Z ołówkiem i głośno

oprac. ks. Adam Sekściński

publikacja 27.07.2011 09:59

Spróbuj czytać Biblię, przyjacielu, według swoich własnych moż­liwości i na swój sposób.

Z ołówkiem i głośno


Fragment książki "Krąg biblijny", który zamieszczamy za zgodą Wydawnictwa M


Czytanie Pisma Świętego z ołówkiem w ręku

Nie lubię nieskazitelnie czystego egzemplarza Pisma Świę­tego. Ta czystość jest bowiem dowodem, że księga nie służy swojemu celowi, że stoi bezużytecznie na półce, że jest pustą dekoracją, martwym przedmiotem. Takie martwe Pismo Świę­te świadczy o martwocie swojego właściciela. Pismo Święte powinno być w miarę podniszczone, w miarę zabrudzone, w miarę postrzępione, ze śladami palców na rogach stronic, zapisane na marginesie drobnym pismem i upstrzone różno­kolorowymi podkreśleniami, przypominającymi mosty przerzu­cone nad przepaściami.

Każde takie podkreślenie i każda uwaga zapisana na mar­ginesach księgi, na dole, u góry, po bokach, jest dowodem naszego przenikania w tekst i naszego z nim spoufalenia się, jest jakby podpisem stwierdzającym nasz współudział w zdarze­niach, dziejących się na jej kartach. Nie bójmy się notować na marginesie tej księgi naszych wzruszeń, które przeżywamy podczas jej czytania. Wystarczy notatka złożona z dwóch słów, z jednego słowa albo choćby tylko wykrzyknik, ów wymowny znak stwierdzający rosnącą temperaturę naszych uczuć. Nie bójmy się stawiać znaków zapytania przy tekście, którego nie rozumiemy. I wreszcie nie bójmy się podkreślać ołówkiem albo ujmować w nawiasy tych fragmentów, do których, ze względu na ich piękno wewnętrzne i kształt myśli, pragniemy wielokrot­nie powracać. W ten sposób z czasem powstać może mała, ale cenna antologia do naszego prywatnego użytku, wybór ulubio­nych biblijnych utworów poetyckich i prozaicznych, do których w każdej chwili możemy sięgnąć bez długiego i żmudnego szukania.

I oto nawet nie spostrzeżemy się, jak dzięki naszym pod­kreśleniom, nawiasom, umownym znakom, uwagom zapisywa­nym skrupulatnie na kartach Pisma Świętego stanie się ono dziennikiem naszej duszy, zaufanym powiernikiem, którego wtajemniczamy w najtrudniejsze związki łączące nas z Bogiem, ludźmi, ze światem.

A gdy po lekturze zamkniemy egzemplarz Pisma Świętego, pobrużdżony naszymi uwagami, o stronicach nieco przybru­dzonych od częstego kartkowania, chętnie wrócimy następnego dnia do jego czytania z ołówkiem w ręce, jak do ciekawej rozmowy z mądrym i oddanym przyjacielem, który ma nam wiele do powiedzenia zarówno o sobie, jak i o nas samych. I znowu, otworzywszy Pismo Święte, dalej ciągnąć będziemy przerwaną wczoraj rozmowę.

O głośnym czytaniu Pisma Świętego

Czy próbowałeś kiedyś czytać na głos Pismo Święte? Wie­czorem przy stole, w gronie najbliższej rodziny? A może czyta­łeś je głośno przed snem, tylko dla siebie, jak to czynił Juliusz Słowacki? „Często wieczorem - pisał w jednym z listów do matki - czytam głośno rozdział z Biblii." A może czytałeś je głośno jak Olga z noweli Czechowa Chłopi? „Olga mówiła statecznie, śpiewnie i chodziła jak pątniczka, szybkim, drob­nym kroczkiem. Codziennie czytywała Pismo Święte, czytała na głos, na sposób cerkiewny, wielu rzeczy nie rozumiała, lecz święte słowa wzruszały ją do łez, a takie wyrazy jak «albowiem» czy «azali» wymawiała ze słodkim zamieraniem serca. Wierzyła w Boga, w Matkę Boską, w świętych; wierzyła, że na tym świecie nie można krzywdzić nikogo - ani zwykłych ludzi, ani Niemców, ani Cyganów, ani Żydów - i że biada nawet tym, którzy nie mają litości dla zwierząt; wierzyła, że tak napisane jest w księgach świętych, i dlatego, kiedy wymawiała słowa Pisma Świętego, słowa nawet niezrozumiałe, to twarz jej stawa­ła się żałośliwa, rzewna, jasna"[1]. Posłuchaj... Czytając na głos Pismo Święte w gronie najbliż­szej rodziny, spróbuj sobie wyobrazić, że żyjesz przed dwoma tysiącami lat w Jerozolimie i opowiadasz u stóp Góry Oliwnej garstce ludzi dzieje Jezusa z Nazarethu. Posługujesz się meto­dą narracyjną ówczesnych opowiadaczy biblijnych dziejów. Umiejętnie frazujesz i kształtujesz tę opowieść za pomocą rytmicznego zaśpiewu, który jest czymś pośrednim między mową mówioną a śpiewem, dzięki czemu wywołujesz w słucha­czach serdeczne wzruszenie.

------------------------------------

[1] Antoni Czechów, Opowiadania, przekład Ireny Bajkowskiej, Warszawa 1971, s.277 I 278.
 

Opowiadacze izraelscy wiedzieli, że nawet najtrudniejsze teksty wygłaszane z zaśpiewem i pod­dane zabiegowi płynnego i eufonicznego frazowania szybciej przenikają do ucha i duszy słuchacza, niż mowa mówiona. W mistycznej księdze Tikuni Zochar (XI, s. 45a) jest napisane: „W niebie znajdują się święte miejsca, które otwierają się tylko za pomocą śpiewu". Czytając głośno Pismo Święte, pamiętaj o gestach rąk i mimice twarzy, którymi posługiwał się narrator dla jasnej i wyrazistej wykładni słowa. Albowiem syn Izraela, jak każdy Semita, wypowiada swoje myśli nie tylko za pomocą słów, ale także niezwykle ekspresywną i dramatyczną grą twarzy, oczu i gestykulacją rąk. Ten zespół ruchów, gestów i spojrzeń jest nie tylko akompaniamentem, plastycznie ilustrującym wy­powiadane przez niego słowa, ale często jest bądź swoistym i samodzielnym tekstem mimicznym, wyprzedzającym słowną wypowiedź, bądź jest jej ważnym uzupełnieniem. W Piśmie Świętym zdarzają się trudne do zrozumienia fragmenty zdań. Trudność ich jasnego odczytania wynika m.in. ze skłonności do używania przez Hebrajczyków skrótów myślowych, szczególne­go i ulubionego środka, dzięki któremu posługując się naj­mniejszą liczbą słów, wyrażali najbardziej złożone myśli. Ale taki skrót myślowy był zawsze poparty wyrazistą wymową mimiczną i eufonicznym kształtowaniem wypowiadanego sło­wa, wskutek czego to, co nam dzisiaj w czytaniu wydaje się trudne do odcyfrowania lub do pełnego zrozumienia, dla izraelskich słuchaczy było przejrzyste i proste[2].

Nie myśl jednak, czytelniku, że cię nakłaniam do ges­tykulowania i mimiki podczas głośnego czytania biblijnego tekstu. Chcę tylko, byś czytając głośno Biblię pamiętał, że w miejscach trudnych i zawiłych narrator starał się rozwiązy­wać trudności sakralnego tekstu nie tylko za pomocą modulacji głosu i umiejętnie rozłożonych akcentów, ale sięgał również do plastycznej wymowy gestów, to znaczy do tych funkcji, które u nas nigdy nie były stosowane jako estetyczny środek ułat­wiający właściwe odczytanie Słowa Bożego. Thomas Merton pisał w swojej rozprawie o Psalmach, że podczas ich lektury „musimy stać się do pewnego stopnia ludźmi Wschodu". O tym warto pamiętać.

Pewnego wiosennego dnia, podczas pobytu w Palestynie - było to w roku 1946 - pojechałem do górnej Galilei i zwiedziłem Safed, miasto malowniczo położone na stromym stoku wysokiej góry. Ulice, spiralami opasujące miasto, połą­czone są prostopadłymi schodami, które tworzą osobliwą drabi­nę, opierającą się podstawą o ziemię, a szczytem o niebo. To porównanie nie jest przypadkowe. Ma ono głębokie uzasad­nienie w charakterze miasta, które od kilkuset lat, od czasu, gdy zamieszkał tutaj w XIV wieku wielki kabalista rabbi Izaak Luria, jest stolicą żydowskich mistyków i kabalistów. Jasne jest więc, że niezliczona ilość prostopadłych schodów w Safed, łączących ulicę z ulicą, prosi się o porównanie z Jakubową drabiną, po której aniołowie, zstępując z nieba na ziemię i wstępując z ziemi do nieba, odbywali świętą wędrówkę w celach tajemniczych, więc niezwykle podatnych na wszelkie mistyczne dociekania i domysły.

I otóż pewnego wiosennego dnia przybywszy do Safed szedłem w upalne południe nadgryzionymi przez czas schoda­mi, pnącymi się mozolnie na szczyt góry, gdzie wznosiły się ruiny starej warowni. Mijając jakiś dom, usłyszałem z otwartego na parterze okna przepojone modlitewną żarliwością hebrajskie słowa - domyśliłem się, że mieści się tutaj jesziwa (szkoła talmudyczna) - które chociaż mówione na przeciągłym i me­lodyjnym zaśpiewie, były tak precyzyjnie wypowiadane, że do uszu moich wyraźnie docierał ich pełny sens. Doskonała, czysta wymowa czytającego uwydatniała i uplastyczniała każdą myśl, nieomal ją wypieszczała z tą szczególną troskliwością miłośnika natchnionych Pism, świadomego świętości i głębi wygłaszanego przez siebie tekstu.

-----------------------------------

[2] Ta metoda posługiwania się skrótami zgodnie sąsiadowała w umysłowo-ści izraelskiej z rodzoną skłonnością twórców biblijnych do budowy dzieła literackiego według praw rządzących kompozycją muzyczną, gdzie „naprzód naszkicowany jest temat, który potem powraca w coraz to nowych wariacjach" (Thorleif Boman, dz. cyt., s. 179). Stąd podczas lektury poezji biblijnej w niejednym słuchaczu, wychowanym na wzorach grecko-rzymskiej poetyki, powstaje wrażenie chaosu, rozrzutnego posługiwania się słowem, natrętnego powtarzania tych samych myśli w coraz to innych układach zdaniowych, nadużywanie pleonazmów. W rzeczywistości wszystkie te środki poetyckiego wyrazu należą do kanonu stylistyki biblijnej i mają swój głęboki i mądry sens.

Był to głos młody, chłopięcy, bardzo świeży i ciepły. Zaskoczony jego pięknem, przystanąłem i począłem nasłuchiwać. Ktoś czytał wersety z Księgi Genezis o spotkaniu Jakuba z Rachelą u studni:

„Jakub podniósł się i poszedł
Do krainy synów Wschodu.

I rozejrzał się dokoła,
A była tutaj studnia na polu,
A trzy stada owiec leżały obok niej,
Albowiem u studni tej pojono stada.

A usta studni zawarte były
Wielkim kamieniem.
A gdy schodziły się wszystkie stada,
Z ust studni usuwano kamień,
Pojono owce,
A potem znowu kładziono kamień
Na swoje miejsce,
Na usta studni.

Wtedy rzekł do nich Jakub:
«Bracia, skąd jesteście?»

Mówią:
«Z Charanu jesteśmy».

I rzecze Jakub:
«A znacie Labana, syna Nachora?»

Odrzekli:
«Znamy go».

A on ich spytał:
«Żyje w pokoju?»

Odpowiedzieli:
«W pokoju...
Spójrz...
Idzie z owcami jego córka, Rachela...»

On rzekł:
«Jeszcze sporo dnia jest przed nami
I nie nadeszła godzina
Powrotu bydła do zagród.
Napójcie owce
I idźcie je znowu wypaść...»

Oni odpowiedzieli:
«Nie możemy tego uczynić,
Dopóki nie zgromadzą się wszystkie stada,
A wtedy z ust studni
Będzie usunięty kamień,
A my napoimy owce nasze».

A gdy jeszcze z nimi rozmawiał,
Przyszła Rachela z owcami ojca swego.
Była bowiem pasterką.

A gdy Jakub ujrzał Rachelę,
Córkę Labana,
Brata matki swojej,
Zbliżył się,
Z ust studni usunął kamień
 

I napoił owce Labana,
Brata matki swojej.
I pocałował Jakub Rachelę,
I podniósłszy głos,
Zapłakał..."

(Księga Genesis 29,1-11)

Opis przybycia Jakuba do studni czytany był powoli, głosem miękkim, przyciszonym, pastelowym, ale dialog z pasterzami już w tempie przyspieszonym, miejscami nieomal staccato, i zdradzał przybierającą niecierpliwość izraelskiego przyby­sza, przeczuwającego ucieleśnienie swojego przeznaczenia. Słowa: „Spójrz... Idzie z owcami jego córka Rachela..." wypo­wiedziane na lekkim przydechu, były przygrywką do głównej sceny, która za chwilę miała się rozegrać przed oczami pas­terzy. Zbliżała się Rachela. Głos recytatora drżał, mienił się niezliczoną ilością najcieplejszych barw, iskrzył się, perlił i pły­nął łagodnym, melodyjnym strumieniem. Ten głos był pełen tęsknoty za czymś, co musi się wypełnić. Ale nie było w nim zmysłowej ekstazy, cielesnego pożądania. Było to wzruszenie czyste, ezoteryczne, dostępne tylko dla tych wybranych, którzy świadomi dziejowych przeznaczeń tej osobliwej chwili, wiedzie­li, co ona oznacza: kolejne ogniwo w świętym misterium dokonującej się Obietnicy. I wtedy nagle przy słowach „I po­całował Jakub Rachelę" głos czytającego spotężniał, rozpalił się ognistym żarem i... załamał. Rozległo się ciche, przejmujące łkanie.

Na palcach podszedłem do okna i zajrzałem do wnętrza jesziby. Na środku, na prostej, heblowanej ławie, siedział za stołem nad otwartą Księgą młodzieniec o śniadej twarzy, o deli­katnych regularnych rysach. Kosmyki kruczych włosów wymy­kały się spod kolorowej jarmułki. Jego wyciągnięte, w łokciach nieco skurczone ręce trwały nieruchomo, jakby zamykały w uścisku głowę oblubienicy.

Nie chcąc spłoszyć nastroju, w którym chłopiec był po­grążony, cicho, na palcach oddaliłem się. Idąc pod górę stro­mymi schodami, pomyślałem, że tak prawdopodobnie wyglą­dał Jakub, gdy ujrzał Rachelę u studni, i zrozumiałem, dla­czego w mistycznym systemie rabbiego Izaaka Lurii, kabalisty, pramatka Rachela stała się symbolem Szechiny, Obecności Bożej.

Oto, co przeżyłem wówczas pod wpływem pewnego tekstu biblijnego czytanego głośno przez żydowskiego chłopca w mias­teczku Safed w górnej Galilei. Było to jedyne w swoim rodzaju przeżycie, które utrwaliło mnie w przekonaniu, że niezliczoną ilość wzruszeń można wydobyć z Biblii przez jej głośne czytanie i wiele nowych wartości można w niej odkryć, czytając na głos jej natchnione wersety.

Czy potrafimy tak czytać Pismo Święte?

Spróbuj czytać, przyjacielu, według swoich własnych moż­liwości i na swój sposób. Usiądź pewnego dnia przy stole, w gronie najbliższych i otwórz Biblię, i głośno ją czytaj. Albo wieczorem odczytaj przed snem jeden jej rozdział tylko dla siebie, ale na głos, jak zwykł czynić Juliusz Słowacki.

Spróbuj... Spróbuj...

Spis treści

Dwa kręgi Romana Brandstaettera (prof. Anna Świderkówna)

Krąg biblijny
Hymn do Biblii
Krąg biblijny
Testament mojego dziadka
Drogi prowadzące do Biblii
O potrzebie znajomości Pisma Świętego
Tęsknota za Pismem Świętym
Księga rodzinna
O tym, jak odwiedziłem grób patriarchy Abrahama
Żywa Księga
Ur Chaldejczyków
Dziadek opowiada Biblię
Kto napisał Biblię?
Święty elementarz
Biblia jak człowiek
Rozważny sposób uczenia się Ksiąg Bożych
Cierniowa korona
Czy zając może zabić Pana Boga?
Niecierpliwe poszukiwania
Chrystusie
Wieczór pod lampą gazową
Kiedy przeczytałem po raz pierwszy Nowy Testament
Dziadek mówi o sztuce czytania Biblii
Bazylika Konania
Wstąpienie w Człowieka
Widzenie kości
Jak czytałem Pismo Święte w Jerozolimie
Noc biblijna
Przypowieść o synu marnotrawnym (przekład z greckiego)
Na wzgórzu Pincio
Droga do Damaszku (przekład z greckiego)
Jak czytałem Ewangelię w Assyżu
Emaus w Zebrzydowicach
Życiorys własny Boga
Mój przyjaciel odkrywa Pismo Święte
Jak Wyspiański czytał Pismo Święte
Spożycie Świętej Księgi (przekład z hebrajskiego)
Czytanie Pisma Świętego z ołówkiem w ręku
Lament nieczytanej Biblii
Czytanie Pisma Świętego jako modlitwa
O głośnym czytaniu Pisma Świętego
Z Janem Jachowskim rozmowy o Biblii przy kawiarnianym stoliku
Różne sposoby przeżywania Pisma Świętego
Biblia na naszych oczach wciąż pisana
Chrystus ze starożydowskiego midraszu
Chrystus ojca Tomasza
Chrystus Juliana Tuwima
Serce biblijnego kręgu
Biblia kamienna
Wiara i dobre uczynki (przekład z greckiego)
Modlitwa o Mądrość (przekład z greckiego)
Mądrość mówi... (przekład z hebrajskiego)
Dęby patriarchy Izaaka
Walka Jakuba z Bogiem
Prorok Jonasz
Kim jest trzeci Jeździec Apokalipsy?
Glossa do „Kim jest trzeci Jeździec Apokalipsy?"
Bóg ukryty, Mesjasz ukryty
Biblio ojczyzno moja
Z listów Romana Brandstaettera