grzechy owej cudzołożnej kobiety były najpierw grzechami tych, którzy kupowali sobie prawo do jej ciała. Ona była ofiarą ich grzechów, może nawet zuchwałych. Choć i ona bez grzechu nie była: Nie grzesz więcej! – a to już do każdego z nas.
 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.