Ryzyko Boga

ks. Tomasz Horak

GN 21/2006 |

publikacja 16.09.2011 09:45

z cyklu "Perełki Słowa"

Ryzyko Boga Józef Wolny/Agencja GN

Gdybym nie przyszedł i nie mówił do nich, nie mieliby grzechu. Teraz jednak nie mają usprawiedliwienia dla swego grzechu. Kto Mnie nienawidzi, ten i Ojca mego nienawidzi. Gdybym nie dokonał wśród nich dzieł, których nikt inny nie dokonał, nie mieliby grzechu (J 15,22–24).

Jezus w przeddzień swej śmierci zapowiada prześladowania tych, co to w Jego imię pójdą w świat. Przed chwilą mówił o miłości, teraz o nienawiści. Obie obecne są w świecie. Jedna jest z Boga („Bóg jest miłością” napisze umiłowany uczeń). Druga... Czyżby z tych przestrzeni pustych, gdzie Boga nie ma? Nie istnieją takie przestrzenie, a nienawiść nie jest pustką, lecz sprzeciwem wobec Tego, który jest, który jest wszędzie i który jest miłością. Czym taki sprzeciw wytłumaczyć? Jak pojąć? Bóg przyszedł i mówił do ludzi o dobroci, o prawdzie, o przebaczeniu. Mówił słowami, przekonywał cudami. To wszystko nie było w stanie zgasić nienawiści wielu. I wtedy, i dziś. Spotykałem ludzi zionących nienawiścią zarówno do dobra, jak i do wszystkiego, co przypomina o Bogu. Mogę zrozumieć obojętnych – ale nienawiści pojąć nie jestem w stanie. Jezus nazywa tę nienawiść grzechem. To nie jakiś tam jeden grzech, choćby o ciężarze zbrodni. To grzech będący totalną katastrofą człowieka nim ogarniętego. Jest jak jakiś straszny wir na rzece, który wciąga i niszczy wszystko, co znajdzie się w jego zasięgu. Czy Bóg jest bezsilny? Nie, Bóg nie cofa raz danych darów. Także wolności danej człowiekowi. Zaryzykował własnym życiem.
 

Dostępna jest część treści. Chcesz więcej? Zaloguj się i rozpocznij subskrypcję.
Kup wydanie papierowe lub najnowsze e-wydanie.