Klasztor św. Katarzyny u stóp Synaju

ks. Mariusz Rosik

publikacja 13.04.2012 08:08

Pośrodku dużej sali zauważyłem kosz pełen starych pergaminów, które były przeznaczone na podpałkę. Bibliotekarz powiedział, że spalono już dwie sterty takich zapleśniałych ze starości papierów…

U stóp Synaju Joonas Plaan / CC 2.0 U stóp Synaju
Klasztor św. Katarzyny

Jakież było moje zdumienie, gdy w stosie papierów znalazłem znaczną liczbę stron greckiej kopii Starego Testamentu, w moim przekonaniu jednej z najstarszych, jakie kiedykolwiek widziałem” - tak wspomina jedno z największych odkryć archeologii biblijnej niemiecki uczony Constantine Tischendorf. Dokonał go w 1844 roku w klasztorze św. Katarzyny u stóp Synaju.

Badacz wyruszył do starożytnych klasztorów Bliskiego Wschodu w poszukiwaniu manuskryptów z tekstami Biblii. Wydobywając zauważone w koszu karty manuskryptu, dołączył do nich te, które znalazł w bibliotece. W sumie 129 kart! Gdy mnisi zorientowali się, że może chodzić o cenne znalezisko, nie pozwolili badaczowi kupić ich wszystkich. Mógł wywieźć z Egiptu tylko 43.

Podarował je królowi Saksonii, przez co trafiły do biblioteki w Lipsku. Kiedy kilka lat później Tischendorf powtórnie trafił do klasztoru św. Katarzyny, nie mógł znaleźć ani jednej karty manuskryptu, który widział wcześniej. Powrócił tam w 1859 r. i odnalazł dzieło. W dwa miesiące skopiował niemal całość i nakłonił opata, by podarował księgę carowi Rosji.

„Tak będzie bezpieczniej” - myślał. Car przyjął cenny dar, a w 1933 r. sowiecki rząd sprzedał go Muzeum Brytyjskiemu. Kodeks Synajski pochodzi z IV wieku i jest dziś jednym z najcenniejszych zabytków piśmiennictwa biblijnego.