08.02.2010

"Słuchajcie, przyjechał znany uzdrowiciel! Msza św. czy nabożeństwo odbędzie się..." Dziś też na takie spotkania jadą tłumy. Czasem z odległych rejonów kraju. Szukają nadziei. Szukają zdrowia. Szukają cudu.

Jest blisko! Słuchajcie, uzdrowiciel do nas przybył! Chodźcie prędko!

"Słuchajcie, przyjechał znany uzdrowiciel! Msza św. czy nabożeństwo odbędzie się..." Dziś też na takie spotkania jadą tłumy. Czasem z odległych rejonów kraju. Szukają nadziei. Szukają zdrowia. Szukają cudu.

A przecież Boga - źródło wszelkiego uzdrowienia, największego cudotwórcę mają blisko. Na wyciągnięcie ręki. W ustach...

Ludzie z dzisiejszej Ewangelii nie szukają Mesjasza. Nie szukają Nauczyciela. Szukają uzdrowienia - dla siebie i dla bliskich. I Bóg na to pragnienie się godzi. Nie odmawia im tej łaski. Czy dzięki niej ci ludzie nawracali się i szli za nim? Nie wiem...

Pozostaje mieć nadzieję, że spotkanie z Bogiem nie pozostaje bez śladu, a łaska, którą wówczas otrzymali, ożyje w swoim czasie. Także wtedy, gdy człowiek bardziej niż Boga pragnie namacalnego cudu.