Uczty

ks. Adam Sekściński

publikacja 23.10.2011 07:00

Porządek miejsc był tak ściśle ustalony, że nie do pomyślenia było zajęcie miejsca, do którego ktoś nie miał prawa

Uczty

„Potem opowiedział zaproszonym przypowieść, gdy zauważył, jak sobie pierwsze miejsca wybierali. Tak mówił do nich: "Jeśli cię kto zaprosi na ucztę, nie zajmuj pierwszego miejsca, by czasem ktoś znakomitszy od ciebie nie był zaproszony przez niego. Wówczas przyjdzie ten, kto was obu zaprosił, i powie ci: "Ustąp temu miejsca!"; i musiałbyś ze wstydem zająć ostatnie miejsce. Lecz gdy będziesz zaproszony, idź i usiądź na ostatnim miejscu. Wtedy przyjdzie gospodarz i powie ci: "Przyjacielu, przesiądź się wyżej!"; i spotka cię zaszczyt wobec wszystkich współbiesiadników.” (Łk 14,7-10)

Izraelici byli narodem bardzo gościnnym i chętnie zapraszali do stołu. Zwykle gromadzili się wieczorem, aby mieć więcej czasu na spotkanie. Zdarzało się jednakże, że zaproszenie dotyczyło posiłku porannego.

Obiady spożywano rzadko, gdyż zwykle jadano dwa posiłki dziennie: pierwszy bardzo wcześnie, przed rozpoczęciem pracy i drugi wieczorem, po zakończeniu codziennych obowiązków. Wyjątkiem były szczególne okazje, takie jak  zaślubiny czy obrzezanie, kiedy to wydawano uroczyste obiady, uczty, biesiady. Naród żydowski traktował je jako jedną z okazji do zacieśnienia więzów rodzinnych i narodowych. Niektóre natomiast były nakazywane  przez Prawo, a ich przebieg ustalony w najdrobniejszych szczegółach ( przykład uczty Paschalnej). W innych przypadkach, gdy charakter był mniej religijny, atmosfera była swobodniejsza, weselsza, uprzyjemniana muzyką, śpiewem i tańcami.

W wyjątkowych okolicznościach istniał zwyczaj „podwójnych zaproszeń”. Tuż przed rozpoczęciem uczty, do zaproszonych wcześniej gości, ponownie wysyłano służących, dając znać, że wszystko jest już gotowe (por. Łk 14,16-17). W dobrym tonie pozostawało pozorne odrzucenie zaproszenia – gospodarz miał wówczas możliwość okazania, jak wielkim szacunkiem darzy swojego gościa, poprzez usilne namawianie go do przyjścia (por. Łk 14,23; Dz 16,15). Krótkie zaproszenie i szybka akceptacja - mogłyby zostać uznane za obraźliwe – zarówno dla zapraszanego, jak i zapraszającego.

Podczas uroczystych przyjęć, wymagana była „odświętna szata”, czyli - jak powiedzianoby dzisiaj - „strój wieczorowy”. Ten, kto nim nie dysponował, musiał liczyć się z odmową wstępu do domu gospodarza lub wyproszeniem w czasie przyjęcia. (por. Mt 22,11)

Posiłki były spożywane przez Izraelitów zwykle na świeżym powietrzu – na dziedzińcu domu. Zimą natomiast, we wspólnej izbie, pełniącej również rolę kuchni. Jedynie w bogatych domach, wzorem zwyczajów rzymskich, znajdowała się osobna jadalnia (tzw. trelinium).

Izraelici nigdy nie jadali stojąc. Taka postawa przy posiłków dla Żydów była nieuzasadniona. Mędrcy twierdzili: „Spożywanie lub picie w postawie stojącej, rozprzęga ciało człowieka” (Gittin LXX a). Dlatego też siedziano na podłodze lub kucano wokół niskiego stołu. Bogaci Izraelici, szczególnie podczas wyjątkowych uroczystości, ustawiali siedziska. Za czasów Jezusa, w niektórych kręgach żydowskich, przyjął się rzymski zwyczaj jedzenia w postawie leżącej.

W bogatych domach, pokój będący jadalnią, miał okładzinę z drzewa cedrowego, był ozdobiony kością słoniową, wyłożony dywanami, kobiercami i poduszkami. Na środku stał stół o krótkich nogach. W czasie uczty, goście zajmowali miejsca leżąc i podpierając się lewym ramieniem, prawą ręką zaś sięgając po jedzenie. Rozmieszczeni byli trójkami, a najgodniejszy spośród nich zajmował miejsce środkowe; następne znajdowało się po jego prawej stronie, a trzecie, po lewej.

Właściwie wszyscy biesiadnicy maczali chleb i jarzyny we wspólnych naczyniach, w których znajdował się specjalnie przyrządzony sos. Każde naczynie służyło mniej więcej trzem ucztującym. Nie stosowano talerzy – zamiast nich używano różnego rodzaju płaskich czasz z pobielanego metalu (nigdy glinianych – te bowiem uważano za nieczyste), albo też zwykłych, twardych placków suchego chleba.

Według ówczesnych wschodnich zwyczajów, włożenie ręki do wspólnej misy jednocześnie z innym biesiadnikiem, było objawem złego wychowania; nawet współcześni Arabowie są przekonani, że taki gest musi przynieś jakieś nieszczęście.

W czasie wspólnych posiłków na Wschodzie - nawet dzisiaj jeszcze - oznaką grzeczności i szacunku jest podanie współbiesiadnikowi do ust odpowiednio przygotowanego kąska, np. kawałek chleba ugniecionego w kulkę i umoczonego we wspólnej misie. To właśnie przywilejem gospodarza było osobiste usługiwanie gościom, wybieranie kąsków odpowiednich do godności każdego z zaproszonych i podawanie ich.

Przy stole głównym, stojącym zwykle na podwyższonej podłodze, zasiadało tylko trzech biesiadników. Gospodarz (lub jego szczególnie znamienity i godny szacunku gość) zajmował miejsce główne, najbardziej zaszczytne, czyli środkowe. Po jego lewej stronie - drugi co do godności, trzeci zaś po prawej. Pozostali goście zajmowali miejsca niżej – przy stołach bocznych. Ostatnie miejsca, których zajęcie doradzał Jezus, znajdowały się na najniższym poziomie, w pobliżu drzwi.

Porządek miejsc był tak ściśle ustalony, że nie do pomyślenia było zajęcie miejsca, do którego ktoś nie miał prawa – albowiem, gospodarz domu niezwłocznie nakazałby takiej osobie konieczną zamianę. O ile jednak, zajęcie miejsca zbyt wysokiego dla swojej pozycji, wiązało się ze wstydem i poniżeniem, to zajęcie niższego było później, po reakcji gospodarza, powodem do wywyższenia i dumy.
Powyższe przepisy, obyczaje i prawa stanowiły odbicie funkcjinowania społecznego Izraelitów, ale także pokazuję ich sposób myślenia i postrzegania ówczesnej rzeczywistości.